L
lebiediew
Guest
Czy miewacie - jako libertarianie - momenty zwątpienia? Chwile, gdy myślicie, że może to jednak nie jest możliwe (minarchizm lub akap), że może to nie jest realne, że może nie warto sobie tym zawracać głowy, bo życie jest krótkie, a i tak pewno nic się nie zmieni? A może myślicie czasem, że niektóre, a może całkiem sporo socjaldemokratycznych argumentów ma w sobie jakiś sens. Może oni nie są tak głupi, jak myślimy? Może demokracja, wadliwa, bo wadliwa, jest jednak najlepszym ustrojem? A może jesteście przekonani do libertarianizmu, ale nie chce Wam się tym zajmować, myśleć w kółko o tym, jak ten świat jest popieprzony? Może lepiej zaakceptować to, co jest, robić swoje i przestać się przejmować?