Libertarianizm i lewica

MaxStirner

Well-Known Member
2 781
4 723
@solis: dzięki za naprowadzenie mnie na odkrycie że tak właściwie to jestem lewicowym libertarianinem :) Niby wiedzialem że takie coś istnieje ale nigdy nie myślałem tak o sobie..
Tak, chyba ten termin dobrze mnie opisuje Mimo że etykietki są bez sensu to jednak fajnie poczuć że są też inni w mojej parafii (to zmniejsza poczucie alienacji :))
Właściwie chciałem w tym swoim poscie zwrócic uwage że każdy kto wyznaje idee wolnościowe do jakiegoś stopnia powinien byc lewy ponieważ bez tej krzty "lewości" idee które wyznaje - bez względu na ich odłam - nie sprawdzą się w praktyce...
Tak przynajmniej mi się zdaje.
Jednym słowem - chcesz znieść rząd - daj coś od siebie bo jesli tylko odgrodzisz sie płotem jak Amerykanie i wystawisz napis Private Property to samo w sobie nie wystarczy.
Trzeba coś dołożyc by zbudowac - wtedy powstaje synergia -nowa wartość (jakość)
Tak przynajmniej mi się zdaje
@kawador: podziwiam oczytanie ale sam glosu nie zabiore bo nie dorastam do dyskusji na takim poziomie :|
 

Shemyazz

New Member
500
38
To, że chcesz komuś pomóc nie oznacza, że jesteś lewicowy. Kościoły też pomagają ludziom. Czasem.
 
OP
OP
Rattlesnake

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 504
Trigger Happy napisał:
I ważna uwaga na koniec: użycie przemocy wobec kogoś kto do mnie strzela to nie przymus, tylko obrona. No kurwa.

Formalnie bokser może powiedzieć: "jesteś agresywny, uderzasz swoim ryjem w moje pięści" :D
 
D

Deleted member 427

Guest
Shemyazz napisał:
Kościoły też pomagają ludziom. Czasem.

Raczej częściej niż czasem. Powiedziałbym, że tyle samo pomagają, co szkodzą (przynajmniej w przeszłości). Urzędnicy państwa Watykan mają na sumieniu sporo - na czele z kolaboracją z Państwem Właściwym, ale bardzo wiele gówna, które na nich spada, to zasługa czerwono-różowej propagandy. Do najsłynniejszych sukcesów czerwonych na tym polu należy łączenia katolickiego kleru z narodowym socjalizmem. Takiego steku kłamstw i pomówień ze świecą szukać. Polecam poczytać: http://www.analizy.biz/marek1962/kwh.pdf

Albert Einstein powiedział w 1940 roku: Jedynie Kościół zagrodził drogę hitlerowskim kampaniom zdławienia prawdy. Nigdy przedtem nie interesowałem się Kościołem, lecz dziś budzi on we mnie zachwyt i uczucie przyjaźni. Jedynie Kościół bowiem miał odwagę i upór, by bronić prawdy i wolności moralnej. Muszę wyznać, że to, czym kiedyś pogardzałem, dziś wychwalam bezwarunkowo.





MaxStriner napisał:
Trzeba coś dołożyc by zbudowac

Ja dokładam na ZUS i buduje jego potęgę :)
 

MaxStirner

Well-Known Member
2 781
4 723
Nie mówię o tym wyłącznie na poziomie pojedynczych aktów pojedynczych ludzi. Chodzi mi także o "wrośnięcie tego w społeczny krwioobieg" swoistą zmianę mentalności jeśli nie całej społeczności to chociaż ważnego jej składnika. Poczucie nie tylko "troski" o słabszych ale też świadomość wspólnoty. To mi się zdaje wystarczająco lewicowe - ale do tego musimy dorosnąć (lub raczej odkryc na nowo to co w nas ale na co dzien uspione pod górą lenistwa i wiary w to co państwowe)
 

Shemyazz

New Member
500
38
Ja do kościoła stosunku nie zmienię, dopóki nie przestanie rzucać oszczerstw przeciwko innym światopoglądom i wyznaniom, w tym mojemu. Jeszcze homofobię i sprzeciw wobec aborcji, jakichś in-vitro jestem w stanie zrozumieć, bo i ekolog może swoim kultystom ścinać drzewa, bo tak, ale oszczerstw pod pośrednio moim adresem nie zdzierżę.
Jako okultysta słyszałem już nie jedną wersję tego, jakimi to czcicielami szatana, my, okultyści jesteśmy. Od czasu do czasu do kościoła jeszcze chodzę, więc słyszę te pierdoły.

Z drugiej strony kościół kultywuje w ludziach kult biedy i słabości, tym też się brzydzę.

Dobra koniec offtopu, jak ktoś chce odpowiedzieć, to proszę nowym wątku :D.

A co do libertarianizmu i lewicy - po kolejnych nieudanych próbach szufladkowania, dochodzę do wniosku, że najlepiej, tak jak zrobił to Nolan, odciąć się i od lewicy i od prawicy (po lekturze niektórych katolickich trolli z frizony wymiękłem).
 
D

Deleted member 427

Guest
Sheymazz napisał:
A co do libertarianizmu i lewicy - po kolejnych nieudanych próbach szufladkowania, dochodzę do wniosku, że najlepiej, tak jak zrobił to Nolan, odciąć się i od lewicy i od prawicy

Rothbard ujął to tak:

Libertarianin opowiada się kategorycznie za prawami powszechnie znanymi jako „swobody obywatelskie”: wolnością słowa, publikacji, zgromadzeń oraz prawem do podejmowania działań określanych mianem „przestępstw bez ofiary”, takich jak pornografia, zboczenia seksualne czy prostytucja (których libertarianin w ogóle nie uważa za „przestępstwa”, gdyż pod pojęciem „przestępstwa” rozumie brutalne naruszenie czyjejś nietykalności osobistej lub własności). Ponadto obowiązkową służbę wojskową traktuje jako praktykowanie na wielką skalę niewolnictwa, a wojnę, zwłaszcza jej współczesną formę, pociągającą za sobą masowe rzezie ludności cywilnej, uważa za całkowicie nieuprawnioną. Wszystkie te poglądy są obecnie postrzegane jako „lewicowe”. Z drugiej strony, libertarianin, sprzeciwiając się naruszaniu prawa do prywatnej własności, równie stanowczo będzie się przeciwstawiał dokonywanej przez sterowanie, regulacje, dotacje lub zakazy ingerencji państwa w sferę własności prywatnej i wolnego rynku. Jeśli bowiem każdy ma prawo dysponowania swoją własnością, bez narażania się na agresywną grabież, to ma również prawo do przekazywania swojej własności (darowizny i spadki) i do jej zamiany na własność należącą do innych (swoboda umów i gospodarka wolnorynkowa) bez ingerencji z zewnątrz.

Libertarianin opowie się za nieograniczoną własnością prywatną i swobodą wymiany, czyli za systemem „kapitalizmu leseferystycznego”. A zatem – posługując się współczesną terminologią – można by określić poglądy libertarian na własność prywatną i gospodarkę jako „skrajnie prawicowe”. Libertarianin nie widzi niespójności w tym, że w niektórych kwestiach jest postrzegany jako „lewicowiec”, a w innych – jako „prawicowiec”. Uważa nawet, że to właśnie jego stanowisko w świetle zagadnienia wolności każdej jednostki jest spójne. Jak bowiem lewicowiec może być przeciwnikiem przemocy wojennej i poboru, a jednocześnie popierać przemoc w postaci podatków i kontroli rządowej? Jak z kolei prawicowiec może głosić swoje przywiązanie do idei prywatnej własności i wolnej przedsiębiorczości, a jednocześnie odnosić się przychylnie do wojny, poboru oraz zakazu praktyk i działań nienaruszających praw innych osób, ale uznanych przez niego za niemoralne? Jak prawicowiec może się opowiadać za wolnym rynkiem, nie dostrzegając niczego złego w olbrzymich subsydiach, interwencjach i marnotrawstwie przemysłu zbrojeniowego?


I dalej:

W rzeczywistości nie istnieją prawa człowieka, które można by oddzielić od praw własności. Prawo człowieka do wolności zgromadzeń jest niczym innym niż prawem własności polegającym na możliwości wynajęcia lub kupienia sali konferencyjnej; prawo człowieka do wolności prasy to nic innego niż prawo do zakupienia materiałów i wydrukowania ulotek albo książek, a następnie sprzedania ich każdemu chętnemu do ich nabycia. Nie istnieje żadne „prawo do wolności słowa” ani wolność prasy poza odpowiadającymi im prawami własności, które w każdym przypadku można wskazać. Co więcej, określenie, jakie prawa własności wiążą się z danym „prawem człowieka”, pozwoli na rozwiązanie każdego konfliktu powstałego na ich tle. Rozpatrzmy klasyczny przypadek, w którym liberałowie uznają zwykle konieczność ograniczenia „prawa do wolności słowa” ze względu na „interes społeczny”. Chodzi o sytuację, którą streszcza słynna maksyma sędziego Holmesa: nikt nie ma prawa krzyknąć w zatłoczonym kinie „pali się”, jeśli nie ma po temu rzeczywistych powodów. Holmes i jego zwolennicy wykorzystywali ten przykład do znudzenia, żeby udowodnić, że wszystkie prawa są względne i tymczasowe, a nie precyzyjne i absolutne.

Ale problem nie polega w tym przypadku na tym, że pewne prawa nie mogą być nadużywane, lecz na tym, że całe zagadnienie ujmuje się w kategoriach niejasnego, mętnego pojęcia „praw człowieka” zamiast w kategoriach praw własności. Załóżmy, że analizujemy ten problem w aspekcie prawa własności. Człowiek, który wywołał panikę bezzasadnym alarmem „pali się”, musi być albo właścicielem kina (lub jego przedstawicielem), albo kimś z widowni. Jeśli jest właścicielem, to dopuścił się oszustwa wobec swoich klientów. Przyjął od nich pieniądze w zamian za obietnicę, że obejrzą film, a tymczasem przerywa seans swoim nieuzasadnionym okrzykiem. Złamał w ten sposób zobowiązanie kontraktu i, tym samym, ukradł własność – pieniądze – swoich klientów, naruszając ich prawa własności.

Załóżmy teraz, że krzyknął ktoś z widowni, a nie właściciel. W tym przypadku osoba ta narusza prawo własności właściciela, a także wszystkich pozostałych osób z widowni, które zapłaciły za spektakl. Jako gość uzyskał prawo wstępu na teren czyjejś własności na konkretnych zasadach, m.in. zobowiązując się do nienaruszania dóbr należących do właściciela i niezakłócania seansu zaplanowanego przez właściciela. Jego złośliwe zachowanie narusza zatem prawa własności wszystkich widzów i samego właściciela. Nie ma zatem żadnej potrzeby ograniczania praw jednostki w takich przypadkach jak fałszywy alarm przeciwpożarowy. Prawa jednostki pozostają absolutne; ale są to prawa własności. Człowiek, który złośliwie krzyknął w kinie „pali się”, jest niewątpliwie przestępcą, ale nie dlatego, że ze względów pragmatycznych, dla „dobra społecznego”, należy ograniczyć jego „prawo do wolności słowa”; jest przestępcą, ponieważ w sposób oczywisty i bezsporny naruszył czyjeś prawo własności.
 

ford

Active Member
314
33
Libertarianizm moim zdaniem, wyklucza przynależność zarówno do lewicy, jak i do prawicy. Prawica zabezpiecza, tylko wolność dla grupy będącej właśnie u władzy, a resztę zniewala maksymalnie jak się da, lewica za to zniewala wszystkich, ale tych co nie są właśnie u władzy w mniejszym stopniu w porównaniu do prawicy, bo wszystkich zniewala po równo.
 
D

Deleted member 427

Guest
Wątpię, żeby za "prawicowych" monarchów lud był bardziej zniewolony niż za "lewicowych" dyktatorów stojących na czele frakcji ludowych. Za panowania Franciszka Józefa powstała właściwa "szkoła austriacka", za panowania Ludwika XVI wolnorynkowcy zasiedli do stołu z królem, by reformować kraj. Potem zniknęli. Koniec końców, wszelkie łatki i tak okazują się bezsensowne.
 

ford

Active Member
314
33
kawador napisał:
Wątpię, żeby za "prawicowych" monarchów lud był bardziej zniewolony niż za "lewicowych" dyktatorów stojących na czele frakcji ludowych. Za panowania Franciszka Józefa powstała właściwa "szkoła austriacka", za panowania Ludwika XVI wolnorynkowcy zasiedli do stołu z królem, by reformować kraj. Potem zniknęli. Koniec końców, wszelkie łatki i tak okazują się bezsensowne.
Tego nie da się łatwo sprawdzić, należałoby zapytać się o to każdą jednostkę, jak z tą wolność odczuwa. Ja mówię o wolności, a nie o stanie gospodarki. Niewolnik żyjący w luksusach, bez pytania się go o to jakby chciał żyć, dalej pozostaje niewolnikiem.
 

Shemyazz

New Member
500
38
Nie zapominaj o polskich monarchach, dla których osobiste ambicje były ważniejsze od dobra kraju. Patrz cała "dynastia" Wazów na przykład.
 
D

Deleted member 427

Guest
Gdybym był Szwedem, to też miałbym wyjebane na RP :)
 
A

Anonymous

Guest
kawador napisał:
Oczywiście dla takich ludzi jak Czytelnik i Mike Smith kapitalizm istnieje tylko dzięki państwu, własność też tylko dzięki państwu. Zlikwidujesz państwo - zniknie pojęcie własności, przynajmniej większej niż 5 hektarów. To jest bzdura.

Bzdurą jest przede wszystkim przypisanie mi poglądu zgodnie z którym państwo gwarantuje istnienie własności. Raczej odwrotnie, pewien element własności, podporządkowanie hierarchiczne ludzie przebywających na danym terenie jakiemuś ośrodkowi władzy(i nie ma znaczenia, czy to jest urzędnik państwowy, funkcjonariusz partyjny czy prywatny właściciel), jest niezbędny, by w ogóle o państwie mówić. Dlatego np. "komunizm" w Zssr był formą państwa - bo zachowano to podporządkowanie i dlatego anarchokapitalizm ostatecznie można sprowadzić do takiego ładu politycznego, w którym istnieją patrymonie, czyli państwa prywatne.

I ponieważ ja jestem w stanie zaakceptować pewne rodzaje podporządkowania, zdaje sobie sprawę, że są tacy, co ich nie zaakceptują, to jestem panarchistą. Zdaje sobie sprawę, że ład wynikający z umów nie jest doskonały (dlatego nie jestem panarchistą zawsze i wszędzie), że może prowadzić ostatecznie do niekorzystnych dla jakiejś stronie skutków - ale wolę, żeby jednak ludzie, którzy chcą żyć ze mną żyli ze mną na zasadach, które ustalimy sobie wspólnie. Co anarchoapitalizm odrzuca, bo w zgodzie z koncepcja anarchokapitalistyczną prawa własności są pierwotne względem umów.

Trigger Happy napisał:
Mike Smith napisał:
Zupełnie mnie to nie obchodzi, jako że należę raczej do tych socjalistów, którzy nie uważali, jakoby zabieranie komukolwiek czegokolwiek było rozwiązaniem.

Kłamliwy pokemonie, wklejam z forum z którego też cie wyjebali

Nikt mnie z żadnego forum nie wyjebał, chłopcze. Naucz się nie kłamać. Poćwicz.

Trigger Happy napisał:
Pokemon Jaś : Normalnie, rozbroić ich lub zabić (a gdyby intencja tych ludzi była jasna, to, po co się zbroją, to można byłoby ich rozbrajać nawet przed nastąpieniem głodu. Skoro można powstrzymać bandytę włamującego się, choć jeszcze się nie włamał, można powstrzymać kogoś, kto w imię swoich interesów zagłodzi kogoś). To oni następują na czyjąś wolność, nie odwrotnie. Jeśli nie bronisz życia lub zdrowia i próbujesz kogoś zabić lub uszkodzić, to próbujesz odebrać komuś wolność, a swojej nie bronisz, bo nie masz prawa do uśmiercania innych wbrew ich woli, chyba, że sami zagrażają twojemu życiu (w końcu wszyscy mają być wolni, a nie tylko Ty, tak?). W czym masz problem, bo go nie widzę? Przecież jasno napisałeś - ktoś idzie wziąć jedzenie, bez którego umrze lub zachoruje, ktoś mu na to nie pozwala. Żeby żyć, a tym bardziej żyć po swojemu, trzeba jeść i pić.

I ważna uwaga na koniec: użycie przemocy wobec kogoś kto do mnie strzela to nie przymus, tylko obrona. No kurwa.

Nie rozumiem, czego ma wklejony fragment dowieść? Że popieram wywłaszczanie w celu stworzenia jakiegoś ładu politycznego? No to Ci nie wyszło, pan się spytał, jak rozwiązać problem ludzi którzy uważają, że to ich zasady w są bezdyskusyjnie bezwyjątkowe i gotowi są za nie zabić np. ludzi, którzy kradną z głodu. To mu odpowiedziałem: zabić albo rozbroić. Nie dlatego, że wywłaszczanie rozwiązuje jakikolwiek problem, ale dlatego, że ludzie, którym wydaje się, że wszyscy muszą przestrzegać ich zasad stanowią problem. I nie są na pewno anarchistami. I ta daruj sobie: "jak komuś się nie podoba, to niech idzie na swoje podwórko". Bo tu chodzi o to, że tacy ludzie jak Ty żyją w głębokim przekonaniu, że mogą ustalać, co jest ich, a potem samodzielnie to egzekwować za pomocą przemocy i potem nazywać to anarchizmem, tak, jakby anarchizm polegał na narzucaniu komuś swojej woli.


Trigger Happy napisał:
PS. Powodzenia w poszukiwaniu pracy.

Gdyby na tym forum panowały jakiekolwiek zasady godne osób mających minimum odwagi intelektualnej, mógłbym Ci uczciwie odpowiedzieć, co myślę o Tobie. Ale tak mogę tylko pośmiać się z ludzi, którzy sugerują, że to ja stosuję ad personam, kiedy tylko zwracam im uwagę, że są niemerytoryczni. No ale czego spodziewać się po ludziach, uważających się za libertarian czy anarchistów i jednocześnie zakładających, że na "ich terenie" ich wola jest prawem.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
Ponieważ Mike zaproponował, aby usunąć jego konto, tak zrobiłem. Nie będzie więcej od niego odpowiedzi (może poszedł szukać pracy...)
 

23HailEris

Member
277
10
Shemyazz napisał:
Ty Jasio RAW'a do tego nie mieszaj, bo on z komunizmem za wiele wspólnego nie miał. Popierał własność i wolny rynek, jedyne zastrzeżenia miał do własności ziemskiej.

A o którego rawa ci dokładnie chodzi? Bo on raz był radykalnie Tuckerowsko-Stirnerowski, wielokrotnie określał się jako wolnościowy socjalista i antykapitalista. Zawsze, ale to zawsze był przeciwko teorii prawa naturalnego i wyśmiewał bezlitośnie rothbarda i konkina. Przez pewien czas głosił, że najlepszy system to etatyzm skandynawski, by później płynnie przejść na linię minarchizmu (jednocześnie zaciekle krytykując minarchistów typu Rand i Libertarian Party).
EDIT:
W wywiadzie RAW explains everything powiedzial, ze utożsamia się z poglądami Tuckera, Kropotkina i Tołstoja, a @komunizm jest tak samo ok jak @indywidualizm o ile jest dobrowolny.
 

Shemyazz

New Member
500
38
Swoją wiedzę o nim oparłem na Illuminatus!'ie. Odniosłem wrażenie że Hagbard Celine to alter ego RAW'a. A on bez wątpienia jest anarchokapitalistą. Co do @komu, to wypowiedział się wprost na ten temat: bez prywatnej własności nie ma prywatnego życia.

Rand krytykował za jej filozofię, jako wyjątkowo ignorancką (swoją drogą moim zdaniem słusznie :p), a Libertarian party nie lubili też Rothbard i Konkin.
 

crack

Active Member
784
110
Shemyazz napisał:
Swoją wiedzę o nim oparłem na Illuminatus!'ie. Odniosłem wrażenie że Hagbard Celine to alter ego RAW'a. A on bez wątpienia jest anarchokapitalistą. Co do @komu, to wypowiedział się wprost na ten temat: bez prywatnej własności nie ma prywatnego życia.

Rand krytykował za jej filozofię, jako wyjątkowo ignorancką (swoją drogą moim zdaniem słusznie :p), a Libertarian party nie lubili też Rothbard i Konkin.


Rothbard działał w libertarian party, a nawet chyba był jednym z jej założycieli :D
 

23HailEris

Member
277
10
Shemyazz napisał:
Swoją wiedzę o nim oparłem na Illuminatus!'ie. Odniosłem wrażenie że Hagbard Celine to alter ego RAW'a.
Bezpodstawnie.

A on bez wątpienia jest anarchokapitalistą.
Proudhon i Tucker też?
Co do @komu, to wypowiedział się wprost na ten temat: bez prywatnej własności nie ma prywatnego życia.
Powtórzę: powiedzial tez, ze politycznie ukształtował go obok Tuckera, znany komuch Kropotkin oraz znany lewak i chrześcijański pacyfista Tołstoj. Nie ukształtowali go natomiast Rothbard ani Mises, o których wypowiadał się negatywnie, ani żadni inni hard-propertarianie (najwyraźniej nie przyswoiłeś sobie najważniejszej lekcji jaka płynie z twórczości Wilsona. Ale w sumie z samego Illuminatusa się nie da, bo to fikcja literacka a nie "poważniejsza" eseistyka). Poczytaj sobie teksty Wilsona o Silvio Gesellu i o jego podejściu do pieniądza a potem tekst Rothbarda "doktryna spoonera-tuckera z punktu widzenia ekonomisty," (jest na liberalis chyba, sam go tłumaczyłem) i zobaczysz, że rozbieżność jest kolosalna.
Rand krytykował za jej filozofię, jako wyjątkowo ignorancką (swoją drogą moim zdaniem słusznie :p), a Libertarian party nie lubili też Rothbard i Konkin.
Zarówno rand jak i resztę krytykował za to co przyjęło się nazywać wulgarnym libertarianizmem, za dogmatyczność (trzymajmy się aksjomatów!) i za tworzenie systemów, które tworzą kompletną i zamkniętą mapę wszechświata dostarczając odpowiedzi na absolutnie wszystko i zwalniając z myślenia mechanicznym powtarzaniem, że wszystkie problemy świata rozwiązuje się przy pomocy tytułów własności. Aha - no i popatrz na moją stopkę - nie, nie uważał, że świadczenia socjalne dla ubogich są tym najgorszym przejawem państwowej działalności (w przeciwieństwie do socjału dla wielkiego biznesu). Sam przez wiele lat, dopoki nie zaczal sie utrzymywac z pisania i występów, byl na zasilku i co gorsza, otwarcie motywował to niechęcią do podjęcia pracy w "systemie kapitalistycznym" :D

Przeczytaj sobie jeszcze tekst Wilsona "Is capitalism a revealed religion?"
http://www.ep.tc/realist/27/06.html (tu i następne pare stron az do 10, są tylko w jpg!), możesz się mocno zdziwić. Jak typowy lewak i komuch pisze, ze ZSRR to przykład "state capitalism" a siebie okresla jako "libertarian socialist".
 
D

Deleted member 427

Guest
23HailEris napisał:
nie uważał, że świadczenia socjalne dla ubogich są tym najgorszym przejawem państwowej działalności (w przeciwieństwie do socjału dla wielkiego biznesu).

Dla mnie są najgorszym.

Z ubogimi to jest w ogóle ciekawa sprawa. Zaczyna się od 100 ubogich, a kończy na 20 milionach. Raptem się okazuje, że ubogim jest dureń, który zlasował sobie mózg od słuchania black metalu, ubogim jest student otwierający firmę, ubogim jest pinda cierpiąca na suchość pochwy, ubogim jest rencista, który gdyby żył w średniowieczu, machałby pewnie toporem i odrąbywał łby jak leci, ubogim jest pedał, Murzyn, górnik, taksówkarz, pielęgniarka. Bieda dotyka wszystkich: nauczycieli, kościoły, twórców stron internetowych, naukowców, inżynierów, muzyków, pisarzy. Szczególnego rodzaju ubóstwa doświadczają feministki i homonormatywni. Stowarzyszenie Lambda wchodzące w skład Porozumienia 11 Listopada dostaje granty m.in. z kasy Miasta Stołecznego Warszawy, Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii oraz Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Dotacje są przyznawane na rzecz różnorakich projektów, rozpiętość tematyczna poraża, nie tylko nazewnictwem inicjatyw. Są wśród nich istne perełki: "Nie daj się uśpić – program ograniczenia ryzyka szkód zdrowotnych wśród mężczyzn uprawiających seks z mężczyznami na terenie Warszawy" (dotacja 15 tys PLN, rok 2010) albo: "Działania informacyjno-edukacyjne i pomocowe skierowane do osób podejmujących ryzykowane zachowania pod wpływem środków psychoaktywnych, w tym alkoholu, przebywające w klubach, pubach i dyskotekach" (dotacja 100 tys PLN, rok 2009). W przypadku ostatniego projektu działania informacyjno-edukacyjne polegają m.in. na "rozdawaniu prezerwatyw, lubrykantów (intymne żele nawilżające), testów na obecność pigułki gwałtu". Zdecydowanie poważniej zagospodarowano dotacje z Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej (54 348 tys PLN, 2009), z których sfinansowano np. wydanie podręcznika "Jak organizować wydarzenia antydyskryminacyjne".

Do członków koalicji Porozumienia 11 Listopada należy też Fundacja Autonomia, wspierana grantami m.in. przez Fundację Batorego i wspomniane Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. W sprawozdaniu finansowym można przeczytać, że w 2009 roku organizacja otrzymała 265 570,89 PLN z tytułów samych tylko dotacji, z czego blisko 90 tys PLN przeznaczono na honoraria i wynagrodzenia. Jak wynika z dokumentu uzupełniającego, w 2009 roku fundacja zatrudniała jedną osobę na umowę o pracę, a zarząd jest dwuosobowy. Autonomia trudni się prowadzeniem warsztatów antydyskryminacyjnych, informowaniem o gender mainstreaming (cokolwiek to jest) i historii ruchu LGTB.

Każdy, choćby niewielki socjal, jest pretekstem do zwiększania wydatków państwa, co skutkuje wzrostem zadłużenia tego państwa wobec obywateli oraz powstaniem welfare state. Dasz ludziom palec, to będą chcieli rękę. Jak dasz pieniądze na leczenie choroby A, to zaraz odezwą się chorzy na B i też będą się domagać współfinansowania. Dasz zasiłek ludziom z dochodem nieprzekraczającym 500 zł miesięcznie, to zaraz odezwą się inni "pokrzywdzeni przez los" i zażądają opieki państwa.

Bo skoro jednym się należy, to innym też - zaszczepienie w ludziach takiego myślenia to pokłosie właśnie tej działalności państwa, która nosi eufemistyczną nazwę "socjalu dla ubogich". Wedle mnie sumy przeznaczane na ten socjal mogą być 20x mniejsze niż te, które idą na ratowanie korporacji. Nie ma to żadnego znaczenia, bo w tym wszystkim nie o sumy idzie, ale o uzależnianie ludzi.
 
Do góry Bottom