To pogadaj z nim na osobności i go przekonaj.
Trzeba "tylko" dobrze przygotować się do dyskusji z nim.
JKM jest raczej zwyczajnym ewolucjonistą społecznym, który chce małego rządu ponieważ system ten promuje jednostki najmocniejsze, a nie dlatego, żeby każdy mógł sobie robić co chce.
Korwin jest inżynierem społecznym
On myśli, że władza może być silna i składać się z ludzi szlachetnych
Korwin chce kontrolować poziom podatków i to wcale nie na zasadzie, że im mniejsze tym lepiej! Pisał też pozytywnie o hipokryzji i o tym, że religia katolicka jest dobra, bo ludzie boją się kraść i zabijać ze strachu, że pójdą do piekła. Inżynier nie musi wszystkiego regulować ręcznie, jeśli dojdzie do wniosku, że układ lepiej pracuje bez jego ingerencji.Skąd ten wniosek? Inżynier społeczny to osoba, która chce osiągnąć jakiś cel przez kontrolowanie naturalnych procesów selekcyjnych i ewolucyjnych. Jeśli Korwin jest więc, jak twierdzi pikol, ewolucjonistą, to nie jest inżynierem społecznym. Ta sprzeczność w opiniach świadczy najlepiej o jednym: chuj wi kim jest Korwin. Powstrzymałbym się więc przed tak kategorycznymi stwierdzeniami.
To też jest wg mnie fałszywe rozumowanie. Władca, nawet dziedziczny i namaszczony przez kapłanów, musi pilnować, by rzeczywiście sprawować władzę, a nie być tylko marionetką na tronie. Czyli musi wciąż likwidować potencjalne zagrożenia, umacniać władzę i to zawsze będzie przed dbaniem o dobrobyt mieszkańców królestwa. Musi nawet stosować o wiele większą prewencję, bo jego czas rządów ma być dłuższy, więc prewencja się opłaca. Będzie się bardziej bał seperatystów, bo przecież to tak, jakby tracił swoją własność. Musi też uważać na potencjalnych kandydatów do tronu, a dla tronu zrobi wszystko, zarówno on, jak i kandydaci.Chodzi raczej o nadanie władzy prawa własności do terenu Polski, co spowoduje, że władca będzie dbał o kraj jako o swoją własność.
Korwin chce kontrolować poziom podatków i to wcale nie na zasadzie, że im mniejsze tym lepiej!
Pisał też pozytywnie o hipokryzji i o tym, że religia katolicka jest dobra, bo ludzie boją się kraść i zabijać ze strachu, że pójdą do piekła.
Władca, nawet dziedziczny i namaszczony przez kapłanów, musi pilnować, by rzeczywiście sprawować władzę, a nie być tylko marionetką na tronie. Czyli musi wciąż likwidować potencjalne zagrożenia, umacniać władzę i to zawsze będzie przed dbaniem o dobrobyt mieszkańców królestwa. Musi nawet stosować o wiele większą prewencję, bo jego czas rządów ma być dłuższy, więc prewencja się opłaca. Będzie się bardziej bał seperatystów, bo przecież to tak, jakby tracił swoją własność. Musi też uważać na potencjalnych kandydatów do tronu, a dla tronu zrobi wszystko, zarówno on, jak i kandydaci.
Z takim dictum trudno dyskutować, tym bardziej, że wykazałeś przez nie wyjątkowo głębokie uproszczenie.jak polityk do polityka