D
Deleted member 4683
Guest
Cała ta sprawa jest żenująca. Pomija bowiem istotę sprawy, czyli wolność wypowiedzi. Oskarżony powinien powiedzieć: Tak! Nienawidze czerwonych, uważam też, że rasy nie są sobie równe, i mam do tego prawo - mam też prawo wypowiadać swoje poglądy - chuj wam w dupę (niemyty ). Zamiast tego pacjent snuje historię z mchu i paproci o satyrze i podmiotach lirycznych. Z kolei sąd zamiast jebnąć zgodnie z prawdą, że w tym kraju nie ma wolności wyrażania poglądów analizuje to pierdolenie o satyrze i podmiotach lirycznych. W ten sposób rozmywa się całe sedno sprawy, po prostu zatraca się w dywagacjach na temat satyry itp. Ja rozumiem, ze nie jest łatwo stanąć przed sądem i bronić swoich poglądów, każdy chce coś ugrać, niższy wyrok albo uniewinnienie. Ale z drugiej strony albo się jest wojownikiem albo nie.