Języki obce

P

Przemysław Pintal

Guest
Mam nieuzasadnione ciągoty do niepotrzebnych umiejętności, języków, starożytności (w tym Hetytów) i badań archeologicznych. :rolleyes:

Za linki dziękuję, dziękuję, dziękuję!

Mam podobnie, ale głównie na czytaniu się kończy. Zawsze mnie zastanawiało w czym uczenie się klingońskiego jest ciekawsze od jakiegoś martwego języka. Może chodzi o to, że Star Trek można obejrzeć i znajdzie się rzesze fanów, którym można zaimponować? Specjalista od huryckiego raczej jest anonimowy i zrobi wrażenie na maks kilkudziesięciu osobach.

Bardzo lubię ten hymn:

 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
no wiem, też tak mam jak juz pisałem łaziłem sporo po jakichś krzakach w celu poszukiwań śladów przeszłości hehe
ha nawet łaziłem po krzakach w miejscu gdzie obozowisko swe miał attyla podczas bitwy pod chalons... hehe
 

pikol

Od humanitarystów nie biorę.
1 004
1 635
Teraz przekonałem się, że uczenie się angielskiego z seriali animowanych (np. South Park) to na dłuższą metę słaby pomysł. W dubbingowanych rzeczach nagłośnienie itp. to jednak całkiem inna sprawa. Oglądałem SP i już prawie wszystko rozumiałem bez żadnych napisów, a jak ostatnio wziąłem się za oglądanie The Wire to co drugiego zdania nie mogę sensownie zrozumieć, taki bełkot :)
 

MaxStirner

Well-Known Member
2 781
4 723
Mam podobnie, ale głównie na czytaniu się kończy. Zawsze mnie zastanawiało w czym uczenie się klingońskiego jest ciekawsze od jakiegoś martwego języka. Może chodzi o to, że Star Trek można obejrzeć i znajdzie się rzesze fanów, którym można zaimponować? Specjalista od huryckiego raczej jest anonimowy i zrobi wrażenie na maks kilkudziesięciu osobach.
Mam nieuzasadnione ciągoty do niepotrzebnych umiejętności, języków, starożytności (w tym Hetytów) i badań archeologicznych. :rolleyes:
Za linki dziękuję, dziękuję, dziękuję!
Od lat zbieram gramatyki słowniki i teksty do wszelkich możliwych języków określanych jako klasyczne - mam sporą bibliotekę od łaciny po birmański klasyczny. Niektórych mi brakuje lub mam pojedyncze tylko (starokhmerski, luwijski, elamicki) do innych mam gramatyki w językach innych niż angielski bo po angielsku nie istnieją. Wielu z tych tekstów nie ma już w sieci. Jak ktoś jest zainteresowany pisac na priv.

Btw - co do języków antycznych czy też klasycznych (to nie to samo, język może być nazywany klasycznym chociaż nie narodził sie w starożytności) to istnieje pewna liczba podręczników otwartych w sieci, tu masz listę Troglodytka:
http://ancientworldonline.blogspot.com/2009/09/open-access-textbooks.html

Polecam fanom starożytności zresztą cały ten blog, nie perwszy już raz zresztą. Zbiera wszelkie linki do otwartych naukowych treści dotyczących starożytności. Jak widać jest już ich kilka tysięcy
http://ancientworldonline.blogspot.com/
 
Ostatnia edycja:

tomky

Well-Known Member
790
2 039
Ciekawe dane zebrane z testów na zakres słownictwa angielskiego
http://testyourvocab.com/blog/

Up to one year abroad brings the average student from around 7,000 to around 10,000 words. After that, every year abroad gives you around 850 more words, or around 2.35 per day. (Compare that to the average American adult who learns 0.85 per day.)
 

tomky

Well-Known Member
790
2 039
http://vocap-giat.rhcloud.com/
Fajny serwis, wpisujesz angielskie słowo i możesz odsłuchać je w kontekście pełnych zdań zawartych w 1300 filmach na Youtube.
Jeśli komuś zależy na utrwaleniu słowa, to można wykorzystać nagranie zdania w jakimś programie do powtórek słownictwa.
 

MaxStirner

Well-Known Member
2 781
4 723
Fajny serwis listujący otwarte źródła dla języków klasycznych. Czasem zdarzy mi się, że ktoś mówi: "Jak mogę sie nauczyć języka wikingów"? Zapał najczęściej słomiany, bo jak rzucę link najczęściej zero odzewu. Ale co jakiś czas ktoś mnie pyta, czy da się nauczyć jakiegoś starego języka. Okazuje się że można, a samych "legalnych" źródeł są dziesiątki, choć oczywiście sporo zależy od tego jaki to język. Ale są:
http://www.lexicity.com/
 

kalvatn

Well-Known Member
1 317
2 112
Ja jestem zdania, że bardzo ciężko nauczyć się danego języka tak jak autochton jeśli nie uczymy się od niemowlaka w sposób naturalny. Można to później zrobić dobrze lub bardzo dobrze ale to nigdy nie będzie to samo. W każdym razie do normalnej komunikacji i pracy, korzystania z mediów starczy ale przykładowo do pisania książek czy publicystyki w danym języku chyba nie, nie chce mi się w to wierzyć. Będzie to chyba zawsze rozpoznawalne, choć pewnie zdarzają się wyjątki. Zresztą weźmy sobie pierwszy lepszy słownik wyrazów obcojęzycznych języka polskiego - całej masy słów, zwrotów nie znamy i nigdy ich nie używaliśmy. A jakieś dialekty regionalne to już zupełna makabra - ( dopiero ostatnio dowiedziałem się co to znaczy Śleboda - przeczytałem książkę o tym tytule). Sam byłem świadkiem hindusów mówiących do siebie po angielsku ( bo mówili innym językiem na co dzień ) albo Niemców, którzy tłumaczyli mi, że pochodzą z różnych regionów i gdyby spróbowali sobie pogadać w ich regionalnych językach nie zrozumieliby się.
 

nomad

Active Member
83
351
Ja jestem zdania, że bardzo ciężko nauczyć się danego języka tak jak autochton jeśli nie uczymy się od niemowlaka w sposób naturalny.

Nie zgodzę się zupełnie. Może kiedyś ten pogląd był bliższy prawdzie ale dziś, w dobie kursów audio, nieograniczonej dostępności filmów, seriali, muzyki, książek, partnerów konwersacyjnych na skypie? Można się nauczyć perfekcyjnie dowolnego języka bez wychodzenia ze swojej piwnicy. Jedynym kłopotem może być fonetyka (podobno jest tak, że jeśli nie masz kontaktu z dźwiękami danego języka jako dziecko chyba do 12 roku życia to nigdy nie będziesz w stanie wymówić ich jak native). Dwa kontrprzykłady z historii to
-Joseph Conrad aka Józef Korzeniowski. Angielskiego nauczył się jeśli dobrze pamiętam od zera w wieku 20 lat a został jednym z najważniejszych pisarzy anglojęzycznych. Można więc tworzyć literaturę piękną na najwyższym poziomie w wyuczonym języku. Co ciekawe, do końca życia miał mocny polski akcent co potwierdzałoby wspomnianą teorię o fonetyce.
-kardynał Mezzofanti. Przeskubaniec nad przeskubańce. Żyjąc na przełomie XVIII i XIX wieku nauczył się 39 języków współczesnych i starożytnych.

http://en.wikipedia.org/wiki/Giuseppe_Caspar_Mezzofanti#List_of_languages_spoken

W nauce dowolnego języka bardzo pomaga świadomość, że liczba słów, które musimy poznać jest skończona. Z pamięci przypominam sobie mniej więcej takie orientacyjne liczby, że przeżyć w danym kraju można już od ok. 800 słów, codzienna komunikacja ,,uliczna" to jakieś 2000-3000, płynność native'a bez wyższego wykształcenia to jakieś 5000-6000 a od ok. 20000 możemy się brać za pisanie literatury. Działa to mniej więcej tak samo dla wszystkich języków naturalnych.
Stąd też wynika bardzo ważna rada praktyczna- ucz się słów nie jak leci tylko tych najczęściej używanych! Jak to zrobić? Ano dobry samouczek albo wspomniane przez Mad.locka fiszki. W ogóle pod postem o fiszkach podpisuję się obiema rękami, to genialne narzędzie (nie tylko do słówek). Lepiej kupić gotowe albo ściągnąć na Anki właśnie z tego powodu, że wyselekcjonowane są pod względem częstości występowania. Warto też zainwestować w zestaw ze zwrotami konwersacyjnymi, mnie dał sporego kopa. A, i jeszcze jedno, fiszki to nie tylko karteczki. To przede wszystkim system umożliwiający częste powtarzanie słów z którymi masz problemy a odsianie tych, które Ci już weszły.

Na upierdliwe słowa skuteczny jest taki trick. Załóżmy że chcę sie nauczyć jak jest po turecku piwnica. Sprawdzam w słowniku- bodrum. Jak to zapamiętać? Wyobrażam sobie faceta co siedzi w piwnicy i napieprza na bębnach. Ktoś się go pyta ,,-ej, dlaczego siedzisz w piwnicy? -bo drum!!!". Tak, wiem, mnie też się wydawało głupie i niepraktyczne ale uwierzcie mi, jest bardzo skuteczne i jak masz dobrą wyobraźnię to nauczysz się wymyślać takie skojarzenia szybko i na każde słowo. Krasnal po turecku? Cüce. No, to się akurat narzuca samo przez się, wyobrażasz sobie krasnala z wielkimi cycami. I nie przejmuj się, zapomnisz to w cholerę a słowo o które chodzi zostanie.

Kolejna rzecz która mi bardzo pomaga (a przy okazji sprawia niesamowitą frajdę mojemu wewnętrznemu nerdowi) to szukanie i rozumienie pokrewieństw między językiem który już znasz a tym, którego się uczysz. Załóżmy, że znasz już angielski. Masz zdanie I have done it. Porównaj sobie teraz z ich habe es getan (niem.) ik heb het gedaan (nid.) ek het dit gedoen (afrikaans). Jsem to udelal (czech.) i ja eta sdiełał (rus.). Obserwuj jakie zasady rządzą zmianą głosek i dźwięków, jakie cechy gramatyki są te same (np. czasownik ,,mieć" jako metoda tworzenia czasu przeszłego-to działa nawet w językach romańskich), jak zamienić słowo jednego języka w słowo języka pokrewnego. To jest moim zdaniem klucz do zostania poliglotą.
Z tego powodu rozpatruj naukę pewnych języków jako inwestycję. Ucząc się niemieckiego uczysz się równolegle dobrych 80% niderlandzkiego i pewnie z 60% szwedzkiego, duńskiego i norweskiego. Ucząc się rosyjskiego jako Polak dostajesz dodatkowo możliwość porozumienia sie z każdym z 400 milionów Słowian. Jak masz podstawę jednego germańskiego, jednego (dwóch?) słowiańskich i jednego romańskiego to dowolnego języka (indo)europejskiego nauczysz się na upartego do roku.

Jakimi metodami się uczyć? Wszystkimi jakie są!
Na sam początek polecam audiokursy Pimsleura. IMO najlepsza rzecz do oswojenia się z fonetyką, ogarnięcia jak ten język ogólnie działa, doskonałego nauczenia się wymowy i w końcu- podstawowych zwrotów. Polega to na tym, że słuchasz sobie jakiegoś dialogu a potem lektor zadaje pytania na które odpowiadasz. Minusy są takie- bardzo ograniczony zakres słownictwa, stopień zaawansowania (tylko podstawy) no i jak to z kursami audio bywa, jak jesteś napalony na naukę to w 15h normalnego kursu z książką nauczysz się więcej.
Potem jakiś podstawowy samouczek. Może być wspomniany już Edgar (świetny stosunek cena/jakość), ja osobiście bardzo lubię Assimile i niemieckie Langenscheidty. No i jedziemy, spokojnie lekcja po lekcji. Równolegle zestaw pierwszego tysiąca fiszek. Jak się zmęczysz to sobie posłuchaj jakiejś muzyki albo jakiegoś nagrania na yt. Jak czujesz, że w danym dniu nie zniesiesz lekcji to weź sobie jakiegoś easy readera i poczytaj. Ważne jest żeby codziennie jakiś tam kontakt z językiem mieć, choćby nieduży. Po jakimś roku codziennej nauki powinieneś już stanąć na nogi, dalej pójdzie już łatwiej. Znajdź sobie kogoś do pogadania albo w klubie językowym albo na skypie, czytaj fora, wiadomości itd.


Odpowiadając na pytanie z pierwszego wątku, biegle znam angielski, niemiecki i rosyjski. Dogadam się też też po czesku, słowacku (wychowałem się na południu to i często się tam jeździło, poza tym piosenki J. Nohavicy), ukraińsku (włóczęgi pociągowo-stopowo-marszrutkowe). Zrozumiem serbochorwacki (filmy jugosłowiańskie i wojskowe pieśni czetników i ustaszy), niderlandzki i afrikaans, zwłaszcza pisane (bliskość niemieckiego, od niedawna mieszkam niedaleko granicy D/NL). Gadałem kiedyś z Żydem jak mówił w jidysz (wygląda to jak austro-bawarski dialekt niemieckiego z X wieku z domieszką hebrajskiego i polskiego). Coś tam wydukam po hiszpańsku (pomaga licealna łacina), pisany portugalski też jako tako... W liceum rozkminialiśmy z kumplem na nudnych lekcjach Eddę Poetycką i Pieśń o Rolandzie w oryginale-przednia zabawa:) No i miałem też przelotny flirt z perskim. Jak kogoś interesuje lingwistyka, zwłaszcza języków indoeuropejskich to to jest prawdziwa uczta. Wydaje się niby bardzo egzotyczny i orientalny a co chwila trafiasz na jakąś cechę wspólną z językami, które znasz, nawet z polskim. Po prostu czujesz to stare pokrewieństwo sprzed kilku tysięcy lat, masz ochotę wykrzyknąć ,,kopę lat kuzyni Persowie!".
Natomiast za jasną cholerę nie rozumiem szwajcarskiego ;) Mówię poważnie znacznie więcej rozumiem z obcego holenderskiego niż z dialektu języka, który znam dobrze. Jakiś XIX-wieczny żydowski językoznawca powiedział, że dialekt to jest język bez armii i floty, ciekawe do rozważenia z libertariańskiego punktu widzenia, jakby się porozwijały języki gdyby nie centralistyczne, państwowe szkoły, media i wydawnictwa?
Kuźwa...ale się rozpisałem...
Przy okazji, pamiętasz jak jest po turecku piwnica? A krasnal?
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
ja sie ostatnio nauczyłem korzystać z alfabetu katakana, bo robiłem porządki w swoich empe trójkach i japońskie kawałki chciałem mieć z orginalną pisownią...
katakana jeszcze ujdzie ale reszta to masakra...
 
Do góry Bottom