Jak narodowcy w ciągu roku zlikwidują problem narkotyków i narkomanii

niewolnikzlozonosci

New Member
13
0
Miło, że dyskusja się rozkręciła. Zastanawiało mnie czemu nikt nie zaczął do tej pory powoływać się na doskonałe rezultaty po legalizacji narkotyków w różnych państwach, gdzie taka legalizacja została wprowadzona. Chciałem użyć argumentu, że nie ma takiego państwa i teraz mogę go użyć - nie ma takiego państwa, to co podaliście to nie jest legalizacja narkotyków. Poczytajcie dokładnie o prawie w Portugalii i w Szwajcarii. Ja tutaj piszę o legalizacji narkotyków, a to znaczy (bardzo trywialny przykład):

- idę do Biedrohery, gdzie kupuję 40 kilogramów heroiny dla siebie, dzieci, znajomych i rodziny, bo mój syn kończy pierwszy rok i trzeba to uczcić.

O takie coś to jest legalizacja, o której ja piszę. Żadnych obostrzeń.

Chodziło mi o narkomanów "na głodzie", a nie o wymyślone kreatury zombie... Narkoman "na głodzie" to nie to samo co głodomór w McDonald's. Narkoman jest uzależniony również fizycznie, a głodomór nie. Podczas gdy głodomora przypiąwszy do krzesła z blokadą nie zabijesz (zostawiając go tam na jakiś czas), narkoman przypięty do takiego krzesła po prostu umrze (nawet jeśli będziesz go karmił i poił), bo jego organizm bez substancji uzależniającej przestanie prawidłowo funkcjonować i doprowadzi to do zgonu.

W Kanadziej (byłem tam dłuższy czas) jest tak, że aby mieć pistolet/strzelbę/karabin maszynowy/najnowszej generacji karabin snajperski musisz zdać taki kurs, a jak kupisz broń to napisać podanie o wyrobienie licencji i to tyle, szybciej idzie nabyć broń niż w Teksasie.

No właśnie, co nieco o tym Teksasie.

http://www.deathpenaltyinfo.org/murder-rates-nationally-and-state

To są statystyki morderstw (analogiczne dotyczące pobić i tym podobnych przestępstw pokazują, że Teksas jest powyżej średniej dla całych Stanów, to znaczy, że jest więcej przestępstw niż w Stanach ogółem). Na żółto są stany bez kary śmierci (jak widać jest tam najniższa średnia morderstw), bez wypełnienia są stany z karą śmierci. Jak widać Teksas wcale nie ma najmniej morderstw ze wszystkich stanów, co więcej średnia morderstw dla stanów bez kary śmierci jest niższa niż dla tych z karą śmierci. Wniosek poparty dowodami - broń chuj zmienia, bo niby w Teksasie wszyscy mają broń, a średnia przestępstw w Teksasie jest wyższa od średniej przestępstw w całych Stanach.

I tyle, jeśli chodzi o ten niesamowity Teksas, gdzie wszyscy uprawiają miłość i nie ma przestępczości (przyp. ironia).

Krótki telefon nie jest wcale krótki i nie każdy go otrzymuje. Na bazie mojej szkoły podstawowej (jeszcze kiedy ja się kształciłem nie było gimnazjów) był jeden diler na szkołę, jeśli ktoś był zainteresowany to zwracał się do niego, w większości wracał z niczym. Marihuana jest troszeczkę inaczej traktowana niż ciężkie narkotyki, dlatego mimo że nielegalna to w małych ilościach będzie społecznie akceptowalna, zwłaszcza widząc jej w miarę obojętne skutki. To o czym my sobie tutaj dyskutujemy to jest nic w porównaniu do bardzo skomplikowanych i zaawansowanych chemicznie dragów, które trudno wymienić z nazwy, a które też są nielegalne. Ogólnie dostęp do nich nie tylko ułatwiłby życie narkomanom, ale też anarchistom. Jak niewiele dzieli fosgen od terbutaliny.

W sumie rzeczywiście, lepiej poczekać aż jakiś inteligent zalegalizuje narkotyki i po prostu patrzeć co się będzie działo.
 

Hitch

3 220
4 872
Nie chce mi się odnosić do całego lolkontentu prezentowanego przez Niewolnika. Dałem się złapać za pierwszym razem, teraz już nie mam wątpliwości odnośnie tego trollfestu. Polecam zapoznać się z pojęciem "justifiable homocide". W tym wypadku zabójstwo, choć usprawiedliwione, w dalszym ciągu dolicza się do statystyk jako zabójstwo.
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 148
5 106
LOL, niewolnik, najpierw piszesz, że narkotyki będą na kilogramy w biedrach,. W takiej sytuacji narkomani będą umierać 10000 razy częściej z przedawkowania niż z braku narkotyków. Zresztą już chyba teraz jest podobnie? Rachunek jest prosty, nawet wielkie zwiększenie dostępności spowoduje o wiele mniejszy wzrost narkomanów zombie. Dodaj do tego broń i liczba ta będzie bliska zeru.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 737
Wiadomo jak.

Rebelianci na Ukrainie "walczą" z narkomanią. Wysyłają uzależnionych na przymusowe roboty
Piotr Osiński
05.03.2015 , aktualizacja: 05.03.2015 16:01
- Kopałem rowy jak pies i żyłem jak pies - tak przymusowe roboty wspomina Rusłan. Rebelianci ze wschodu Ukrainy wysłali go na nie, ponieważ jest narkomanem. To nieznane na szerszą skalę oblicze konfliktu ukraińskiego opisuje portal "Foreign Policy". "Powojenne zniszczenia i kilometry okopów - to rzuca się w oczy wszystkim, którzy wybiorą się w rejon konfliktu na wschodzie Ukrainy. Jest jeszcze jeden element przykuwający uwagę. Oto trafiają się grupy obdartych ludzi kopiących rowy i wożących taczki z piaskiem. Pilnują ich uzbrojeni strażnicy" - pisze "Foreign Policy".

"Ćpunie, zrób to, ćpunie, zrób tamto"

Jeszcze w lipcu zeszłego roku jednym z takich przymusowych robotników był Rusłan, 33-latek z Gorłówki. Rebelianci siłą wywlekli go z domu. 21 dni spędził na froncie starć z Ukraińcami, kopiąc rowy. - Kopałem dziury jak pies i żyłem jak pies. Robili ze mną, co tylko chcieli. Nie jestem nawet w stanie opowiedzieć, jaki koszmar przeżyłem - wspomina Rusłan.

- Rebelianci bili mnie i strzelali w moim kierunku kilka razy dziennie. Ale nawet nie to było najgorsze. Gorsze było upokarzanie mnie. Wciąż słyszałem: "ćpunie, zrób to, ćpunie, zrób tamto" - dodaje mężczyzna.

"Nasza batalia przynosi skutki"

Rusłan jest narkomanem. To właśnie dlatego padł ofiarą rebeliantów. Wymienione wyżej sposoby traktowania osób uzależnionych to elementy "walki" z narkomanią i alkoholizmem stosowane przez separatystów. Władze tzw. Donieckiej i Ługańskiej Republik Ludowych chciałyby, aby "ich" terytoria były całkowicie wolne od narkotyków.

- I nasza batalia przynosi skutki. W Ługańsku użycie narkotyków spadło 10-krotnie, odkąd zapanowały nasze porządki - chwali się Wasilij Nikitin, wicepremier Ługańskiej Republiki Ludowej zajmujący się sprawami społecznymi. Nie chce jednak zdradzić szczegółów dot. "walki" z narkomanią.

Egzekucje i wojskowe trybunały

"Według informacji od lokalnych pracowników społecznych oraz samych narkomanów uliczna sprzedaż narkotyków właściwie już nie istnieje. Dilerzy zniknęli latem 2014 roku" - podaje "Foreign Policy". Rebelianci mieli ponoć zbierać się w dobrze znanych miejscach sprzedaży narkotyków, wyłapywać dilerów i bezlitośnie ich karać, włączając w to stawianie przed trybunałami wojskowymi oraz egzekucje.

Działania te spotkały się z pozytywnym odbiorem wielu mieszkańców regionu. - To właściwie jedyna dobra rzecz, która wynikła z nastania Republik Ludowych - mówi Tatiana Bojko, mieszkanka Gorłówki, która przebywa obecnie w obozie dla uchodźców.

"Zamknęli bary. I nazajutrz wszyscy byli trzeźwi"

- Doniecka Republika Ludowa postanowiła zamknąć wszystkie apteki sprzedające leki na receptę, których używa się do produkcji "krokodyla" - mówi kobieta. "Krokodyl" to wywodzący się z Rosji śmiertelnie niebezpieczny narkotyk, który można wytworzyć domowymi metodami z użyciem leków legalnie kupionych w aptece.

Tatiana dodaje, że zamknięto również wszystkie bary, "w których upijali się mężczyźni z Gorłówki". - Rebelianci wyciągali ich z barów siłą. Od następnego dnia wszyscy byli trzeźwi - opowiada kobieta.

Wielu uzależnionych przerwało terapię

Działania rebeliantów są jednak krótkowzroczne. Wystarczy chociażby spojrzeć na przypadek Rusłana, który, kiedy odesłano go do kopania rowów, już nie zażywał narkotyków. Był na terapii odwykowej, a w jej ramach przyjmował metadon - najprostszy chemicznie znany lek opioidowy.

Jednak, choć na Ukrainie metadonu używa się w trakcie leczenia osób uzależnionych, nie jest on legalny w Rosji, a także na terenach zajętych przez prorosyjskich rebeliantów. Według "Foreign Policy" bardzo wielu uzależnionych na ogarniętych konfliktem terytoriach musiało przerwać leczenie.

"Albo przedawkowanie, albo niewola, albo śmierć"

- Mnóstwo osób wróciło do ćpania - mówi 42-letni Andriej, były pacjent placówki odwykowej w Doniecku, który był zwolennikiem DNR, dopóki i jego nie zapędzono do kopania rowów. - Kiedy nie ma dostępu do metadonu, człowiek po prostu musi coś wziąć. Znaleźć jakikolwiek sposób, by się naćpać - opowiada. "Foreign Policy" dodaje, że wiele osób zaczyna brać heroinę, docierającą na Ukrainę z Rosji; narkotyk ten wcześniej był na wschodzie Ukrainy mało popularny.

"Działania rebeliantów oraz pojawienie się nieznanych wcześniej substancji psychoaktywnych oraz ograniczenie dostępu do programów odwykowych mogą cofnąć wschodnią Ukrainę do lat 90. Wtedy to w związku z zażywaniem narkotyków wiele osób zakaziło się HIV" - pisze "Foreign Policy".

- Mamy wybór. Albo przedawkowanie, albo niewola, albo śmierć - mówi uzależniony od narkotyków Kolia. - Innej drogi nie ma - dodaje.
 
Do góry Bottom