[humor] Różne ROTFLE ...

Antoni_Rzodkiewka

Well-Known Member
266
514
10551013_884918951580953_8900270158067337347_n.jpg
 

Antoni_Rzodkiewka

Well-Known Member
266
514
http://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=816380

W związku z wyborami (które mnie nie interesują) przypomina mi się pewna historia z mego życia. W 2009 roku były jakieś wybory i mniej więcej w tym czasie poznałam pewnego młodego chłopaka. Miałam wtedy 42 lata, on miał 23. Wolę młodszych, więc ta różnica wieku była nawet atutem. Był studentem, a oprócz tego działał w UPR. Jak już pisałam, polityka mnie nie interesuje i to, że on był korwinistą, na początku w ogóle mi nie przeszkadzało. Na pierwszych dwóch randkach z rzadka o tym wspominał, zmieniałam temat.
Na trzeciej zabrał mnie na spotkanie wyborcze z kandydatami UPR. Nie interesowało mnie, ale wysiedziałam tam, bo on bardzo mi się podobał i widać było, że ja jemu też. Mało to, ten jego idealizm był słodki.
Na czwartą randkę zaprosiłam go do domu spodziewając się, że wylądujemy w łóżku. Niestety, przyniósł ze sobą całą masę ulotek, broszurek autorstwa Korwin-Mikkego i innych tego typu materiałów. Nie mówił o niczym innym. Ponadto, namawiał mnie do głosowania na UPR już wyjątkowo nachalnie. Przy każdej mej próbie zmiany tematu mówił, że to dla mojego dobra. Kiedy zapytałam go, dlaczego tak bardzo chce mnie na siłę uszczęśliwiać przekonywaniem mnie do UPR odpowiedział, że to dotyczy nas wszystkich i błądząc (tj. nie będać za UPR) szkodzę wszystkim, jemu też. W końcu zapytałam go, dlaczego w ogóle się ze mną spotyka i po co do mnie przyszedł. Odpowiedział, ze jest otwarty na nowe znajomości, bo dzięki temu może przekonywać "błądzące dusze", by pomogły mu "odsunąć od władzy bandę czworga". Zachowywał się jak ktoś, kto posiadł mądrość i teraz musi nauczać innych ludzi.
W pewnym momencie nazwał mnie lemingiem i że przez takich jak ja ten kraj ginie. Tego już było dla mnie za dużo, kazałam mu się wynosić. Wychodząc powiedział, że jestem przeżarta "lewacką propagandą" i mam "wyłączyć TVN, a włączyć myślenie". Potem już się nie spotykaliśmy, ale jeszcze parę razy się odzywał (za każdym razem o polityce) - w przeddzień wyborów wysłał sms, w którym przypominał, by głosować na UPR, a w sylwestra napisał, że życzy wszystkiego dobrego i że "ten rok już na pewno będzie rokiem UPR".
Od tamtej pory trzymam się od polityki jeszcze dalej niż przedtem.
 
Do góry Bottom