Główny temat o kosmosie

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 111
Wkradło się tu trochę lewackich hasełek do sprostowania.
Na zbrojenia nie idzie tyle ile na samą klasę rządzącą i ich klientów.
Rząd nie potrafi lepiej inwestować niż prywatne przedsiębiorstwa.
Jeśli prywatnych przedsiębiorstw na coś nie stać to znaczy, że mają konkurencję ze strony państwa, nie mają swobody działania albo usługa nie jest tak naprawdę potrzebna (albo wszystko na raz).

Edit:
Aż się prosi, żeby zacytować pewien artykuł:
"boją się, że jeżeli nie wydadzą 100 procent środków z funduszu płac, to w kolejnym roku dostaną na nie mniej."
Ale co tam, tylko państwo stać na podbój kosmosu. I na wymyślanie długopisów piszących w stanie nieważkości zamiast używania ołówków.
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 881
12 264
Madlock napisał:
Wkradło się tu trochę lewackich hasełek do sprostowania.
Na zbrojenia nie idzie tyle ile na samą klasę rządzącą i ich klientów.

Jeśli to uwaga do mnie, to wkradło się tutaj małe niezrozumienie tekstu. Ja nigdzie nie pisałem, że idzie mniej lub więcej od czegokolwiek. Wskazałem tylko zbrojenia jako przykład marnotrawienia kasy. Z tego co pamiętam to wydatki USA na zbrojenia to prawie połowa wszystkich takich wydatków na świecie (wg. źródeł od 40 do 50%, w miarę niezależny SIPRI podaje 43%). Przekłada się to na kwoty około biliona dolarów rocznie. Dla porównania, pamiętam artykuł z Wiedzy i Życia sprzed kilku lat, gdzie próbowano oszacować koszt programu Apollo w dzisiejszych dolarach. Wyszło im około 180-190 miliardów $$$, nawet jeśli rąbnęli się o 100% i koszty by wyniosły 380 mld to i tak Wielki Brat byłby w stanie sfinansować dwie takie imprezy rocznie i by mu jeszcze na waciki zostało gdyby nie zabawa żołnierzykami. Wojna to strasznie droga zabawa, gdybym był amerykańskim podatnikiem i musiał płacić to wolałbym za te góry pieniędzy oglądać fotosiaki z księżyca niż zbombardowanego Bagdadu. Uważam, że Bagdad wyglądał lepiej niezbombardowany :)

Madlock napisał:
Jeśli prywatnych przedsiębiorstw na coś nie stać to znaczy, że mają konkurencję ze strony państwa, nie mają swobody działania albo usługa nie jest tak naprawdę potrzebna (albo wszystko na raz).

No i dokładnie to miałem na myśli. Technologia potrzebna do lotu na Marsa już jest, i to od wielu lat, tylko ta jedna fotka z jakąś tam flagą na czerwonym tle nie jest dla nikogo warta pierdyliona dolarów :) Taniej jest tam wysłać sondę żeby pstryknęła te fotki albo w ogóle uzmysłowić sobie, że fotografia to zbyt droga zabawa i się skoncentrować na nieco bliższej przestrzeni, z której faktycznie jest jakiś pożytek, a nawet zysk.

Madlock napisał:
Rząd nie potrafi lepiej inwestować niż prywatne przedsiębiorstwa (…) Ale co tam, tylko państwo stać na podbój kosmosu
Może i nie potrafi ale w przypadku kosmo – biznesu, czy jak to tam się nazywa, pojawia się inne zagadnienie. Zamówienia publiczne są podstawowym źródłem dochodu prywatnych przedsiębiorstw działających na tym rynku. Potrafią one zrobić taniej to co robi podmiot publiczny. Pytanie natomiast czy to co zleca podmiot publiczny ma jakikolwiek sens pozostaje bez odpowiedzi, przynajmniej dla mnie. Wyprawa Kolumba w końcu nie była prywatnym przedsięwzięciem :)
 
D

Deleted member 427

Guest
Ten wątek powinien trafić do działu "Nierząd" - to raz.

Dwa: zapoznajcie się z tym tekstem i komentarzami pod nim:

http://mises.pl/blog/2011/07/24/terrell ... ment-10149

Chodzi przede wszystkim o odpowiedzi Stanisława Kwiatkowskiego na argumenty usera o nicku Pinkerton, że projekty NASA przyniosły realny, czysty zysk gospodarce. Kolo powołuje się na studium Chase Econometrics z 1975 roku.
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 881
12 264
Retoryka tego studium, a właściwie wpisu na wiki na jego temat, bo studium mi się oczywiście nie chce czytać, przypomina mi obecne bajania jakoby 1 dolar ściągnięty z rynku i umoczony w "pobudzanie" czy tam inne "erekcje miejsc pracy" przynosił jakieś wymierne efekty w postaci iluś tam dolarów w przyszłości. Czyli jest to tzw. bullshit :)

Tylko czego to właściwie dowodzi i co chciałeś udowodnić tym linkiem, John, że się nie opłacało? No fakt, nie opłacało się, chyba nikt tutaj nie ma co do tego wątpliwości, chociaż akurat Apollo nie był chyba realizowany dla zysku.

W sumie piękno świata często bierze się ze zbiegów okoliczności. Publiczna akcja budowy piramidy zainicjowana przez Tutanhamona też niezbyt się opłacała tamtejszemu społeczeństwu ale Egipcjanie po 5 tysiącach lat nadal odcinają od niej kupony :) Dlatego ja np. myślę, że warto byłoby się zainteresować np. podlinkowanym przeze mnie wcześniej projektem windy ale w sensowność wycieczki by pacnąć gdzieś flagę i rzucić jedno zdanie stylizowane na mądre niczym podczas wyborów miss universe to szczerze wątpię. W zasadzie to w przypadku opracowania technologii produkcji nanorurek węglowych czy tam jeszcze czegoś winda powinna być całkiem łakomym kąskiem również dla sektora prywatnego ale myślę, że inwestycji na taką skalę nie dałoby się zrealizować bez publicznego wsparcia finansowego, przynajmniej jeśli chodzi o poręczenia, gwarancje. No, ciężko powiedzieć jakby to mogło wyglądać i ciężko cokolwiek takiego sobie wyobrazić, a ja zawodowo zajmuje się działalnością związaną z przygotowaniem większych inwestycji.

Gdyby mnie mniej rżnięto na podatkach to może nawet bym się dorzucił do jakiegoś fajnego projektu w zamian za kilka ładnych fotek z jakiegoś teleskopu czy tam czegoś albo nawet nazwanie jakieś gwiazdy gwiazdą Cieka, ale że się mnie strzyże nie tyle do skóry co wręcz do kości to ograniczam się do udostępnienia procesora w programie SETI@Home. Ekonomia ekonomią, ale życie bez marzeń byłoby do dupy.
 
D

Deleted member 427

Guest
Publiczna akcja budowy piramidy zainicjowana przez Tutanhamona też niezbyt się opłacała tamtejszemu społeczeństwu ale Egipcjanie po 5 tysiącach lat nadal odcinają od niej kupony :)

No właśnie - pytanie, czy w taki sposób należy określać opłacalność czegokolwiek. Przypuśćmy, że za 100 tys. sadzisz drzewka pomarańczowe. Posadziłeś je w nieodpowiednim miejscu albo popyt na pomarańcza drastycznie spadł, cokolwiek, i w efekcie zarabiasz na tym tylko 2 tys na rok. Takie drzewka owocują nawet 80 lat, więc w końcu zarobisz więcej niż wkład. Czy inwestycja była opłacalna?
 
A

Anonymous

Guest
kawador napisał:
Ten wątek powinien trafić do działu "Nierząd" - to raz.

Dwa: zapoznajcie się z tym tekstem i komentarzami pod nim:

http://mises.pl/blog/2011/07/24/terrell ... ment-10149

Chodzi przede wszystkim o odpowiedzi Stanisława Kwiatkowskiego na argumenty usera o nicku Pinkerton, że projekty NASA przyniosły realny, czysty zysk gospodarce. Kolo powołuje się na studium Chase Econometrics z 1975 roku.

Problem w tym, że można się spotkać z opiniami, że zwróciło się wielokrotnie, bądź przyniosło same straty. Nie widziałem nigdy jeszcze żadnych wyliczeń.

Bądźmy szczerzy, państwowe inwestycje mogą się zwrócić, czy przynieść realny dochód lub postęp, ale czy jest to moralne? Wielu bandytów i mafiozów przynosi kopa gospodarce a są skazywani. Jeżeli ktoś z haraczy i napadów zbudował fabrykę i zatrudnił tysiące ludzi, sypnął także groszem ubogim, a potem zebrano dowody i go skazano, to czemu tego samego nie robić z politykami? Dlaczego państwo może drukować pieniądze, a jak to zrobi zwykły człowiek to idzie do pierdla czasem na dłuższy wyrok niż morderca czy gwałciciel?

Ilu włoskich mafiozów siedzi w ciupie mimo tego, że powszechnie wiadomo jak inwestują swoje pieniądze... W legalne biznesy.

Tyle, że na ogół państwowe inwestycje to strata i katastrofa.

NASA powstała z przyczyn politycznych, ma wiele sukcesów na koncie, ale od lat widać, że stracili innowacyjność i z roku na rok są gigantyczne batalie w kongresie o ich budżet.

Mnie ciekawi jakby wyglądał podój kosmosu gdyby nie obie wojny światowe i bolszewizm. Już przed IWŚ powstawały prace teoretyczne.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Konstantin_Cio%C5%82kowski

Ciekawi mnie jak wygląda sprawa patentów w biznesie kosmicznym, na ile hamuje to rozwój?

Najpierw rozwiną się turystyczne loty na orbicie, przez kilka minut, potem w okół globu i lądowanie, następnie hotele, padł ostatnio pomysł budowy hotelu na orbicie Księżyca.
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 881
12 264
kawador napisał:
Publiczna akcja budowy piramidy zainicjowana przez Tutanhamona też niezbyt się opłacała tamtejszemu społeczeństwu ale Egipcjanie po 5 tysiącach lat nadal odcinają od niej kupony :)

No właśnie - pytanie, czy w taki sposób należy określać opłacalność czegokolwiek. Przypuśćmy, że za 100 tys. sadzisz drzewka pomarańczowe. Posadziłeś je w nieodpowiednim miejscu albo popyt na pomarańcza drastycznie spadł, cokolwiek, i w efekcie zarabiasz na tym tylko 2 tys na rok. Takie drzewka owocują nawet 80 lat, więc w końcu zarobisz więcej niż wkład. Czy inwestycja była opłacalna?

Zabawne, bo ja akurat rozsiewam różne rośliny tu i tam, co poniektórzy nazywają w nowomowie guerilla gardening, czy jakoś tak, a jak się kliknie w odnośniki w googlach to prawie zawsze się pojawiają uśmiechnięci, małoletni miłośnicy Che Guevary z grabkami, co jest fenomenem, który ciężko mi zrozumieć bo ja akurat ani miłośnikiem tego jegomościa nie jestem, ani grabek nie używam, ani nie jestem małoletni, ani się zbyt często nie uśmiecham, no, ale widać od każdej zasady muszą być wyjątki :)

Odpowiadając na pytanie; nie, to nie jest dobra inwestycja. Tylko że to nie jest też dobry przykład. Posadzić drzewek za 100 kawałków to może każda swołocz z tego co dostanie od pani z Providenta. Zrealizować kontraktu za ileś tam bilionów dolarów natomiast nie będzie w stanie żaden prywatny podmiot, a i konsorcjum 5 największych firm świata (np. wg kryterium przychodów) nie da rady, nawet jeśli miałby być zyskowny. Dlatego jakiś udział sektora publicznego byłby najprawdopodobniej konieczny. Być może nawet nie bezpośredni, tylko tak jak pisałem np. poręczenia i gwarancje dla finansujących instytucji finansowych.

Nie wiem czy orientujesz się jak wyglądają kwestie finansowania różnych projektów ale nawet jeśli projekt jest na papierze opłacalny, a i w praktyce ciężko sobie wyobrazić, że się na nim straci (np. energetyka, gdzie przy regulowanej cenie odbioru energii z tzw. odnawialnych źródeł zwyczajnie na chwilę obecną nie można stracić), nie uzyska się żadnego finansowania nie przedstawiwszy zabezpieczenia i nie zrealizuje się żadnej inwestycji (tak, wiem, wiem, OZE to ZŁO ale musiałem przedstawić jakiś przykład).

Na marginesie tylko, ja nie wskazałem piramid jako przykładu opłacalności tylko bardzo ciekawy zbieg okoliczności. Przyszłość jest nieznana, nie wiadomo co przyniesie, może te kilkaset kilogramów księżycowych skał faktycznie jakoś zaprocentują ale obecnie tego z pewnością nie robią ;)

Premislaus napisał:
Najpierw rozwiną się turystyczne loty na orbicie, przez kilka minut, potem w okół globu i lądowanie, następnie hotele, padł ostatnio pomysł budowy hotelu na orbicie Księżyca.
Też mi się wydaje, że tak powinno być ale trzeba wziąć pod uwagę, że to jest bardzo, bardzo, bardzo ryzykowny i kosztowny biznes. Sprytne pytanie, które powinien zadać kolega Kawador, powinno brzmieć, czy opłaca się zasadzić ileś tam drzewek za ileś tam tysięcy mając na uwadze, że jest „astronomiczne” ryzyko, że je szlag trafi, czy też może posadzić chwastów, które rosną szybko, są odporne i też jakiś tam zysk przyniosą tak czy inaczej, a odpowiedź jest taka, że najprawdopodobniej by się inwestowało w chwasty. Niestety, tym sposobem drzewek moglibyśmy się nigdy nie doczekać. Przykład jest z życia wzięty, bo szlachetnych odmian drewna praktycznie się nie uprawia. Wali się sosnę czy innego chwasta bo jest szybciej gotowy, a na dęby to ze 100 lat trzeba poczekać więc nikt nie chce bo kto wie co to będzie za 100 lat. Ciężko powiedzieć czy to ma ekonomiczny sens czy nie ale pewne odmiany roślin widuje się już głównie w sieci na obrazkach.
 
D

Deleted member 427

Guest
Premislaus napisał:
Problem w tym, że można się spotkać z opiniami, że zwróciło się wielokrotnie

I studium Chase Econometrics jest taką opinią - że 1 dolar wydany przez rząd zwrócił się przynajmniej siedmiokrotnie. Szkopuł w tym, że nie ma na to żadnych dowodów, pomija się także koszty alternatywne. NASA to był i w dalszym ciągu pozostaje twór państwowy, który wyssał z rynku wielu wybitnych naukowców, oferując im stabilne rządowe posadki. Po zmniejszeniu finansowania NASA w końcu lat 70, ci wszyscy naukowcy rozlali się po całym USA. Pozakładali firmy i dzięki nim nastąpiła rewolucja informatyczna. Przy czym z tego, co mi wiadomo, ludzie, którzy przyczynili się do kamieni milowych w rozwoju Internetu (wynalezienie wypertekstu, web, przegladarek) nie mieli nic wspólnego z NASA, bardziej z sektorem wojskowym. Tak samo ludzie, którzy opracowali pierwszy OS typu Unix pracowali w laboratoriach Bella i tez nie mieli nic wspólnego z NASA.

Inna sprawa dotyczy dotowania technologii przez państwo. Przecież to nie jest żaden dowód, bo i być nie może, że dana technologia nie mogłaby się rozwinąć na wolnym rynku. To jest co najwyżej dowód na to, że państwo wyssało grube miliardy z kieszeni cywili i następnie "zainwestowało" w swoje projekty (np. wyścig zbrojeń). Ale te miliardy mogłyby przecież zostać spożytkowane inaczej - np. zainwestowane w akcje tysięcy start-upów rozwijających zilliony różnych nowych technologii.


Ciek napisał:
Być może nawet nie bezpośredni, tylko tak jak pisałem np. poręczenia i gwarancje dla finansujących instytucji finansowych.

Ale czy takie poręczenia i gwarancje nie są przypadkiem istotą problemu? Jeśli ktoś (rząd) gwarantuje wykupienie w przypadku bankructwa albo solidne wsparcie finansowe państwowymi pieniędzmi, to nie pozostaje to obojętne dla zachowań inwestycyjnych, a także sposobu wyceny ryzyka na rynku. W ten sposób wykoślawia się zachowania ludzkie i stwarza klimat do oszukiwania i nieuczciwości, do tego, co się tak ładnie nazywa "pokusą nadużycia" – jeśli w przypadku kłopotów dużej firmy i groźby jej bankructwa, rząd staje się instancją, do której można się zawsze zwrócić o pomoc i ta pomoc (w imię ochrony rynku pracy, walki z biedą, walki z inflacją, itp.) zostaje udzielana, to naturalne jest nierozważne i nieodpowiedzialne zachowanie się innych firm i brak nawet elementarnej dbałości o to, by nie wpaść w kłopoty.
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 881
12 264
kawador napisał:
Ale czy takie poręczenia i gwarancje nie są przypadkiem istotą problemu?

Nie, podmiot, któremu udzielono poręczenia nadal odpowiada za swoje zobowiązania i jeżeli przedsięwzięcie się nie powiedzie to, jeśli jego skala była odpowiednio duża, przestanie istnieć. Tak więc brak jest negatywnych impulsów.

Jeśli masz pomysł na biznes i chcesz zaciągnąć kredyt, a ja ci go podżyruję bo inaczej byś go nie dostał to nie powinno wpłynąć jakoś negatywnie na twoją ocenę możliwości działania. Jeśli podwinie ci się noga to bank będzie miał łatwiej z windykacją bo weźmie ode mnie jak od ciebie się nie da ale ty będziesz miał przesrane tak czy inaczej bo jeśli nie bank to ja cię zwindykuję :)

Jeśli bym ci nie podżyrował to nie wystartowałbyś akurat z tym biznesem tylko zajął się czymś innym, co nie wymaga takiego nakładu środków, no i tu właśnie jest to pytanie czy to dobrze czy też nie, a mnie się wydaje, że na nie odpowiedzi nie ma.

To jest chyba bardziej kwestia moralności. Wybór pomiędzy przymuszaniem obywateli do uczestnictwa w najprawdopodobniej postępowym i dochodowym projekcie, a nie zrealizowaniem projektu. Każdy z wariantów ma swoje wady.
 
D

Deleted member 427

Guest
mnie się wydaje, że na nie odpowiedzi nie ma.

A zatem zostaje wolny rynek. Bo skoro najpierw się deklaruje z pokorą, że nie wiadomo, co lepsze: truskawki czy gruszki, to po takiej deklaracji zmuszanie ludzi do konsumowania gruszek kosztem truskawek byłoby trochę pojebane, nie sądzisz?
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 881
12 264
kawador napisał:
mnie się wydaje, że na nie odpowiedzi nie ma.

A zatem zostaje wolny rynek. Bo skoro najpierw się deklaruje z pokorą, że nie wiadomo, co lepsze: truskawki czy gruszki, to po takiej deklaracji zmuszanie ludzi do konsumowania gruszek kosztem truskawek byłoby trochę pojebane, nie sądzisz?

Byłoby ale czy jeżeli mamy jakieś całkiem fajne terytorium, dajmy na to Syberię, tylko problem polega na tym, że nie bardzo jest jak tam pojechać, to czy państwo mogłoby podżyrować kredyt podmiotowi, który chce wybudować kolej transsyberyjską bo mu się wydaje, że to będzie zyskowne? Oczywiście biorąc pod uwagę fakt, że w chwili obecnej nie ma podmiotu, który byłby w stanie inwestycję zrealizować? Być może za 5, 50 lub 500 lat pojawiłby się podmiot, który by połączenie zrobił albo nie pojawiłby się wcale.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Ciek napisał:
W sumie piękno świata często bierze się ze zbiegów okoliczności. Publiczna akcja budowy piramidy zainicjowana przez Tutanhamona też niezbyt się opłacała tamtejszemu społeczeństwu ale Egipcjanie po 5 tysiącach lat nadal odcinają od niej kupony :)
Wszystko ładnie, ale jakiego, kur..., Tutanchamona? Ten faraon to góra trzy tysiące lat temu panował, w okresie tzw. Nowego Państwa, a wtedy żadnych piramid się nie budowało, bo te powstawały jak zaznaczyłeś kolejne dwa tysiaki lat wcześniej, za Starego Państwa.

Ale od Doliny Królów też odcinają kupony.:D
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 881
12 264
Ajjj, pomyliło mi się z tym Cheopsem. Od tego całego trollowania człowiek zapomina myśleć :D
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
kawador napisał:
No właśnie - pytanie, czy w taki sposób należy określać opłacalność czegokolwiek. Przypuśćmy, że za 100 tys. sadzisz drzewka pomarańczowe. Posadziłeś je w nieodpowiednim miejscu albo popyt na pomarańcza drastycznie spadł, cokolwiek, i w efekcie zarabiasz na tym tylko 2 tys na rok. Takie drzewka owocują nawet 80 lat, więc w końcu zarobisz więcej niż wkład. Czy inwestycja była opłacalna?
Ja ze swoim hipersubiektywizmem, kazałbym o to pytać inwestora, czyli samego siebie. Jedni się tym zadowolą, inni ze swoimi wyjebistymi oczekiwaniami nie, bo na przykład kasy potrzebowali więcej od razu i z taką myślą inwestowali. Tak samo jak w przypadku ip-tariańskiego prawa, czy zabijanie za kradzież cukierka jest ok. W gwiazdach takich odpowiedzi nie znajdziesz, astrolabium Ci w tym nie pomoże, takie rzeczy rozstrzygają się w Tobie samym.
 

Peterus

New Member
75
4
Żeby "dostać się do nieskończonych zasobów kosmosu i zarobić niewyobrażalną fortunę" tak naprawdę trzeba by zbudować windę i kopalnie helu-3 na Księżycu (w ramach paliwa). Być może jakaś nowa i niespodziewana technologia to zmieni, jeżeli nie to niestety komercyjne nie-państwowe przedsięwzięcia raczej zamkną się w turystyce, badaniach i satelitach Ziemi.

Co takiego jest w kosmosie, czego nie ma na Ziemi? Miejsca do życia póki co nie ma tam w ogóle. Surowce, trzeba zwozić (zrzucać?) w naprawdę dużych ilościach, żeby opłacić jakaś flotę kosmicznych spychaczy asteroidów ;). Bez windy nie da się zabrać za to na skalę przemysłową (chyba, że odkryjemy ogromne złoża gotowego do użycia paliwa rakietowego...). Za to bez stacji benzynowej zasilanej w paliwo (a być może i tlen i wodę, zależy jakie tam są minerały) wydobywane na Księżycu, paliwo też trzeba wozić na orbitę. Bez tego nawet nie ma mowy o szeroko zakrojonych misjach badawczych. Rakieta, która niosłaby sam statek byłaby wielokrotnie lżejsza i tańsza.

Ja wierzę w naszego ducha eksploracji ;) . W jakim stopniu ludzie, którzy dzisiaj otwierają te kosmiczne firmy liczą na biznes - a w jakim chcą po prostu to zrobić? Być może jutro następny Bill Gates zamiast na AIDS wyda 40mld właśnie na "podbój kosmosu" i pójdzie to szybciej do przodu, bez przymusu i podatków.
 

Solitary Man

Człowiek raczej piwnicy
492
2 229
Moim faworytem jest firma założona przez Elona Muska - SpaceX. Posiadają własne rakiety Falcon i kapsuły Dragon. Z własną rakietą mogą wynosić komercyjne satelity na orbitę. Mają kontrakty z NASA na dostarczenie zaopatrzenia na ISS. Dragon ma mieć również wersję załogową i ich dalekosiężnym planem jest wyprawa na Marsa. A jakby Bigelow miał swoją stację to pewnie też mogli do nich turystów wozić.
 
D

Deleted member 427

Guest
Firma SpaceX wysyła ładunki na orbitę 10-krotnie taniej niż NASA i ma zamówień na kilka lat do przodu (bodaj do końca 2015 roku).

Co do NASA:

Najnowszy raport dotyczący kosztów działalności NASA jest dla tej instytucji miażdżący. Narodowa Agencja Aeronautyki to niewydolny moloch, w którym niegospodarność i mnożenie kosztów są codziennością.

http://gadzetomania.pl/2011/09/30/nasa- ... instytucje
 
D

Deleted member 427

Guest
Jeśli kogoś interesuje zestaw regulacji i zasad ustanowionych przez rząd federalny dla prywatnej turystyki kosmicznej, to może sobie poczytać o nim tutaj:

http://ecfr.gpoaccess.gov/cgi/t/text/te ... 02.tpl#300

Wiki ogólnie stwierdza, że:

W grudniu 2005 rząd Stanów Zjednoczonych opublikował zestaw proponowanych zasad dla turystyki kosmicznej. Aktualnie prawo amerykańskie zakłada, że każda firma, która oferuje wystrzelenie za pomocą rakiety suborbitalnej osoby, która zapłaciła za przelot, musi uzyskać licencję od Federalnej Administracji Lotów, a ściślej od wchodzącego w jej skład Biura Komercyjnego Transportu Kosmicznego (FAA/AST). Proces przyznawania licencji kładzie nacisk na bezpieczeństwo publiczne oraz bezpieczeństwo mienia, a szczegółowe ustalenia znajdują się w Kodeksie Ustaleń Federalnych (Code of Federal Regulations), cześć 14, Rozdział III. Ustalenia te są zgodne z ustawą wprowadzającą poprawki prawne w kwestii komercyjnych lotów kosmicznych, uchwaloną przez Kongres Stanów Zjednoczonych w roku 2004.

Pamiętam, że Pan Janusz kiedyś mówił, że gdyby on otworzył prywatną agencję turystyczną tego typu i dał ogłoszenie, ze chce wysłać człowieka na Marsa bez możliwości powrotu na Ziemię, to mimo iż z pewnością udałoby mu się zebrać przynajmniej kilkudziesięciu chętnych, nie dostałby pozwolenie na taki lot.
 
D

Deleted member 427

Guest
Szmat czasu temu - dokładnie w lutym 2011 roku - jajcarski portal The Onion doniósł, że oto Republikanie zawetowali warty 440 miliardów $ plan autorstwa administracji Obamy zakładający zniszczenie asteroidy zagrażającej istnieniu życia na Ziemi. Republikanie argumentowali, że podwyżki podatków potrzebne do sfinansowania takiego planu (który miałby ocalić rasę ludzką od wyginięcia) stanowiłyby zbyt wysokie koszty dla społeczeństwa. [link]

Rzecz jasna była to satyra polityczna - nic takiego naprawdę się nie wydarzyło.

Jakiś czas później na The Volokh Conspiracy zupełnie serio Sasha Volokh napisał:

Zgadzam się, że Konstytucja jako taka zezwala Kongresowi na opodatkowanie ludzi celem ochrony Ziemi przed uderzeniem asteroidy. Z drugiej strony - i nie mówię teraz w imieniu wszystkich libertarian - uważam, że istnieją mocne argumenty za tym, iż opodatkowanie obywateli w celu ochrony Ziemi przed asteroidą, pomimo że leży w kompetencji Kongresu, z moralnego punktu widzenia jest działaniem bezprawnym. Myślę, że nie ma nic złego w naruszaniu praw obywateli (np. poprzez opodatkowanie), gdy rezultatem tego będzie ochrona ich praw w większym zakresie (sądownictwo, policja, wojsko). Nie jest już jednak dla mnie takie oczywiste, czy zderzenie Ziemi z asteroidą (podobnie jak, dajmy na to, uderzenie piorunem czy przywalenie drzewem) narusza czyjekolwiek prawa; a jeśli nie narusza, to nie jestem pewien, czy zapobieganie temu przez opodatkowanie jest usprawiedliwione. [link]

Co myślicie? ;)

Odpowiadając, weźcie pod uwagę jedną rzecz: system wykrywania asteroid i jego finansowanie to klasyczny przykład HILPE (=high impact, low probability event, czyli wydarzenia o niskim prawdopodobieństwie i ogromnych skutkach). Nawet jeśli prawdopodobieństwo zniszczenia Ziemi przez asteroidę jest mniejsze niż prawdopodobieństwo, że kawałek węgla położony na ogniu nie będzie się palił, to potencjalne skutki takiego zdarzenia (zagłada cywilizacji i gatunku homo sapiens) mogą usprawiedliwiać systemy monitorujące. Te systemy zresztą istnieją [link]. Są oczywiście finansowane przez rządy, bo nie ma rynkowych bodźców zachęcających sektor prywatny do takich działań.
 
Do góry Bottom