Drony mordulce będą latać nad USA

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 003
Tego rodzaju treści świetnie przemykają poprzez blockbustery. Oswajanie ludzi może, by potem kto nie wrzasnął WTF?
 

Alu

Well-Known Member
4 634
9 694
No, to by tłumaczyło jak Irańczycy złapali drona Sentinel parę lat temu, pewnie mają tę samą technologię od Ruskich.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Trochę mnie zirytowała ta wiadomość, zwłaszcza że ostatnio sam myślałem nad przeprowadzką na ArchBanga...

Linux wyparł własnościowy system w kolejnej dziedzinie: teraz pokieruje amerykańskimi dronami

07.05.2014 13:04

Wielu fanów Windows lubi wbijać szpilki zwolennikom Linuksa, wypominając, że „Pingwin” nie ma zbyt wielu poważnych zastosowań, że nawet na rynku serwerów jest systemem o mniejszościowym udziale. Choć jest to prawdą, to trzeba pamiętać, że nigdy wcześniej popularność Linuksa nie była tak duża jak dziś. Wolny system podbija nowe rynki, wypiera własnościowe rozwiązania nawet w sprawach najpoważniejszych, dotyczących życia i śmierci.

MQ-8B Fire Scout to niewielki bezzałogowy helikopter, zbudowany na bazie cywilnego modelu Schweizer 300, którego głównym zastosowaniem jest dostarczanie taktycznej informacji o polu walki i wspieranie z powietrza oddziałów piechoty armii Stanów Zjednoczonych za pomocą inteligentnych systemów broni, takich jak np. laserowo naprowadzane pociski APKWS. Zdolny do autonomicznych startów i lądowań nawet w nieprzygotowanych do tego strefach wojennych, staje się ważnym elementem zinformatyzowanej armii przyszłości.

Northrop Grumman Transformational Fire Scout Vertical Takeoff and Landing Tactical Unmanned Aerial Vehicle MQ-8B
Oczywiście Fire Scout wciąż do realizacji swoich zadań bojowych potrzebuje ludzkiego operatora, który poprzez telematyczne interfejsy prowadzi maszynę nad polem bitwy, niczym w symulatorze lotniczym. Umożliwiający to taktyczny system kontroli B2VL działał do tej pory na Solarisie 8 – własnościowym systemie operacyjnym Oracle'a, wydanym w roku 2000, dla którego oficjalnej wsparcie wygasło w marcu 2012. Od tamtego czasu producent Fire Scouta płacił firmie Larry'ego Ellisona za dodatkowe wsparcie – a jednocześnie amerykańska armia szukała alternatyw.

Według informacji przedstawionych przez serwis Avionics-Intelligence, Raytheon kosztem 15,8 mln dolarów przeniesie swój taktyczny system kontroli z Solarisa na Linuksa, dopasowując go jednocześnie do nowej, bazującej właśnie na Linuksie architektury sterowania, ujednoliconej dla wszystkich bezzałogowych statków powietrznych używanych przez lotnictwo wojskowe, armię i marynarkę Stanów Zjednoczonych – a także przez siły innych krajów członkowskich NATO, stosujących standard STANAG 4586.

Wybór Linuksa uzasadniony jest nie tylko atrakcyjniejszym z perspektywy wojska licencjonowaniem, ale też koniecznością ułatwienia procesu aktualizacji oprogramowania i stworzeniem bardziej intuicyjnych interfejsów użytkownika dla operatorów bezzałogowych statków powietrznych. I w tym wypadku nie obyło się bez szczypty ironii – we wrześniu zeszłego roku Oracle opublikowało Białą Księgę poświęconą wykorzystaniu w obronności oprogramowania o otwartym kodzie źródłowym, w której ostrzegało, że Linux i jemu podobne projekty to samo ryzyko, tak pod względem technicznym jak i prawnym.

Ciekawostką może być to, że w Departamencie Obrony Stanach Zjednoczonych Linux doczekał się swoich własnych lobbystów. Od pięciu lat działa grupa Mil-OSS, promująca zastosowanie otwartego oprogramowania w wojskowych projektach. Z drugiej jednak strony, wielu programistów uznających ideały Wolnego Oprogramowania, nie do końca zadowolonych jest z tego, że tworzony przez nich kod mógłby znaleźć zastosowanie w systemach broni i uzbrojenia, służących, jak to ładnie określa się w terminologii wojskowej, obezwładnianiu siły żywej nieprzyjaciela. W praktyce jednak niewiele mogą oni zrobić – prawdziwie wolne licencje (w sensie akceptowanym przez Free Software Foundation) zabraniają stawiania jakichkolwiek ograniczeń w zastosowaniach upublicznionego tak kodu.
Akurat z takiego zastosowania przynajmniej w jakiejś części wolnego oprogramowania raczej trudno się cieszyć...
 

dataskin

Well-Known Member
2 059
6 145
Ale to chyba wersja RTOS? Tzn z kernelem czasu rzeczywistego, z pełnym wywłaszczaniem procesów?

W przeciwnym wypadku - witamy w świecie spadających dron :)
 

Alu

Well-Known Member
4 634
9 694
Wielu fanów Windows lubi wbijać szpilki zwolennikom Linuksa, wypominając, że „Pingwin” nie ma zbyt wielu poważnych zastosowań

Żarty się ich trzymają. Większość serwerów i superkomputerów chodzi na linuksie a to chyba poważne zastosowania.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
ONZ dyskutuje nad zakazem „zabójczych robotów”, Rosja takie maszyny wprowadza do akcji
13.05.2014 14:23

W tym tygodniu Organizacja Narodów Zjednoczonych przedyskutować ma kwestię wykorzystania robotów bojowych w świetle obowiązującej Konwencji CCW (Konwencji o zakazie lub ograniczeniu użycia pewnych rodzajów broni konwencjonalnych). Już teraz wiadomo jednak, że wypracowanie konsensusu w tej sprawie nie będzie łatwe. Mocarstwa, w szczególności Rosja i Stany Zjednoczone nie ukrywają swojego zainteresowania autonomicznymi systemami broni i uzbrojenia, podczas gdy obrońcy praw człowieka robią co mogą, by przekonać decydentów, że konieczne jest wprowadzenie międzynarodowego zakazu prac nad uzbrojonymi i inteligentnymi maszynami.

Organizacje Human Rights Watch i International Human Rights Clinic przygotowały wspólnie raport pt. Shaking the Foundations: The Human Rights Implications of Killer Robots, przedstawiający kwestię wykorzystania zabójczych robotów z perspektywy praw człowieka, w szzczególności przyjętej przez państwa członkowskie ONZ Powszechnej deklaracji praw człowieka. Autorzy raportu zwracają szczególną uwagę na kwestię odpowiedzialności za decyzje o życiu i śmierci, podejmowane przez takie autonomiczne systemy. W razie zbrodni wojennej, kto miałby zostać pociągnięty do odpowiedzialności – dowódca, programista czy producent systemu?

Zdaniem obrońców praw człowieka, roboty mają poważne problemy z oceną dopuszczalnej na polu bitwy przemocy. Ocena taka wymaga ludzkich zdolności rozumowania i interpretowania aktualnych informacji w kontekście szerszych wydarzeń. Przykładowo policjanci podczas pościgów nie używają przeciwko ściganym całej dostępnej im broni, lecz stopniują przemoc w zależności od całego tła wydarzeń i stanu umysłowego przestępców. Tymczasem zastosowanie w takiej sytuacji robotów bojowych, pozbawionych empatii, współczucia i zdolności zrozumienia szerszego kontekstu stoi w opozycji do powszechnie uznawanego prawa do życia.

Zwolennicy autonomicznych broni twierdzą, że z czasem rozwój techniki pozwoli usunąć wspomniane zagrożenia, ale czy mają w tej kwestii rację? W zeszłym roku w tej kwestii wypowiedziało się ponad 270 ekspertów z dziedziny sztucznej inteligencji i robotyki, podpisując list otwarty do rządów państw, w którym wzywa się do wprowadzenia zakazu prac nad maszynami, które same decydowałyby o zastosowaniu siły.

Ta szlachetna inicjatywa może być już jednak sporo spóźniona. Autorzy raportu piszą, że w pełni autonomiczne systemy broni i uzbrojenia to wciąż kwestia przyszłości, której można zapobiec. Tymczasem w kwietniu tego roku w Sieci pojawiło się wideo demonstrujące możliwości nowego rosyjskiego robota bojowego MRK-002-BG-588. Ten pojazd gąsienicowy o rozmiarach niewielkiego auta wykorzystywany ma być przede wszystkim do ochrony baz rakietowych i mobilnych wyrzutni pocisków balistycznych. Uzbrojono go w karabin kalibru 12,7 mm (z opcjonalnym kbk 7,62 mm oraz wyrzutnią granatów). Co szczególnie interesujące, operator robota może wskazać mu do 10 celów, a następnie przełączyć w tryb autonomiczny. Rosyjska maszyna sama rozpocznie wówczas atak, podejmując decyzje w kwestii wyboru celów i zastosowanych środków.

Do tej pory państwa Zachodu nie zdołały pokazać niczego podobnego. Stany Zjednoczone od lat rozwijają oczywiście bezzałogowe pojazdy powietrzne, uzbrojone w bomby i rakiety, ale ich samodzielność ogranicza się do startów i lądowań. Działania na polu bitwy przebiegają pod kontrolą ludzkiego operatora, posiadającego dzięki telemetrii pełną wiedzę o sytuacji taktycznej. Z etycznego punktu widzenia użycie takiego drona do ataku niczym nie różni się od wysłania na pole bitwy np. helikopterów z ludzkimi pilotami. Co prawda podejmowano próby wykorzystania autonomicznych lądowych platform broni (słynne systemy Talon/SWORD), ale nigdy nie wyszły one poza fazę eksperymentu. Obawiano się, że jeśli coś pójdzie źle, to prace nad wojskową robotyką zostaną zahamowane przez opinię publiczną na całe dziesięciolecia.

Rosjanie wydają się nie mieć takich zahamowań – w 2013 roku minister obrony Federacji Rosyjskiej Siergiej Szojgu zapowiedział zwiększenie wykorzystania przez armię robotów, a kilka miesięcy później wicepremier Rosji Dmitrij Rogozin, odpowiedzialny za przemysł obronny i kosmiczny, ogłosił budowę nowych fabryk i laboratoriów, w których powstawać będą bojowe roboty, zarówno do zastosowań wojskowych, jak i policyjnych.

Wydaje się więc, że Zachód został postawiony przed faktem dokonanym: wyścig zbrojeń w dziedzinie wojskowej robotyki już trwa, i żadne raporty obrońców praw człowieka niewiele tu zmienią. Można sądzić, że doczekamy się w armiach krajów NATO robotów, które będą służyły do zwiadu, transportu i być może atakowania celów za pomocą broni obezwładniających, które nie są objęte ONZ-towską konwencją. Tylko że „na wszelki wypadek” uzbrojenie takich robotów będzie modularne, łatwe do wymiany na coś przydatniejszego na polu bitwy, np. działko czy wyrzutnię granatów.

A już myślałem, że w uzasadnieniu będzie chodzić o to, że zabierają ludziom miejsca pracy i powodują technologiczne bezrobocie... :) Za dużo libnetu...
 
Ostatnia edycja:

Caleb

The Chosen
511
271
Niedługo w Polsce można się spodziewać w miastach latającego nad głowami ptactwa jeszcze gorszego niż srające gołębie
Od jutra w PLAY – dron i nowe słuchawki

Parrot-AR.Drone-2.0-Elite-Edition.jpg

AR.Drone 2.0 firmy Parrot Elite Edition to nowa odsłona w nowych kolorach słynnego quadricoptera high-tech, AR.Drone, który może być kontrolowany przez Wi-Fi przy użyciu smartfona lub tabletu.

Dzięki nowej kamerze o wysokiej rozdzielczości, nagrywaniu wideo, dzieleniu danych dotyczących lotu, nowemu trybowi pilotażu, większej stabilności i nowemu wyglądowi, AR.Drone 2.0 oferuje tak bogate wrażenia, jak żadne inne urządzenie!
Podczas lotu kamera Parrot AR.Drone 2.0 przesyła obraz w czasie rzeczywistym, na ekran urządzenia w rękach użytkownika. Dzięki nowej aplikacji do pilotażu, AR.FreeFlight 2.0, użytkownicy mogą nagrywać swoje własne filmy HD i oglądać je lub dzielić się nimi ze społecznością AR.Drone.
Chyba czas pomyśleć o nowej stylizacji.
20140618092848.jpg

Konkurencja powinna rozważyć wprowadzenie do swojej oferty sprzętu, który bedzie umożliwiać zestrzeliwanie mordulców.
 

Cptkap

Well-Known Member
701
3 229
Niedługo w Polsce można się spodziewać w miastach latającego nad głowami ptactwa jeszcze gorszego niż srające gołębie

Konkurencja powinna rozważyć wprowadzenie do swojej oferty sprzętu, który bedzie umożliwiać zestrzeliwanie mordulców.

Ale to źle, że drony będą w rękach cywilów?

Ja w tym widzę przyszłość. Rozwój drukarek 3D + drony... a może za paręnaście lat, do takiego pieska będziesz wgrywał oprogramowanie goń komucha 2.0


 

Caleb

The Chosen
511
271
Wiadomo, że sprzęt ten można wykorzystać na wiele sposobów. Jedni będą zrzucać łajno na komuchów, a drudzy w trosce o "nasze" miasta będą życzliwie donośić o spożywających alkohol w parkach czy przechodzących na czerwonym świetle.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Ja po całym dniu koszenia mam ochotę nabyć jakiegoś drona koszącego albo inny odpowiednik odkurzacza iRobot z ostrzami, któremu można byłoby zaprogramować punkt zrzutu skoszonej trawy i obszary w których ma ciąć wszystko co napotka. Najlepiej w wersji hardcore brutaliańskiej z opcją koszenia śpiochów i mniejszych zwierząt oraz funkcją auto-czyszczenia ostrzy.
 

Norden

Well-Known Member
723
900
Pewnie zasięg do 20 km max. i po kursie już trzeba ładować/wymieniać akumulatory. Z tego względu rozwój dronów z napędem elektrycznym jest ograniczony. Jak problem z magazynowaniem energii elek. zostanie rozwiązany to silniki elek. będą miały zastosowanie nawet w samolotach pasażerskich.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Mordulce już latają nad USA. Tutaj nawet cywilne niedoszłe mordulce latających gliniarzy...

Nowy Jork: O krok od zderzenia dwóch dronów rc i policyjnego śmigłowca
jagor
08.07.2014 , aktualizacja: 08.07.2014 16:56
Tragicznie mógł się skończyć przelot policyjnego śmigłowca nad mostem Jerzego Waszyngotna w Nowym Jorku. Na kursie kolizyjnym znalazły się dwa zdalnie sterowane quadrocoptery. Pilot w ostatniej chwili zmienił kurs, by uniknąć zderzenia - donosi stacja CBS News.

Do nietypowego zdarzenia doszło w poniedziałek około południa na wysokości 600 metrów. Z policyjnego raportu wynika, że podczas rutynowego lotu patrolowego w pobliżu mostu Jerzego Waszyngtona pilot śmigłowca zauważył dwa krążące bezzałogowce. W pewnym momencie drony zaczęły się niebezpiecznie zbliżać, a piloci zostali zmuszeni do zmiany kursu w celu uniknięcia kolizji. Według ich relacji był to "bardzo niebezpieczny" scenariusz.

"Chociaż amatorski quadrocopter waży niewiele, to wystarczy sobie przypomnieć, co mogą zdziałać dużo lżejsze ptaki, jak to było w przypadku airbusa" - CBS zacytował anonimowego rozmówcę, który wspominał "Cud na Hudson" z 2009 roku. Wtedy to pilot Chesley "Sully" Sullenberger po zderzeniu z ptakami musiał awaryjnie lądować na rzece.

Policjanci po bezpiecznym wylądowaniu zawiadomili patrol, który zatrzymał dwóch mężczyzn puszczających quadrocoptery z pobliskiego parku. Obaj zostali aresztowani pod zarzutem lekkomyślnego zachowania i sprowadzenia zagrożenia, bez możliwości wpłacenia kaucji.

Jeden z mężczyzn twierdził, że była to tylko zabawa, a policyjny śmigłowiec sam podleciał do ich dronów. Z kolei adwokat aresztowanych przekonywał, że incydent nie był aż tak poważny, jak przedstawiają to władze, a ich zabawki nie są w stanie wzbić się wyżej niż 90 metrów.

Ostatnio wielowirnikowce stały się bardzo modne. Dzięki nim można robić zdjęcia z powietrza i kręcić filmy, a same urządzenia bez problemu wzlatują na wysokość kilkuset metrów. Zasięg? Po niewielkich modyfikacjach można osiągnąć nawet kilka kilometrów.
Smuteczek, że news bez happy-endu, czyli że przeżyli i kolesiom się dobrali do skóry. Ale dronowe kamikaze to fajny sposób walki z podniebnymi policjantami... :)
 
D

Deleted member 427

Guest
W USA najwyraźniej coś ostatnio mało szczelanin i martwych białych dzieci, skoro media straszą wypadkami, do których nie doszło.
 

Alu

Well-Known Member
4 634
9 694
Myślałem, że mu wlecieli do salonu o co ten Sikorski ma pretensje? Że ktoś z odległości 300 metrów nakręcił jego dom? Google Maps robi dużo bardziej wścibskie zdjęcia.
 
Ostatnia edycja:
Do góry Bottom