Czy na wolnym rynku każdy jest kowalem własnego losu?

seul

New Member
20
0
Libertarianie powtarzają: w kapitalizmie (wolnym rynku) każdy jest kowalem własnego losu itd.

Ale czy to prawda? Spójrzmy np. co mnie spotkało:

W kwietniu kupowałem dysk zewnętrzny za 200 zł, chciałem dokupić drugi (taki sam) i kosztuje ponad 300 zł? I już mnie na niego nie stać :( Libertarianie powiedzą, że to moja wina, bo nie jestem wystarczająco zaradny, ale hola hola, przecież pół rok temu kosztował tylko 200 zł.. co się stało?

http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,105 ... warde.html

Przez powódź w Tajlandii.. przepraszam bardzo, dlaczego mam płacić biedą za fakt, że jacyś kapitaliści nieroztropnie postawili swoje fabryki na terenie narażonym na powodzie?

Gdyby polskiej emerytce zalało chałupę i chciała jakiś odszkodowań od innych, Boga ducha winnych ludzi, to by libertarianie powiedzieli: TRZEBA BYŁO SIĘ UBEZPIECZYĆ. :( A kapitaliści proszę bardzo przerzucają fatalne konsekwencje swoich własnych decyzji na nas biedaków :(

Weźmy inny przykład. Ciężko haruje, oszczędzam, a jacyś ludzie z Nowego Jorku, londyńskiego City itd., czymś sobie handlują, kieruje nimi chciwa żądzą zysku itd. i nagle się okazuje, że jest jakiś kryzys/dewaluacja waluty itp. wszystko tracę, staję się dziadem, wszystko staje się drogie :(

Gdzie tu jestem winien swojej biedy? :(

Albo prezes firmy, w której pracuje. Podejmuje jakieś ryzykowne decyzje. Firma upada, idę na bruk, bieda.

Libertarianie powiedzą, że to moja wina, ale sorry, moja bieda nie jest wynikiem mojego lenistwa, wrodzonego idiotyzmu, kalectwa, lewactwa tylko decyzji jakiś tam właścicieli, menedżerów :(

Tak to już jest, najwyraźniej, że na wolnym rynku jedni* podejmują ryzykowne decyzje, a inni** ponoszą ich konsekwencje.

*właściciele, wysoki management
**klasa średnia, klasa robotnicza, wykluczeni
 
C

Cngelx

Guest
seul napisał:
W kwietniu kupowałem dysk zewnętrzny za 200 zł, chciałem dokupić drugi (taki sam) i kosztuje ponad 300 zł? I już mnie na niego nie stać :( Libertarianie powiedzą, że to moja wina, bo nie jestem wystarczająco zaradny, ale hola hola, przecież pół rok temu kosztował tylko 200 zł.. co się stało?

A ja zrobiłem coś niemal dokładnie odwrotnego i sporo zyskałem na tym ;). Nie pozostaje Ci nic innego jak przeczekać ten czas w którym owe dyski są droższe albo też znaleźć kogoś to sprzeda Ci taki dysk tanio (ale raczej używany, bo nowego raczej nie kupisz, chyba, że trafisz na kogoś mocno wierzącego w jakieś posrane komusze idee który nie tylko o nich mówi ale też wciela je we własne życie... są tacy).

Sporym problemem jest to, że sporo osób chce mieć wszystko na "już", nie myśląc o przyszłości przez co tracą.

Sam popełniłem pewne błędy np. kupiłem kartę graficzną którą ciężko mi będzie teraz sprzedać bez znaczącej straty. Ale z takim błędów wolę wyciągać wnioski i kombinować jak sprawić aby moje działanie jednak nie było błędne. Zamiast liczyć na to, że ktoś mi zapewni ochronę.

seul napisał:
Przez powódź w Tajlandii.. przepraszam bardzo, dlaczego mam płacić biedą za fakt, że jacyś kapitaliści nieroztropnie postawili swoje fabryki na terenie narażonym na powodzie?

Nie musisz płacić, nikt Cię to tego nie zmusza, to nie podatki ;)
 

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 504
@Seul

Trudno mieć pretensje do świata, że jest zorganizowany jak system naczyń połączonych. Jak ty się będziesz opierdzielał to ja też tracę, bo marnujesz swój geniusz, ograniczasz ilość dostępnych dóbr i podnosisz ich ceny. Możesz też mieć pretensje do cegły, gdy spadnie Ci na nogę.
 

CptKapital

Member
51
0
@ seul

bfVSq.jpg


z takim bredzeniem nie warto dyskutować.
 
OP
OP
S

seul

New Member
20
0
pLT-m3

Dziękuję za post, który jest nie na temat i nic nie wnosi do dyskusji. Na przyszłość postaraj się pisać bardziej z sensem, może się wtedy odniosę.

Nie musisz płacić, nikt Cię to tego nie zmusza, to nie podatki Wink

Już "płacę" biedą. Gdyby nie ta podwyżka, już bym miał, a tak? To nie jest tak, że mogę sobie tego dysku odmówić. Jak mówi kapitalistyczna ekonomia polityczna: moje potrzeby są nieograniczone.

Maciej Dudek

A czy ja mam pretensję do świata? Ja mam pretensje do propagandy neoliberalno-libertariańskiej, która głosi, że każdy jest kowalem własnego losu. A wystarczy trochę pomyśleć, że nie jest to takie proste. I nawet na trv-wolnym rynku (fantasmagorii libertariańskiej) jak ktoś będzie np. klepał biedę to nie dlatego, że "nie jest wystarczająco zaradny", ale równie dobrze z winy jakiegoś maklera, spekulanta, kapitalisty, menedżera itd.
 

Lancaster

Kapłan Pustki
1 168
1 115
Zapomniałeś o jednym drobnym szczególe - wolny rynek obecnie nie istnieje . Żyjemy w systemie mieszanym bliżej nam do socjalizmu niż do kapitalizmu. Jak myślisz dlaczego ci "źli kapitaliści" wyzyskują biednych i klasę średnią. Powód jest oczywisty rządy nakładają na nich obciążenia (podatki , składki na ZUS i inne pierdoły) więc taki chciwy biznesmen musi się męczyć ,żeby wyjść na swoje ,a jaki jest najprostszy sposób zrzucić odpowiedzialność na proli. Wyobraź sobie ,że wolny rynek istnieje nikt nie płaci podatków = wszyscy są bogatsi są = mogą inwestować = gospodarka się rozwija. Jak firma upada pracownicy przechodzą do nowej / zakładają nową tak działa wolny rynek. Jak działa socjalizm (fantastyczny ustrój w ,którym żyjemy) korporacje unikają podatków i rzucają kłody pod nogi drobnym przedsiębiorstwom i społeczeństwu przy pomocy polityków ,ci mikro przedsiębiorcy ("wredni kapitaliści") walczą o kawałek mięsa z pracownikami . Korupcja (i inne patologie) kwitnie w przeciwieństwie do gospodarki. Więc reklamacje proszę składać politykom ,ich przydupasom i korporacjom.
 

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 504
seul napisał:
A czy ja mam pretensję do świata? Ja mam pretensje do propagandy neoliberalno-libertariańskiej, która głosi, że każdy jest kowalem własnego losu. A wystarczy trochę pomyśleć, że nie jest to takie proste. I nawet na trv-wolnym rynku (fantasmagorii libertariańskiej) jak ktoś będzie np. klepał biedę to nie dlatego, że "nie jest wystarczająco zaradny", ale równie dobrze z winy jakiegoś maklera, spekulanta, kapitalisty, menedżera itd.

"Każdy jest kowalem własnego losu" to przenośnia, bardzo trafna. Trzeba kuć, ale kucie "nie jest takie proste", bycie kowalem wymaga jakichś-tam kwalifikacji (w przeciwieństwie do bycia leniem), może się zdarzyć, że coś pójdzie nie tak. Niemniej - kując masz prawdopodobieństwo niedalekie pewności, że coś wykujesz. Nie kując - masz pewność, że masz zero.

Możesz propagować paradygmat antylibertariański: "człowiek nie jest kowalem własnego losu". Ten kto Ci uwierzy uzna, że nie warto kuć. I trafi do rynsztoka. Na pocieszenie będzie miał Twoją zatroskaną minę.
 
C

Cngelx

Guest
seul napisał:
pLT-m3

Dziękuję za post, który jest nie na temat i nic nie wnosi do dyskusji. Na przyszłość postaraj się pisać bardziej z sensem, może się wtedy odniosę.

Mój post po prostu burzy Twój światopogląd, więc nie potrafisz się do niego odnieść ;)




(dobra, więcej nie karmię :D)
 

countryboy

New Member
131
1
Seul, jak Ci tak bardzo zależy na tym dysku twardym, to kup bezpośrednio na Tajwanie, możesz tam nawet zamieszkać. W wolnym rynku tym bardziej byś mógł!
Skoro boisz się o swoje oszczędności, to postaw na złoto, albo broń. To jest pewna inwestycja!
 
D

Deleted member 427

Guest
seul poruszył ciekawy temat - nie, nie chodzi mi o "każdy jest kowalem własnego losu" i jego rozterki na tym odcinku - chodzi o rynek dysków twardych obecnie. Western Digital i Seagate mają 90% rynku dysków twardych. Co ciekawe oficjalnie ze sobą konkurują, a prawda jest taka, ze to bliscy współpracownicy, którzy wymieniają się patentami i pożyczają sobie technologie :)
 

sierp

to ja :-)
577
305
Libertarianizm nie twierdzi, że na wolnym rynku każdy jest kowalem własnego losu, w każdy razie w 100%.
Zawsze człowiek jest w jakimś stopniu zależny od innych ludzi (stąd właśnie bierze się rynek, gdyby było inaczej, rynek nie byłby potrzebny) oraz od czynników zewnętrznych takich jak zjawiska przyrodnicze, prawa fizyki, biologii itp.
Libertarianizm twierdzi jedynie, że człowiek (większość ludzi) w warunkach wolnego rynku jest w większym stopniu kowalem własnego losu niż w warunkach etatyzmu - bo są sytuacje, w których w etatyzmie za określone działania groziłaby mu przemoc, a na wolnym rynku taka przemoc mu nie grozi (na przykład: handlowanie na ulicy bez zezwolenia, przemyt, sprzedawanie i kupowanie narkotyków, budowa domu bez pozwolenia na budowę, nieodprowadzanie VAT itd.). Czyli ma zasadniczo większy wybór działań. Choć oczywiście w szczególnych przypadkach może być odwrotnie - np. wpływowy polityk lub biznesmen mogący wykorzystywać aparat państwa dla swoich interesów w większym stopniu są kowalami własnego losu w etatyzmie.
Prawdą jest, że na wolnym rynku ludzi dotykają czasami konsekwencje błędnych działań innych ludzi (np. producentów dysków twardych). Jednak prawda ta odnosi się też do etatyzmu, czy syndykalistycznej gospodarki planowej. Urzędnik państwowy czy rada delegatów robotniczych też może podjąć błędną decyzję, która dotknie innych.
A etatystyczna próba zapobieżenia temu (np. w danym przykładzie poprzez ustanowienie ceny maksymalnej na dyski twarde) mogłaby skończyć się jeszcze gorszymi konsekwencjami - producenci zamiast czasowo podnieść ceny i odbudować fabryki po prostu wycofaliby się całkowicie z interesu, bo ustanowiona cena maksymalna mogłaby się im nie opłacać.
Jeśli ktoś uważa, że może istnieć ustrój społeczny, w którym człowiek jest całkowicie kowalem własnego losu, to jest utopistą, czyli dąży do niemożliwego. Coś takiego obiecywał np. komunizm.
 

Kimono

Active Member
163
30
Bardzo fajny, dobry i potrzebny temat. W skrócie - rzeczy nie są sprawiedliwe ani niesprawiedliwe, sprawiedliwi bądź niesprawiedliwi mogą być tylko ludzie.

Przypadek tego rynku komputerowych dysków twardych to bardzo wydumany przykład zresztą. Można sobie wyobrazić inny. Czy jestem kowalem swojego losu, skoro w każdej chwili może mnie uderzyć piorun albo spaść na mnie meteoryt? Po co mieszać w to politykę?
 
D

Deleted member 427

Guest
Idąć piętnaście minut później do sklepu niż mój sąsiad, ja mogę trafić na ulewę, a on tę czynność wykonać może bez przeszkód. Czy jestem więc kowalem swojego losu

:) dobre

I teraz wyobraź sobie, że w tym sklepie jest promocja trwająca akurat 15 minut i kumpel obłowił się w towary, a ty przychodzisz i właściciel mówi: "sorry, wyprzedane" :) Moje pytanie: czy rząd powinien przedłużyć czas trwania promocji do końca dnia czy może tylko o 15 minut?
 

Kimono

Active Member
163
30
Przy obecnym stanie wiedzy technicznej (tej oficjalnej, ma się rozumieć) żaden system polityczny nie jest w stanie powstrzymać deszczu meteorytów. To chyba lepszy przykład :).

Oczywiście, czym innym jest pytanie, czy w związku ze zmiennymi warunkami każdy może stwierdzić, iż jest kowalem własnego losu, a czym innym kwestia, czy należy (i moralnie/słuszne jest) w te warunki mafijnym aparatem represji ingerować.
 

crack

Active Member
784
110
seul napisał:
Przez powódź w Tajlandii.. przepraszam bardzo, dlaczego mam płacić biedą za fakt, że jacyś kapitaliści nieroztropnie postawili swoje fabryki na terenie narażonym na powodzie?

Gdyby polskiej emerytce zalało chałupę i chciała jakiś odszkodowań od innych, Boga ducha winnych ludzi, to by libertarianie powiedzieli: TRZEBA BYŁO SIĘ UBEZPIECZYĆ. :( A kapitaliści proszę bardzo przerzucają fatalne konsekwencje swoich własnych decyzji na nas biedaków :(


A dlaczego postawili nieroztropnie swoje fabryki na terenie narażonym na powodzie ?
Czy czasem nie państwo tworzy tutaj problem powodzi ?
Jeśli w jakimś miejscu jest ryzykownie budować (np. tereny zalewowe) to ceny ubezpieczenia wzrosną. Możesz zapłacić wysokie ubezpieczenie albo budować z całym ryzykiem. Jeżeli rząd finansuje ubezpieczenia to nagle więcej osób przeprowadza się na tereny zalewowe. Osłabiamy zasadę kalkulowania ryzyka, ludzie robią rzeczy których nie robiliby w warunkach wolnego rynku.
 
D

Deleted member 427

Guest
@Kimono

Akurat seul podał przykład niezależny od aparatu represji. Tymczasem aparat represji działa tak, że najpierw stwarza problem, a potem kolejnymi interwencjami go "leczy".

Np. pruskie chłopstwo najpierw wyjebano z ziemi, która wedle wszelkich zdroworozsądkowych przesłanek należała do nich (pracowali tam etc), aby zapędzić ich do miast jako roboli. Bismarck zobaczył, że z tego mogą być korzyści finansowe dla państwa, więc aby zachęcić roboli do osiedlania się w miastach, stworzył dla nich system gwarancji emerytalnych - wprowadził po prostu "gwarantowaną" przez państwo emeryturę dla wszystkich ubezpieczonych pracowników, którzy ukończyli 70 lat. Do sfinansowania tego systemu służyły składki potrącane z pensji. Średnia długość życia wynosiła wtedy 45 lat, a robotnicy rozpoczynali pracę i opłacanie składek już w wieku kilkunastu lat. Bismarck doskonale znał te dane. Jego system emerytalny był niczym innym jak tylko socjalistycznym oszustwem, opartym o kontrakt, jaki administracja zawierała z obywatelami, zdając sobie z góry sprawę, że wobec większości nie będzie musiała się z kontraktu wywiązywać (bo mało kto dożyje 70 lat), zaś wszyscy obywatele wobec administracji będą musieli świadczyć usługi polegające na oddawaniu pod przymusem określonej części swojego dochodu. Co warte podkreślenia, zdzierane pod przymusem z poddanych składki służyły finansowaniu aparatu administracyjnego oraz rozbudowie zaplecza militarnego Rzeszy – była to zatem instrukcja dla złodziei, sankcjonująca łupienie własnego narodu przez administracyjną kastę – i taką hucpą pozostaje po dziś dzień. Cała tzw. "niemiecka szkoła ekonomii" to nic innego jak ekonomiczno-społeczna nadbudowa dla zamordyzmu socjalistycznego, gdzie chodzi o skoszarowanie społeczeństwa na potrzeby państwa, tj. nieuchronne, totalne podporządkowanie jednostki państwu (administracji) na drodze wdrażania kolejnych reform i interwencji.
 
J

jaś skoczowski

Guest
crack napisał:
seul napisał:
Przez powódź w Tajlandii.. przepraszam bardzo, dlaczego mam płacić biedą za fakt, że jacyś kapitaliści nieroztropnie postawili swoje fabryki na terenie narażonym na powodzie?

Gdyby polskiej emerytce zalało chałupę i chciała jakiś odszkodowań od innych, Boga ducha winnych ludzi, to by libertarianie powiedzieli: TRZEBA BYŁO SIĘ UBEZPIECZYĆ. :( A kapitaliści proszę bardzo przerzucają fatalne konsekwencje swoich własnych decyzji na nas biedaków :(


A dlaczego postawili nieroztropnie swoje fabryki na terenie narażonym na powodzie ?
Czy czasem nie państwo tworzy tutaj problem powodzi ?

Popraw mnie, jeśli się mylę, ale państwa nie wywołują powodzi?

crack napisał:
Jeśli w jakimś miejscu jest ryzykownie budować (np. tereny zalewowe) to ceny ubezpieczenia wzrosną. Możesz zapłacić wysokie ubezpieczenie albo budować z całym ryzykiem. Jeżeli rząd finansuje ubezpieczenia to nagle więcej osób przeprowadza się na tereny zalewowe. Osłabiamy zasadę kalkulowania ryzyka, ludzie robią rzeczy których nie robiliby w warunkach wolnego rynku.

Jeśli jakiekolwiek x zafunduje Ci ubezpieczenie, za które nie musisz płacić, to być może zdecydujesz się przenieść na teren zalewowy, co nie zmieni faktu, że nie potrafiłeś ocenić ryzyka - bo ono nie było mniejsze od tego, że ktoś Ci za coś zapłaci. Powodzie przychodzą niezależnie od tego, czy jesteś ubezpieczony, czy nie. Wniosek: nawet jeśliby państwo komukolwiek gwarantowało ubezpieczenie, dalej kierowanie się tylko rachunkiem zysków i strat jest tu debilne, bo kompletnie oderwane od czegokolwiek, czego na pieniądze przeliczyć się nie da w danej chwili. A kierowanie się takim rachunkiem jest oczywiście warunkiem koniecznym systemu rynkowego - jakiegokolwiek.

sierp napisał:
Prawdą jest, że na wolnym rynku ludzi dotykają czasami konsekwencje błędnych działań innych ludzi (np. producentów dysków twardych). Jednak prawda ta odnosi się też do etatyzmu, czy syndykalistycznej gospodarki planowej. Urzędnik państwowy czy rada delegatów robotniczych też może podjąć błędną decyzję, która dotknie innych.
A etatystyczna próba zapobieżenia temu (np. w danym przykładzie poprzez ustanowienie ceny maksymalnej na dyski twarde) mogłaby skończyć się jeszcze gorszymi konsekwencjami - producenci zamiast czasowo podnieść ceny i odbudować fabryki po prostu wycofaliby się całkowicie z interesu, bo ustanowiona cena maksymalna mogłaby się im nie opłacać.
Jeśli ktoś uważa, że może istnieć ustrój społeczny, w którym człowiek jest całkowicie kowalem własnego losu, to jest utopistą, czyli dąży do niemożliwego. Coś takiego obiecywał np. komunizm.

Marx nie był utopistą, choć wierzył w doskonałą wolność. I dlatego nie był utopistą - bo nie musiał sobie niczego wyobrażać, bo zgodnie z jego ideologią i tak się nie da wyobrazić tego, co całkowicie wykracza poza porządek świata. Znasz jakiekolwiek marksistowskie utopie? To poproszę, przedstaw.

A interwencja państwo może przynieść złe skutki, Ale nie musi. Podatek 90paroprcentowy w Stanach (jeśli się nie mylę, dochodowy) zdawał się nie przynosić, dopóki taki był. Jako anarchista nie jestem zwolennikiem jakichkolwiek podatków, ale gdybym miał to uargumentowywać ewentualnymi szkodami, które może przynieść działalność państwa, to bym się na to nie powoływał.
 

crack

Active Member
784
110
jaś skoczowski napisał:
crack napisał:
seul napisał:
Przez powódź w Tajlandii.. przepraszam bardzo, dlaczego mam płacić biedą za fakt, że jacyś kapitaliści nieroztropnie postawili swoje fabryki na terenie narażonym na powodzie?

Gdyby polskiej emerytce zalało chałupę i chciała jakiś odszkodowań od innych, Boga ducha winnych ludzi, to by libertarianie powiedzieli: TRZEBA BYŁO SIĘ UBEZPIECZYĆ. :( A kapitaliści proszę bardzo przerzucają fatalne konsekwencje swoich własnych decyzji na nas biedaków :(


A dlaczego postawili nieroztropnie swoje fabryki na terenie narażonym na powodzie ?
Czy czasem nie państwo tworzy tutaj problem powodzi ?

Popraw mnie, jeśli się mylę, ale państwa nie wywołują powodzi?

crack napisał:
Jeśli w jakimś miejscu jest ryzykownie budować (np. tereny zalewowe) to ceny ubezpieczenia wzrosną. Możesz zapłacić wysokie ubezpieczenie albo budować z całym ryzykiem. Jeżeli rząd finansuje ubezpieczenia to nagle więcej osób przeprowadza się na tereny zalewowe. Osłabiamy zasadę kalkulowania ryzyka, ludzie robią rzeczy których nie robiliby w warunkach wolnego rynku.

Jeśli jakiekolwiek x zafunduje Ci ubezpieczenie, za które nie musisz płacić, to być może zdecydujesz się przenieść na teren zalewowy, co nie zmieni faktu, że nie potrafiłeś ocenić ryzyka - bo ono nie było mniejsze od tego, że ktoś Ci za coś zapłaci. Powodzie przychodzą niezależnie od tego, czy jesteś ubezpieczony, czy nie. Wniosek: nawet jeśliby państwo komukolwiek gwarantowało ubezpieczenie, dalej kierowanie się tylko rachunkiem zysków i strat jest tu debilne, bo kompletnie oderwane od czegokolwiek, czego na pieniądze przeliczyć się nie da w danej chwili. A kierowanie się takim rachunkiem jest oczywiście warunkiem koniecznym systemu rynkowego - jakiegokolwiek.

Ad.1 Bystry jesteś, państwa nie wywołują, a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo.

Ad.2

"Powodzie przychodzą niezależnie od tego, czy jesteś ubezpieczony, czy nie".
Błyskotliwy wniosek, jednak konkluzja była inna.
Nie wiem jak można tego nie rozumieć. Jeśli masz ochotę zamieszkać na terenie zalewowym, w warunkach wolnorynkowych, gdy państwo nie ubezpiecza, a masz wybór albo tam zamieszkać i się nie ubezpieczać i sam płacić za szkody w przypadku powodzi albo zapłacić wysokie ubezpieczenie to mało kto decyduje się na takie coś - kalkulowanie ryzyka. Tak czy nie ?
Jeżeli wiesz, że państwo zapłaci za zalanie Twojej posiadłości to przestajesz kalkulować, nic nie ryzykujesz bo w razie powodzi państwo i tak zapłaci odszkodowanie, jest to zachęta do budowania na terenie zalewowym. Tak czy nie ?
 
J

jaś skoczowski

Guest
crack napisał:
Nie wiem jak można tego nie rozumieć. Jeśli masz ochotę zamieszkać na terenie zalewowym, w warunkach wolnorynkowych, gdy państwo nie ubezpiecza, a masz wybór albo tam zamieszkać i się nie ubezpieczać i sam płacić za szkody w przypadku powodzi albo zapłacić wysokie ubezpieczenie to mało kto decyduje się na takie coś - kalkulowanie ryzyka. Tak czy nie?

To zależy. Od mnóstwa czynników. Mogę zamieszkać w amfibii lub arce? Wiem, ze teren jest zalewany? Nie mam przypadkiem na to wyjebane, bo jak tam nie zamieszkam, to będę spał na ulicy? W każdym z tych wypadków może się okazać, że nie zamierzam nawet się ubezpieczać.

A to są pytania do tego, czy będę tam mieszkał. Co innego przyjdzie mi do głowy, jeśli talko będę tam inwestował pieniądze. I wtedy to w zależności od tego, jaki arsenał za mną stoi, taką podejmę decyzje. Ludzie, jak mogą kazać innym, uzbrojonym ludziom strzelać do ewentualnych wierzycieli robią się bardziej śmiali. Poza tym zazwyczaj wtedy sami mogą wydawać swoje pieniądze, mają wielu dłużników i w razie czego mogą sobie pokryć straty.


crack napisał:
Jeżeli wiesz, że państwo zapłaci za zalanie Twojej posiadłości to przestajesz kalkulować, nic nie ryzykujesz bo w razie powodzi państwo i tak zapłaci odszkodowanie, jest to zachęta do budowania na terenie zalewowym. Tak czy nie ?

No raczej dalej będę "kalkulował", a raczej zastanawiał się, bo strata domu to nie strata czapki czy samochodu.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
jaś skoczowski napisał:
Popraw mnie, jeśli się mylę, ale państwa nie wywołują powodzi?
A dlaczego nie? Przecież odpowiadają za gospodarkę wodną. Tylu ekspertów od hydrologii gadało, że nadmierna regulacja rzek doprowadza później do klęsk. A na czyje zlecenie wybetonowano koryta rzek? Państwa.

Czesi przecież spuszczając wodę ze swoich zbiorników nas ciągle zalewają, nie? Decyzja o ich budowie i kryteria decyzji o wypuszczaniu są jak najbardziej kwestiami podejmowanymi przez państwo.

O zawracaniu rzek w Kacapstanie już nie wspominam.

Co nie znaczy, że podobnych decyzji nie podejmowaliby kapitaliści, na pewno jednak nie na taką skalę, na jaką może sobie pozwolić państwo.
 
Do góry Bottom