- Moderator
- #1
- 3 585
- 6 855
Postanowiłem założyć temat, w którym będę Wam zamieszczał wiadomości z tego, co się dzieje w wielkim świecie u amerykańskich libertarian, nad czym debatują, jakie nowe idee się wykluwają i gdzie czuć ferment. Subskrybuję różne fejsbuki, czytuję komentarze i artykuły, oglądam debaty, więc równie dobrze mogę się tym podzielić. Warto chyba znać szerszy kontekst idei "libertariańskiej".
Przykładowo - niejaki Jeffrey Tucker:
zamieścił ostatnio kontrowersyjny artykuł, który wywołał burzę:
http://www.fee.org/the_freeman/detail/against-libertarian-brutalism
Podzielił w nim libertarian na dwie kategorie - "humanistów" i "brutalistów". Libnet wpisuje się tak naprawdę idealnie w tą drugą kategorię
"Brutalizm" to, oczywiście, architektoniczny styl, który wykluł się z modernizmu, w którym wszystko jest podporządkowane "surowości". Tucker przyrównuje to do libertarian (nie wymienia nazwisk), którzy upajają się najbardziej radykalnymi, niepoprawnymi politycznie, "nieprzyzwoitymi" możliwościami aplikacji libertariańskich idei. Chodzi tu głównie o skupianiu się na możliwościach dowolnie stosowanego ostracyzmu, a więc o obronę seksizmu, rasizmu, izolacjonizmu itp.
Wyraźnie Tucker dryfuje w kierunku "lewicowego libertarianizmu", który ostatnio mocniej wierzga.
In the libertarian world, however, brutalism is rooted in the pure theory of the rights of individuals to live their values whatever they may be. The core truth is there and indisputable, but the application is made raw to push a point. Thus do the brutalists assert the right to be racist, the right to be a misogynist, the right to hate Jews or foreigners, the right to ignore civil standards of social engagement, the right to be uncivilized, to be rude and crude. It is all permissible and even meritorious because embracing what is awful can constitute a kind of test. After all, what is liberty if not the right to be a boor?
Jeffrey pisze też o tym, że brutaliści będą bronić nawet tych mikrotyranii, w których prawa są radykalnie sprzeczne z libertarianizmem, ale w których ludzie przebywają dobrowolnie. Innymi słowy Tucker zwraca uwagę na problem ruchu polskich propertarian, o których istnieniu nawet nie ma pojęcia.
So let’s say you have a town that is taken over by a fundamentalist sect that excludes all peoples not of the faith, forces women into burka-like clothing, imposes a theocratic legal code, and ostracizes gays and lesbians. You might say that everyone is there voluntarily, but, even so, there is no liberalism present in this social arrangement at all. The brutalists will be on the front lines to defend such a microtyranny on grounds of decentralization, rights of property, and the right to discriminate and exclude—completely dismissing the larger picture here that, after all, people’s core aspirations to live a full and free life are being denied on a daily basis.
Przykładowo - niejaki Jeffrey Tucker:
zamieścił ostatnio kontrowersyjny artykuł, który wywołał burzę:
http://www.fee.org/the_freeman/detail/against-libertarian-brutalism
Podzielił w nim libertarian na dwie kategorie - "humanistów" i "brutalistów". Libnet wpisuje się tak naprawdę idealnie w tą drugą kategorię
"Brutalizm" to, oczywiście, architektoniczny styl, który wykluł się z modernizmu, w którym wszystko jest podporządkowane "surowości". Tucker przyrównuje to do libertarian (nie wymienia nazwisk), którzy upajają się najbardziej radykalnymi, niepoprawnymi politycznie, "nieprzyzwoitymi" możliwościami aplikacji libertariańskich idei. Chodzi tu głównie o skupianiu się na możliwościach dowolnie stosowanego ostracyzmu, a więc o obronę seksizmu, rasizmu, izolacjonizmu itp.
Wyraźnie Tucker dryfuje w kierunku "lewicowego libertarianizmu", który ostatnio mocniej wierzga.
In the libertarian world, however, brutalism is rooted in the pure theory of the rights of individuals to live their values whatever they may be. The core truth is there and indisputable, but the application is made raw to push a point. Thus do the brutalists assert the right to be racist, the right to be a misogynist, the right to hate Jews or foreigners, the right to ignore civil standards of social engagement, the right to be uncivilized, to be rude and crude. It is all permissible and even meritorious because embracing what is awful can constitute a kind of test. After all, what is liberty if not the right to be a boor?
Jeffrey pisze też o tym, że brutaliści będą bronić nawet tych mikrotyranii, w których prawa są radykalnie sprzeczne z libertarianizmem, ale w których ludzie przebywają dobrowolnie. Innymi słowy Tucker zwraca uwagę na problem ruchu polskich propertarian, o których istnieniu nawet nie ma pojęcia.
So let’s say you have a town that is taken over by a fundamentalist sect that excludes all peoples not of the faith, forces women into burka-like clothing, imposes a theocratic legal code, and ostracizes gays and lesbians. You might say that everyone is there voluntarily, but, even so, there is no liberalism present in this social arrangement at all. The brutalists will be on the front lines to defend such a microtyranny on grounds of decentralization, rights of property, and the right to discriminate and exclude—completely dismissing the larger picture here that, after all, people’s core aspirations to live a full and free life are being denied on a daily basis.
Ostatnia edycja: