alfacentauri
Well-Known Member
- 1 164
- 2 181
Żyjemy w globalnej wiosce doby informacji. Na ziemi jest koło 200 państw. Czy dostrzegasz to, żeby powszechnie ludzie porównywali je między sobą i wyciągali wniosek, że te które są bardziej wolnościowe są lepsze? Ja mam wątpliwości. Przynajmniej tempo tego bezpropagandowego ewolucjonizmu nie jest dla mnie zadowalające i nie sądzę, że jakby było 10 razy więcej państw to coś się by zmieniło na lepsze z tego względu. Nie wiem czy przeciętny człowiek analizowałby różnice systemowe pomiędzy 2000 państw i wyciągał libertariańskie wnioski, jeśli ma problem z przeanalizowaniem danych z 2 setek. Z resztą świat nie powstał wczoraj i nic nie stoi na przeszkodzie żeby propaganda opierała się również na empirycznych przykładach. No chyba, że ktoś jest pod tak wielkim wpływem radykalnego racjonalizmu Hoppego, że coś takiego mu nie przechodzi przez głowę. Nie uważam też, że istnieje jakaś magiczna argumentacja przed, którą każdy padnie na kolana. Jedynie uważam, że źle dobrana przyniesie mniej zadowalające rezultaty od tej lepiej dobranej.Są też takie kwestie, w których ciężko zróżnicować argumentację. Są idee, do których nie da się przekonać wszystkich ludzi - bez względu na argumentację. Stąd moim zdaniem potrzeba decentralizacji. Nie ma lepszego argumentu niż obserwowalne, lepsze efekty pewnych rozwiązań w praktyce.
No właśnie niezależnie czy do faszyzmu, libertarianizmu czy decentralizmu do wszystkiego trzeba przekonać odpowiednią ilość ludzi. Tego się nie ominie. Nie jestem w stanie łyknąć pomysłowości rozumowania: trudno jest ludzi przekonać do libertarianizmu, więc dobrze by było gdyby istniało coś innego dającego namiastkę tego libertarianizmu, czegoś co nie wymagałoby przekonywania do libertarianizmu, ale co wymagałoby włożenia wysiłku w przekonywanie do tego substytutu. Tym bardziej, że nie mamy pewności przed czym ludzie mieliby większe opory: przed liberalizacją czy decentralizacją- to trzeba by było dopiero przebadać.inho napisał:Generalnie decentralizacja jest systemowym fundamentem, który sprawia, że nie jest konieczne przekonanie licznej większości, w celu wprowadzenia pewnych idei w życie. W takim systemie ludzie o spójnych poglądach i wartościach mogą tworzyć lokalną wspólnotę bez konieczności przekonania innych do zmiany światopoglądu. Pozostaje tylko problem przekonania większości do decentralizacji.
Jeśli jestem libertarianinem to chciałbym aby przekonywano ludzi do libertarianizmu. Nie wiem jaki jest sens przekonywać do czegoś innego. Rozumiem niemniej to, że jak ktoś jest w pierwszej kolejności decentralistą to będzie mu zależało głównie na decentralizacji.
Z jednej strony piszesz, że „nie podważasz wartości analizy socjologicznej samej w sobie”, ale czy z drugiej właśnie tego nie robisz? Tym się właśnie zajmuje socjologia, że bada pewne grupy i szuka prawidłowości. Mam nikłą wiedzę z socjologii ale wydaje mi się, że czasami socjologowie starają się te zazębiające się grupy połączyć i wychodzi takie pojęcie jak klasa społeczna. Jeżeli zachodzą jakieś regularności w społeczeństwie w tym można doszukać się ich w zapatrywaniu na wolność to czy ta wiedza nie będzie przydatna?inho napisał:Mam takie delikatne wrażenie, że z jednej strony słusznie argumentujesz za brakiem możliwości stworzenia uniwersalnego zestawu argumentów na poziomie konkretnych problemów społecznych, a z drugiej strony masz potrzebę określenia z góry spójnej, libertariańskiej argumentacji dotyczącej tych zagadnień dla pewnych grup. Myślę, że jest tak wiele zazębiających się kategorii, według których można grupować ludzi, że jest to niewiele mniej karkołomne zadanie.
I co w tym dziwnego, że widząc minusy uniwersalnej argumentacji chciałbym aby była ona deuniweralizowana? W Polsce żyje ponad 30 milionów ludzi. Fajnie byłoby spersonalizować przekaz dla każdego, ale to mogą w bliższej lub dalszej przyszłości zrobić komputery. Póki co można potworzyć jedynie pakiety. Dla konkretnej osoby zawartość takiego dedykowanego pakietu nie będzie tak dobrze dopasowana jak w przypadku pełnej personalizacji, ale lepiej jak będzie 9 takich pakietów niż 1. Nawet gdy poprzestanie się na jednym, to można wybrać grupę docelową i do niej to bardziej profesjonalnie dostosować. A nie jakaś propozycja dla każdego, czyli dla nikogo. Partia Wolność wybrała sobie za grupę docelową stadionową młodzież i walczy o rząd dusz nad nią z narodowcami przy pomocy nacjonalistycznych haseł. Jakby odrodziła się partia libertariańska albo powstała inna inicjatywa polityczna mogłaby się nastawić na zupełnie inny segment społeczeństwa. I oczywiście nie dotyczy to tylko partii ale też jakichkolwiek mediów.
Zgadzam się. Nie neguję wartości pluralizmu w libertariańskim środowisku, piszę przecież o specjalizacji w targetowaniu, co też nie oznacza, że nie można prowadzić polemik. W każdym bądź razie chodzi też o jakość argumentacji. By każdy argumentował jak najlepiej, to przydatna jest wiedza. Widzę, że wiedza libertarian w pewnych dziedzinach jest marna dlatego też tu o tym wspominam.inho napisał:jednym z problemów środowiska wolnościowego jest zwalczanie się nawzajem z powodu różnic w argumentacji. Nie da się przeszkolić wszystkich wolnościowców z jednolitego przekazu propagandowego, natomiast można liczyć na to, że różni wolnościowcy argumentując po swojemu, będą docierać do różnych grup docelowych. Niech więc każdy przekonuje, jak potrafi najlepiej, starając się zważać na to, do kogo kieruje swój przekaz.
Nigdzie nie twierdzę, że libertarianizm rozwiąże wszystkie problemy. Daleki jestem od takiej demagogii. Zwracałem jedynie uwagę, że warto byłoby brać pod uwagę realia społeczne. I nie mam na myśli tego, że trzeba bezwzględnie się godzić z charakterystycznymi dla pewnych grup przywarami stającymi na drodze do wolności, ale o to, że warto jest je poznać, by wiedzieć nad czym trzeba szczególnie pracować.inho napisał:Do tego libertarianizm generalnie nie jest ideologią, która wprost zapewnia odpowiedzi na konkretne problemy społeczne, stwarza za to ogólny mechanizm umożliwiający adekwatne dostosowanie rozwiązań do zróżnicowanych warunków i okoliczności i właśnie to przydałoby się tłumaczyć ludziom.
A czego się spodziewałeś? Tego, że jestem kolejnym przypałem, który chce przedstawić tu swój autorski libertarianopodobny produkt ideologiczny, który parafrazując znaną reklamę jest prawie jak libertarianizm, ale prawie robi wielką różnicę. Otóż nie. Chodzi mi o zmiany w propagandzie a nie zmiany w libertarianizmie.inho napisał:W każdym razie jeśli problemem jest wyłącznie propaganda i sposób argumentacji, to mam wrażenie, że dochodzimy już powoli do dzielenia włosa na czworo.
Ostatnia edycja: