Bartyzel o libertarianach

Shemyazz

New Member
500
38
Premislaus napisał:
Na jedno wychodzi bo własność i odpowiedzialność są rozproszone!

Publiczne jest dla wszystkich i z definicji nikt nie może być dyskryminowany, nawet morderca pedofil. Z definicji w miejscu publicznym można gwałcić dzieci i je zarzynać. Jeżeli nie jest to możliwe, to nie jest to miejsce publiczne, ale prywatne! A wszelkie gadki o urzędach publicznych i komunikacji publicznej to kłamstwa, konfabulacja i mrzonki! Prywatne bo ktoś ustalił według własnego widzimisię, a pominął światopogląd morderców pedofilii! Według ideologów demokracji, prawa wszystkich mniejszości są gwarantowane, w tym pedofilii morderców :).

Nieprawda - to jest sprzeczne z prawem naturalnym.
 
A

Anonymous

Guest
Shemyazz napisał:
Nieprawda - to jest sprzeczne z prawem naturalnym.

:huh:

Ja to wiem.

Tyle, że ja wykazałem, że publiczne nie jest publiczne. De facto w liberalnych demokracjach masz prawo prywatne, bo ktoś według własnego widzimisię, ustalił dla całego narodu prawo. Jak coś może być publiczne, jak tam cenzurują i dyskryminują określone zachowania?
 
D

Deleted member 427

Guest
mnie do kurwicy doprowadza podciąganie pod tzw. "własność publiczną" rzeczy, które nie są publiczne - taksówki, puby, hotele, restauracje, sklepy etc.
 

VernonSmith

New Member
212
2
Kawador


Tu masz uniwersalny kod kulturowy rozumiany pod każda szerokością geograficzną:
Zupełnie nie rozumiem czego to ma dowodzić
1. Tubylcy z Papui Nowej Gwinei mogli by te rzeczy uznać za śmiecie
2.Jednak ma Pan racje że ten kod kulturowy jest powszechnienie rozumiany, i świadczy o tym że mamy również społeczeństwo globalne. Większość osób rozpozna w tym środek płatniczy, bez żadnej potrzeby tłumaczenia co to jest. Właśnie takie rozumienie "w mig' niektórych rzeczy to przykład tego jak przejawia się kultura i społeczeństwo.

Żeby wymienić ich imiona i nazwiska. Żeby wypreparować z tła, wyrwać z kolektywu, pokazać nagich i bezbronnych jak ich Pan Bóg stworzył
Ich imiona są znane, nazwiska posłów, ministrów są powszechnie dostępne.

Premislaus

myli się Pan
Publiczne jest dla wszystkich i z definicji nikt nie może być dyskryminowany
non sequitur, z kontekstu kulturowego można się domyślić że "dla wszystkich" znaczy że każdy ma prawo przebywać, o ile akceptuje publiczne reguły. To że jest to miejsce dla wszystkich oznacza że np alkohol może na nim przebywać, jednak nie oznacza że może na nim pić uprawiać seks. Nie można definicji rozpatrywać poza praktyką społeczną i kulturową.

Przestrzeń publiczna - wszelkie miejsca dostępne powszechnie i nieodpłatnie, fizyczna przestrzeń w której może znaleźć się każda jednostka społeczna.
"Znaleźć" nie oznacza "robić co się chce"
 
A

Anonymous

Guest
Tam nie ma nic o tym, że panują tam jakieś reguły. Jest mowa, że dla wszystkich. W każdej definicji z jaką się spotkałem.

Znaleźć się może tam pedofil morderca :).

Następnie jeśli ktoś ustalił jakieś reguł, to nie jest to miejsce publiczne, ale prywatne.
 

VernonSmith

New Member
212
2
Oczywiście że znaleźć się tam może pedofil-morderca. Nie może on jednak gwałcić i mordować dzieci. Takie rozumienie definicji wynika z praktyki społeczne. Jest dla mnie oczywiste i literalne.
Obecność reguł nie ma tu nic do rzeczy, różnica tkwi w procesie decyzyjnym.
 
D

Deleted member 427

Guest
Tubylcy z Papui Nowej Gwinei mogli by te rzeczy uznać za śmiecie

Nie tylko oni. W USA istnieje ruch Freegan. Freeganie jedzenia i ubrań szukają na śmietnikach, żyją w niezamieszkanych budynkach, opuszczonych halach fabrycznych, własnoręcznie wytwarzaj rzeczy codziennego użytku, ubrania, meble, narzędzia, rezygnują z pracy, brzydzą się pieniędzmi i bogactwem.

świadczy o tym że mamy również społeczeństwo globalne.

Rynek globalny ;)

Właśnie takie rozumienie "w mig' niektórych rzeczy to przykład tego jak przejawia się kultura i społeczeństwo.

Niech tam Panu będzie, że tak to się przejawia, nie obchodzi mnie to, powiem szczerze. Rozmowa dotyczy zamordyzmu, który leży u podstaw każdej "polityki społecznej" (inżynierii społecznej) - Pan może sobie twierdzić, że coś takiego jak społeczeństwo istnieje, opisywać je, modelować etc. ale to nijak się ma to sedna tej dyskusji, tj. posługiwania się kolektywnymi rzeczownikami i liczbą mnogą w celu zniewalania ludzi.
 
A

Anonymous

Guest
VernonSmith napisał:
Oczywiście że znaleźć się tam może pedofil-morderca. Nie może on jednak gwałcić i mordować dzieci. Takie rozumienie definicji wynika z praktyki społeczne. Jest dla mnie oczywiste i literalne.
Obecność reguł nie ma tu nic do rzeczy, różnica tkwi w procesie decyzyjnym.

Praktyką społeczną w niektórych dzielnicach, jest pchnięcie nożem kolesia który ma szalik z logiem innej drużyny piłkarskiej :).
 

VernonSmith

New Member
212
2
Owszem, ale cóż z tego?
Jeśli ta ta grupa społeczna była jedyną która ustala reguły społeczne , to pewnie można było by się w miejscach publicznych dźgać, ale nie gwałcić dzieci.

publiczny
1. «dotyczący całego społeczeństwa lub jakiejś zbiorowości»
2. «dostępny lub przeznaczony dla wszystkich»
3. «związany z jakimś urzędem lub z jakąś instytucją nieprywatną»
4. «odbywający się przy świadkach, w sposób jawny»
Z tego nie wynika że wszystko wolno, naprawdę.
 
A

Anonymous

Guest
VernonSmith napisał:
Owszem, ale cóż z tego?
Jeśli ta ta grupa społeczna była jedyną która ustala reguły społeczne , to pewnie można było by się w miejscach publicznych dźgać, ale nie gwałcić dzieci.

publiczny
1. «dotyczący całego społeczeństwa lub jakiejś zbiorowości»
2. «dostępny lub przeznaczony dla wszystkich»
3. «związany z jakimś urzędem lub z jakąś instytucją nieprywatną»
4. «odbywający się przy świadkach, w sposób jawny»
Z tego nie wynika że wszystko wolno, naprawdę.

Wynika. Jak coś jest publiczne to jest dla wszystkich i można tam robić co się chce. Jak nie można czegoś robić to jest to prywatne. Bo ktoś arbitralnie ustalił zasadę :).
 

VernonSmith

New Member
212
2
Wynika. Jak coś jest publiczne to jest dla wszystkich i można tam robić co się chce.
To co Pan napisał nie jest w żadnej definicji, to Pana wymysł.
Z samej definicji nic takiego nie wynika, chyba że ktoś sobie coś dopowie czyli zmieni definicje.
 
A

Anonymous

Guest
VernonSmith napisał:
Wynika. Jak coś jest publiczne to jest dla wszystkich i można tam robić co się chce.
To co Pan napisał nie jest w żadnej definicji, to Pana wymysł.
Z samej definicji nic takiego nie wynika, chyba że ktoś sobie coś dopowie czyli zmieni definicje.

To co nie jest zabronione w ustawie jest z automatu zakazane :>?
 

VernonSmith

New Member
212
2
Jeśli coś nie jest określone w definicji może być dookreślone przez obyczaj / ustawę/ praktykę społeczną.


Pana interpretacja jest niemożliwa do przyjęcia. Jest próbą napisania nowej definicji. Pana definicja miejsca publicznego to miejsce gdzie nie ma prawa, czyli miejsce niczyje. Zawęża pan definicje do absurdu. Obecnie słowo "miejsce publiczne" znaczy co innego i nie ma co się oszukiwać


mnie do kurwicy doprowadza podciąganie pod tzw. "własność publiczną" rzeczy, które nie są publiczne - taksówki, puby, hotele, restauracje, sklepy etc.
Wedle definicji są publiczne, ustawy zabraniają dyskryminacji więc może przebywać tam każdy. One jednak nie są państwowe.
Publiczne-niepubliczne
Prywatnie-państwowe
to dwa różne podziały.
 
A

Anonymous

Guest
Ale ja zauważam błąd logiczny w definicji. Jeżeli coś jest wspólne to jest de facto niczyje, praktyka społeczna wykazuje, że to co jest publiczne jest zaniedbane i z publicznego każdy chce wyciągnąć jak najwięcej korzyści, rabunkowo eksploatując.

Publiczny; powszechny, dla każdego, miejsce wspólne, etc. Synonimów i przymiotników jest wiele, we wszystkich widać, ze jest mowa o dostępności dla każdego. De facto sprowadza się to do ziemi niczyjej. A prawo zwyczajowe( praktyka społeczna) funkcjonuje tam dla wygody, by można było spokojnie przejść. Autobus jest miejscem prywatnym( mimo, że nosi nazwę komunikacji publicznej), bo obowiązuje w nim prawo prywatne w postaci regulaminu.
 

VernonSmith

New Member
212
2
Praktyka społeczna to nie prawo zwyczajowe, to reguły które służą nam do rozumienia takich tekstów.

Autobus jest traktowany jak miejsce publiczne, gdy mówi się o zakazie czegoś w miejscu publicznym, autobusy też to obejmie i puby. Bo obecność regulaminu nic tu nie ma do rzeczy. I nie, jeśli coś jest wspólne nie znaczy że jest niczyje. Jeśli coś jest dostępne dla każdego nie znaczy że każdy może robić co chce, definicja nie ma błędu logicznego.
 

Apfelbaum

New Member
64
0
Przecież to nie jest prawdziwy wywiad z prof. Bartyzelem tylko wywiad robiony tak, by odpowiedzi pasowały do jego poglądów. Po części jest nawet nieźle zrobiony, a w innych miejscach wygląda to dość marnie.
 

Słupek

Member
335
2
Premislaus napisał:
Jeżeli coś jest wspólne to jest de facto niczyje
Jeśli coś jest wspólne to jest de facto wspólne. Jakbyś spróbował to "niczyje" pierwotnie sobie zawłaszczyć, to byś costał po łapach.

praktyka społeczna wykazuje, że to co jest publiczne jest zaniedbane i z publicznego każdy chce wyciągnąć jak najwięcej korzyści, rabunkowo eksploatując.
Nie rozumiesz pojęcia praktyki społecznej.

Publiczny; powszechny, dla każdego, miejsce wspólne, etc. Synonimów i przymiotników jest wiele, we wszystkich widać, ze jest mowa o dostępności dla każdego. De facto sprowadza się to do ziemi niczyjej.
Nie ma tu mowy o nieograniczonej dostępności. Jak pożyczę Ci książkę, to bez wątpienia będzie ona dla Ciebie dostępna, ale nie oznacza to, że możesz ją zjeść albo spalić w piecu. Jeśli tego nie rozumiesz, to chyba nikt ci nigdy niczego nie użycza.

Podobnie w miejscu publicznym, każdy może robić tam to co mogą wszyscy inni (np. chodzić, siedzieć na ławce) ale nie wszystko na co ma ochotę.
 
A

Anonymous

Guest
VernonSmith napisał:
Praktyka społeczna to nie prawo zwyczajowe, to reguły które służą nam do rozumienia takich tekstów.

Autobus jest traktowany jak miejsce publiczne, gdy mówi się o zakazie czegoś w miejscu publicznym, autobusy też to obejmie i puby. Bo obecność regulaminu nic tu nie ma do rzeczy. I nie, jeśli coś jest wspólne nie znaczy że jest niczyje. Jeśli coś jest dostępne dla każdego nie znaczy że każdy może robić co chce, definicja nie ma błędu logicznego.

Praktyka społeczna to zwyczaje.

To, że pub czy prywatny bus stanowią miejsce publiczne to jakaś aberracja.
 

VernonSmith

New Member
212
2
Praktyka społeczna to nie prawo zwyczajowe,
Tak miałem na myśli zwyczaje dotyczące interpretacji definicji. Czyli to jak je zwyczajowo się rozumie. Jaka jest praktyka przy odczytywaniu takich tekstów.

To, że pub czy prywatny bus stanowią miejsce publiczne to jakaś aberracja.

jest publiczny w tym znaczeniu
2. «dostępny lub przeznaczony dla wszystkich»
 
Do góry Bottom