Bartyzel o libertarianach
Hitler i Stalin też mieli pewnie władzę od Boga.
Wielomski pewnie doda jeszcze Jaruzelskiego
Hitler i Stalin też mieli pewnie władzę od Boga.
Wielomski pewnie doda jeszcze Jaruzelskiego
O co mu chodzi? Rodzinę?Naturalne ciała społeczne niższego rzędu też są dla nich fikcją.
kawador napisał:Ale Bartyzel ma rację. Libertarianizm jest - przynajmniej na tę chwilę - sektą, która wierzy, że jej przepis na świat jest najlepszy i że kiedyś stanie się REALNĄ siłą polityczną. Według mnie koleś nie powiedział niczego nieprawdziwego ani bulwersującego.
To kim w takim razie są reakcjoniści? Big Grin
W USA jest trochę wolnościowych thin tanków, są media libertariańskie, jakieś pieniądze, lokalne stanowiska polityczne, etc. Nawet własnych karykatur się dorobili. Jest poparcie.
Wielomski i Bartyzel to jakie mają poglądy na gospodarkę? Bo szczerze to już nie pamiętam i nie chce mi się chwilowo przebijać przez ich teksty.
Karły Reakcji: Na czym polega koślawość aksjomatu o nieagresji?
Prof. Bartyzel: Po pierwsze, traktowanie każdej jednostki jako całkowicie wyizolowanej i suwerennej monady. Po drugie, na zbyt szerokim potraktowaniu pojęcia "agresji". Po trzecie, na wykluczeniu czynnej troski moralnej o bliźnich, która jest fundamentem etyki społecznej.
Maciej Dudek napisał:Ja kcem króla, buuuuu... uaaaaa...... jestem powashny i liczę w tysiącleciach! devila prowadź Wink
kawador napisał:Macieju, ważne jest, żeby zrozumieć, że dla Bartyzela jesteśmy tak samo śmieszni ze swoim "ja kcem aksjomatuf, jestem powashny i w niczym nie licze, bo czegos takiego jeszcze nie bylo"
Madlok napisał:Mam problem z tzw. monarchistami, którzy najwyraźniej posiedli patent na wyższą i niezbywalną rację.
To przypadłość każdej sekty. Można by im poradzić skorzystanie z pomysłu Hoppego życia we własnej niszy.
Nie wiem co przychodzi z boskiego ładu takiej katolickiej wspólnoty, skoro za górą czai się zmilitaryzowana horda, gotowa w każdej chwili zakończyć sielankę
Może liczą na to, że wyślą im swoich "misjonarzy", żeby ich przekonali do wyższości "boskiego ładu"
Karły Reakcji: Mam problem z tzw. libertarianami, którzy najwyraźniej posiedli patent na wyższą i niezbywalną rację.
Prof. Bartyzel: To przypadłość każdej sekty. Można by im poradzić skorzystanie z pomysłu Hoppego życia we własnej niszy.
Karły Reakcji: Nie wiem co przychodzi z ekonomicznego dobrobytu takiej anarchistycznej wspólnoty, skoro za górą czai się zmilitaryzowana horda, gotowa w każdej chwili zakończyć sielankę
Prof. Bartyzel: Może liczą na to, że wyślą im swoich "misjonarzy", żeby ich przekonali do wyższości "ładu bezpaństwowego".
Karły Reakcji: Hoppe liczył, że jednostki ładu bezpaństwowego zrzucą się na ubezpieczalnię, która za ich składki kupi turbolaser zdolny odeprzeć nawet atak nuklearny.
Prof. Bartyzel: No to jest wyjście. Chętnie bym taki turbolaser sobie sprywatyzował, to znaczy zindywidualizował, bo rozumiem, że dotąd byłby wprawdzie prywatny, ale kolektywny, że tak powiem spółdzielczy.
Karły Reakcji: Ryzyko nadużycia turbolasera w celu zagarnięcia władzy nie było jeszcze przez libertarian rozpatrywane. Wg libertarian władza równa się zło. Jest jakaś fatalistyczna zależność, która to determinuje...
Prof. Bartyzel: A ponieważ „nie masz władzy jak od Boga", źródłem zła logicznie musi być dla nich Bóg. Jeżeli nie wszyscy z nich dochodzą do tej konkluzji, to tylko przez banalny brak konsekwencji.
Karły Reakcji: Znaczna większość nie wierzy w Boga. Aczkolwiek interesujące są dysonanse u tych, co wierzą. Tak narodził się paleolibertarianizm, czyli ten sam libertarianizm, tylko w jakiś cudowny sposób konserwatywny.
Prof. Bartyzel: Lekarstwem nie tylko w takim wypadku jest zawsze to, co Thibon nazwał „retour au reel” (powrotem do rzeczywistości). Szukając prawdy i badając świat nie trzeba stawiać sobie pytania, co jakiś ideolog ma na ten temat do powiedzenia, tylko co jest rzeczywiste po sumiennym zbadaniu.
Karły Reakcji: Na czym polega koślawość aksjomatu o nieagresji?
Prof. Bartyzel: Po pierwsze, traktowanie każdej jednostki jako całkowicie wyizolowanej i suwerennej monady. Po drugie, na zbyt szerokim potraktowaniu pojęcia "agresji". Po trzecie, na wykluczeniu czynnej troski moralnej o bliźnich, która jest fundamentem etyki społecznej.
Karły reakcji: Ale libertarianie, o ile wiem, nie wykluczają troski, odżegnują się jednakże od „państwowych” sposobów, zdając się na „oddolną” inicjatywę.
Prof. Bartyzel: Myślę, że nie tylko państwowych. Naturalne ciała społeczne niższego rzędu też są dla nich fikcją.
Karły reakcji: Jest niewielka grupa „stirnerowców”. Lecz generalnie istnieje dla nich wspólnota jako zbiór dobrowolnie zrzeszających się jednostek. Nie wiem tylko, jak w ten wzór wpisuje się rodzina i nacja (językowa chociaż), których wybrac sobie przecież nie można.
Prof. Bartyzel: Właśnie „zbiór dobrowolnie zreszających się jednostek”. To nie wspólnota, tylko „Gesellschaft” (Z niem. „towarzystwo”, ew. „zrzeszenie”, np. „Handelsgesellschaft” - „towarzystwo handlowe”), oznacza także „społeczeństwo”, zależnie od kontekstu - przyp. KR). Wspólnota jest czymś, do czego należymy niedobrowolnie, tylko z racji urodzenia się: „całość” poprzedza „część”. To, co kontraktualne jest pewną nadbudową społeczeństwa, ale nie nim samym
Karły reakcji: Argumentem filozoficznym jest też „factum”, że jednostki mogą istnieć bez tworzenia bytów składających się z jednostek, ale owe byty nie mogą „zaistnieć” bez jednostek.
Prof. Bartyzel: Wyjąwszy Prarodziców, żadna jednostka nie urodziła się poza społeczeństwem i bez złożenia bytów.
Karły reakcji: Ale może z danego bytu zrezygnować, zmienić go, wymienić, choć trzeba przyznać, że nawet wtedy nie pozbędzie się pewnych kontekstowych więzów – krwi, pochodzenia.
Prof. Bartyzel: Może, ale po co się samookaleczać? Bo tym w ostateczności jest libertarianizm.
Maciej Dudek napisał:Współczesny monarchizm to popłuczyny po popłuczynach, czysta gra odczuć, bajkowy tropizm ku idealizowanym komiksom z przeszłości.
kawador napisał:Wielomski i Bartyzel to jakie mają poglądy na gospodarkę? Bo szczerze to już nie pamiętam i nie chce mi się chwilowo przebijać przez ich teksty.
Wielomski mnie nie interesuje, ale Bartyzela bardzo cenię - monarchiści są raczej wolnorynkowi, a o państwie jako takim Bartyzel wielokrotnie pisał otwartym tekstem:
Opowiadam się za państwem katolickim, monarchią sukcesyjną i legitymistyczną (choć aprobuję republiki arystokratyczne i "mieszane", tam gdzie są one zakorzenioną tradycją, jak również "komisaryczną" i "decyzjonistyczną" dyktaturę, gdy nie ma innej drogi do przywrócenia ładu naturalnego), niepodzielną suwerennością polityczną króla, lecz suwerennością duchową i moralną Kościoła, suwerennością intelektualną uniwersytetu i suwerennością społeczną narodu (lecz nie "nacjonalitarną", czyli narodowo-demokratyczną), wyrażoną w samorządnych stanach, korporacjach, prowincjach i municypiach, posiadających swoją organiczną reprezentację w Sejmie Korporacyjnym; bronię wolności Kościoła, ciał pośredniczących na czele z arystokratycznym Senatem, monogamicznego małżeństwa i rodziny, własności prywatnej; nie obawiam się głosić, że utrzymanie w ryzach tak niebezpiecznej, bo skaleczonej grzechem, istoty jak człowiek i uzdolnienie go do bycia rządzonym wymaga posiadania przez władzę publiczną takich narzędzi autorytetu, jak surowa (lecz sprawiedliwa i praworządna) cenzura oraz "prawo miecza i powroza" na złoczyńców; zasadniczo stoję na gruncie tezy, iż rex est imperator in regno suo, ale pamiętam, iż Christianitas jest jedną republiką chrześcijańską pod duchowym zwierzchnictwem papieża i jednym imperium z cesarzem jako primus inter pares.