Redrum
Active Member
- 705
- 183
Brednie.
To nie są brednie. No chyba, że ataki epilepsji to rzecz przyjemna i korzystna - wtedy zgodzę się, że plotę brednie.
Wg Twojego raportu, istniało takie ryzyko, że mu sie pogorszy, a nie był to gwarant. Miałeś albo ryzyko pogorszenia (w przypadku transportu) z jakimś ułamkiem procenta, że mu pomogą (chociaż przedłużą życie), albo pozwolenie żeby umarł.
Podsumowując:
a) miał absurdalnie niską szansę na wyzdrowienie/przedłużenie życia JEŻELI przeżyje transport i operację
b) narażony był co najmniej na cierpienie a może i śmierć w trakcie transportu która miała sensowne prawopodobieństwo
c) jeżeli przeżyłby transport i operację to co najwyżej (realnie) przedłużyłoby to jego życie w cierpieniu i nieświadomości
Jeżeli ktoś trzepie kapucyna do świętości i życia i życia za każdą możliwą cenę niezależnie od poziomu cierpienia to powyższe punktu faktycznie nie mają żadnego znaczenia.