D
Deleted member 427
Guest
Tak z ciekawości zapytam: czy agresja na Goebbelsa, ministra propagandy III Rzeszy, oraz na jego media, byłaby dopuszczalna?
Miecugow nie jest ministrem propagandy tylko dziennikarzem prywatnej stacji.
No to podajcie te fakty z jego życiorysu
"Naszym problemem jest to, że coś drożeje. Ale co to za problemy. Prawdziwe mieli moi rodzice, a nasi dziadkowie, którzy przeżyli wojnę" - mówił dziś na Przystanku Woodstock dziennikarz TVN Grzegorz Miecugow. Jego ojciec w czasach stalinowskich podpisał apel popierający komunistyczne władze, które skazały na karę śmierci niepokornych katolickich księży.
W 1953 r. Bruno Miecugow był jednym z 53 stalinowskich "intelektualistów", którzy wyrazili poparcie dla stalinowskich władz PRL po aresztowaniu pod sfabrykowanymi zarzutami duchownych katolickich, skazanych na karę śmierci w sfingowanym procesie pokazowym.
Rezolucja została podpisana po zakończeniu procesu krakowskich księży, w okresie gdy trzech skazanych oczekiwało na wykonanie wyroków śmierci. Stanowiła element propagandowej nagonki na Kościół Katolicki i dawała stalinowskim władzom PRL pretekst do dalszego zaostrzenia represji wobec ludzi wierzących.
Ale Bruno Miecugow miał też inne "prawdziwe problemy". W latach 1950-1956 współpracował z czasopismem „Budujemy socjalizm”, wydawanym przez Komitet Powiatowy PZPR. A w 1963 r. otrzymał wyróżnienie na festiwalu w Opolu za... teksty piosenek wojskowych.
W 2002 r. Grzegorz Miecugow wyznał w rozmowie z "Dziennikiem Polskim": - Zawsze podziwiałem ojca.
Dziś - na Przystanku Woodstocku - dowiedzieliśmy się od Grzegorza Miecugowa, że dzisiejsze problemy młodych ludzi to błahostka w porównaniu z tym, co musiał przeżywać jego tata-stalinista, hołubiony przez władze PRL. Dziennikarz TVN wyznał też zgromadzonej młodzieży, że jego ulubionym słowem jest przyzwoitość.
aluzci203 napisał:Kwestię ojca pominę, bo to już naprawdę żenada. Nikt sobie rodziców nie wybiera
Nie znalazłeś Tomkiewicz żadnych faktów w życiorysie poza tym, że bronił ojca? Jak dla mnie to marny argument.
Jeśli propaganda jest wsparta fizyczną agresją, to jest jej częścią. Propagandziści są takimi samymi bandytami jak agresorzy. W przypadku zorganizowanej bandy, nie stosuje się zasady odpowiedzialności indywidualnej (nawet Kościół Rzymskokatolicki tego nie zalecał), a karze się wszystkich jej członków (patrz: David King "Wolnościowa partyzantka").No to teraz chyba przechodzimy do właściwej części rozmowy: NAP a propaganda.
Ale każdy może wybrać, w jaki sposób będzie ich upamiętniać. Stary Grzesia był stalinowskim aparatczykiem, a Grzesiu wybiela skurwysyna. Jeszcze raz: o czym mowa?
I to usprawiedliwia fizyczną napaść na niego?