- Moderator
- #1
- 3 585
- 6 850
Pytanie do specjalistów-austriaków.
Dowód prakseologiczny polega na wykazaniu jakiegoś obiektywnego ciągu przyczynowo-skutkowego pomiędzy zajściem zdarzenia A i zajściem zdarzenia B (na przykład - A to podniesienie płacy minimalnej, B - zwiększenie bezrobocia). Taki ciąg przyczynowo-skutkowy jest niezaprzeczalnie prawdziwy, o ile podstawowe założenia są spełnione (a są zawsze, bo wynikają z bardzo prostych aksjomatów ludzkiego działania, rzadkości dóbr itd). Na razie wszystko się zgadza, prawda? OK - ale teraz - dowód prakseologiczny wskazuje tylko jeden ciąg przyczynowo skutkowy. A tych ciągów jest przecież nieskończenie wiele (a co najmniej - kilka). Być może niektóre doprowadzają do dokładnie odwrotnych rezultatów i one się na siebie nakładają? Prakseologia chyba nie dowodzi, że tak nie jest? Czy się mylę? To, że np. jeden ciąg wskazuje na to, że płaca minimalna zwiększa bezrobocie, nie oznacza, że nie istnieje jakiś ciąg, który nakłada się na tamten i nie tylko niweluje skutki tamtego, ale jeszcze je przechyla na swoją korzyść. To może być bardziej skomplikowany ciąg, być może tak skomplikowany, że niemożliwy do zgłębienia przez ludzki umysł w ogóle lub w danym momencie rozwoju naukowego.
Jaką więc pewność dają dowody prakseologiczne?
PS. Nie uczepiajcie się tylko, proszę, tej płacy minimalnej. To przykład.
Dowód prakseologiczny polega na wykazaniu jakiegoś obiektywnego ciągu przyczynowo-skutkowego pomiędzy zajściem zdarzenia A i zajściem zdarzenia B (na przykład - A to podniesienie płacy minimalnej, B - zwiększenie bezrobocia). Taki ciąg przyczynowo-skutkowy jest niezaprzeczalnie prawdziwy, o ile podstawowe założenia są spełnione (a są zawsze, bo wynikają z bardzo prostych aksjomatów ludzkiego działania, rzadkości dóbr itd). Na razie wszystko się zgadza, prawda? OK - ale teraz - dowód prakseologiczny wskazuje tylko jeden ciąg przyczynowo skutkowy. A tych ciągów jest przecież nieskończenie wiele (a co najmniej - kilka). Być może niektóre doprowadzają do dokładnie odwrotnych rezultatów i one się na siebie nakładają? Prakseologia chyba nie dowodzi, że tak nie jest? Czy się mylę? To, że np. jeden ciąg wskazuje na to, że płaca minimalna zwiększa bezrobocie, nie oznacza, że nie istnieje jakiś ciąg, który nakłada się na tamten i nie tylko niweluje skutki tamtego, ale jeszcze je przechyla na swoją korzyść. To może być bardziej skomplikowany ciąg, być może tak skomplikowany, że niemożliwy do zgłębienia przez ludzki umysł w ogóle lub w danym momencie rozwoju naukowego.
Jaką więc pewność dają dowody prakseologiczne?
PS. Nie uczepiajcie się tylko, proszę, tej płacy minimalnej. To przykład.