Kompowiec2
Satatnistyczny libertarianin
- 459
- 168
Mam takie przemyslenie, ze co prawda prawo wlasnosci jest bardzo dobrym posunieciem i zarazem logicznym ale nie jestem pewien czy ono w ogole przetrwa pod postacia akapu. wyobrazilem sobie taka sytuacje
Wszyscy zostalo juz sprywatyzowane. Kazdy ma swoj kawalek ziemi. Przelazisz przez roznorodne bloki kazdy moze cie odjebac za urojone zlodziejstwo no ale to niewazne. Potem prywaciarzom jakims cudem (hajs) przekonuja sasiedztwo do polaczenia dwoch oddzielnych terenow w jeden, powstaja megakorporacje ustanawiaja swoje prawa, w koncu maja go na tyle duzo, i tak rozbudowana biurokracje na swoim terenie ze moga stworzyc nowe panstwo. Czy taki scenariusz jest mozliwy? Ktos na forum dobrze zauwazyl, ze akap to takie troche bezsensowne wrocenie sie do czasow przedfeudalnych po to tylko by powstalo jeszcze raz. Czasami wole byc po prostu anarchista, ale ten nie dosc ze sie kojarzy to nienawidze przemocy...
Wszyscy zostalo juz sprywatyzowane. Kazdy ma swoj kawalek ziemi. Przelazisz przez roznorodne bloki kazdy moze cie odjebac za urojone zlodziejstwo no ale to niewazne. Potem prywaciarzom jakims cudem (hajs) przekonuja sasiedztwo do polaczenia dwoch oddzielnych terenow w jeden, powstaja megakorporacje ustanawiaja swoje prawa, w koncu maja go na tyle duzo, i tak rozbudowana biurokracje na swoim terenie ze moga stworzyc nowe panstwo. Czy taki scenariusz jest mozliwy? Ktos na forum dobrze zauwazyl, ze akap to takie troche bezsensowne wrocenie sie do czasow przedfeudalnych po to tylko by powstalo jeszcze raz. Czasami wole byc po prostu anarchista, ale ten nie dosc ze sie kojarzy to nienawidze przemocy...