Zakaz GMO, czyli nazi ekolodzy itp, znów atakują

OP
OP
A

Antoni Wiech

Guest
Ja nie twierdzę, ja przytaczam fakty. Nową ideą jest idea GMO, a niechęć do GMO wynika z natury. To zwolennicy GMO są podnieceni, nie ja, więc dlaczego przypisujesz innym swoje zachowanie?
Zaczynając od końca. Nie jestem zwolennikiem GMO. Faktów nie przytoczyłeś żadnych tylko zasuwasz jakaś propagandę dla gimbów w stylu filmów na yt tropiących illuminati.

Zamiast cytować jakieś steki bzdur schowaj się bo kiedyś będziesz się wstydził swoich wpisów.
Być może. Natomiast istnieje wg mnie duża szansa, że Ty wstydził będziesz się bardziej. Obstawiam, że jesteś w przedziale 12-24 lata. Z pewnością nie logik (racjonalista), ale emocjonalista. Naoglądałeś się o zagrożeniu, podjarał Cię temat, ruchy ludzi, ogólny szum i dołączyłeś do pożytecznych idiotów wrzeszczących przeciw GMO. Bo tutaj nie chodzi o zagrożenie, ale żeby uczestniczyć w czymś "wielkim". Dość częste zachowanie u ludzi w wieku subkulturowym (tak właśnie mniej więcej w przedziale 12-24). Można na coś takiego rwać dupy, a jak się postarasz to może nawet wystąpisz w TVN. Tutaj jednak są w większości logicy lub/i pragmatycy. Jak nie będziesz przedstawiał twardych argumentów a tylko onanizował się swoją "wielką" anty-GMO ideologią to zostaniesz ładnie (lub) nie wyproszony. Peace.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 143
Nie trać mojego cennego czasu póki nie dorośniesz do rozmów.
a co ty gówniarzu wiesz o rolnictwie?
odkąd ludzie uprawiają role / hodują zwierzęta cały czas manipulują gatunkami by były wydajniejsze odporniejsze, lepsze wypierają z czasem te gorsze, wielkie mi halo, gmo to nic innego po prostu kiedyś nie mieli takich mozliwości...
wszystkie gatunki które sie uprawia/hoduje są wynikiem manipulacji w przeszłości...
w samym hmo nie ma nic złego o ile nikt nie zmusza niko do niczego, ale równierz w tym wypadku nie była by to wina gmo...

jeszcze raz nie pasuje ci to nie siej, nie kupuj, nie jedz...
 

Sniezny

Urodzony Buntownik
139
5
a co ty gówniarzu wiesz o rolnictwie?
odkąd ludzie uprawiają role / hodują zwierzęta cały czas manipulują gatunkami by były wydajniejsze odporniejsze, lepsze wypierają z czasem te gorsze, wielkie mi halo, gmo to nic innego po prostu kiedyś nie mieli takich mozliwości...
wszystkie gatunki które sie uprawia/hoduje są wynikiem manipulacji w przeszłości...
w samym hmo nie ma nic złego o ile nikt nie zmusza niko do niczego, ale równierz w tym wypadku nie była by to wina gmo...
Zwracasz się do mnie per gówniarz? W jakim celu? Próba dowartościowania się?
Podasz mi niezbity dowód na to że GMO [hmo?] "nie ma nic złego" i nie powoduje żadnych nie tylko fatalnych ale niekorzystnych zjawisk w środowisku i organizmach żywych. Masz na to 1 godzinę. Jeśli tego nie zrobisz, uznam, że takich dowodów nie posiadasz. Jasne??

jeszcze raz nie pasuje ci to nie siej, nie kupuj, nie jedz...
Już teraz pokazujesz że nie masz pojęcia o GMO, bo gdybyś miał miałbyś pojęcie o mutacjach transgenicznych.
Poczytaj, pooglądaj.
*
*
http://nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20101003/WEEKEND/829475503

Być może. Natomiast istnieje wg mnie duża szansa, że Ty wstydził będziesz się bardziej.
dobrze. Cieszę się. Nie martw się o mnie
 
OP
OP
A

Antoni Wiech

Guest
Zwracasz się do mnie per gówniarz? W jakim celu? Próba dowartościowania się?
Podasz mi niezbity dowód na to że GMO [hmo?] "nie ma nic złego" i nie powoduje żadnych nie tylko fatalnych ale niekorzystnych zjawisk w środowisku i organizmach żywych. Masz na to 1 godzinę. Jeśli tego nie zrobisz, uznam, że takich dowodów nie posiadasz. Jasne??
Nie dowodzi się twierdzeń negatywnych. Innymi słowy nie dowodzi się, że czegoś nie ma. Nie jest to możliwe z pozycji logicznej.
@GAZDA, racja. Nasz rozmówca jest zabawnie mało przekonujący, ale zluzuj z gadką.

Wreszcie zaczynasz kumać o co chodzi. Jak obejrzę to się wypowiem.

dobrze. Cieszę się. Nie martw się o mnie
Nie martwię się.
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
12 985
jeszcze raz nie pasuje ci to nie siej, nie kupuj, nie jedz...
GAZDA, trochę pooglądałem filmów, wysłuchałem co mają do powiedzenia ludzie (farmerzy) n/t GMO i to chyba nie wygląda na dobrowolną partycypację, a raczej na agresywne lobbowanie za pomocą np. patentów i rozsiewania się tego gówna na tereny prywatne. To tak na marginesie.

Co do manipulacji genetycznych, to masz rację, zawsze były i nic w tym złego, ale w GMO być może chodzi o zamordystyczne zawłaszczanie przez Monsanto.
 
T

Tralalala

Guest
GAZDA, trochę pooglądałem filmów, wysłuchałem co mają do powiedzenia ludzie (farmerzy) n/t GMO i to chyba nie wygląda na dobrowolną partycypację, a raczej na agresywne lobbowanie za pomocą np. patentów i rozsiewania się tego gówna na tereny prywatne. To tak na marginesie.
Właśnie o to chodzi, to są działania organizacji, to one dokonują agresji, a nie samo modyfikowanie czegoś. Jak sobie ktoś posadzi roślinkę i będzie to żarł i po roku dostanie od tego raka no to jego sprawa. Ale jak już zasiewa to na polu innych osób, kłamie na temat nieszkodliwości swojego produktu, roślina się rozsiewa to może odjebać.
 

tomahawk

Well-Known Member
736
1 295
Nie dowodzi się twierdzeń negatywnych. Innymi słowy nie dowodzi się, że czegoś nie ma. Nie jest to możliwe z pozycji logicznej.
Czemu nie dowodzi się twierdzeń negatywnych? Twierdzisz, że nie można udowodnić, że nie istnieje liczba pierwsza większa od 7 i mniejsza od 11? W fizyce dowodzi się np. że nie istnieje perpetuum mobile. Więc nie wiem skąd ten pomysł, że nie dowodzi się, że czegoś nie ma. W szczególności z prawdziwości jakiegoś twierdzenia zawsze wynika nieprawdziwość innego. Jeżeli twierdzenie a jest prawdziwe, a twierdzenie b brzmi "twierdzenie a jest nieprawdziwe", to twierdzenie, które mówi, że twierdzenie b jest nieprawdziwe, jest prawdziwe.
 
OP
OP
A

Antoni Wiech

Guest
Czemu nie dowodzi się twierdzeń negatywnych? Twierdzisz, że nie można udowodnić, że nie istnieje liczba pierwsza większa od 7 i mniejsza od 11? W fizyce dowodzi się np. że nie istnieje perpetuum mobile. Więc nie wiem skąd ten pomysł, że nie dowodzi się, że czegoś nie ma. W szczególności z prawdziwości jakiegoś twierdzenia zawsze wynika nieprawdziwość innego. Jeżeli twierdzenie a jest prawdziwe, a twierdzenie b brzmi "twierdzenie a jest nieprawdziwe", to twierdzenie, które mówi, że twierdzenie b jest nieprawdziwe, jest prawdziwe.
Nie można. Jeśli możesz to udowodnij.
 
OP
OP
A

Antoni Wiech

Guest
Proponowałbym jednak nie robić tutaj przedszkola. Ale ok, udowodnię: liczby 8, 9 i 10 nie są pierwsza, a zatem nie istnieje liczba pierwsza większa od 7 i mniejsza od 11, koniec dowodu. Oczywiście mówię o liczbach całkowitych - żeby nie było niejasności.
To nie jest dowód. Nie jesteś w stanie mi udowodnić, że taka liczba we wszechświecie nie istnieje. Istnieje twierdzenie, że suma kątów w trójkącie wynosi zawsze 180 stopni. Problem w tym, że ta zasada nie działa w przypadku powierzchni zakrzywionej.
 

tomahawk

Well-Known Member
736
1 295
Proszę ciebie: nie pogrążaj się.
To nie jest dowód.
To jest dowód.
Nie jesteś w stanie mi udowodnić, że taka liczba we wszechświecie nie istnieje.
Liczb nie uświadczysz nigdzie w świecie, ponieważ jest to pordukt potężnego ludzkiego umysłu (największy chyba wkład w precyzyjne zdefiniowanie, czym jest liczba mieli Peano, Dedekind, Cantor, a nie żaden wszechświat, przed nimi, posługiwano się liczbami rzeczywistymi i innymi (i to całkiem sprawnie), ale nie istniała precyzyjna definicja liczby - ta przyszła dopiero w XIX wieku; aby zrozumieć definicję liczby rzeczywistej trzeba trochę poświęcić godzin, a nie odwoływać się do wczechświata, bo to nic nie da).
Istnieje twierdzenie, że suma kątów w trójkącie wynosi zawsze 180 stopni. Problem w tym, że ta zasada nie działa w przypadku powierzchni zakrzywionej.
Nie jest to zasada, a twierdzenie matematyczne, które w dość prosty sposób wynika z aksjomatów geometrii euklidesowej. W geometrii euklidesowej jest to twierdzenie zawsze prawdziwe. Natomiast w geometrii np. Bolyaia-Łobaczewskiego to twierdzenie nie jest prawdziwe. Krótko mówiąc: aby mówić o sumie kątów, trzeba powiedzie o jakiej geometrii mówimy.
 
OP
OP
A

Antoni Wiech

Guest
Proszę ciebie: nie pogrążaj się.

To jest dowód.
Nie, to nie jest dowód.

Liczb nie uświadczysz nigdzie w świecie, ponieważ jest to pordukt potężnego ludzkiego umysłu (największy chyba wkład w precyzyjne zdefiniowanie, czym jest liczba mieli Peano, Dedekind, Cantor, a nie żaden wszechświat, przed nimi, posługiwano się liczbami rzeczywistymi i innymi (i to całkiem sprawnie), ale nie istniała precyzyjna definicja liczby - ta przyszła dopiero w XIX wieku; aby zrozumieć definicję liczby rzeczywistej trzeba trochę poświęcić godzin, a nie odwoływać się do wczechświata, bo to nic nie da).
A co masz do wszechświata? I wiesz o tym, że rozmiękczając ścisłą definicję liczby, która pojawiła się wg Ciebie niedawno strzelasz sobie w kolano? I ten argument z poświęceniem czasu jest zabawny. Taki zakamuflowany nauczycielski ad personam :D Jeśli, więc wrzuciłeś to do worka ludzki umysł, czyli ultra abstrakcję to TYM bardziej nie jesteś w stanie udowodnić, że taka liczba nie istnieje w czyimś umyśle. Słowem, ładnie napisałeś, ale nic nie udowodniłeś.

Nie jest to zasada, a twierdzenie matematyczne, które w dość prosty sposób wynika z aksjomatów geometrii euklidesowej. W geometrii euklidesowej jest to twierdzenie zawsze prawdziwe. Natomiast w geometrii np. Bolyaia-Łobaczewskiego to twierdzenie nie jest prawdziwe. Krótko mówiąc: aby mówić o sumie kątów, trzeba powiedzie o jakiej geometrii mówimy.

Możesz to nazwać twierdzeniem. Dla mnie to samo co zasada. Jeśli jednak odwołałeś się wcześniej do matematyki jako abstrakcji umysłu to znów nie jesteś w stanie tego udowodnić.

Swoją drogą istnieje dobry przykład alogiczności dowodzenia negatywnego jaki nie tak rzadko pojawia się w dyskusjach np. o Bogu. Ktoś mówi, że wierzy w Boga, więc mówisz mu: udowodnij. Na co on odpowiada Ci: to udowodnij, że go nie ma.
 

tomahawk

Well-Known Member
736
1 295
rozmiękczając ścisłą definicję liczby
Swoją drogą istnieje dobry przykład alogiczności dowodzenia negatywnego jaki nie tak rzadko pojawia się w dyskusjach np. o Bogu. Ktoś mówi, że wierzy w Boga, więc mówisz mu: udowodnij. Na co on odpowiada Ci: to udowodnij, że go nie ma.
Zdajesz sobie sprawę, że w tym momencie uprawiasz bełkot? Jest taka książka "Modne bzdury. O nadużywaniu pojęć z zakresu nauk ścisłych przez postmodernistycznych intelektualistów" - gorąco polecam ją wszystkim. Autorzy tej książki (fizycy - o ile dobrze pamiętam) orają w niej mocno francuskich postmodernistów, którzy lubią wypowiadać się na tematy dotyczące nauk ścisłych, chociaż nie mają o tym żadnego pojęcia i zwyczajnie bełkoczą. Zapamiętałem z tej książki, że owi postomoderniści w co drugim zdaniu wygłaszali swoje twierdzenia, bądź zarzucali komuś, że się myli, nie podając przy tym żadnych argumentów. Hmmm:
I wiesz o tym, że rozmiękczając ścisłą definicję liczby, która pojawiła się wg Ciebie niedawno strzelasz sobie w kolano?
Jeśli, więc wrzuciłeś to do worka ludzki umysł, czyli ultra abstrakcję to TYM bardziej nie jesteś w stanie udowodnić, że taka liczba nie istnieje w czyimś umyśle.
Słowem, ładnie napisałeś, ale nic nie udowodniłeś.
Jeśli jednak odwołałeś się wcześniej do matematyki jako abstrakcji umysłu to znów nie jesteś w stanie tego udowodnić.
Piszesz jakiś bełkot, a następnie zarzucasz mi, że nie potrafię tego udowodnić.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 143
Zwracasz się do mnie per gówniarz? W jakim celu? Próba dowartościowania się?
Podasz mi niezbity dowód na to że GMO [hmo?] "nie ma nic złego" i nie powoduje żadnych nie tylko fatalnych ale niekorzystnych zjawisk w środowisku i organizmach żywych. Masz na to 1 godzinę. Jeśli tego nie zrobisz, uznam, że takich dowodów nie posiadasz. Jasne??
nazywam cie gówniarz bo po oglądaniu jakichś filmików histeryzujesz jak jakiś napalony na temat gówniarz, oraz dawanie mi tu jakiegoś ultimatum, oraz twoja inna internetowa twórczość wskazuje na to żeś gówniarz...
dowody że samo gmo nic nie robi są takie że od lat są uprawiane i miliardy ludzi na świecie to żrą i żyją, tak samo ja, miałem styczność z tym w ilościach setek ton, jak i od lat wpierdalam żarcie zrobione z genetycznie zmodyfikowanych roślin...
gmo są tak samo rakotwórcze jak pestycydy którymi traktuje sie konwencjonalne uprawy...
 
OP
OP
A

Antoni Wiech

Guest
@tomahawk

Lol, zarzucasz mi postmodernizm, a później jako argument wyskakujesz z tym, że do zrozumienia potrzeba wielu godzin oraz, że to nie było jeszcze niedawno precyzyjnie zdefiniowane. Jeszcze trzeba było dodać, że do zrozumienia potrzebny jest dyskurs społeczny :D

Ale ok, bełkoczę, niech Ci będzie. Kończę tę dyskusję i idę pogadać sobie z krasnoludkiem, który siedzi mi na biurku i niecierpliwie tupie nóżką. Nie istnieje? To udowodnijcie mi, że nie istnieje! Skoro mleko kwaśnieje a nie sikają do niego ludzie, ani zwierzęta to muszą to być krasnoludki. Rzekłem.

EOT
 
P

Przemysław Pintal

Guest
Wymieniłem jeszcze parę mejli z Wojciechem Zalewskim i zwrócił mi uwagę na kilka rzeczy. Po pierwsze UE nie jest najnieatrakcyjniejsza, ponieważ są kraje gdzie jest to całkowicie nielegalne. Ale z tych co umożliwiają ma bardzo restrykcyjne prawo.

Względem licencji na nasiona i patentów na rośliny. Za zwykłe nasiona uzyskane z roślin wyrosłych nam z nasion które wcześniej kupiliśmy, też trzeba płacić. O czym wiedziałem, ale po szybkim googlaniu nie mogłem znaleźć jakiegoś źródła. Jak zdrowo przypomina to sytuacje z licencjami na oprogramowanie! Nie jesteś właścicielem tego co kupiłeś... W Polsce w przypadku małych gospodarstw, istnieje zapis prawny o odstępstwie rolnym i one mogą korzystać z całości materiału siewnego. Zwykłe rośliny i ich nowe odmiany powstałe bez użycia GMO, też mogą być patentowane. O tym akurat nie wiedziałem. I tu uwaga, patent na GMO wygasa po 20 latach, a ochrona odmian roślin konwencjonalnych trwa nawet 75 lat!

Zwrócił mi uwagę, że nawet przy liberalnej polityce i tak zajmowały by się tym duże firmy. Oligopole. Odparłem, że wydaje mi się, że jest to wina patentów, etc. Pan Wojciech uważa, że rzeczą oczywistą jest, że praca hodowców i firm musi być w jakiś sposób chroniona, za poniesione inwestycje, etc. Tylko nie wie czy patent czy inna forma. Klasycznie, że nie będzie się opłacało, nie będzie postępu. I tu nie wiem jak mu odpisać w paru zdaniach, bez ściany tekstu. Z resztą problem jest szerszy, gdzieś na FB widziałem grupę zwolenników kapitalizmu i "własności intelektualnej". Z moich rozmów z różnymi ludźmi wynika, że przyjmują patenty jako coś naturalnego, ale nie godzą się na zdegenerowane formy znane z USA - wojny patentowe, trole patentowe, etc.

Jeśli chodzi o patentowanie, to nie bronię tego systemu. Raczej zwracam uwagę, że to nie jest problem nowy (patentować można rośliny konwencjonalne) i że konwencjonalne odmiany są chronione również i to nawet dłużej, bo patent wygasa po 20-tu latach, a ochrona odmian trwa nawet 75 lat.
Dla mnie jest oczywistym, że praca hodowców i firm hodowlanych musi być chroniona. Nie wiem czy patentem, czy inną formą. Gdyby nie to postęp hodowlany byłby znacznie ograniczony. Kto tworzyłby nowe odmiany skoro nie można byłoby na tym zarobić czy uzyskać zwrotu poniesionych kosztów.

Nowe odmiany typu "stack" (jeszcze nie wiem co to jest), pozwalają na stosowanie tylko jednego herbicydu i dany środek jest używany w jednym sezonie.

BTW Monsanto uwolniło ostatnio kilka patentów - http://gmo.blog.polityka.pl/2014/12/05/monsanto-rozdaje-patenty/.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
P

Przemysław Pintal

Guest
Odpisałem w ten sposób:
Dziękuję za odpowiedzi! Napisałem o naszej rozmowie na tamtym forum i jakie ma Pan stanowisko w kwestii patentów. W naszym środowisku na ogół jedyny zarzut względem GMO, to właśnie patenty. Którym sprzeciwiamy się jako sztucznej kontroli rynku. Już miałem Panu zacząć pisać dlaczego, ale uzmysłowiłem sobie, że dużo tekstu by to zajęło: rozbiór "własności intelektualnej" na patenty, prawo autorskie i znaki handlowe (czym to się różni). I nie wiem czy w ogóle chce Pan o tym czytać? Na przykład sytuacja nasion przypomina sytuację z rynkiem oprogramowania, gdzie kupujemy coś a nie stajemy się tego właścicielem i ktoś inny ma prawo do decydowania, w jaki sposób możemy korzystać ze swojego komputera.

Przede wszystkim istnienie patentów i ustanawianie tego typu monopoli, nie jest gwarantem zwrotu poniesionych kosztów. Produkt może nie przyjąć się na rynku. Nie jest też motorem inwencji. Tworząc powieść daję ujście swojej ekspresji i nie mam gwarancji, że ktoś ją wyda i kupi. Chyba, że zbiorę wielu takich jak ja i pójdziemy pod sejm rzucić cegłą, a politycy ustanowią specjalny podatek by utrzymać nas. Tworząc produkt kieruję się chęcią zysku i pewnie robieniem czegoś fajnego. I teraz patenty mogą być dla mnie barierą wejścia na rynek, albo skutecznym narzędziem walki z konkurencją.

Mam w ulubionych dwa artykuły przetłumaczone na polski, przez mojego znajomego z internetu Macieja Miąsika. Jest on nazywany "papieżem polskiego gamedevu", pracował m.in. przy grze Wiedźmin i od początku jest obecny na tym rynku w Polsce. Te dwa teksty jak i użytkowanie wolnego oprogramowania, przekonały mnie do zainteresowania się tym tematem.

https://www.miasik.net/articles/kinsella.html
https://www.miasik.net/articles/moglen.html

Wracając do GMO. Dużo złego zrobiła tutaj popkultura, w niejednym filmie dochodzi do wymknięcia się eksperymentu spod kontroli. Albo, że naukowcy stworzyli jakiegoś potwora, otworzyli wrota do innego wymiaru i doszło do inwazji stworów. Gdy ludzie słyszą o manipulowaniu genami, to podświadomie łączą fakty z fikcją Nawet uczenie się o podstawach genetyki na lekcjach biologii, niewiele tu zmieni ze względu na charakter edukacji. Uczy się by zaliczyć i mieć papier. Feynman w jednej ze swoich książek pisał, że jak wykładał w Brazylii to studenci mieli wszystko wykute i gdy trochę inaczej zadawał pytania, to nie umieli w głowie połączyć tego co wiedzą by dać odpowiedź. Następnie ludzie boją się tego czego nie znają, a nie chcą czegoś poznać bo ich to nie interesuje, nie obchodzi, nie mają czasu, "ma działać", jest to nudne, etc. Tego typu lenistwo jest chyba przyrodzone każdemu człowiekowi, ale daje żer demagogii. Niby wszyscy pracują w prywatnym biznesie, niby wszyscy kończą studia, ale niewiele wiedzą o procesach inwestycyjnych, metodzie naukowej. Przez co łatwo jest krzyknąć, że ktoś bierze od kogoś pieniądze i chcą trzepać miliony na czyjejś krzywdzie.

Pozdrawiam!
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 851
12 246
Względem licencji na nasiona i patentów na rośliny. Za zwykłe nasiona uzyskane z roślin wyrosłych nam z nasion które wcześniej kupiliśmy, też trzeba płacić. O czym wiedziałem, ale po szybkim googlaniu nie mogłem znaleźć jakiegoś źródła.
Wystarczy poszukać po haśle "piractwo nasienne" ... ależ to brzmi :D

Podstawa prawna jest tutaj.
 
Do góry Bottom