Zapodaj coś ciekawego

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 003
Nie, to śmieszny i nieefektywny sposób Kelthuza Śmiesznego. Na poważnie, to albo robi się ich na szaro, albo odjebuje.

ps: Albo hakuje.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
Idę sobie w piątek w Waszyngtonie, a tu nagle takie coś znajome:

VbRHSV5.jpg
 
D

Deleted member 5360

Guest
Oferta pracy w Agorze na grupie FB "Praca w mediach"


Reakcje użytkowników:
Bez tytułu.png
Bez tytułu1.png
Bez tytułu2.png

Szanuję.

I jeszcze komentarz jakiegoś śmieszka na koniec: "Skąd w was tyle nienawiści? Wstyd". Odpowiedziałbym cytatem z Krzysia: "Bez nienawiści nie ma bojowego ducha walki. To ona trzyma nas przy życiu".
 

Denis

Well-Known Member
3 825
8 517
Onkolog radzi – OPALAJMY SIĘ CZĘŚCIEJ!

opalanie-plaza-solarium207.jpg


W zalewie informacji, które ostrzegają przed „zgubnym” wpływem słońca na nasz organizm, czasami zdarza się publikacja o wydźwięku wręcz przeciwnym. Jeżeli na dodatek autorem tej publikacji jest lekarz specjalizujący się w walce z nowotworami – tym bardziej warto ją przedstawić. Oto tłumaczenie artykułu z dziennika „Daily Mail”.

Informacje płynące od środowisk medycznych przez długi czas były niejednoznaczne – dominowało jednak przekonanie, że „nie ma czegoś takiego jak zdrowe opalanie, ponieważ ekspozycja na słońce radykalnie zwiększa ryzyko zachorowania na raka skóry”. A jednak – mimo tego, że jestem specjalistą od chorób nowotworowych – spędziłem 4 ostatnie tygodnie w Południowej Afryce, gdzie każdego dnia opalałem się na słońcu.

Z punktu widzenia dermatologów, od których najczęściej można usłyszeć porady, by chronić się przed słońcem, moje działanie było nielogiczne, czy wręcz samobójcze. Jednak wierzę, że korzyści wynikające z ekspozycji na promienie ultrafioletowe są dużo większe niż zagrożenia z tym związane – nawet jeśli włączymy w to korzystanie z solariów w miesiącach zimowych, kiedy brakuje naturalnego słońca. Przede wszystkim dlatego, że organizm ludzki przekształca energię słoneczną w witaminę D, niezbędną do budowy silnego systemu immunologicznego, mocnych kości i jakże pomocną w walce z depresją oraz nowotworami. Ogólnie wiadome jest przecież to, że witamina D to kluczowa substancja dla prawidłowego metabolizmu wapnia w organizmie. Wapń to z kolei najważniejszy budulec układu kostnego człowieka.

Najnowsze doniesienia z kręgów medycznych mówią również o tym, że witamina D pomaga w powstrzymywaniu objawów choroby Alzheimera. Badania prowadzone na brytyjskich pacjentach powyżej 65. roku życia udowadniają, że ich kondycja psychiczna jest nierozerwalnie związana z poziomem witaminy D w organizmie – im niższy poziom, tym większe są ich problemy.

Niedobory witaminy D prowadzą również do rozwoju choroby znanej jako osteomalacja. To osłabienie kości prowadzące do reumatyzmu i chronicznych bólów krzyża. U dzieci brak słonecznej witaminy radykalnie zwiększa ryzyko wystąpienia krzywicy – w fazie wzrostu kośćca zapotrzebowanie na wapń i substancję gwarantującą jego optymalne przyswajanie przez organizm gwałtownie rośnie.

Bez witaminy D jesteśmy dużo bardziej narażeni na codzienne, bardziej popularne infekcje – przeziębienia i grypę. Wzrasta również ryzyko zachorowania na poważniejsze schorzenia, jak choćby gruźlica.

To, co jednak może wydać się najbardziej zaskakujące, to fakt, że istnieją dowody, że witamina D chroni przed nowotworami. Najnowsze badania pokazują, że w krajach, w których jest najwięcej słonecznych dni w roku, skala zachorowań na raka piersi, prostaty i jelita grubego jest kilkakrotnie mniejsza niż w mniej nasłonecznionych częściach świata. Warto w tym miejscu jednak zauważyć, że nie określono dokładnie, jak duży wpływ na tę sytuację ma właśnie witamina D. Jedynie w przypadku raka prostaty udowodniono, że regularny kontakt ze słońcem zmniejsza ryzyko zachorowania o 40%. Z kolei wyniki badań opublikowane w „American Journal of Clinical Nutrition” w 2007 roku wskazują na możliwą redukcję zachorowań na raka piersi wśród kobiet, które przyjmowały witaminę D w postaci suplementów.

Twierdzenie, że witamina D ma istotny wpływ na nasze zdrowie, nie jest niczym nowym, podobnie jak powiązanie jej syntezy w organizmie z ekspozycją na słońce. W dziewiętnastowiecznej Anglii dzieci żyjące w miastach miały bardzo ograniczony kontakt ze słońcem, czego efektem były chroniczne przypadki krzywicy. Bardzo często występowała również gruźlica. Wówczas odkryto, że w leczeniu tej ostatniej bardzo pomocny jest tran –także będący dobrym źródłem witaminy D. Na początku naszego wieku z kolei powstały pierwsze urządzenia do naświetlania promieniami UV, wykorzystywane właśnie w leczeniu wspomnianych schorzeń.

W dzisiejszych czasach, kiedy konwencjonalna medycyna potrafi zaradzić niemal wszystkim schorzeniom, rola słońca została zminimalizowana. Co więcej – nasila się antysłoneczna propaganda, w efekcie której młodzi ludzie wolą spędzać dziesiątki bezproduktywnych godzin, grając na komputerze z zacienionych pomieszczeniach, zamiast wykorzystać ten czas na aktywność fizyczną. Ten problem nie dotyczy wyłącznie młodych ludzi – właściwie wszyscy przyjmujemy zbyt mało witaminy D. Dietetycy wykorzystują tę sytuację, by promować produkty wzbogacone o witaminę D, jak margaryna, mleko, a także ryby czy tran. Jest to jak najbardziej słuszny kierunek, ale musimy mieć świadomość, że sama dieta i suplementacja nie zapewni nam optymalnego poziomu witaminy D. Na przykład w przypadku wzbogacanego nią mleka – do uzyskania minimalnego poziomu witaminy D dziennie należałoby wypijać około 10 dużych szklanek. Dodatkowo musimy wyjść z założenia, że zostanie ona w 100% przyswojona przez organizm, na co gwarancji nie ma. Witamina ta dostępna jest również w postaci leków – jednak z ich przyjmowaniem należy uważać. Ten sposób suplementacji może prowadzić do szybkiego i groźnego w swoich skutkach przedawkowania – w przeciwieństwie do naturalnie syntezowanej z energii słonecznej, której przedawkować nie można. Właśnie dlatego witamina D w kapsułkach jest dostępna wyłącznie ze wskazania lekarza, a jej przyjmowanie powinno się odbywać pod ścisłym nadzorem. Gospodarka naturalnie pozyskiwaną witaminą D odbywa się automatycznie – organizm magazynuje nieaktywną jej formę w skórze i pobiera dokładnie tyle, ile potrzeba. Co więcej – nasz organizm dostosowuje się w perfekcyjny sposób do warunków życia na słonecznej planecie i w przypadku nadmiaru słońca produkuje ciemny pigment, by ograniczyć wrażliwość skóry na promienie ultrafioletowe, nie pozbawiając się w ten sposób możliwości dalszej produkcji witaminy D.

Nie oznacza to, że powinniśmy wystawiać się na działanie promieni słonecznych bez umiaru, np. w czasie urlopu raz w roku – to doprowadzi tylko do groźnych poparzeń. Do syntezy witaminy D wystarcza kilkanaście minut kontaktu z ostrym słońcem. Na urlopie zapominamy o niebezpieczeństwach i często opalamy się całymi dniami, parząc się przy tym bardzo często. To właśnie poparzenia, a nie samo opalanie, są główną przyczyną raka skóry – ich konsekwencje mogą być odczuwalne wiele lat później. Szczególnie niebezpieczne są skutki poparzeń skóry w młodości, szczególnie tych wtórnych. Jeśli opalamy poparzoną poprzedniego dnia skórę, doprowadzamy do nieodwracalnych uszkodzeń genetycznych, za które przyjdzie nam kiedyś zapłacić. Należy więc jasno odróżnić dwie istotne sprawy – umiarkowaną, ale w miarę ciągłą i zarazem bardzo zdrową ekspozycję skóry na życiodajne słońce od przesadnego i niezdrowego opalania się do poparzeń. Uwaga! Poparzeniem nazywamy już zaczerwienienie się skóry. Światowa Organizacja Zdrowia zaleca kilkuminutowy kontakt ze słońcem, co najmniej raz na 2–3 dni. To wystarczy do utrzymania optymalnego poziomu witaminy D przez cały rok. Warunkiem jest jednak klimat, który w naszej szerokości geograficznej nie pozwala na całoroczne pozyskiwanie witaminy D poprzez opalanie się naturalnym słońcem. Od października do kwietnie jego promienie nie są w stanie syntezować w naszej skórze tej witaminy, ponieważ w ich paśmie brakuje ultrafioletu typu B. Podsumowując – krótkie, ale częste kontakty ze słońcem zapewniają korzyści, natomiast rzadkie i długie – szkodzą skórze, w ekstremalnej sytuacji zwiększając ryzyko zachorowania na nowotwory skóry, z czerniakiem włącznie.

W krajach, w których trudno o naturalne promienie słoneczne, ich niedobór można uzupełniać za pomocą urządzeń opalających, stanowiących idealną alternatywę dla życiodajnego słońca. Pamiętajmy – im ciemniejsza karnacja, tym dłuższych i częstszych sesji potrzebujemy dla utrzymania zdrowia. Odwrotnie – osoby o jasnych karnacjach muszą opalać się krócej i wybierać takie urządzenia, aby nie doprowadzać swojej skóry do poparzeń. Niestety, wiele salonów solaryjnych nie umożliwia zdrowego opalania, ponieważ stosuje zbyt mocne lampy lub lampy o niewłaściwie dobranym spektrum promieni. Ważnym aspektem bezpiecznego korzystania z solarium jest również personel salonu solarium, którego zadaniem jest – poprzez przeprowadzenie wywiadu z klientem i określeniem jego rodzaju skóry – odpowiednie i zarazem indywidualne dobranie efektywnego czasu ekspozycji. Czas ten i rodzaj urządzenia powinien być również dopasowany do oczekiwań klienta, który coraz częściej nie przychodzi do solarium tylko po brąz.

Bardzo ciekawe są wyniki badań nad rakiem skóry przeprowadzone w Szwecji. To kraj, w którym normy dotyczące mocy promieniowania są bardzo ściśle określone i – co ważne – równie ściśle przestrzegane. Wyniki te są jednoznaczne – przypadki nowotworów skóry wśród osób unikających solarium są znacznie częstsze niż wśród tych, którzy od promieni ultrafioletowych nie stronią. Ilość niebezpiecznych, a zarazem życiodajnych promieni UVB, ze względu na bladość skóry tego społeczeństwa, została tam zminimalizowana do 1/4 tego, co znamy z naszych salonów solarium.

Raczej trudno się spodziewać, żeby lekarze kiedykolwiek zaczęli wystawiać recepty z kilkuminutowymi sesjami opalania na solarium. Nie ma jednak wątpliwości, że byłby to doskonały środek prewencyjny i nie stałoby się nic złego, gdyby delikatne opalanie zostało wpisane na listę leków.

Professor Tim Oliver Onkolog w Barts i The London Hospital.
Daily Mail 24 stycznia 2009
 

pawel-l

Ⓐ hultaj
1 915
7 932
Różnice płac obalone?
Powody różnic pensji:
- dłuższy czas pracy mężczyzn (2 godz)
- intensywniejsza praca
- bardziej niebezpieczna
- posiadanie dzieci (-4% na każde dla kobiety)

Men made up 92.3 percent of workplace deaths in 2014, “Because men far outnumber women in the most dangerous, but higher-paying occupations that have the greatest probability of job-related injury or death,”
http://thelibertarianrepublic.com/global-study-finds-gender-wage-gap-close-to-zero/
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 110
Polaków w wieku 15-34 ogarniających jest 50%.
Ale też wg tego testu dorosłych Polaków ogarniających jest 42%.

I ogólny trend
ChomikImage.aspx


Pytania były OK.
 
U

ultimate

Guest
Photon to pierwszy na świecie robot edukacyjny, który ma rozwijać się wraz z dzieckiem.
Projekt jest dziełem czterech studentów i wykładowcy Politechniki Białostoskiej i właśnie rozpoczęła się jego kampania na Kickstarterze.
Photon ma być "najmądrzejszym i najbardziej uroczym nauczycielem programowania dla dzieci. Został stworzony przez zespół programistów, inżynierów i psychologów, by jak najlepiej odpowiadał potrzebom
najmłodszych. Zaprojektowany dla Photona język programowania jest dostosowany do użytkowników w wieku 6-12 lat. Kluczowym elementem Photona jest aplikacja mobilna, która wyznacza dzieciom zadania - ich rozwiązanie daje punkty, za które młody użytkownik będzie mógł odblokować nowe zmysły i możliwości. Rozwój Photona ma sprawić, że jego osobowość będzie dostosowywała się do preferencji właściciela. Możliwa ma być
też wieloosobowa zabawa, która pozwoli rywalizować z innymi posiadaczami Photona z całego świata.
http://technowinki.onet.pl/photon-polski-robot-ktory-rozwija-sie-wraz-z-dzieckiem/8sve36

e6102bfdc11cc8deea94776522e4f880.jpeg


W przyszłości człowiek będzie bardzo samotną istotą i obłożony sprzętem interaktywnym.
 
Do góry Bottom