Zapodaj ciekawe wykłady

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Co to za freudyzm dla ubogich? Paul Elam to jakaś mizoginiczna odmiana Stephana Molyneux, który musi grzebać wszystkim w dzieciństwie i ich wychowaniu, aby racjonalizować działania? Ginocentryzm Petersona? WTF? Mózg rozjebany.

Ja odnoszę całkiem podobne wrażenie odnośnie MGTOW jak Jordan. Ten ruch przypomina mi odpowiednik ruchu feministycznego, tyle, że w androsferze. Cały ten ich zmajstrowany ginocentryzm jest tak samo niedowodliwy jak opresje dyktatury patriarchatu. Bardzo wygodne pojęcie do walki politycznej, do mobilizowania ludzi.

Feministki są najbardziej nieudanymi, sfrustrowanymi kobietami. MGTOW to symetryczna odpowiedź równie sfrustrowanych facetów. Oba te malkontenckie środowiska należałoby rozstrzelać profilaktycznie, aby nie rozprzestrzeniały swego zjebania.
 

NoahWatson

Well-Known Member
1 297
3 205
Ginocentryzm Petersona? WTF? Mózg rozjebany.
Dlatego wkleiłem. Z zasady nie przepadam za bezmyślnym patrzeniem w stronę autorytetów, nawet gdy mówią w 99% przypadków z sensem, więc chciałem coś kontrowersyjnego wobec Petersona wstawić.

Ja odnoszę całkiem podobne wrażenie odnośnie MGTOW jak Jordan. Ten ruch przypomina mi odpowiednik ruchu feministycznego, tyle, że w androsferze. Cały ten ich zmajstrowany ginocentryzm jest tak samo niedowodliwy jak opresje dyktatury patriarchatu. Bardzo wygodne pojęcie do walki politycznej, do mobilizowania ludzi.

Feministki są najbardziej nieudanymi, sfrustrowanymi kobietami. MGTOW to symetryczna odpowiedź równie sfrustrowanych facetów. Oba te malkontenckie środowiska należałoby rozstrzelać profilaktycznie, aby nie rozprzestrzeniały swego zjebania.
Generalnie sam Elam nie jest stricte w ruchu MGTOW (z tego co rozumiem). Jest kilka poglądów, które go odróżniają np wychodzi z założenia, że wiązanie się w pary (pair bonding) jest naturalne dla ludzi. Jeśli ktoś znajdzie kobietę z sensownym charakterem to wiązanie się jest ok. Na jednym z filmów stwierdził, że około 20% kobiet (sam uznał, że to liczba na oko, a nie wyznaczona jakąś metodologią) ma sensowny charakter - jeśli się zastanowisz to jest wystarczjąco duża liczba, by nie tracić optymizmu wejścia w sensowny związek dla świadomych mężczyzn. Jego wypowiedzi na kanale An Ear for Men bardziej są nastawione dla mężczyzn w toksycznych związkach i ewentualnie takich, którzy w przyszłości mogą w taki wejść, bo obserwując społeczeństwo stwierdzą, że to normalne. Generalnie po prostu radzi by być bardziej wymagającym w stosunku do kobiet. Niby common sense, ale wedle jego obserwacji mężczyzni wybaczają kobietom brak rozsądku i zwalniają z odpowiedzialności - inni mężczyźni to obserwują i małpują to szkodliwe zachowanie.

Co do samego filmu to zauważ, że Peterson zastosował atak ad personam - co zwykle zdradza pewien emocjonalny charakter wypowiedzi. Sam Peterson raczej stwierdził, że coś nie tak było w zachowaniu, bo potem tego żałował. Domyślnie stwierdziłbym, że prędzej nie wytrzyma i powie coś takiego w stosunku do grupy, z którą się nie zgadza często mając kontakt i debatując - feministek, zwolenników praw zabraniających mowy nienawiści itp. Doszło jednak do tego w stosunku do grupy MGTOW, z którą zbytnio nie miał kontaktu, więc raczej nie spodziewałbym się emocjonalnego podejścia - a jednak to zrobił i jest to znamienne.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Co do samego filmu to zauważ, że Peterson zastosował atak ad personam - co zwykle zdradza pewien emocjonalny charakter wypowiedzi. Sam Peterson raczej stwierdził, że coś nie tak było w zachowaniu, bo potem tego żałował. Domyślnie stwierdziłbym, że prędzej nie wytrzyma i powie coś takiego w stosunku do grupy, z którą się nie zgadza często mając kontakt i debatując - feministek, zwolenników praw zabraniających mowy nienawiści itp. Doszło jednak do tego w stosunku do grupy MGTOW, z którą zbytnio nie miał kontaktu, więc raczej nie spodziewałbym się emocjonalnego podejścia - a jednak to zrobił i jest to znamienne.
Mając konserwatywne poglądy zapewne spodziewał się po facetach czegoś więcej, niż kopiowania feministek. Uznając kobiety z góry za odmienne za mężczyzn, bardziej emocjonalne a w skrajności rozhisteryzowane, mógł wybaczyć żeńskiej części ludzkości tworzenie lewackiego idiotyzmu, traktując protekcjonalnie. Ubodło go, gdy to samo zrobili mężczyźni, bo sam należy do tej grupy. Stąd bardziej surowe potraktowanie tematu. Ja tu nie widzę żadnego gynocentryzmu.

Zazwyczaj surowiej traktuje się środowisko, do którego się należy; stawia mu wyższe wymagania i dokonuje zjebki za przewiny. Gdyby w imię anarchokapitalistów ktoś odwalił jakąś kompromitującą akcję, to też bym surowiej za to rugał, niż rugałbym za to samo komuchów, bo z jednym środowiskiem się identyfikuję i wpływa na moją reputację, a z drugim nie i mam wyjebane na jego los.

Trudno robić babom wyrzuty za feminizm, skoro się ma MGTOW na swoim podwórku, co jest wkurwiające do imentu, bo traci się moralny high-ground. Myślę, że o to głównie chodziło Petersonowi w tym jego ataku; on nie może otwarcie przyznać, iż kobiety traktuje protekcjonalnie a do mężczyzn ma pretensje, że równają się z nimi poziomem. Więc prawdziwego powodu swojego wybuchu nie zdradzi, bo byłoby to zbyt mało dyplomatyczne i eleganckie. Przynajmniej w obyciu trzeba prezentować jakiś egalitaryzm płci i tyle.
 
Ostatnia edycja:

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Możesz sobie wynajdować różne pierdoły w postaci akcji afirmatywnych organizowanych na rzecz różnych grup ludzi, ale za cholerę nie udowodnisz, że za propsowaniem kobiet w jakichś sprawach stoi jakiś ginocentryzm. To pojęcie nie ma żadnej sensownej treści, można je rozdymać w zależności od potrzeb; zostało stworzone, aby można było nim kogoś obrzucić, przypisując mu jakieś niecne cele, być może nawet nieświadomie realizowane, bo opanowało go złe mzimu.

Najlepiej widać to na powyższym przykładzie. Gość skrytykował jakąś organizację i zaatakowani od razu wyjechali mu z mamusią i wychowaniem przychylnym kobietom, pomijając najbardziej oczywiste wytłumaczenie, takie jak ja zaprezentowałem powyżej. Feministki dokładnie tak samo upatrują się spisku szowinistycznych męskich świń, które wychowują kobiety, aby były podległe siłom antyfeministycznym.

A teraz, pozostając w tych klimatach narrracyjnych, przyjmij doodbytniczo czerwony czopek w postaci następującej prawdy, Neo: ginocentryzm i opresja patriarchatu niczym się od siebie nie różnią pod względem funkcjonalnym. Służą dokładnie temu samemu celowi - zaangażowaniu w gorączkę chorego aktywizmu kolejnych ludzi, którzy zamiast się ogarnąć, będą zatruwać życie następnym, antagonizując otoczenie, w którym żyją. Do tej pory tej infamii dopuszczały się jedynie kobiety, ale sytuacja się pogarsza za dnia na dzień.

W sumie, to się dziwię Petersonowi, że nie pojechał otwarcie po całym tym rozpolitykowanym współcześniactwie, właśnie z pozycji mitoznawcy-ciemnogrodzianina.
 

tomahawk

Well-Known Member
736
1 296
Teraz pojechałeś full krystkonem.
ale za cholerę nie udowodnisz, że za propsowaniem kobiet w jakichś sprawach stoi jakiś ginocentryzm
To tak jakbyś powiedział, że za gnębieniem murzynów w USA przez KKK nie stał żaden rasizm, no kurwa, to jest pojęcie, który ma opisywać jakieś zjawisko, a nie jakaś tajemnicza siła, od niczego nie zależna. Można się jedynie spierać, czy rzeczywiście tak jest, czy nie.
To pojęcie nie ma żadnej sensownej treści, można je rozdymać w zależności od potrzeb; zostało stworzone, aby można było nim kogoś obrzucić, przypisując mu jakieś niecne cele, być może nawet nieświadomie realizowane, bo opanowało go złe mzimu.
Tak można powiedzieć o dużej ilości słów, jednak ich używamy, jeśli rozumiemy je podobnie. Nazizm też można rozdymać w zależności od potrzeb, ale mamy przez to przestać go używać?
Feministki dokładnie tak samo upatrują się spisku szowinistycznych męskich świń, które wychowują kobiety, aby były podległe siłom antyfeministycznym.
A niech sobie dopatrują! Pytanie tylko jest, czy ich obserwacje pokrywają się z rzeczywistością. Jeżeli na powyżej stronie występowałoby słowo "men" zamiast "women", to bym im przyznał rację.
Neo: ginocentryzm i opresja patriarchatu niczym się od siebie nie różnią pod względem funkcjonalnym.
Jak wyżej.

Po prostu, w emocjonalnym ataku, spowodowanym skrytykowaniem twojego guru, wyłączyło ci się myślenie, ale oczywiście wszystko musiałeś okrasić protekcjonalnymi postami, aby wyszło na twoje.
 
Ostatnia edycja:

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Teraz pojechałeś full krystkonem.

To tak jakbyś powiedział, że za gnębieniem murzynów w USA przez KKK nie stał żaden rasizm, no kurwa, to jest pojęcie, który ma opisywać jakieś zjawisko, a nie jakaś tajemnicza siła, od niczego nie zależna. Można się jedynie spierać, czy rzeczywiście tak jest, czy nie.
Nie. Można też mieć w ogóle wyjebane albo utworzyć tabu i o czymś nawet nie wspominać, aby nie robić z tego tematu. Bywa, że tak jest rozsądniej.
Tak można powiedzieć o dużej ilości słów, jednak ich używamy, jeśli rozumiemy je podobnie. Nazizm też można rozdymać w zależności od potrzeb, ale mamy przez to przestać go używać?
No, wypadałoby. Dzisiaj, kiedy słyszysz o faszystach, to z góry możesz wykluczyć, że masz do czynienia z sensowną debatą politologów o sytuacji we Włoszech za Mussoliniego, bo na ogół to tylko jakieś półgłówki, przypisujący łatkę komuś, z kim się nie zgadzają. Nie widzę powodu, aby popierać takie praktyki językowe, które przejmują czy generują pojęcia, tylko po to by rozkręcać za ich pomocą polityczne gównoburze, stosując jak pałki. Takie rzeczy należy pacyfikować w zarodku.
A niech sobie dopatrują! Pytanie tylko jest, czy ich obserwacje pokrywają się z rzeczywistością. Jeżeli na powyżej stronie występowałoby słowo "men" zamiast "women", to bym im przyznał rację.
Ja bym powiedział, że nawet nieważne, czy te ich obserwacje pokrywają się z rzeczywistością; ważniejsze jest to, co zamierzają z nimi robić. Jeżeli chcą naprawiać świat stosując środki polityczne, to z miejsca stają się moimi wrogami.
Po prostu, w emocjonalnym ataku, spowodowanym skrytykowaniem twojego guru, wyłączyło ci się myślenie, ale oczywiście wszystko musiałeś okrasić protekcjonalnymi postami, aby wyszło na twoje.
Jeszcze więcej taniego psychologizowania? A może bronię Petersona, gdyż widzę w nim pokrewnego white knighta i motywuje mnie do tego mój odebrany w dzieciństwie ginocentryzm?
 
Ostatnia edycja:

tomahawk

Well-Known Member
736
1 296
Nie. Można też mieć w ogóle wyjebane albo utworzyć tabu i o czymś nawet nie wspominać, aby nie robić z czegoś tematu. Bywa, że tak jest rozsądniej.
Ale ja nie o tym. Przeczytaj twoje zdanie jeszcze raz:
ale za cholerę nie udowodnisz, że za propsowaniem kobiet w jakichś sprawach stoi jakiś ginocentryzm
"propsowaniem kobiet w jakichś sprawach" to jest z grubsza definicja ginocentryzmu. Czyli to tak jakbyś napisał "za cholerę nie udowodnisz, że za ginocentryzmem stoi ginocentryzm", albo "za powszechnym głosowaniem nie stoi demokracja".
No, wypadałoby. Dzisiaj, kiedy słyszysz o faszystach, to z góry możesz wykluczyć, że masz do czynienia z sensowną debatą politologów o sytuacji we Włoszech za Mussoliniego, bo na ogół to tylko jakieś półgłówki, przypisujący łatkę komuś, z kim się nie zgadzają. Nie widzę powodu, aby popierać takie praktyki językowe, które przejmują czy generują pojęcia, tylko po to by rozkręcać za ich pomocą polityczne gównoburze, stosując jak pałki. Takie rzeczy należy pacyfikować w zarodku.
Nie, nie i jeszcze raz nie. Jeżeli odpuścisz teraz im faszyzm, to oni sięgną po następne słowa. Czytałeś "Rok 1984", prawda? Była tam taka scena, chyba na stołówce, w czasie przerwy na posiłek, gdzie jeden z urzędasów z cenzury opowiadał o projekcie nowego słownika, który będzie okrojony tylko do prawomyślnych słów, których definicje, rzecz jasna, stworzy reżim - w ten sposób już nie trzeba będzie pilnować ludzi, ich umysły będą same ich pilnować, jeśli mogę użyć takiego pokracznego sformułowania. Nie idźmy tą drogą! Ty możesz przestać używać takich słów, ale inni nie muszą, a wręcz będą przekręcać ich znaczenie, aby, jak powiedziałeś, zrobić sobie z nich pałki - ty będziesz bezbronny.

To, co przytoczyłem, sprowadziłeś do akcji afirmacyjnych. A czy akcją afirmacyjną jest też wpakowanie faceta do więzienie, gdy dowodem jest tylko słowo kobiety, przy jednoczesnym braku takiej możliwości, jeśli oskarżającym będzie facet? Jakiego tym razem użyjesz zamiennika? Podpowiem: zaczyna się na słowo g.

Zaznaczam, że odniosłem się tylko do jednej kwestii, nic nie mówiłem o przeprowadzaniu psychoanalizy na Petersonie, bo w sumie mnie to nie obchodzi.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
"propsowaniem kobiet w jakichś sprawach" to jest z grubsza definicja ginocentryzmu.
Buahahahaha. No właśnie.
Czyli to tak jakbyś napisał "za cholerę nie udowodnisz, że za ginocentryzmem stoi ginocentryzm", albo "za powszechnym głosowaniem nie stoi demokracja".
W tamtym zdaniu chodziło o motywacje. Nie udowodnisz, że za każdym propsowaniem kobiet w jakiejś dziedzinie stoi stawianie ich pozycji na piedestale - równie dobrze, może chodzić o zdobycie wpływów, rozkręcenie sporu i jego kapitalizowanie. Równie dobrze można mieć kobiety i ich interesy w głębokim poważaniu, cynicznie wykorzystując jakąś narrację, do osiągnięcia swoich interesów, kryjąc się za cudzą agendą. Jeżeli polityk chce rozegrać społeczeństwo i dla podbudowania swojej pozycji potrzebuje jakiegoś sporu, to może opowiadać się za jakimiś niesprawiedliwymi praktykami, wcale nie dlatego, że istotnie się troszczy o jakąś grupę społeczną, bo odebrał jakoś w wychowaniu, po prostu jest to dla niego użyteczne i działa bez skrupułów.

Nie, nie i jeszcze raz nie. Jeżeli odpuścisz teraz im faszyzm, to oni sięgną po następne słowa. Czytałeś "Rok 1984", prawda? Była tam taka scena, chyba na stołówce, w czasie przerwy na posiłek, gdzie jeden z urzędasów z cenzury opowiadał o projekcie nowego słownika, który będzie okrojony tylko do prawomyślnych słów, których definicje, rzecz jasna, stworzy reżim - w ten sposób już nie trzeba będzie pilnować ludzi, ich umysły będą same ich pilnować, jeśli mogę użyć takiego pokracznego sformułowania. Nie idźmy tą drogą! Ty możesz przestać używać takich słów, ale inni nie muszą, a wręcz będą przekręcać ich znaczenie, aby, jak powiedziałeś, zrobić sobie z nich pałki - ty będziesz bezbronny.
Pierdolenie. Po prostu zaakceptowałeś takie praktyki z lewej strony i zamiast z tym walczyć, wolisz ich naśladować, nie biorąc odpowiedzialności za to, co to robi ze społeczeństwem. Zamiast walczyć z Wielkim Bratem, wymyślasz sobie Wielkiego Siostrzeńca, dublując zło.

To, co przytoczyłem, sprowadziłeś do akcji afirmacyjnych. A czy akcją afirmacyjną jest też wpakowanie faceta do więzienie, gdy dowodem jest tylko słowo kobiety, przy jednoczesnym braku takiej możliwości, jeśli oskarżającym będzie facet? Jakiego tym razem użyjesz zamiennika? Podpowiem: zaczyna się na słowo g.
Jest wiele zamienników, które lepiej określają ten stan - najlepiej natomiast określa je takie staromodne słowo na n: niesprawiedliwość.
 

tomahawk

Well-Known Member
736
1 296
Buahahahaha. No właśnie.
Śmiejesz się z własnej głupoty i bełkotu?
W tamtym zdaniu chodziło o motywacje. Nie udowodnisz, że za każdym propsowaniem kobiet w jakiejś dziedzinie stoi stawianie ich pozycji na piedestale - równie dobrze, może chodzić o zdobycie wpływów, rozkręcenie sporu i jego kapitalizowanie. Równie dobrze można mieć kobiety i ich interesy w głębokim poważaniu, cynicznie wykorzystując jakąś narrację, do osiągnięcia swoich interesów, kryjąc się za cudzą agendą. Jeżeli polityk chce rozegrać społeczeństwo i dla podbudowania swojej pozycji potrzebuje jakiegoś sporu, to może opowiadać się za jakimiś niesprawiedliwymi praktykami, wcale nie dlatego, że istotnie się troszczy o jakąś grupę społeczną, bo odebrał jakoś w wychowaniu, po prostu jest to dla niego użyteczne i działa bez skrupułów.
Ale różne rzeczy mogą służyć politykom i przez to mam przestać używać masy pojęć? Ogłupiałeś?
Pierdolenie. Po prostu zaakceptowałeś takie praktyki z lewej strony i zamiast z tym walczyć, wolisz ich naśladować, nie biorąc odpowiedzialności za to, co to robi ze społeczeństwem. Zamiast walczyć z Wielkim Bratem, wymyślasz sobie Wielkiego Siostrzeńca, dublując zło.
Co ty pierdolisz?! Jakie praktyki? Jakie naśladowanie? Przywracanie właściwego znaczenia to naśladowanie ich?!
Sam napisałeś:
Dzisiaj, kiedy słyszysz o faszystach, to z góry możesz wykluczyć, że masz do czynienia z sensowną debatą politologów o sytuacji we Włoszech za Mussoliniego
Tak, to słowo ma właśnie tego dotyczyć.
Jest wiele zamienników, które lepiej określają ten stan - najlepiej natomiast określa je takie staromodne słowo na n: niesprawiedliwość.
To tak jakbyś zamiast ludobójstwo proponował użyć słowa okrucieństwo, bo ludobójstwo jest okrucieństwem. Co jest bardziej precyzyjne?
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Śmiejesz się z własnej głupoty i bełkotu?
Nie. Z Ciebie, skoro bierzesz taką definicję za dobrą monetę.

Problem w tym, że skoro przyjmiemy, że "propsowanie kobiet w jakichś sprawach" to jest z grubsza definicja ginocentryzmu, to generalnie większość zachowań godowych po stronie mężczyzn, może zostać odebrana po stronie obserwatora posługującego się taką definicją jako ginocentryczna, zwłaszcza jeśli ten obserwator zna całego kontekstu.

Kiedy dbasz o ciężarną żonę: ginocentryzm.

Nawet niezaangażowana erotycznie znajomość w pracy, z kimś z kim jest się na lepszej stopie towarzyskiej, w związku z czym cieszy się u nas pewnymi przywilejami - jeżeli jest kobietą - może zostać uznana za ginocentryzm.

Wyręczanie kobiet w czynnościach, do których nie mają predyspozycji fizycznych lub psychicznych to już oznaka ginocentrycznego zaczadzenia?

Dalejże, dalej - rozpętuj sobie nowe polowanie na czarownice.
Ale różne rzeczy mogą służyć politykom i przez to mam przestać używać masy pojęć? Ogłupiałeś?
No jeżeli chcesz im pomagać w rozdmuchiwaniu sporów, napędzanych przez takie pojęcia, to sobie ich używaj. Twój wybór. Mnie większość tego ideologicznego syfu nie jest potrzebna do określania się w życiu społecznym. Nie zamierzam w ogóle przyjmować takiej nowomowy i jarać się efektami bicia piany. Ludzie żyli przez wieki i radzili sobie bez takich określeń - nie widzę więc powodu, abym miał je wprowadzać do swojego słownika. Nie jest to, ani termin naukowy, ani filozoficzny, nie jest specjalnie diagnostyczny, nie gwarantuje osiągnięcia żadnej nowej wiedzy, więc po co miałbym go przejmować?

Co ty pierdolisz?! Jakie praktyki? Jakie naśladowanie? Przywracanie właściwego znaczenia to naśladowanie ich?!
Przez wprowadzanie neologizmów zawierających jedynie potencjał konfliktogenny, przydatny przede wszystkim inżynierom społecznym nie przywracasz właściwego znaczenia słowom. Robisz jeszcze większy bałagan.
To tak jakbyś zamiast ludobójstwo proponował użyć słowa okrucieństwo, bo ludobójstwo jest okrucieństwem. Co jest bardziej precyzyjne?
Rzecz w tym, że ginocentryzm wcale nie jest bardziej precyzyjny. W przypadku jego użycia wobec Petersona okazał się raczej wprowadzającym w błąd i odwracającym od sedna sprawy, ale został użyty, bo wpasował się w narrację rozkręcaną przez maskulinistów, której użyto, aby forsować dalej światopoglądowe majaki.

Nie widzę powodu, aby nie stosować tej samej miary wobec ginocentryzmu, co wobec tyranii patriarchatu. To są chwasty podobnej rangi; po prostu jedno zostało już rozplewione a drugie nie.
 

tomahawk

Well-Known Member
736
1 296
Nie. Z Ciebie, skoro bierzesz taką definicję za dobrą monetę.

Problem w tym, że skoro przyjmiemy, że "propsowanie kobiet w jakichś sprawach" to jest z grubsza definicja ginocentryzmu, to generalnie większość zachowań godowych po stronie mężczyzn, może zostać odebrana po stronie obserwatora posługującego się taką definicją jako ginocentryczna, zwłaszcza jeśli ten obserwator zna całego kontekstu.

Kiedy dbasz o ciężarną żonę: ginocentryzm.
Jakie ciężarne żony? Przecież dobrze wiesz, o co chodzi. Podałem konkretne przykłady i dobrze wiesz, że w "w jakichś sprawach" właśnie o nie chodzi. Nie pal głupa. No ale tak, najlepiej iść w krystkonizm i sobie wymyślać definicje na poczekaniu, coby wyszło, że się ma rację.
Nawet niezaangażowana erotycznie znajomość w pracy, z kimś z kim jest się na lepszej stopie towarzyskiej, w związku z czym cieszy się u nas pewnymi przywilejami - jeżeli jest kobietą - może zostać uznana za ginocentryzm.

Wyręczanie kobiet w czynnościach, do których nie mają predyspozycji fizycznych lub psychicznych to już oznaka ginocentrycznego zaczadzenia?

To samo można powiedzieć o słowie "nieuprzejmy", "niegrzeczny" i o innych. Można się naśmiewać, że za "niegrzeczną" można nawet uznać osobę, która po pracy nie chodzi po osiedlu i nie sprawdza, czy jakaś babcia nie potrzebuje pomocy - w związku z tym trzeba zrezygnować z tego słowa, bo jest nieprecyzyjne, niefilozoficzne i inne pierdololo.

A więc całe to twoje dalsze gadanie o nieprecyzyjności można sobie podarować. Większości pojęciom można zarzucić nieprecyzyjność.

Widzę niespójność w tym, co głosisz. Sam krytykowałeś Karonia za grzebanie w pojęciu "wolność" i propsowałeś Korwina za to, że słusznie mu to wytknął. Sami politycy używają tego słowa do swoich celów, mówiąc, że ludzie, którzy rzeczywiście chcą wolności, chcą ją odebrać. Czy w związku tym mamy przestać używać słowa "wolność"?!

Ocenianie poprawności czyichś osądów występowania jakiegoś zjawiska tylko na podstawie tego, że politycy wykorzystują to zjawisko, jest wariactwem, ale jeszcze większym wariactwem jest wiara w to, że to przyniesie coś dobrego.

To rzeczywistość ocenia negatywnie twój pomysł. Powtarzam: to, że ty przestaniesz używać jakiegoś słowa, nie oznacza, że inni go przestaną używać. W ten sposób zostawiasz innych z definicją, w której zawarty jest nieprawidłowy opis rzeczywistości. Popatrz na BLM. Czy mamy przestać używać słowa "rasizm", bo niektórzy politycy wykorzystują go, aby skłócić ze sobą białych i czarnych, i jest ono nieprecyzyjne? Oni nie przestaną go używać, natomiast to słowo zacznie oznaczać genetyczną nienawiść białych do czarnych. Wtedy będzie po zawodach.

To samo dotyczy, użytego przez ciebie, słowa niesprawiedliwość. Też wykorzystuje się go do skłócania ze sobą różnych grup. Na przykład, mówi się, że niesprawiedliwe jest, że więcej białych facetów jest na pewnych stanowiskach. Czemu więc użyłeś tego słowa? Przecież należy przestać go używać!
 
Ostatnia edycja:

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Jakie ciężarne żony? Przecież dobrze wiesz, o co chodzi. Podałem konkretne przykłady i dobrze wiesz, że w "w jakichś sprawach" właśnie o nie chodzi. Nie pal głupa. No ale tak, najlepiej iść w krystkonizm i sobie wymyślać definicje na poczekaniu, coby wyszło, że się ma rację.
Na razie nie ma żadnej ścisłej definicji ginocentryzmu, więc nie wiadomo, jak dalece można się posunąć w forsowaniu takiego zarzutu.
To samo można powiedzieć o słowie "nieuprzejmy", "niegrzeczny" i o innych. Można się naśmiewać, że za "niegrzeczną" można nawet uznać osobę, która po pracy nie chodzi po osiedlu i nie sprawdza, czy jakaś babcia nie potrzebuje pomocy - w związku z tym trzeba zrezygnować z tego słowa, bo jest nieprecyzyjne, niefilozoficzne i inne pierdololo.
Ano można. Tylko, że walka z nieuprzejmością najwyraźniej kiepsko rezonuje jako kapitał polityczny, nie ukręci się z tego żadnych ustaw, ani nie wykroi zaangażowanego elektoratu.
A więc całe to twoje dalsze gadanie o nieprecyzyjności można sobie podarować. Każdemu pojęciu można zarzucić nieprecyzyjność.
W zależności od dyscypliny, na nieprecyzyjność pojęć można mieć różną tolerancję. Podobnie jak z ważeniem przedmiotów. Kiedy ważysz kilka ton węgla, różnica kilku gramów na ogół nie jest ci niezbędna; ale gdy dawkujesz leki, nawet miligramy mogą mieć znaczenie.
Widzę niespójność w tym, co głosisz. Sam krytykowałeś Karonia za grzebanie w pojęciu "wolność" i propsowałeś Korwina za to, że słusznie mu to wytknął. Sami politycy używają tego słowa do swoich celów, mówiąc, że ludzie, którzy rzeczywiście chcą wolności, chcą ją odebrać. Czy w związku tym mamy przestać używać słowa "wolność"?!
Nie, bo o kluczowe dla siebie pojęcia należy walczyć i nie pozwalać na ich deformację. Tyle tylko, że "ginocentryzm" takim słowem nie jest.
Ocenianie poprawności czyichś osądów występowania jakiegoś zjawiska tylko na podstawie tego, że politycy wykorzystują to zjawisko, jest wariactwem, ale jeszcze większym wariactwem jest wiara w to, że to przyniesie coś dobrego.
A kto mówi, że chodzi o ocenianie poprawności czyichś osądów? Spora część języka to performatywy. Język nie służy tylko mówieniu o faktach, może też służyć jako narzędzie do wprowadzania zmian. Żeby opisać niesprawiedliwe czyimś zdaniem przewagi, jakie mają kobiety, nie potrzeba wprowadzać specjalnego neologizmu. Chyba, że z języka chce się zrobić skuteczną broń przeciwko komuś, aby przeforsować jakiś interes. Z tym mamy do czynienia w tym przypadku.
To rzeczywistość ocenia negatywnie twój pomysł. Powtarzam: to, że ty przestaniesz używać jakiegoś słowa, nie oznacza, że inni go przestaną używać. W ten sposób zostawiasz innych z definicją, w której zawarty jest nieprawidłowy opis rzeczywistości. Popatrz na BLM. Czy mamy przestać używać słowa "rasizm", bo niektórzy politycy wykorzystują go, aby skłócić ze sobą białych i czarnych, i jest ono nieprecyzyjne? Oni nie przestaną go używać, natomiast to słowo zacznie oznaczać genetyczną nienawiść białych do czarnych. Wtedy będzie po zawodach.
Albo raczej "rasizm" stanie się oznaką jakichś nieuzasadnionych frustracji związanych z roszczeniami i resentymentami czarnych przegrywów, których należy olewać i traktować jak gówno. Meaning is use.

To samo dotyczy, użytego przez ciebie, słowa niesprawiedliwość. Też wykorzystuje się go do skłócania ze sobą różnych grup. Na przykład, mówi się, że niesprawiedliwe jest, że więcej białych facetów jest na pewnych stanowiskach. Czemu więc użyłeś tego słowa? Przecież należy przestać go używać!
Słowa zawsze można doprecyzowywać, jeśli się tego chce. Można wyjaśniać, dlaczego coś jest niesprawiedliwością, a dlaczego coś innego nia nie jest. Wieloznaczność w wielu przypadkach otwiera możliwość dalszej dyskusji. W innych z kolei ma służyć jedynie wygodzie w obijaniu na rympał przeciwnika.
 
Ostatnia edycja:

tomahawk

Well-Known Member
736
1 296
Właściwie z większością się zgadzam, a jeśli chodzi o to, z czym się nie zgadzam, to nie chce mnie się powtarzać.
 

tolep

five miles out
8 585
15 483
Zazwyczaj surowiej traktuje się środowisko, do którego się należy; stawia mu wyższe wymagania i dokonuje zjebki za przewiny. Gdyby w imię anarchokapitalistów ktoś odwalił jakąś kompromitującą akcję, to też bym surowiej za to rugał, niż rugałbym za to samo komuchów, bo z jednym środowiskiem się identyfikuję i wpływa na moją reputację, a z drugim nie i mam wyjebane na jego los.

ditto.
 
Do góry Bottom