Własność - argumenty krytyków

J

jaś skoczowski

Guest
Maciej Dudek napisał:
jaś skoczowski napisał:
Dobra, kol. Trikster myli się na dwa sposoby - nie dość, że dyskusja z zewnątrz z wami ma sens (...)

Kol. Trikster może się nie mylić, jeśli ta dyskusja nie jest tak bardzo z zewnątrz :D

Jest albo w ramach propertarianizmu mieści się przejmowanie miejsc pracy przez pracujące w nich załogi.
 
OP
OP
Rattlesnake

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 504
jaś skoczowski napisał:
Jest albo w ramach propertarianizmu mieści się przejmowanie miejsc pracy przez pracujące w nich załogi.

Jaś, raczej nie wyobrażam sobie, żebyś kiedykolwiek zrezygnował z doktrynalnego eksperymentowania i łażenia po heretyckich krainach ideowych. Jakąś kotwicę masz jednak tu zahaczoną i wątpię abyś miał chęć i siłę do jej wyrwania. Ja w każdym razie z tego względu nie narzekam :)
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 181
A ja zadam pytanie może przewrotne, ale do czego niby mają prowadzić te rozmowy o własności i wolności? Ja nie jestem filozofem i skłonności do filozofowania jako posiadacz tzw. umysłu ścisłego nie przejawiam. Ważna jest dla mnie za to precyzja i ważne są definicje.
Wielu mówiąc o wolności ma jej takie intuicyjne pojęcie, dla mnie jak już wspomniałem są ważne definicje. Jeśli jednak ludzie nie używają definicji a posługują się intuicją to możliwe, że mają na myśli inne rzeczy i trudno dojść w dyskusji do sensownych wniosków.
Możemy wolność zdefiniować np. tak "możliwość robienia tego co się chce", można tu jeszcze dodać "pod warunkiem, że nie ogranicza się tej możliwości innym".
Możemy też zdefiniować ją po propertariańsku i będzie to wyglądać jakoś tak "możliwość robienia co się chce ze swoją własnością (włączając w to swe ciało, jeśli uznajemy je za swą własność)" i podobnie jak w poprzednim przypadku uczynić zastrzeżenie "pod warunkiem, że nie ogranicza się możliwości innym z robieniem co się chce z ich własnością".
Wg tej pierwszej definicji możemy komuś zabrać bądź zniszczyć jego własność. I to dowolną rzecz, która jest jego (a nie np. tą której nie używa). Nie ograniczymy mu jego wolności (no chyba, że uznamy za ograniczenie wolności zabranie komuś młotka i pozbawienie go możliwości nim wbijania gwoździ itp, ale będzie to naciągane i łatwe do zbicia), natomiast sami korzystamy ze swojej. Wg drugiej definicji jeśli pozbawimy kogoś jego własności to równocześnie ograniczymy jego wolność.
Moim zdaniem tu by można zakończyć dyskusję.
No chyba, że ktoś chce wykazywać, że poszanowanie własności daje więcej wolności wg pierwszej definicji. Ja w każdym bądź razie bym się tego nie podjął, choć intuicyjnie "wiem swoje".
 
OP
OP
Rattlesnake

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 504
Rozmowa o własności i wolności miała prowadzić do wykazania, że rozwiązania antywłasnościowe są antylibertariańskie (chociaż wolność to nie jest to samo co własność). Preferuje oczywiście pojmowanie ścisłe: wolność to swoboda działania, możliwość robienia tego co się chce (w tym - możliwość korzystania z własnej rzeczy).
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 181
Dlatego zacząć trzeba od tego co rozumiemy przez tą wolność. A jeśli rozumiemy ją tak jak Ty włączając w to "możliwość korzystania z własnej rzeczy", to czy to nie znaczy, że postawa antywłasnościowa ogranicza nam możliwość korzystania z własnej rzeczy i jest z tego powodu już na wstępie nielibertariańska?
 
OP
OP
Rattlesnake

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 504
Tak ale swoboda działania to także swoboda kradzieży, wyłączamy wolność złodzieja, więc warto to uzasadnić, zważywszy, że pojawia się krytyka z pozycji lewicowych. Stukanie się w czoło i wyśmiewanie jest mało skuteczne :)
 
Do góry Bottom