ulgi podatkowe

L

lebiediew

Guest
Jak - z punktu widzenia libertarianizmu - ocenić ulgi podatkowe?
Z jednej strony ulgi oznaczają zmniejszenie obciążeń podatkowych dla niektórych grup społecznych (wybranych zupełnie arbitralnie przez aktualnie rządzących) - w pewnym sensie posuwają więc sprawę wolności do przodu. Z drugiej strony oznaczają nierówność wobec (bandyckiego, ale jednak) prawa, są formą inżynierii społecznej i - co najważniejsze - mogą prowadzić do zwiększenia obciążeń innych grup. Oczywiście, gdyby rząd wprowadzał coraz więcej nowych ulg, byłoby to do zaakceptowania (chociaż ludzie mówiliby - czemu oni nie płacą, a my musimy, a nie - czemu w ogóle ktoś musi płacić), ale zazwyczaj ulga idzie w pakiecie z podwyżką podatków na innym obszarze. Tym sposobem - nie tylko państwo okrada obywateli, ale również wyraźnie faworyzuje określone grupy.
Czy takie coś jak równość wobec prawa - jeśli podważamy moralny fundament tego prawa, ma w ogóle znaczenie? Czy gdyby rząd chciał znieść ulgi, a równocześnie zachowałby ogólny łączny procent opodatkowania na tym samym poziomie, to bylibyście za czy przeciw, czy byłoby to Wam obojętne?
Oczywiście jest jeszcze ten aspekt, że wszelkie ulgi mnożą ilość prawa, a prawo generuje konieczność jego obsługi (po stronie administracji, jak i obywateli) - każda dodatkowa "linijka" prawa to marnotrawstwo pieniędzy.
 

ford

Active Member
314
33
Ulgi podatkowe są złe, patologiczne i można je potraktować jako agresje, wszystkie te dopłaty nie biorą się z powietrza, tylko jak komuś przyznaje się ulgę podatkową, to w tym momencie komuś się innemu zabiera pieniądze z kieszeni, aby zrównał się bilans. Lepiej pomagać indywidualnie, tyle ile można z własnej kieszeni, a nie cudzej.
Żadnych ulg od państwa nie dostaję, więc dlaczego mam dopłacać komuś do czegoś z moich podatków, jeśli tego sobie nie życzę? np. ulgi kościelne i na świątynie, dlaczego mam do tego dokładać?
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 853
12 246
W sensie ekonomicznym to może być faktycznie jakaś ulga w indywidualnym przypadku. W sensie ideowym jest to poniżające. Najpierw siłą odbiera się nam dobra, a później jeszcze triumfalnie ogłasza się, że w drodze łaski odbierać się będzie nieco mniej. Kradzież, a właściwie rozbój, w postaci opodatkowania zawsze pozostanie rozbojem. Jak mnie na ulicy przyciśnie 3 dresów i zabiorą telefon i portfel ale zostawią mi prawo jazdy w ramach "ulgi" żebym nie musiał biegać po urzędach wyrabiać nowe albo nie zabiorą mi zdjęcia kobity i dzieciaków żeby mi smutno nie było to co, już mam się cieszyć? Jeszcze, kurwa, czego!

Powiem to w ten sposób - pierdolić te ulgi i niech sobie państwo swoją łaskę wsadzi w dupę. Ulgi sami sobie powinniśmy robić pracując na szaro i migając się na wszystkie sposoby od płacenia haraczu.

Trzeba pamiętać, że część ulg, ułatwień i preferencji to zwyczajne pułapki na frajerów - np. głośna ostatnio sprawa pokrywania przez państwo kosztów ubezpieczenia zatrudnianych niań – tylko jeśli już sobie nianię zgłosisz, to musi ona zacząć płacić PIT, czyli robisz w zasadzie za ormowca, i to za darmo :) Inną sprawą jest, że pomimo tego, że gdzieś daje się jakieś ulgi to przecież NIGDY nie słyszałem, żeby wiązało się to z jakimikolwiek oszczędnościami – dlatego są one pozorne, państwo odbije sobie na czymś innym. W naszych kieszeniach będzie tak czy inaczej mniej, a kanalie sobie będą pławić się w aureoli bohaterów ludu pracującego miast i wsi.
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 148
5 106
Należy im odpłacić proporcjonalnie. Najpierw odjebać za kradzież, a potem ironicznie podziękować ścierwom za ulgę.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 981
15 142
Ulgi podatkowe są złe, patologiczne i można je potraktować jako agresje, wszystkie te dopłaty nie biorą się z powietrza, tylko jak komuś przyznaje się ulgę podatkową, to w tym momencie komuś się innemu zabiera pieniądze z kieszeni, aby zrównał się bilans.

A konkretnie jest agresorem? Idąc tym tokiem rozumowania, jakoś ktoś płaci mnie podatków (ulgi, inna skala, ale też mniejsza konsumpcja, w szczególności paliwa, papierosów i alkoholu, etc.) to niby jest agresorem, bo "nie robi co do niego należy!"?
 

ford

Active Member
314
33
A konkretnie jest agresorem? Idąc tym tokiem rozumowania, jakoś ktoś płaci mnie podatków (ulgi, inna skala, ale też mniejsza konsumpcja, w szczególności paliwa, papierosów i alkoholu, etc.) to niby jest agresorem, bo "nie robi co do niego należy!"?
Traktowane pewne grupy ulgowo działają szkodliwie na inne grupy, np dopłaty rodzina na swoim, też była ulgą, ja się na to nie łapię i muszę pokryć w 100% wszystko, kiedy ktoś inny zachowuje swój kapitał w kieszeni, a co gorsza jego część ulgi jest pokrywana z moich podatków, więc jest to agresją. Zabierają mi, aby dopłacić komuś innemu. Bilans ekonomiczny jest taki, że ja płacę 100% za siebie i jestem zmuszony płacić za kogoś (być może dodatkowo spory procent) z moich podatków za to samo za co ja płacę 100%.
Załóżmy, że w jest kraj podobny do Polski, za górami, za lasami, za siedmioma morzami... gdzie żyją tylko dwie osoby, oby dwie osoby kupują mieszkanie, jednak jedna osoba dostaje ulgę na mieszkanie w wysokości 25% z tytułu, że ma licencje na noszenie zielonych spodni, druga osoba płaci za swoje mieszkanie 100% + 25%płaci pod przymusem w podatkach za osobę która dostała ulgę. Moim zdaniem to jest agresja.
 

Rebel

komunizm warstwowy
679
822
Przecież tak wyglądają podatki. Płacisz za czyjeś leczenie, czy zasiłki. Burzenie się że ktoś płaci mniej niż ty i to jest niesprawiedliwe*, bo powininen płacić tyle co ty nie jest libertariańskie. Libertariańskie jest stwierdzenie że jeśli podatki nie są sprawiedliwe to należy się postarać ich nie płacić. zamiast martwić się że nie zostałeś objęty jakąśtam ulgą pomyśl co zrobić aby nie dać się okraść.

*podatki nie mogą być sprawiedliwe z zasady, bo to zwykła kradzież.

Co to samej zasady ulg to faktycznie chujowizna wymyślona po to żeby wydawało się że władza która to wprowadziła jest fajna.
 

ford

Active Member
314
33
Przecież tak wyglądają podatki...
Tak wyglądają złe podatki. Dobre to są takie, gdzie się płaci za dobro wspólne procentowo, gdzie każdy oddaje taki sam procent tego co zarobił na utrzymanie wspólnej części, oraz coś na zasadzie ubezpieczania, wszyscy dajemy co miesiąc po 100 talarów lekarzowi, a on za te pieniądze będzie leczył osoby według kolejności, kto pierwszy zachoruje ten skorzysta, potem kto drugi, aż do wyczerpania pieniędzy... Złe jest jeśli wszyscy płacą taki sam procent podatków, a pan w zielonych spodniach dostaje zwrot swoich podatków w 100% za to, że ma licencje na noszenie zielonych spodni i z tego tytułu ma ulgę/dopłaty, a nadal korzysta z dobra wspólnego.
 

ford

Active Member
314
33
Kradzież i rozbój nie mogą być dobre obojętnie jakie szczytne cele im przyświecają...
Masz racje, to wszystko powinno być dobrowolne. Osobiście sam bym się nie zgodził opodatkować, tak jak to wygląda w obecnej formie, gdzie istnieją ulgi, dotacje na coś z czego nie korzystam i utrzymuję różne instytucje, które najchętniej bym widział jak upadają.
 
Do góry Bottom