A
Anonymous
Guest
http://libertarianizm.net/thread-876.html - tu o dzieciach piszą ale uznałem, że sprawa zasługuje na osobny temat. Prawdopodobnie kiedyś o tym dyskutowaliśmy? Chyba Jacek Sierpiński to fajnie opisywał...
Dziecko stanowi własność rodziców. Im młodsze jest, to tym bardziej jest od nich zależne. Dziecko wraz z wiekiem nabywa coraz większy zakres samoposiadania. Gdy staje się dorosłe, to uwalnia się spod zależności rodziców. Jeżeli dorosłe już dziecko nadal mieszka z rodzicami, to respektuje ich własność i się słucha rodziców. Ta sprawa nie wymaga według mnie dyskusji, bo regulują to stosunki i zwyczaje panujące w rodzinie, tradycja i moralność. Powinniśmy się zastanowić czy rodzic ma prawo pozwać dziecko( prawo ma, ale jakie powinny być wyroki według libertarian), gdy rodzic jest już zniedołężniały i nie ma środków do życia, a dziecko jest dorosłe. Według mnie ma i sąd powinien nakazać utrzymywanie rodzica(kasa, albo opłacenie domu spokojnej starości). Oczywiście powinna być badana przez sąd sytuacja w rodzinie, kontekst sprawy, czy rodzice wychowywali, kupowali podarunki dzieciom, czy jednak dzieci się same wychowywały na ulicy.
Jest to pewien szczególny typ własności, ograniczony, nie można zabić dziecka ani nad nim się znęcać, ale można karcić i je wyrzucić z domu.
Kiedy dziecko jest dorosłe? Powinny to regulować zwyczaje, a nie ustawy.
Według mnie to skomplikowane.
Ciekawym przypadkiem wydaje mi się możliwość, wyrzeczenia się rodziny. Tylko powinno to nastąpić jak najwcześniej i powinno być według mnie poprzedzone jakimś rytuałem społecznym
. Moim zdaniem to wyrzeczenie nie może mieć miejsca gdy koleś ma 40 lat, a jego matka 70 i ląduje na bruku.
Dziecko stanowi własność rodziców. Im młodsze jest, to tym bardziej jest od nich zależne. Dziecko wraz z wiekiem nabywa coraz większy zakres samoposiadania. Gdy staje się dorosłe, to uwalnia się spod zależności rodziców. Jeżeli dorosłe już dziecko nadal mieszka z rodzicami, to respektuje ich własność i się słucha rodziców. Ta sprawa nie wymaga według mnie dyskusji, bo regulują to stosunki i zwyczaje panujące w rodzinie, tradycja i moralność. Powinniśmy się zastanowić czy rodzic ma prawo pozwać dziecko( prawo ma, ale jakie powinny być wyroki według libertarian), gdy rodzic jest już zniedołężniały i nie ma środków do życia, a dziecko jest dorosłe. Według mnie ma i sąd powinien nakazać utrzymywanie rodzica(kasa, albo opłacenie domu spokojnej starości). Oczywiście powinna być badana przez sąd sytuacja w rodzinie, kontekst sprawy, czy rodzice wychowywali, kupowali podarunki dzieciom, czy jednak dzieci się same wychowywały na ulicy.
Jest to pewien szczególny typ własności, ograniczony, nie można zabić dziecka ani nad nim się znęcać, ale można karcić i je wyrzucić z domu.
Kiedy dziecko jest dorosłe? Powinny to regulować zwyczaje, a nie ustawy.
Według mnie to skomplikowane.
Ciekawym przypadkiem wydaje mi się możliwość, wyrzeczenia się rodziny. Tylko powinno to nastąpić jak najwcześniej i powinno być według mnie poprzedzone jakimś rytuałem społecznym