Król Julian
Well-Known Member
- 962
- 2 123
Stary, ale bardzo ciekawy tekst o tym jak Nowa Zelandia znalazła się w ścisłej czołówce najbardziej wolnorynkowych krajów świata:
W 1959 roku Nowa Zelandia była jednym z najbogatszych krajów na świecie, miała trzeci najwyższy poziom życia wśród krajów OECD (po USA i Szwajcarii). Jednak jak stwierdził Rogerr Kerr, dyrektor New Zealand Business Roundtable, „XX wiek to ciągłe zjeżdżanie w dół: rozrastanie się państwa opiekuńczego, regulacje rynku pracy i wzrastający protekcjonizm”. Po pomyślnej dekadzie lat 60. wzrost PKB Nowej Zelandii spowolnił już w połowie lat 70., by w roku fiskalnym 1977/789 spaść o 2,7 procenta. Państwo było wszechobecne. W początkach lat 80. państwowe departamenty odpowiadały za wytwarzanie ponad 12 proc. PKB i około 20 procent inwestycji brutto w Nowej Zelandii, a aż jedna trzecia siły roboczej była zatrudniona w szeroko rozumianym sektorze publicznym. Państwo było właścicielem m.in. największych banków, towarzystw ubezpieczeniowych, całego sektor telekomunikacyjnego, energetycznego, węglowego, rafinerii, wodociągów, gazociągów, sektora transportowego, w tym kolei, autobusów, linii lotniczych, lotnisk, narodowej linii transportu morskiego, portów, sieci hoteli turystycznych, systemu pocztowego, ponad połowy lasów i było głównym inwestorem w rolnictwie. To nie mogło dobrze funkcjonować. W latach 1978-1980 bezrobocie w Nowej Zelandii nadal rosło, a inflacja pozostawała na wysokim poziomie 13 proc. W obliczu kryzysu gospodarczego na początku lat 1980., opierając się na popularnej wtedy teorii Keynesa, konserwatywny rząd Partii Narodowej pod przywództwem Roberta Muldoona uruchomił olbrzymi program „Think Big”. Polegał on na inwestowaniu przez państwo w wielkie przemysłowe projekty inżynieryjne, takie jak zakłady chemiczne, petrochemiczne, huty, zapory wodne. Większość z tych inwestycji okazało się być nieudanymi, powiększając deficyt finansów publicznych i zadłużenie państwa w kolejnych latach. Skutkiem tych działań sytuacja jeszcze się pogorszyła, gdyż powiększał się deficyt płatniczy z zagranicą i szybko wzrastało zagraniczne zadłużenie państwa, które swój szczyt osiągnęło w 1985 roku na niebezpiecznym poziomie 56,5 proc. PKB. Program „Think big” spowodował, że dług publiczny w ciągu dekady wzrósł lawinowo z 4 mld NZ$ do 28 mld NZ$. W rezultacie rosła inflacja (do 16 proc. w 1982 roku) i poziom bezrobocia. Aby przystopować inflację, w lipcu 1982 roku rząd Muldoona wprowadził kolejne regulacje: zamrożono wszystkie krajowe ceny, płace, oprocentowania, dywidendy i kursy wymiany. Początkowo miało to trwać 12 miesięcy, ale jak to w takich sytuacjach bywa, regulacje przedłużono do lutego 1984 roku. Tymi poczynaniami udało się co prawda wstrzymać wzrost inflacji, która spadła do poziomu jednocyfrowego, ale wzrosło bezrobocie do 5,7 proc., deficyt płatniczy do ponad 5 proc. PKB, a deficyt budżetowy do 6,9 proc. PKB. W porównaniu z latami 60. na początku lat 80. nowozelandzki rząd znacznie zwiększył swoją rolę w narodowej gospodarce. Oprócz projektu „Think Big” państwo dotowało wiele działów gospodarki, takich jak na przykład produkcja wełny czy eksport produktów przemysłowych, z drugiej strony ograniczając inne, na przykład długodystansowy transport drogowy na rzecz transportu kolejowego. Ponadto rozwijano system socjalny m.in. poprzez wprowadzenie uniwersalnego planu emerytalnego dla wszystkich obywateli powyżej 60 roku życia. Efektywność przeregulowanej interwencjonizmem państwowym i bliskiej upadku nowozelandzkiej gospodarki w 1984 roku została przyrównana przez Davida Lange’a, ówczesnego premiera Nowej Zelandii, do efektywności „polskiej stoczni” w czasach komunistycznych. W rzeczy samej sytuacja gospodarcza Nowej Zelandii w tamtym okresie nie była do pozazdroszczenia. Średnioroczny wzrost gospodarczy na poziomie 0,9 proc., wysoka inflacja, gwałtownie wzrastające bezrobocie, deficyt budżetowy w wysokości 9 proc. PKB, 6-krotny wzrost długu publicznego i 3-krotny wzrost kosztów jego obsługi do wysokości 19,5 proc. wszystkich rządowych wydatków w ciągu 10 lat. Państwo ingerowało we wszystkie działy gospodarki: istniała rządowa kontrola cen, płac, czynszów, oprocentowania, wszechobecne niewydajne i nieefektywne monopole państwowe, wysokie podatki, rozbudowany system opieki socjalnej, wysokie taryfy celne utrudniające wymianę międzynarodową i wreszcie wzrastająca emigracja – to opłakany obraz Nowej Zelandii w 1984 roku. Jak wspominał Richard Prebble, były minister reformatorskiego rządu, „kryzys gospodarczy był tak wielki, że rządzący mieli jedynie dwa wyjścia: poprosić Międzynarodowy Fundusz Walutowy o pomoc lub próbować samemu rozwiązywać te problemy. Nowy rząd był zdeterminowany, by nie brać pierwszego wariantu pod uwagę, ale to oznaczało, że szybko musimy podjąć efektywne i radykalne reformy. W tym okresie oczywistym było, że lewicowe pomysły na rządzenie, które realizowały kolejne konserwatywne rządy, nie sprawdziły się i pogłębiały tylko kryzys”. Mimo dwuletniego istnienia zamrożonych kursów wymiany dolara nowozelandzkiego, a może właśnie dlatego, już jeden dzień po wyborach w 1984 roku, po których do władzy doszedł reformatorski rząd Partii Pracy, prezes Reserve Bank (Banku Centralnego) ogłosił, że brakuje mu dewiz, zawiesił wszystkie transakcje wymiany zagranicznych walut i opowiedział się za koniecznością dewaluacji waluty o 15 proc. Premier Muldoon, który nadal jeszcze przez kilka dni pozostawał u władzy, odmówił i zażądał od Banku Centralnego obrony wartości dolara nowozelandzkiego. Skutkiem prowadzenia takiej antyrynkowej polityki nowozelandzcy podatnicy stracili pieniądze o wartości 2,3 proc. PKB. Jak po każdych wyborach nowi ministrowie w lipcu 1984 roku otrzymywali dokumentację na temat sytuacji w swoim resorcie. Jak wspomina Richard Prebble, „Ministerstwo skarbu przekazało streszczenie na temat sytuacji gospodarczej. David Lange [premier] poprosił mnie wtedy do swojego domu i przekazał mi kopie tych dokumentów. Czytałem je do późna w nocy i mimo faktu, iż wiedziałem, że sytuacja jest zła, to nie miałem pojęcia, że jest aż tak źle. Kiedy zakończyłem czytanie, zrozumiałem, że żadne populistyczne posunięcia nie będą mogły mieć miejsca. „Przegramy kolejne wybory, ale przynajmniej przeprowadzimy korzystne dla kraju reformy” – to był ogólny pogląd na sytuację polityków z Partii Pracy. Tak więc jedną z pierwszych decyzji była dewaluacja [dolara nowozelandzkiego o 20 proc. w lipcu 1984 roku]”. Przeregulowana nowozelandzka gospodarka wymagała gruntownych reform w kierunku wolnorynkowym i tym zajął się, wyłoniony po wyborach z 14 lipca 1984 roku, rząd Davida Lange’a z Rogerem Douglasem jako ministrem finansów, o czym piszę w poniższych rozdziałach.
W 1959 roku Nowa Zelandia była jednym z najbogatszych krajów na świecie, miała trzeci najwyższy poziom życia wśród krajów OECD (po USA i Szwajcarii). Jednak jak stwierdził Rogerr Kerr, dyrektor New Zealand Business Roundtable, „XX wiek to ciągłe zjeżdżanie w dół: rozrastanie się państwa opiekuńczego, regulacje rynku pracy i wzrastający protekcjonizm”. Po pomyślnej dekadzie lat 60. wzrost PKB Nowej Zelandii spowolnił już w połowie lat 70., by w roku fiskalnym 1977/789 spaść o 2,7 procenta. Państwo było wszechobecne. W początkach lat 80. państwowe departamenty odpowiadały za wytwarzanie ponad 12 proc. PKB i około 20 procent inwestycji brutto w Nowej Zelandii, a aż jedna trzecia siły roboczej była zatrudniona w szeroko rozumianym sektorze publicznym. Państwo było właścicielem m.in. największych banków, towarzystw ubezpieczeniowych, całego sektor telekomunikacyjnego, energetycznego, węglowego, rafinerii, wodociągów, gazociągów, sektora transportowego, w tym kolei, autobusów, linii lotniczych, lotnisk, narodowej linii transportu morskiego, portów, sieci hoteli turystycznych, systemu pocztowego, ponad połowy lasów i było głównym inwestorem w rolnictwie. To nie mogło dobrze funkcjonować. W latach 1978-1980 bezrobocie w Nowej Zelandii nadal rosło, a inflacja pozostawała na wysokim poziomie 13 proc. W obliczu kryzysu gospodarczego na początku lat 1980., opierając się na popularnej wtedy teorii Keynesa, konserwatywny rząd Partii Narodowej pod przywództwem Roberta Muldoona uruchomił olbrzymi program „Think Big”. Polegał on na inwestowaniu przez państwo w wielkie przemysłowe projekty inżynieryjne, takie jak zakłady chemiczne, petrochemiczne, huty, zapory wodne. Większość z tych inwestycji okazało się być nieudanymi, powiększając deficyt finansów publicznych i zadłużenie państwa w kolejnych latach. Skutkiem tych działań sytuacja jeszcze się pogorszyła, gdyż powiększał się deficyt płatniczy z zagranicą i szybko wzrastało zagraniczne zadłużenie państwa, które swój szczyt osiągnęło w 1985 roku na niebezpiecznym poziomie 56,5 proc. PKB. Program „Think big” spowodował, że dług publiczny w ciągu dekady wzrósł lawinowo z 4 mld NZ$ do 28 mld NZ$. W rezultacie rosła inflacja (do 16 proc. w 1982 roku) i poziom bezrobocia. Aby przystopować inflację, w lipcu 1982 roku rząd Muldoona wprowadził kolejne regulacje: zamrożono wszystkie krajowe ceny, płace, oprocentowania, dywidendy i kursy wymiany. Początkowo miało to trwać 12 miesięcy, ale jak to w takich sytuacjach bywa, regulacje przedłużono do lutego 1984 roku. Tymi poczynaniami udało się co prawda wstrzymać wzrost inflacji, która spadła do poziomu jednocyfrowego, ale wzrosło bezrobocie do 5,7 proc., deficyt płatniczy do ponad 5 proc. PKB, a deficyt budżetowy do 6,9 proc. PKB. W porównaniu z latami 60. na początku lat 80. nowozelandzki rząd znacznie zwiększył swoją rolę w narodowej gospodarce. Oprócz projektu „Think Big” państwo dotowało wiele działów gospodarki, takich jak na przykład produkcja wełny czy eksport produktów przemysłowych, z drugiej strony ograniczając inne, na przykład długodystansowy transport drogowy na rzecz transportu kolejowego. Ponadto rozwijano system socjalny m.in. poprzez wprowadzenie uniwersalnego planu emerytalnego dla wszystkich obywateli powyżej 60 roku życia. Efektywność przeregulowanej interwencjonizmem państwowym i bliskiej upadku nowozelandzkiej gospodarki w 1984 roku została przyrównana przez Davida Lange’a, ówczesnego premiera Nowej Zelandii, do efektywności „polskiej stoczni” w czasach komunistycznych. W rzeczy samej sytuacja gospodarcza Nowej Zelandii w tamtym okresie nie była do pozazdroszczenia. Średnioroczny wzrost gospodarczy na poziomie 0,9 proc., wysoka inflacja, gwałtownie wzrastające bezrobocie, deficyt budżetowy w wysokości 9 proc. PKB, 6-krotny wzrost długu publicznego i 3-krotny wzrost kosztów jego obsługi do wysokości 19,5 proc. wszystkich rządowych wydatków w ciągu 10 lat. Państwo ingerowało we wszystkie działy gospodarki: istniała rządowa kontrola cen, płac, czynszów, oprocentowania, wszechobecne niewydajne i nieefektywne monopole państwowe, wysokie podatki, rozbudowany system opieki socjalnej, wysokie taryfy celne utrudniające wymianę międzynarodową i wreszcie wzrastająca emigracja – to opłakany obraz Nowej Zelandii w 1984 roku. Jak wspominał Richard Prebble, były minister reformatorskiego rządu, „kryzys gospodarczy był tak wielki, że rządzący mieli jedynie dwa wyjścia: poprosić Międzynarodowy Fundusz Walutowy o pomoc lub próbować samemu rozwiązywać te problemy. Nowy rząd był zdeterminowany, by nie brać pierwszego wariantu pod uwagę, ale to oznaczało, że szybko musimy podjąć efektywne i radykalne reformy. W tym okresie oczywistym było, że lewicowe pomysły na rządzenie, które realizowały kolejne konserwatywne rządy, nie sprawdziły się i pogłębiały tylko kryzys”. Mimo dwuletniego istnienia zamrożonych kursów wymiany dolara nowozelandzkiego, a może właśnie dlatego, już jeden dzień po wyborach w 1984 roku, po których do władzy doszedł reformatorski rząd Partii Pracy, prezes Reserve Bank (Banku Centralnego) ogłosił, że brakuje mu dewiz, zawiesił wszystkie transakcje wymiany zagranicznych walut i opowiedział się za koniecznością dewaluacji waluty o 15 proc. Premier Muldoon, który nadal jeszcze przez kilka dni pozostawał u władzy, odmówił i zażądał od Banku Centralnego obrony wartości dolara nowozelandzkiego. Skutkiem prowadzenia takiej antyrynkowej polityki nowozelandzcy podatnicy stracili pieniądze o wartości 2,3 proc. PKB. Jak po każdych wyborach nowi ministrowie w lipcu 1984 roku otrzymywali dokumentację na temat sytuacji w swoim resorcie. Jak wspomina Richard Prebble, „Ministerstwo skarbu przekazało streszczenie na temat sytuacji gospodarczej. David Lange [premier] poprosił mnie wtedy do swojego domu i przekazał mi kopie tych dokumentów. Czytałem je do późna w nocy i mimo faktu, iż wiedziałem, że sytuacja jest zła, to nie miałem pojęcia, że jest aż tak źle. Kiedy zakończyłem czytanie, zrozumiałem, że żadne populistyczne posunięcia nie będą mogły mieć miejsca. „Przegramy kolejne wybory, ale przynajmniej przeprowadzimy korzystne dla kraju reformy” – to był ogólny pogląd na sytuację polityków z Partii Pracy. Tak więc jedną z pierwszych decyzji była dewaluacja [dolara nowozelandzkiego o 20 proc. w lipcu 1984 roku]”. Przeregulowana nowozelandzka gospodarka wymagała gruntownych reform w kierunku wolnorynkowym i tym zajął się, wyłoniony po wyborach z 14 lipca 1984 roku, rząd Davida Lange’a z Rogerem Douglasem jako ministrem finansów, o czym piszę w poniższych rozdziałach.