Polski socjal to kpina

pampalini

krzewiciel słuszności, Rousseaufob
Członek Załogi
3 585
6 850
Duńczykom ponoć nie podoba się UE, bo regulacje są za mało restrykcyjne. :) Serio.
 

k94k

Active Member
101
98
"Portal Avisen.dk opisał historię Jana Ferrari Koburga z Odense na duńskiej wyspie Fionia, którego tak zmęczyło bezrobocie, że postanowił ufundować nagrodę dla pracodawcy, który zgodzi się go zatrudnić. Wcześniej pracował w firmie poligraficznej. Stracił zajęcie, bo firma przeniosła produkcję do Wietnamu."

zrodlo-http://wyborcza.biz/biznes/1,101562,8309484,Bezrobocie_po_dunsku___Dam_nagrode_temu__kto_mnie.html

"Inaczej jest w Danii, gdzie zasiłki dla bezrobotnych stały się ważnym elementem polityki społecznej i gospodarczej państwa – tzw. flexicurity. Wykorzystuje się je nie tylko jako instrument pomocy dla osób pozostających bez pracy, ale też narzędzie służące do nakręcania gospodarczej koniunktury i swoisty „zamiennik” płacy minimalnej. Duńczycy uznali, że odpowiednio wysoka pomoc dla tych, którzy nie będą pracować, zmusi pracodawców do oferowania atrakcyjnych (w porównaniu z zasiłkiem) wynagrodzeń osobom najmniej zarabiającym.

To z kolei miało zwiększyć popyt i doprowadzić do spadku bezrobocia, które w chwili wprowadzania nowego systemu, utrzymywało się na kilkunastoprocentowym poziomie. O jakie kwoty zasiłku chodzi w tym wypadku? Nawet o 90 proc. ostatniej pensji przed utratą pracy, jednak nie więcej niż 3760 koron duńskich (2,2 tys. zł) na... tydzień. W skali miesiąca duński bezrobotny może liczyć na ponad dwie polskie średnie krajowe.

Zasiłek jest wypłacany przez dwa lata (przed kryzysem – cztery), jednak w drugim roku trzeba zacząć uczestniczyć w kursach zawodowych oferowanych przez urzędy pracy. By móc ubiegać się o te pieniądze, trzeba w ciągu trzech lat przed utratą posady przepracować przynajmniej 52 tygodnie i być w tym czasie członkiem funduszu ubezpieczeń od bezrobocia, do którego może przystąpić każdy obywatel Unii Europejskiej pracujący na terenie Danii. Warunkiem pobierania tego świadczenia jest także stała rezydencja w tym kraju, aktywne szukanie pracy – nie można np. odmówić ofercie zatrudnienia pokrywającej się z naszymi kompetencjami zawodowymi – oraz „bycie do dyspozycji urzędu pracy”.

zrodło-http://praca.wp.pl/title,Raje-dla-b...domosc-zagranica.html?ticaid=110695&_ticrsn=3
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 148
5 106
http://biznes.pwn.pl/index.php?module=haslo&id=3998723

W większości państw na wydatki publiczne składają się wydatki budżetu administracji rządowej, wydatki budżetów lokalnych (np. w Polsce wydatki budżetów gmin, powiatów, samorządowych województw; w Niemczech wydatki budżetów krajów związkowych, gmin; w USA wydatki budżetów stanów, hrabstw) i wydatki budżetów państwowych funduszy celowych (w Polsce m.in.: ZUS, Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego, Narodowy Fundusz Zdrowia, Fundusz Pracy, PFRON). Są państwa, w których nie występują wszystkie z wymienionych wyżej szczebli, a także państwa, w których oprócz nich występują jeszcze inne szczeble (np. w Polsce tzw. jednostki pozabudżetowe administracji rządowej i jednostki samorządu terytorialnego).

Czyli wcale nie jest tak prosto, że ktoś napisze "wydatki rządowe", procent jakiegoś PKB i już wszystko wiadomo. Właśnie nic nie wiadomo. W Polsce ZUS to osobny fundusz, wielkości porównywalnej z budżetem Polski, a ja gdzieś kiedyś słyszałem, że kraje skandynawskie opłacają emerytury ze swojego budżetu. To co chciałbym zobaczyć to sumy wydatków publicznych różnych krajów, podane w oryginalnej walucie.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Polityka prorodzinna w Polsce to tez kpina:

pomoc_finansowa.jpg


money.pl --> Dostajemy na dzieci 12x mniej niż Niemcy i Francuzi

Pod względem wsparcia dla rodzin i pomocy w wychowaniu dzieci, Polska fatalnie wypada także w raportach OECD. Obejmują one 24 z 30 państw należących do grupy najbardziej rozwiniętych na świecie. Od momentu narodzin do osiągnięcia pełnoletności Polska inwestuje w dziecko około 44 tys. dolarów. W wielu krajach europejskich jest to trzy, a nawet pięć razy więcej. Rocznie na wsparcie dla rodzin polskie państwo przeznacza równowartość 0,8 proc. rocznego PKB. We Francji wydają równowartość 1,4 proc. PKB, w Niemczech – 1,2 proc., ale są kraje, w których wskaźnik ten znacznie przekracza 2 proc. wartości PKB – tak jest na przykład w Czechach, Belgii, Węgrzech czy w Wielkiej Brytanii. Rekordziści, tacy jak Irlandia, na wsparcie dla rodzin przeznaczają rocznie równowartość 3,5 proc. PKB.
 

military

FNG
1 766
4 727
Eeee? To chyba mam nieprzeciętną rodzinę, bo od państwa nie dostaję ani grosza. BA! Państwo mi zabiera co miesiąc tysiące złotych. Te wskaźniki to są liczby ujemne?
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 119
Chyba do tych statystyk wliczali renty, becikowe, wynagrodzenie na macierzyńskim, wynagrodzenie na chorobowym, dopłaty do kredytów studenckich i wszystko co się da, bo nie wiem jak w inny sposób wyszło im te ~2-3 tysie rocznie. Bo jakież mamy w Polsce świadczenia: stypendia(kilka stówek przez 10 miesięcy w roku dla promila ludności), zasiłek dla bezrobotnych(też kilka stówek na jakiś okres, pobiera to jeszcze mniej osób niż stypendia) i... skończyły mi się pomysły jak ludzie biorą kasę od państwa.
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 119
No jakby patrzeć na to z tej strony to powinniśmy dziękować ludziom przy korycie, że nie dają kasy zwykłemu ludowi, bo by się na to imigranci rzucili, tylko trzymają dla siebie i zaprzyjaźnionych firm.
 
M

Matrix

Guest
No jakby patrzeć na to z tej strony to powinniśmy dziękować ludziom przy korycie, że nie dają kasy zwykłemu ludowi, bo by się na to imigranci rzucili, tylko trzymają dla siebie i zaprzyjaźnionych firm.

Nadmiar pieniędzy i luksusu wpływa demoralizująco na człowieka, popatrzcie na zgniły zachód i USA. Lepszy jest lekki niedostatek.
 

matiej

The Member
71
23
Nie chce nic mówić, ale to o czym tu piszecie to argument dla socjalistów. Już widzę te argumenty, "Problemem nie jest zabieranie pieniędzy i ich rozdawanie "potrzebującym", tylko złe sposoby redystrybucji, biurokraci i oczywiście KAPITALIŚCI-PRYWACIARZE którzy biorą, co im się nie należy, przekupując rządzących!" Nie ma co się rozwodzić nad efektywnością działań które już w ZAŁOŻENIACH, są do dupy.
 

Liberte

Member
34
36
To nie są argumenty dla socjalistów tylko fakty i dane. Jak chcesz propagandy w stylu "Jak się zlikwiduje zasiłek dla bezrobotnych to bezrobocie będzie wynosiło 0%" to wejdź na kanał JKM.
Główny błąd jaki popełniają Polscy wolnorynkowcy to powielanie tej sraczki o socjalu. Jest to kalka argumentacji wolnorynkowej skierowanej dla państw europy zachodniej, ale pasującą jak pięść do mordy dla warunków polskich. Poziom obciążenia fiskalnego dla szaraczków na poziomie państw skandynawskich, a zwrot z tego żaden. Ja powtarzam od dawna - Polska to nie jest kraj ani kraj socjalny ani wolnorynkowy... to po prostu kraj złodziejski ;)
 

pawel-l

Ⓐ hultaj
1 912
7 920
Ciekawy wywiad z normalnym samorządowcem:

...lewicowy polityk Piotr Ikonowicz mówił kilka lat temu, że przynosi pan hańbę Nowej Soli, nie pomagając najbiedniejszym. Wtedy odpowiedział pan Ikonowiczowi, że nie rozdaje pan pieniędzy. Ale on może u pana dorobić. I Ikonowicz kosił u pana przed domem trawnik. Dał mu pan za dwie godziny pracy 18 zł, po potrąceniu podatków.


- Trudno rozmawiać z populistą, który na biedzie ludzkiej zbija swój kapitał polityczny. Tak się zachowują polityczne hieny.

Ostro. Ikonowicz zgłosił się do odpracowania czynszu, bo patologiczna rodzina nie płaciła za lokal i media od kilkunastu lat. Tłumaczył, że alkoholizm to choroba, a pan traktuje to jako patologię.

- Jeśli to choroba, to trzeba się z niej leczyć. Mam świetnie działające grupy AA. Każdy, kto chce pomocy, ją znajdzie. A ten alkoholik, o którym rozmawiamy, przez 20 lat nie płacił za mieszkanie. Nie tylko czynszu, ale też za wywóz śmieci, media. Płaciła gmina, czyli inni mieszkańcy. My go eksmitujemy, a Ikonowicz przykuwa się do kaloryfera i broni kogoś, kto żyje na koszt społeczeństwa.

Na Facebooku pokazał pan ostatnio zdewastowane mieszkania socjalne w Nowej Soli, które gmina wybudowała cztery lata temu za 2,5 mln zł. Pytał pan, czy dalej pomagać tym, którzy darowane od miasta mieszkania zamienili w chlew.

- Rady internautów: wyrzucić na bruk, kazać im zapłacić. Prawo zabrania eksmisji na bruk. Jak kazać zapłacić? Facet wyrwał bojler i sprzedał, żeby mieć na denaturat. Komornik może co najwyżej mu zarekwirować butelkę po denaturacie. To niewiele.

Internauci mówią, że sam pan sobie winny, że mieszkania socjalne są zniszczone. Mógł pan założyć monitoring.

- To by rozkradli i ten monitoring sprzedali na złom. Monitorować ich przez 24 godziny na dobę? Uwielbiam takie pomysły niektórych, wydawałoby się, światłych ludzi, którzy znajdują na każdy problem proste rozwiązanie.

To co, nie warto pomagać?

- Oczywiście, że warto, a nawet trzeba. Pytanie tylko: jaką formę pomocy wybrać? Są ludzie, którzy na pomoc zasługują, i tacy, którym już nikt i nic nie pomoże. Jeżeli pan raz komuś pomógł, wyciągnął rękę, a on pana w tę rękę raz, drugi, trzeci ugryzł, to w nieskończoność nie można tej ręki wystawiać.

Każdy jest kowalem swego losu.

Budujemy mieszkanie socjalne. Każde kosztuje kilkadziesiąt tysięcy złotych. Przyjmuję mieszkańców. I ktoś mówi, że ma chore dziecko, pokazuje pliki dokumentów, zaświadczenia. Dostaje pomoc od miasta. Dopłaty do czynszu, zasiłki... To nie są moje pieniądze, to są pieniądze innych mieszkańców.

I teraz część z tych osób wyrywa drzwi, wybija okna, sprzedaje zlewy, wynosi bojlery i kuchenki i znowu przychodzi po pomoc.

To proszę, odpowiedzcie na pytanie: pomóc im jeszcze kolejny raz czy może czas powiedzieć stop? Mam ich osobiście ululać do snu i zaśpiewać kołysankę? Wysłać pracownika socjalnego, którego pobiją?

Pan uważa, że w Polsce system opieki społecznej jest fatalnie zorganizowany.

- Bo jest. W Polsce trzeba skończyć z rozdawnictwem. Obecny system socjalny jest szkodliwy. Pomoc w postaci pieniędzy do ręki robi tym ludziom więcej złego niż dobrego. Tylko wyciągają ręce i przyzwyczajają się żyć za cudze. Czasami taki styl życia przejmują ich dzieci.

http://wyborcza.pl/duzyformat/1,145320,18093959,Wadim_Tyszkiewicz__Nie_kazdemu_warto_pomagac.html
 

Non Serviam

Well-Known Member
834
2 247
Powinni im zafundować wczasy nad jakimś jeziorem z dala od miasta, wraz z ciężarówką wódy, jak dobrze pójdzie to większość z nich się albo zachleje na śmierć, albo potopi a reszta próbując ich ratować potopi się razem z nimi.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Na szczęście mamy państwo i nikt nie umiera na ulicach. :)

Miażdżący raport NIK o pomocy społecznej: OPS-y nie wiedzą, komu pomagają. A jak już to robią, to na pół gwizdka [5 GRZECHÓW GŁÓWNYCH]
dżek, PAP
07.10.2015 , aktualizacja: 07.10.2015 11:40

Ośrodki pomocy społecznej nie mają pełnej wiedzy o osobach potrzebujących pomocy na ich terenie, nie wykorzystują wszystkich możliwości, aby dotrzeć do tych, którzy potrzebują wsparcia; często ograniczają się do rutynowych czynności i reagowania na zgłoszenia - ocenia NIK.

Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła 12 ośrodków pomocy społecznej - po trzy w woj. łódzkim, opolskim, podkarpackim i warmińsko-mazurskim. Kontrola objęła okres od 1 stycznia 2012 r. do 30 czerwca 2014 r.

Grzech 1: Zaniechanie współpracy (mogą, ale tego nie robią)

W ocenie NIK ośrodki pomocy społecznej (OPS) nie mają pełnej wiedzy o osobach potrzebujących pomocy na ich terenie. Szansą na pozyskanie informacji jest - przewidziana przepisami ustawy o pomocy społecznej - współpraca z organizacjami społecznymi i pozarządowymi. Tymczasem, jak podkreśla NIK, większość ośrodków nie wykorzystywała w pełni tej możliwości. Zaledwie trzy (z 12 skontrolowanych OPS-ów) współpracowały ze wszystkimi organizacjami na swoim terenie. Pozostałe ograniczały działania do wybranych organizacji.

Grzech 2: Bierność

Ośrodki nie wypracowały też zasad współpracy z organizacjami ani nie poszukiwały aktywnie kontaktu z nimi, ograniczając się do reagowania na inicjatywę drugiej strony. Tym samym, w ocenie NIK, pozbawiały się szans na pozyskanie informacji i dotarcie do części osób potrzebujących pomocy.

NIK podkreśliła, że OPS-y wykazywały się za małą aktywnością przy identyfikowaniu i monitorowaniu osób wymagających wsparcia. Nie przeprowadzały analizy ani oceny zjawisk społecznych, które mogły mieć wpływ na sytuację osób potrzebujących pomocy. Większość działań ograniczała się do typowych, rutynowych czynności.

Grzech 3: braki kadrowe

Zdaniem NIK wpływ na to miała m.in. obsada kadrowa ośrodków. Gwarantowaną przepisami liczbę pracowników zatrudniały tylko trzy ośrodki. W pozostałych zatrudnienie było niższe od wymaganego - o od 5,3 proc. do 40 proc. W skrajnym przypadku jeden pracownik socjalny miał pod opieką oprócz ustawowo przypisanych mu 2 tys. mieszkańców, dodatkowo 1 tys. ponad normę. Przyczyną tego był m.in. brak środków finansowych.

Kierownicy kontrolowanych ośrodków wskazywali na doskwierający im brak systemu identyfikacji i monitorowania problemów społecznych w środowisku lokalnym. Zwracali uwagę, że zbiór wskazówek, metod i dobrych praktyk, dotyczących diagnozowania, analizowania i oceny problemów byłby pomocny dla pracowników socjalnych. W obecnej sytuacji aktywność poszczególnych ośrodków uzależniona jest wyłącznie od kreatywności poszczególnych pracowników, ich wiedzy i doświadczenia.

Grzech 4: rutyna

Rozpoznawanie i monitorowanie sytuacji społecznej mieszkańców to obowiązek pracowników socjalnych. Jednak aktywność większości z nich - jak oceniła NIK - ograniczała się do wykonywania rutynowych czynności, bez stosowania nowatorskich metod działania i bez wykazywania inicjatywy w ich poszukiwaniu.

Wielu pracowników socjalnych jako przyczyny niepodejmowania własnych inicjatyw wskazywało m.in. wypalenie zawodowe, brak specjalistycznych szkoleń, zbyt dużą liczbę podopiecznych i związany z tym nadmiar obowiązków, a także utrudnioną współpracę ze strony innych instytucji. Na jakość ich pracy wpływały też trudności techniczne, jak chociażby brak dostępu do komputera i internetu, przestarzały sprzęt czy kłopoty lokalowe.

Grzech 5: sfrustrowani pracownicy

Pracownicy socjalni często nie mają też w swojej pracy wystarczającego wsparcia prawnego czy psychologicznego. Kontrola wykazała, że w czterech ośrodkach pracownicy nie otrzymali takiej pomocy, choć sytuacja tego wymagała. Kłopot ze skorzystaniem z pomocy odpowiednio przygotowanych specjalistów - tzw. superwizorów - spowodowany był brakiem odpowiedniego rozporządzenia o wytycznych i standardach dla superwizji pracy socjalnej.

NIK doceniła działania, które poszczególne ośrodki podejmowały z własnej inicjatywy, zwłaszcza te projekty, które zakładały dotarcie do osób mających trudności z ujawnieniem swoich potrzeb, np. spotkania z udziałem przedstawicieli straży miejskiej, urzędu miasta, ośrodków zdrowia ws. ustalenia sposobów pomocy bezdomnym czy wspólne z policją patrolowanie miejsc gromadzenia się tych osób zimą.

W ocenie NIK obowiązujące przepisy ustawy o pomocy społecznej nie definiują wprost sposobu realizacji zadań związanych z monitorowaniem i diagnozowaniem oraz identyfikacją sytuacji społecznej; wskazują na obowiązek współpracy ops-ów przy organizacji pomocy społecznej z podmiotami wymienionymi w ustawie, nie konkretyzując ani jej form, ani częstotliwości.

Dużo do poprawienia

We wnioskach pokontrolnych do Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej NIK wskazała na konieczność opracowania standardów współpracy ops-ów z innymi podmiotami, ułatwiających skuteczniejsze rozpoznawanie i monitorowanie sytuacji społecznej oraz wydania rozporządzenia ws. superwizji pracy społecznej wspierającego pracowników ops-ów.

Odpowiadając na uwagi NIK, wiceminister pracy i polityki społecznej Elżbieta Seredyn poinformowała, że prace nad rozporządzaniem ws. superwizji pracy socjalnej zostały podjęte, jednak w toku prac okazało się, że do wydania go konieczna jest zmiana ustawy o pomocy społecznej. Stosowna nowela weszła w życie w poniedziałek. Prace nad rozporządzeniem miały zostać ponownie podjęte po znowelizowaniu ustawy.

To nie jest pierwszy raz, kiedy Najwyższa Izba Kontroli krytykuje działania instytucji zajmującej się pomocą społeczną. Najwyższa Izba Kontroli przygotowała raport, w którym zmiażdżyła działania państwa w sprawach socjalnych. - Polityka prorodzinna w Polsce praktycznie nie istnieje - alarmuje NIK. - To publicystyka, brak faktów - pieklił się w TOK FM minister Kosiniak-Kamysz.
 

pawel-l

Ⓐ hultaj
1 912
7 920
Zobaczmy ile miesięcznie można wycisnąć z polskiego socjalu:

1200 zł mieszkanie komunalne
1000 zł nowe becikowe/kosiniakowe na każde dziecko (12 tys zł przez rok)
700 zł dodatek mieszkaniowy (2-4 osoby) – także dla mieszkań komunalnych
550 zł zasiłek dla bezrobotnych (lub zasiłek stały 520 zł)
500 zł na każde dziecko tzw. 500+ 500 zł świadczenie z funduszu alimentacyjnego
500 zł remont mieszkania, wymiana sprzętów w mieszkaniu komunalnym
300 zł darmowa opieka medyczna z ZUS dla 1 osoby
240 zł darmowy obiad, mleko dla dziecka w szkole
120 zł zasiłek celowy (np. ubrania, jedzenie)
100 zł zupy/obiad od towarzystw charytatywnych/sióstr samarytanek itp. dla dorosłego 100 zł kolonie dla dziecka 90 zł zasiłek szkolny dla dziecka

Lepiej żyć z socjalu niż pracować za 2500 zł ?
 
Do góry Bottom