Piracenie

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
Jak z tego zrozumiałem, to chcesz wydobyć odpowiedź, jak libertarianin powinien się zachowywać na tym poletku będąc w zgodzie z lib-etyką? Tak?
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
Trudna sprawa. Dylemat dziewicy uwięzionej w burdelu, która by się chciała pobzykać nie nabijając alfosowi kasy.

Najlepiej tak:
- Starać się nie wchodzić w zamknięte technologie (iPhone, konsole itp.). Czyli zamiast konsoli wypasiony na maksiora KomputerDoGier. Zamiast iPhona - FreeRunner ew. coś co ma Javę. Jak już jest iPod czy inny to niech to będzie coś z rockbox.org. Jak router to niech będzie z wolnym WRT lub ze źródłami (np. Netgear). Itd.
- Jak się już kupiło gierkę lub inny soft, to pisać petycje do producentów, że się chce toto "na Linuksa" i jak by to było "na Linuksa" (lub inną otwartą platformę) to też by się to kupiło za te same pieniądze.
- Sponsorować otwarte rzeczy, których się używa a które są za darmo do pobrania. Jak się nie ma kasy to można popularyzować lub zrobić polską lokalizację.
- Robić coś, choć troszeczkę, by rozwalić ten zakłamany burdel.
 
C

Cngelx

Guest
W mojej opinii ściąganie jest OK, dobrzy artyści na tym więcej zyskują niż tracą.
Zabezpieczenia takie jak DRM są OK, jeżeli tylko producent jest masochistą niech je sobie stosuje.
Ale jeżeli za udostępnienie/ściągnięcie paru piosenek do domu w zasadzie uczciwego człowieka przychodzą psy i kradną komputer to już nie jest OK.

Sam za dużo nie ściągam gdyż korzystam głównie z tego co jest darmowe (i wcale nie jest gorsze niż płatne), co jakiś czas kupię najwyżej jakąś produkowaną przez jakąś mniejszą firmę programistyczną (w zasadzie z przyczyn ideologicznych).

Jeżeli chodzi o ludzi którzy uzyskiwanie bezpłatnego dostępu do dóbr kultury i rozrywki nazywają kradzieżą to szczerze mi ich żal. To tak jakby nazwać rolnika który kupił zboże od drugiego rolnika z przeznaczeniem na zasiewy złodziejem.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
Cngelx napisał:
W mojej opinii ściąganie jest OK, dobrzy artyści na tym więcej zyskują niż tracą.
Zabezpieczenia takie jak DRM są OK, jeżeli tylko producent jest masochistą niech je sobie stosuje.
Ale jeżeli za udostępnienie/ściągnięcie paru piosenek do domu w zasadzie uczciwego człowieka przychodzą psy i kradną komputer to już nie jest OK.

W zdecydowanej większości przypadków to prawda. Lansowane miernoty, pupilki koncernów muzycznych, mają ciężkie życie.
Dzięki P2P miliony baksów wydane przez korporacje muzyczne na promocje gówien idą się walić. :) Korporacje "tracą", bo nie są w stanie kształtować gustów. Nawet gdyby wszyscy artyści naprawdę tracili to należy pamiętać, że dzięki P2P słuchacze mogą sami decydować o swoich gustach. Gdyby dziś pozwolić koncernom muzycznym decydować o gustach ludzi to jutro o tych gustach będą decydować rządy. A wtedy będzie totalna komuna - gówno o jakim nie marzyli nawet Mędrcy Syonu.

Cngelx napisał:
To tak jakby nazwać rolnika który kupił zboże od drugiego rolnika z przeznaczeniem na zasiewy złodziejem.

Nawet jak by użył własnego ziarna na zasiew jest przestępcą. Jest piratem!
link do Google na : piractwo nasienne
Nie wiedziałeś?

Zresztą łatwo zauważyć analogie....
 

Cyberius

cybertarianin, technohumanista
1 441
36
jest jedna sprawa,
wielu muzyków w Polsce nie może się utrzymać ze swojej pracy
i ja bym nielegalnie bez ich zgody nie kopiował ich prac

ale jest w tym trochę winy rynku
bo ceny płyt w Polsce są bardzo wysokie,
na wyspach można niezłe płyty kupić nawet za funta, albo 20 pi
 

Giga

New Member
262
5
Ale jeżeli muzyk chce koniecznie zarabiać na płytach, to jest jeden sposób, dzięki któremu może robić to bez własności intelektualnej. Mógłby po prostu sprzedawać umowę, wedle której klient nie ma prawa do kopiowania. I to nie byłoby oparte na żadnym fikcyjnym "prawie twórcy". O tego typu kontraktach, o ile się nie mylę, pisał Rothbard. Ale podejrzewam, tak jak Mateusz Machaj, że takie coś nie byłoby dominujące.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
Cyberius napisał:
ale jest w tym trochę winy rynku
bo ceny płyt w Polsce są bardzo wysokie,
na wyspach można niezłe płyty kupić nawet za funta, albo 20 pi

Głównym winowajcą jest ZAIKS. Każda sprzedawana płyta w Polsce jest obsrana (trzeba zmywać benzyną ekstrakcyjną) ich naklejką za którą trzeba im jeszcze zapłacić a to wszystko jest oVATowane 22%-towym haraczem. Do tego dochodzą bandyckie marże dystrybutorów. A powszechnie panuje przekonanie, że jak coś jest tanie to jest BEeee i basta. Więc o tanich płytach w Polsce można na razie zapomnieć.

To artyści muszą znaleźć lepszy sposób na komunikację ze swoimi fanami. Z pominięciem dystrybutorów i ZAIKSU. Nie rozumiem dla czego artyści dają za darmo muzę przez gówniane strony z Flashem zamiast korzystać z BitTorrenta. Niech da jeden z drugim obraz CD do wypalenia z okładką do wydruku lub porządnie zrobione OGG/MP3 wysokiej jakości i poprosi o wsparcie. Wiem, że w Polsce nie ma zwyczaju płacenia, za coś co można mieć za darmo, ale ktoś to musi przełamać.
 

Cyberius

cybertarianin, technohumanista
1 441
36
już po wysłaniu postu przyszło mi do głowy że prawie żaden muzyk nie żyje w Polsce ze sprzedaży płyt!!! [głównie cena]
a internet daje darmową reklamę,
i jest jeszcze wolny
sytuacja przypomina początek bumu punk rocka i lata sześcdziesiąte razem a do tego jeszcze czasy encyklopedystów
kto zdominuje przepływ informacji będzie miał rację w muzyce, fiozofi, polityce, we wszystkim
-a przy okazji może osłabi i rozmiękczy nadchodzący komunizm "czasów wojny"
--------------
ale jaja
chciałem wrzucić linka do filmów Thuza zeby pokazać że mozna promować siebie w necie [wczoraj oglądałem ten filmik bo dodałem do swojej strony, a dziś1 jest wyciachany,
"Czarne wichry"

http://www.youtube.com/watch?v=urPUzeO7 ... re=related


http://www.youtube.com/watch?v=OruDOBiw ... re=related
"pieśń żerców"
ps.
-ciągle myslę o kopiowaniu niektórych filmów , ale mam czasu żeby zapoznać sie z warunkami i prawem autorskim
 

michu

Member
56
1
Problem z prawami autorskimi jest taki że nie sami artyści na tym zarabiają jeśli by tak było to cena utworu była by tak mała że piractwo by się nie opłaca ło (np. jakość muzyki nieraz piracone mp3 są gorszej jakości nie mówię już o wirusach!). Problem to firmy fonograficzne i np takie instytucje jak ZAIKS. Dlatego jeśli to się nie zmieni piractwo będzie kwitło nawet wśród libertarian którzy szanują prawa własności!
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 141
Ale dla wielu libertarian szanujących prawa własności (a są tacy, którzy nie szanują?), piractwo nie jest brakiem poszanowania takich praw. Piractwo - chodzi o kopiowanie plików z cyfrowymi danymi, a nie napadanie na statki - wcale się z prawami własności nie kłóci...
 
A

Anonymous

Guest
kłóci, o ile można posiadać informację. według Rand, Spoonera czy Galambosa - można.

i są tacy libertarianie, którzy nie szanują własności. mogą być np. konsekwencjalistami i wtedy nie tyle szanują włąsność, co wierzą (moim zdaniem przesadnie) że przynosi zawsze korzystne skutki. jeślim ma być libertarianizm ma być też słowem o trochę szerszym zastosowaniu, wychodzącym poza kilku zarozumiałych leseferystów, to libertarianami, przynajmniej w europie zazwyczaj nazywano komunistów wolnościowych chyba do pewnego czasu.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 141
Ja nie wnikam, kogo jak nazywano, tylko po czynach ich poznaję. A informacji posiadać nie można, nawet jak się jest Rand i pali się papierosy ze znakiem dolara. Można się, oczywiście, łudzić, że się jest jej właścicielem, ale to, jak napisałem, złudzenie...
 
A

Anonymous

Guest
to samo dotyczy często własnego portfela też czasem nie można go posiadać. różnica jest w stopniu trudności, łatwiej posiadać jednak portfel czy dom, niż informacje. ale się da. prawo własności to nie jest prawo kontroli tak po prawdzie, ale prawo do znoszenia siłą naruszeń. a jak pewnie wiesz, za piracenie można kogoś zamknąć.

nie jestem zwolennikiem copyrightów, żeby było jasno. po prostu nie uważam, że krytyka copyrightów jest różna od krytyki własności każdej innej i takie same ma granice. najsilniejszym argumentem przeciwko "własności intelektualnej" jest brak rzadkości informacji - dobre pomysły nie wyczerpują się tak łatwo, więc co najmniej spora (czyli jaka?:) ) ich część może być za darmo.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
Mike Smith napisał:
prawo własności to nie jest prawo kontroli tak po prawdzie, ale prawo do znoszenia siłą naruszeń.

Skąd te mądrości bierzesz?

Własność jest prawem rzeczowym (z definicji). Czyli tłumacząc, na zdrowy chłopski rozum, własność może się odnosić wyłącznie do materii.
Od czasu uznania formuły e=mc² może odnosić się również do energii.
Najpierw znajdź formułę zamieniającą informację, mierzoną w bitach, na energię lub materię, mierzoną w stosownych jednostkach. Potem udowodnij słuszność tej formuły. Potwierdź to eksperymentami. A potem ewentualnie pogadamy o zmianie definicji pojęcia własność.

Na dzień dzisiejszy własność wirtualna to nie jest żadna własność podobnie jak wieloryb to nie ryba.
 
A

Anonymous

Guest
od czasów rzymskich słowo rzecz nie było odnoszone, jeśli chodzi o prawo, tylko do materii. np. rzeczą był majątek wraz z uprawnieniami, które majątkiem nie są. poza tym copyright może być prawem własności do wszystkich nośników. po prostu wszystko, co można kontrolować, może być przedmiotem własności. a że fizycznie można karać za przegrywanie, to można kontrolować - tylko w takim sensie piszę o kontroli. i nie wgłębiam się w to, czy to jest skuteczna kontrola. kontrola nad samochodem też może nie być skuteczna.

a rozumienie prawa własności jako stosunku osoby do rzeczy jest po prostu nieprzydatne. dopóki nie mogę wykluczać innych z użytku czegoś, nie ma znaczenia, czy nazywam sie właścicielem, czy nie.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
Mike Smith napisał:
od czasów rzymskich słowo rzecz nie było odnoszone, jeśli chodzi o prawo, tylko do materii. np. rzeczą był majątek wraz z uprawnieniami, które majątkiem nie są.

Ale cechy niematerialne nie były rzeczą samą w sobie a atrybutem jakiejś materialnej rzeczy.
 
A

Anonymous

Guest
a własność intelektualna nie jest? przecież w razie czego konfiskacie podlegają rzeczy, których osoba posiadająca nie ma prawa w ogóle posiadać.
 

SzabloZębny

New Member
329
4
Ale przeoczyłeś podstawowy wręcz warunek, dzięki któremu można mówić o zawłaszczeniu, a mianowicie - pracę - zmieszanie swojej pracy z danym dobrem.
 
Do góry Bottom