Panarchizm i inne, uciążliwe choroby skórne

J

jaś skoczowski

Guest
Skoro trochę poboksowałem czyjeś poglądy, to przedstawię swoje. Chcę, żeby ludzie mogli być zobowiązani do czegokolwiek (czyli, żeby można było na nich w razie czego to wymusić przemocą) tylko poprzez umowy, które zawarli dobrowolnie i z których się nie wycofali. W tym, do przestrzegania praw czyjejś własności. To, jeśli dobrze rozumiem, jest bliskie panarchizmowi właśnie. Moja krytyka np. propertarianizmu prowadzi mnie raczej w tym kierunku, niż tym, który nieumiejętnie wskazywali mi: kawador, kawadaor, kawador, a i czasem Maciek D.

Umowy powinny być do zerwania tylko wtedy, jeśli w trakcie obowiązywania ich się nie złamało.

Warunki umowy nie powinny zmieniać kogoś w niewolnika - taka umowa nie powinna być do wymuszenia przemocą.

Tak, to znaczy, że ludzie nie powiązani ze sobą umową nie mieliby żadnych obowiązków względem siebie.[video=youtube]http://www.youtube.com/watch?v=gaa9iw85tW8&feature=related[/video]

Oczywiście nad wszystkim powinien fruwać tak zwany, haha, zdrowy rozsądek. Nie zdrowy w sensie: ja wiem, co jest dobre dla wszystkich. Zdrowy w tym sensie, że panarchizm powinien pozostać libertariański. Jak wam nie pasuje słowo libertariański w sensie, w jakim go używam, to: wolnościowy. Jak wam nie pasuje wolnościowy (o heloł Trikster, teraz napisze to, a potem Ty mi zdefiniujesz definicję, ok?): jeśliby okazało się, że ostatecznie prowadzi do społeczeństwa niewolniczego, feudalnego lub kapitalizmu, w którym zobowiązania wobec pracodawcy trudno odrzucić nie ruszając się z miejsca, to zaraz bym uznał panarchizm za bardzobardzo głupi, a przynajmniej do przeróbki. Co czyni mnie, ku mojej uldze, zdecydowanie-nie-postlibertarianinem. Tak, czyni mnie. Taktaktak. Bo mam wizję pozytywną.

To nie wyraz moich przekonań moralnych (co ktoś powinien w ogóle robić, jaki ma właściwy cel w życiu itd), moje przekonania moralne dotyczą głównie mnie - czasem wiem, co mam robić, niezbyt często, ale wiem. Ale nie wiem, co masz robić, co macie, co mają itd. I nie chcę wiedzieć. Jednak, ze względu na to, co chcę robić, najwygodniej byłoby mi oczywiście jakoś z ludźmi żyć - na to składa się antypropertarianizm, antyautorytaryzm, mutualizm, komunizm tu i tam, i dużo wódy (mówiąc wytwornie alkoholu), seksu i innych narkotyków. Ale to ma sens tylko wtedy, gdyby to było w dodatku oparte o współpracę z ludźmi, którzy się godzą ze mną współpracować.

http://www.panarchy.org/index.html -> tu macie więcej na temat panarchizmu.

TADA. BAZINGA. KA-BOOM.
 

whirlinurd

Member
556
19
np. ja nie chwaląc się codziennie łamię umowy licencyjne(małpa kilka "i agree") a to skanowanie książek kopiowanie filmów gier programów przerabianie i modyfikowanie ;) co do umów mam materialistyczne podejście... jeżeli nie ma uszczerbku w materii nie ma tzw. "przestępstwa" - czy koegzystencja anarchistów z państwowcami jest możliwa? kiedy państwowcy ciągle fizycznie atakują ludzi? może w fazie przejściowej hm kto wie? :) jak to było... a! rozdział polityki od państwa? osoby o fiskalnej fiksacji aplikują podatki tylko na siebie a nie na sąsiada? dobrowolny wybór usług "państwa"? już widzę radosną minę sędziego :):):) ostatnio usłyszałem od "państwowca" ostateczną definicje podatków... to miesięczna opłata za korzystanie z chodnika :D yyy zdziwienie ja latam! ;) ( po za tym operował sloganami "wyrównywania szans" a w przypadku dzieci i starców no oczywiście bez zwrotu VAT itd. ) chciałem jeszcze dodać (jako ciekawostkę psychologiczną ) że znam również osoby które uważają się za liberałów(?)/libertarian(?) popierających ... status quo :) z jakiego powodu? że może być gorzej ... ha ha w czym? w goleniu strzyżeniu? gorzej niż system "kapitalistyczny" który łamie prawo własności i konfiskuje na granicy legalnie kupione towary?
 
D

Deleted member 427

Guest
jas napisał:
Chcę, żeby ludzie mogli być zobowiązani do czegokolwiek (czyli, żeby można było na nich w razie czego to wymusić przemocą) tylko poprzez umowy, które zawarli dobrowolnie i z których się nie wycofali. W tym, do przestrzegania praw czyjejś własności.

A co z hołotą, która nie zechce podpisać takiej umowy, bo naczytała się jasiowego bloga? Normalnie robią se na cudzej ziemi, co chcą (rozkładają cyrk, budują minaret, urządzają orgie, organizują biwak)?

jasiu, odpowiesz mi na to pytanie BEZ HEGLOWANIA?
 

Avx

Active Member
831
186
Oczekujesz czegoś, do czego ten człowiek* jest fizycznie niezdolny :D


*Oczywiście są poważne wątpliwości nt. tego, czy socjalista jest człowiekiem - ale to oczywiście temat na inny temat. ;)
 
OP
OP
J

jaś skoczowski

Guest
kawador napisał:
jas napisał:
Chcę, żeby ludzie mogli być zobowiązani do czegokolwiek (czyli, żeby można było na nich w razie czego to wymusić przemocą) tylko poprzez umowy, które zawarli dobrowolnie i z których się nie wycofali. W tym, do przestrzegania praw czyjejś własności.

A co z hołotą, która nie zechce podpisać takiej umowy, bo naczytała się jasiowego bloga? Normalnie robią se na cudzej ziemi, co chcą (rozkładają cyrk, budują minaret, urządzają orgie, organizują biwak)?

Wtedy dwie strony mają problem. I to ich problem. Ważne natomiast, że żadne wobec siebie nie ma żadnych praw ani obowiązków. Oglądnij filmik instruktażowy. No i powinno Ci towarzyszyć pełne zrozumienie dla ludzi, którzy nie chcą się podporządkować innym ludziom.

Stawiam na rozstrzygnięcie "podludzi w jaskiniach" więc np. takie, jakie zawarte jest w prawie zwyczajowym Szwedów. Dłużej, niż cywilizowany człowiek Krzysio żyje istniejące, dużo dłużej.

kawador napisał:
jasiu, odpowiesz mi na to pytanie BEZ HEGLOWANIA?

O nauczyłeś się nowego słowa. Dobrze, tresura idzie poprawnie, przed trzydziestką będziesz umiał aportować. W dodatku nawet nie ludziom, tylko ludzkim pomysłom.

Whirliwhirliwhirlllll napisał:
znam również osoby które uważają się za liberałów(?)/libertarian(?) popierających ... status quo Smile z jakiego powodu? że może być gorzej ... ha ha w czym? w goleniu strzyżeniu? gorzej niż system "kapitalistyczny" który łamie prawo własności i konfiskuje na granicy legalnie kupione towary?

Mam dla Ciebie dwa słowa: Korea Północna. Nie wiem jak Ty, ale ja, jak sobie zwizualizowałem, co tam się dzieje i to pewnie dziś, to poczułem się kurwa wolny. Ale dobrze, że poruszyłeś ten temat. Gówno to gówno to gówno to gówo to gówno. W odróżnieniu np. od kawadora lub krzysia ja wiem, kiedy śmierdzi, nawet jak się je nazwie inaczej. Stąd potrafię zrozumieć, że są sytuacje gorsze niż ta, ba, gorsze, niż propertarianizm, w którym rządzili by krzysiu i kawador. Choć krzysiu jest tak wolnościowy, że uważa, że jeśli ktoś deklaruje się przeciwnikiem czegoś, to trzeba go zajebać, więc może jednak to przemyślę.

Krzysiu, czy Ki Ir Sen to już dobry człowiek u władzy, czy jeszcze straszne państwo, które nie ma twarzy? To może chociaż Kim Dzong Il? Obydwoje mają twarze, patrz:

koreakim2-4a24c9886fcad_550x638.jpg


Kim-Jong-Il-2.jpg



Pszpszm za przekręcenie twojej ksywki, ale ta wersja bardziej mi się jakby tu powiedzieć, kręci. :D
 
OP
OP
J

jaś skoczowski

Guest
Maciej Dudek napisał:
Jaś a konflikty ten system po prostu ignoruje?

Raczej nie wyróżnia w nich uprawnionych. Zapewne istniałyby zasady prowadzenia tych konfliktów i powinny być maksymalnie neutralne. Np. nie pozwalałyby zabić przeciwnika, torturować, gwałcić, czyli np. obciążałyby winą tego, kto pierwszy zaczął coś takiego robić, bez uprzedniego ustalenia zasad.

A przepraszam, to nie jest neutralne, przecież upośledzony pozostałby ten, który chce coś rozwiązać siłowo! Czyli przepraszam, ale jednak pozostanę rozsądny i neutralność nie zajdzie tak daleko, że w jej ramach będziesz mógł przemocą obciążyć kogoś swoimi prawami. Rozstrzygnięcia siłowe prowadzą do tego, że ktoś może kimś zawładnąć. A potem zrobić z niego siekankę. Albo zmusić go do wykonywania tego, co Ty sobie życzysz, żeby robił.

Hegluegluhegluhegl. He-giel.
 
OP
OP
J

jaś skoczowski

Guest
Maciej Dudek napisał:
Czyli jak jest konflikt to albo go nie zauważamy albo mówimy taki filozoficzny koan? :)

Czyli w przypadku konfliktu staramy się, by nie mógł doprowadzić do pełnego wyeliminowania przeciwnika, poza przypadkami marginalnymi typu: idę zarżnąć moją matkę, by potem wybić jej złote zęby i kupić sobie wódkę, ponieważ te marginalne przypadki właśnie pozwalają na sytuacje, w którym konflikty prowadzą do eliminacji przeciwnika. Podstawy do takiego myślenia dał ideolog nazizmu, a rozwinęły pociotki marksizmu. Bosze, jaki jestem dumny, że noszą na mych barkach tak szacowną spuściznę. Oraz, czy kiedyś zastanawiałeś się, jak genialnym słowem jest spuścizna?
 

Avx

Active Member
831
186
Normalny CZŁOWIEK chce zostać kapitalistą (tak kurwa, dyktatorem na swoich, UCZCIWIE NABYTYCH, włościach !), a nie pieprzy jak potłuczony przehumanitaryzowane, utopijne teorie...

Na wolnym rynku każdy ma szansę zostać królem na swojej własności - potrzeba "tylko" inteligencji i ciężkiej pracy.
 
D

Deleted member 427

Guest
@jas

Wtedy dwie strony mają problem. I to ich problem.

No tyle to ja też zdążyłem wydedukować. Moje pytanie dotyczyło jednak czegoś innego. Wedle JAKIEGO PRAWA spór ma być rozstrzygany - prawa agresorów, którzy wpierdalają się na nie swoje, czy PRAWA WŁASNOŚCI, które mówi, że właściciel jest w tym sporze stroną poszkodowaną.

Jeżeli prawa agresorów, to mamy pierdolnik do kwadratu, czyli czerwoną anarchię, która nieuchronnie przerodzi się w czerwony etatyzm.

O nauczyłeś się nowego słowa.

Krzyś jest dla mnie skarbnicą zajebistych tekstów.
 

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 502
Jaś - jakiś tam kadłub własności zostawiasz, więc jednak są jakieś obowiązki nie wynikające z umów?
 
OP
OP
J

jaś skoczowski

Guest
Maciej Dudek napisał:
Jaś - jakiś tam kadłub własności zostawiasz, więc jednak są jakieś obowiązki nie wynikające z umów?

Wynikają z technicznych wymogów samego takiego pomysłu, a nie , że jest jakiś "kadłub własności". Chyba, że chodzi Ci o "własność ciała".

kawador napisał:
@jas

Wtedy dwie strony mają problem. I to ich problem.

No tyle to ja też zdążyłem wydedukować. Moje pytanie dotyczyło jednak czegoś innego. Wedle JAKIEGO PRAWA spór ma być rozstrzygany - prawa agresorów, którzy wpierdalają się na nie swoje, czy PRAWA WŁASNOŚCI, które mówi, że właściciel jest w tym sporze stroną poszkodowaną.

Jeżeli prawa agresorów, to mamy pierdolnik do kwadratu, czyli czerwoną anarchię, która nieuchronnie przerodzi się w czerwony etatyzm.

Nieuchronnie? A kiedy się przekształciła? Wtedy, kiedy sobie to z palucha wyssał Caplan?

Na pytanie już odpowiedziałem: wedle praw, które uniemożliwiają stroną eliminację przeciwnika. Dopóki nikt nikogo nie zabije, nie będzie torturował, najlepiej - nie będzie w ogóle używał przemocy, ludzie będą w pacie, z którego albo zechcą wyjść, albo nie.

I wybacz, ale w żadnej mierze nie wydaje mi się to totalitarne. Chyba, że znasz systemy totalitarne, którym nie wolno stosować przemocy wobec swoich poddanych?

kawador napisał:
O nauczyłeś się nowego słowa.

Krzyś jest dla mnie skarbnicą zajebistych tekstów.

Ba, jest wręcz skarbnicą myśli.
 

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 502
No to w końcu można komuś ukraść telefon z szuflady czy nie? Ja w każdym razie mam spory kłopot w pokapowaniu się co Twoja koncepcja dopuszcza, czego nie a co olewa. To ją trochę dyskredytuje na starcie albo jestem wśród najmniej pojętnych.
 
OP
OP
J

jaś skoczowski

Guest
Maciej Dudek napisał:
No to w końcu można komuś ukraść telefon z szuflady czy nie? Ja w każdym razie mam spory kłopot w pokapowaniu się co Twoja koncepcja dopuszcza, czego nie a co olewa. To ją trochę dyskredytuje na starcie albo jestem wśród najmniej pojętnych.

Dopuszcza kradzież, a potem odebranie komuś tego, co ukradł. Prywatnie tworzonego prawa u Friedmana też nie rozumiesz?
 
D

Deleted member 427

Guest
jaś napisał:
Na pytanie już odpowiedziałem: wedle praw, które uniemożliwiają stroną eliminację przeciwnika. Dopóki nikt nikogo nie zabije, nie będzie torturował, najlepiej - nie będzie w ogóle używał przemocy, ludzie będą w pacie, z którego albo zechcą wyjść, albo nie.

jasiu, przestań heglować. Wpierdalanie się na czyjąś własność bez pozwolenia to jest używanie przemocy. Czemu właściciel nie miałby wyeliminować pacjenta, który mu robi syf na działce?

I wybacz, ale w żadnej mierze nie wydaje mi się to totalitarne.

Praktykującym heglistom totalitarne nie wydaje się także zmuszanie chrześcijańskich właścicieli hotelu, by wynajmowali pokoje gejom. Po prostu heglizm funkcjonuje jako jako przesłona, jako rytualna, religijna celebracja inscenizowana po to, aby zamaskować i wybielić głęboko totalitarne tendencje obecne wśród kasty heglujących intelektualistów (których nie posądzam jednak o złe intencje - przynajmniej nie wszystkich).
 
OP
OP
J

jaś skoczowski

Guest
kawador napisał:
jaś napisał:
Na pytanie już odpowiedziałem: wedle praw, które uniemożliwiają stroną eliminację przeciwnika. Dopóki nikt nikogo nie zabije, nie będzie torturował, najlepiej - nie będzie w ogóle używał przemocy, ludzie będą w pacie, z którego albo zechcą wyjść, albo nie.

jasiu, przestań heglować. Wpierdalanie się na czyjąś własność bez pozwolenia to jest używanie przemocy. Czemu właściciel nie miałby wyeliminować pacjenta, który mu robi syf na działce?

Dlatego, że może nie robić syfu. Chyba, że uznasz, że syf to cokolwiek, co Ci się nie podoba. Ale wtedy mówisz o szkodzie, która jest całkiem subiektywna. Na tej zasadzie możesz zastrzelić kogoś, bo brzydko na Ciebie spojrzał - też Ci może zaszkodzić.

kawador napisał:
I wybacz, ale w żadnej mierze nie wydaje mi się to totalitarne.

Praktykującym heglistom totalitarne nie wydaje się także zmuszanie chrześcijańskich właścicieli hotelu, by wynajmowali pokoje gejom.

Powiedz to heglistom. Ja bym się po prostu włamał do pustego pokoju i nie ruszył. Jak powszechnie wiemy, totalitaryzm zawsze polegał na skłotingu. Obozy odosobnienia, mordowanie bez sądu, inwigilacja to były tylko ozdobniki. Tak naprawdę Stalin, Mao, Hitler, Kim i Castro to banda wesołych skłotersów.

Ale nawet jeśli, to nie odróżniają zabijania ludzi od nie zabijania, i stosowania przemocy wobec osoby od nie stosowania. Gruby błąd w percepcji i podzielasz go z nimi. Może to problem. Ha, podam Ci rozwiązanie i poleczę moje kompleksy przy okazji: udziela się tu niejaki Triskter i on rozwiąże twój problem. Wystarczy, że zdefiniujesz sobie przemoc jako coś, co zawsze może dotyczyć także własności. I pełen zadowolenia będziesz podziwiał swa konstrukcję.

A ja wtedy zdefiniuję Cię jako osobę, która nie nadaje się do definiowania czegokolwiek.

kawador napisał:
Po prostu heglizm funkcjonuje jako jako przesłona, jako rytualna, religijna celebracja inscenizowana po to, aby zamaskować i wybielić głęboko totalitarne tendencje obecne wśród kasty heglujących intelektualistów.

Które tendencje? Masz na myśli ja wiem? Strzelanie do bolszewików, bo wprowadzili cenzurę?
 
D

Deleted member 427

Guest
Dlatego, że może nie robić syfu. Chyba, że uznasz, że syf to cokolwiek, co Ci się nie podoba. Ale wtedy mówisz o szkodzie, która jest całkiem subiektywna.

Dokładnie - syf to jest cokolwiek, co mi się nie podoba. Nie podoba mi się cyrk na mojej ziemi - wynocha. Rozumiem, że mityczny panarchizm stworzyłby urząd ds klasyfikacji syfu ze względu na obiektywną szkodliwość społeczną?

Ja bym się po prostu włamał do pustego pokoju i nie ruszył.

A ja bym cię wtedy zastrzelił. Bo włamywanie się to już kurwa heglowskie przegięcie pały :)
 
Do góry Bottom