Optymalna alokacja zasobów - co to znaczy?

OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
prawo właśności nie jest prawem naturalnych według powyższej definicji bo do niej nie pasuje

A zatem ta definicja jest chujowa i jak wyżej zaznaczyłem, należy ją albo przeformułować, albo rozszerzyć.
 
S

shogu2

Guest
Wymyślasz sobie definicje i sprzedajesz nam je jako "prawo naturalne". To nie jest żadne prawo naturalne, tylko co najwyżej "prawo naturalne shogu", który z kolei odziedziczył je w spadku po czerwonych, którzy wymyślili sobie, że dostęp do środków produkcji jest prawem naturalnym. A najlepiej taki dostęp do tych środków, żeby oni mogli kontrolować, komu je przydzielać.



Wg mnie jest prawem naturalnym, tak samo naturalnym jak grawitacja i oddychanie. Na poparcie mojej wiedzy rzucę cytatem:

Pojęcie własności (nie mylić z pojęciem 'hipoteki'…) wspólne jest wszystkim społecznościom ludzkim, jakie kiedykolwiek udało się odkryć na tej planecie – Aborygeni, Tobriandczycy, Buszmeni czy Indianie któregokolwiek bądź plemienia lub ludu – znali własność i w swoich 'urządzeniach społecznych' posługiwali się tą instytucją jako jedną z najistotniejszych. To, że durni Europejczycy nie znajdując wśród tych ludów ksiąg wieczystych, dowodów rejestracyjnych czy świadectw pochodzenia, ubzdurali sobie jakiś wydumany „komunizm“ – to świadczy tylko i wyłącznie o stanie ducha i spostrzegawczości owych Europejczyków i o niczym innym!

(...)

Własność nie jest instytucją przez człowieka wymyśloną. Jest częścią naszego zwierzęcego dziedzictwa. Bardzo ważną częścią. Jest bowiem jednym z fundamentów, na których budujemy naszą tożsamość. Nie jest bez znaczenia nie tylko to, z jakimi ludźmi styka się małe dziecko – ale i: jakie je otaczają przedmioty i wnętrza? To, co widzimy jako małe dziecko – na zawsze będzie już z nami.

Ideologiczny minimalizm, nienawiść do własności, ideologiczne zacietrzewienie w tropieniu przywiązania do rodzinnych pamiątek, rodzinnego domu – a choćby i do rodzinnego latyfundium – to są wszystko: podszepty Szatana. To, czy ów rodzinny dom blokuje trasę autostrady, a rodzinne latyfundium przyczynia się czy nie przyczynia do ekonomicznej pomyślności gospodarstwa (tzw. 'dobro kraju' to abstrakcja jeszcze wyższego rzędu i z sensem, tj. nie bełkocząc – w ogóle o tym rozmawiać się nie da…) – jest całkowicie bez znaczenia. Skąd bowiem założenie że przywiązanie ludzi, którzy ten właśnie konkretny dom ukochali (albo owe konkretne latyfundium odziedziczyli) – jest czymś gorszym, niegodnym, mniejszym, nieistotnym – bo ktoś inny chce sobie pojeździć autostradą a jeszcze ktoś inny – uważa się za pokrzywdzonego, bo jego matka nie umiała dać dupy latyfundyście aż tak dobrze, żeby ją z czworaków do pałacu zabrał? Że tych drugich jest obecnie więcej? A co to w ogóle za argumentacja? Niby dlaczego miałoby mnie to w ogóle obchodzić..? Że są silniejsi i mogą mi tę własność zabrać? A! To co innego! Ale nie udawajmy, że stoi za tą grabieżą jakaś moralna racja…

http://boskawola.blogspot.com/2012/06/dlaczego-wasnosc-jest-swieta-albo-gdzie.html

I co teraz?

I to teraz żę własność daje tobie automatyczny dostęp i nieograniczony ( w teori ) do danej "rzeczy" to jest sposób dostosowania sie czlowieka do srodowiska niedostatku gdy czuje zagrozenie , własności to jest tylko koncept.

Sęk w tym że ten sam stopień dostępu można osiągnąc nie posiadając owej rzeczy np. powietrze.

Nie konsumujesz zasobów poprzez posiadanie ich tylko poprzez dostęp do nich.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Sęk w tym że ten sam stopień dostępu można osiągnąc nie posiadając owej rzeczy np. powietrze.

Jeżeli nie odróżniasz powietrza, grawitacji, idei od węgla, drewna czy ziemi to sorry, ale nie mamy o czym gadać. Powietrza nie musisz posiadać, bo jest nieograniczone. Podobnie grawitacja czy idea (choć tutaj istnieją urzędy patentowe/służby egzekwujące "własność intelektualną"). Natomiast środki produkcji istnieją w ograniczonej formie i żeby zapobiec permanentnej walce wszystkich ze wszystkimi o ograniczone zasoby, wymyślono instytucję własności.
 
S

shogu2

Guest
Jeżeli nie odróżniasz powietrza, grawitacji, idei od węgla, drewna czy ziemi to sorry, ale nie mamy o czym gadać.

A co nie możesz mięc dostępu do kawalka ziemi bez jego oficjalnego posiadania ? No może teraz trudniej bo ludzi coraz wiecej.

Jezeli np ktos wynajmuje od kogos miekszanie to tez go nie posiada tylko ma do niego dostęp


Potrzeba dostepu jest zawsze.

Potrzeba posiadania nie.
Chec posiadania wynika nie jako z potrzeby bezpieczenstwa lub poprostu z efektywnosci uzytkowej czyli innych prawa naturalnych , ale bezpieczenstwo i efektywnosć mozna osiagnac znowu poprzez inne mechanizmy niz posiadanie.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
A co nie możesz mięc dostępu do kawalka ziemi bez jego oficjalnego posiadania ?

Nie rozumiem.

Jezeli np ktos wynajmuje od kogos miekszanie to tez go nie posiada tylko ma do niego dostęp

Jeżeli ktoś wynajmuje od kogoś mieszkanie, to znaczy, że je wynajmuje. Nie jest właścicielem, tylko tymczasowym lokatorem, najemcą, i zamieszkuje tak długo na jak długo podpisał umowę najmu. Co ma "dostęp" do tego - nie wiem.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
shogu2 napisał:
Tylko że rozszerzyc tą definicjią już można tylko i wyłącznie o "chciejstwo" lub "wydaje mi sie" a to nie o to chodzi.

Akurat "chciejstwem" to są prawa pozytywne.
 
S

shogu2

Guest
Nie rozumiem.
Jeżeli ktoś wynajmuje od kogoś mieszkanie, to znaczy, że je wynajmuje. Nie jest właścicielem, tylko tymczasowym lokatorem, najemcą, i zamieszkuje tak długo na jak długo podpisał umowę najmu. Co ma "dostęp" do tego - nie wiem.

Jezleli wynajmuje to ma do niego dostep ?
Jezeli nie wynajmuje i w zaden inny sposób nie ma pozwolenia lub innej umowy od własciciela na zamieszkiwanie tam czy ma do niego dostęp ??

Jesli odpowiesz sobie na te dwa pytania to teraz zadaj sobie pytanie , po co wynajmuje sie mieszkanie.

Tip : Zeby uzyskac do niego dostep.

Czy to takie trudne ?
 

joker1

New Member
13
0
Nie wiem jak ty to wyfilozofowales że robić coś bez dostępu do zasoby który jest potrzebny do wykonania danej czynności.Jeżeli np kupujesz,wynajmujesz,pozyćżasz auto lub wsiadasz do autobusu to pozyskujesz dostęp do srodka transportu chociaż go wczesniej nie miałeś.

Nie mówiliśmy o wszelkich zasobach,tylko o środkach produkcji. Można jeść,przemieszczać się, mieszkać itp bez dostępu do środków produkcji-np. mając zakaz wstępu na pole rolnika produkującego chleb czy do fabryki autobusów. Chleb,w przeciwieństwie do pola nie jest już środkiem produkcji.
A to,że trzeba mieć jakiś dostęp do autobusu,by nim pojechać to jasne. To masło-maślane. Tylko co z tego wynika dla dyskusji ideologiczno politycznej?
 
S

shogu2

Guest
Nie mówiliśmy o wszelkich zasobach,tylko o środkach produkcji. Można jeść,przemieszczać się, mieszkać itp bez dostępu do środków produkcji-np. mając zakaz wstępu na pole rolnika produkującego chleb czy do fabryki autobusów. Chleb,w przeciwieństwie do pola nie jest już środkiem produkcji.
A to,że trzeba mieć jakiś dostęp do autobusu,by nim pojechać to jasne. To masło-maślane. Tylko co z tego wynika dla dyskusji ideologiczno politycznej?

Może niejasno sie wyraziłem bo szybko pisze.

Tylko co z tego wynika dla dyskusji ideologiczno politycznej?

Nie wiem ale ma się to dyskusji o prawie naturalnym że potrzeba dostępu do zasobów potrzebnych do wynkonania danej czynności jest prawem naturalnym a nie ich posiadanie.

Jezeli chcesz sam zasiac zboze to juz musisz miec dostep do pola i nasion.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
shogu2 napisał:
Jesli odpowiesz sobie na te dwa pytania to teraz zadaj sobie pytanie , po co wynajmuje sie mieszkanie.
Tip : Zeby uzyskac do niego dostep.
Czy to takie trudne ?

Uwielbiam takie do niczego nieprowadzące gierki słowne.

- Po co wynajmuje się mieszkanie?
- Żeby mieć do niego dostęp.
- A nieprawda, bo po to, żeby w nim mieszkać.
- Czyli żeby mieć do niego dostęp?
- No.

:)
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
shogu2 napisał:
potrzeba dostępu do zasobów potrzebnych do wynkonania danej czynności jest prawem naturalnym a nie ich posiadanie.

Potrzeba dostępu do kultury jest prawem naturalnym, a nie posiadanie domu kultury.

:)

ale zajebista dyskusja :)
 

joker1

New Member
13
0
A posiadanie swojego ciała jest prawem naturalnym czy nie? Może w naturze jest zapisane,że moje ciało posiada władza wybrana w wyniku pięcioprzymiotnikowych wyborów? Albo,że je posiada w jakiejś części (która jest arbitralna,więc równie dobrze ta część może być zwiększana aż do 100%)?
 
S

shogu2

Guest
A posiadanie swojego ciała jest prawem naturalnym czy nie? Może w naturze jest zapisane,że moje ciało posiada władza wybrana w wyniku pięcioprzymiotnikowych wyborów? Albo,że je posiada w jakiejś części (która jest arbitralna,więc równie dobrze ta część może być zwiększana aż do 100%)?

Bardziej bym stawiał że potrzebujesz kontrolować swoje ciało i stan w którym się znajduje ( np brak zagrożenia ) niż je posiadać. Posiadanie jest tylko konstruktem ale wgruncie żeczy w tym przypadku można by było pod to podpiąc że nie ciągnąć dyskusji
 
S

shogu2

Guest
Uwielbiam takie do niczego nieprowadzące gierki słowne.

- Po co wynajmuje się mieszkanie?
- Żeby mieć do niego dostęp.
- A nieprawda, bo po to, żeby w nim mieszkać.
- Czyli żeby mieć do niego dostęp?
- No.

:)

No widzisz nie moja wina że ty nie potrafisz zrozumieć porstych rzeczy.

Wcale nie tylko wynajmuje sie mieszkań po to żeby tam mieszkać bo można wynajać mieszkanie np tylko po to żeby było gdzie dymać panienki i wcale tam mieszkać nie trzeba.

Ale żeby było można tam posuwać panienki to trzeba mieć najpierw dostęp do tego mieszkania.

Dostęp jest opisem ogólnym który zawsze ma zasotosowanie.
Mieszkanie to tylko pojedyńczy przypadek .

Dalej nie ogarniasz ??
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Nie, no spoko, ogarniam. Ale dostęp do jakiegoś miejsca czy zasobów nie jest prawem naturalnym. Powielasz po prostu sposób myślenia odziedziczony po socjalistach, który w nowoczesnej wersji w ten czy inny sposób powtarzają takie guru jak Magdalena Środa, Jarosław Kaczyński czy inni zwolennicy praw pozytywnych. Prawo do kultury, prawo do mieszkania, do edukacji, do znieczulenia podczas porodu etc. To są wymysły etatystycznego państwa i nie mają nic wspólnego z prawami naturalnymi, czymkolwiek one są.
 

friter

Active Member
213
47
Koncepcja praw naturalnych prowadzi do tylko do zamętu. No i jest czasem przydatna, gdy chce się przeforsować swój punkt widzenia. Tyczy się to zarówno wolnościowców, jak i zamordystów. Chcąc nadać mocy swoim argumentom, odwołują się do świętości, czyli praw naturalnych. Czego wynikiem są dyskusje takie jak powyżej, podobne do rozprawiania o ilości diabłów w główce szpilki.

Sprawa jest znacznie prostsza. Libertarianie uważają, że moralne jest posiadanie przez nich rzeczy które sobie sami wyprodukują, zajmą albo kupią, a kradzież jest niemoralna. To jest zupełnie subiektywna opinia, i nie ma tu miejsca dla jakichkolwiek uniwersalnych praw. Jeżeli pojawi się jakiś shogu, który próbuje zabrać libertarianom to, co według nich do nich należy, libertarianie zaczną strzelać do shogu. Proste.
 
S

shogu2

Guest
Nie, no spoko, ogarniam. Ale dostęp do jakiegoś miejsca czy zasobów nie jest prawem naturalnym. Powielasz po prostu sposób myślenia odziedziczony po socjalistach, który w nowoczesnej wersji w ten czy inny sposób powtarzają takie guru jak Magdalena Środa, Jarosław Kaczyński czy inni zwolennicy praw pozytywnych. Prawo do kultury, prawo do mieszkania, do edukacji, do znieczulenia podczas porodu etc. To są wymysły etatystycznego państwa i nie mają nic wspólnego z prawami naturalnymi, czymkolwiek one są.

Potrzeba dostępu
 
Do góry Bottom