Obowiązkowe przeglądy techniczne aut

D

Deleted member 427

Guest
Właśnie wróciłem z przeglądu. Trwał 15 minut. Gdyby przeglądy techniczne pojazdów w IIIRP przypominały zachodnie standardy na tym odcinku, to na przegląd musiałbym się umówić kilka dni wcześniej oraz sam przegląd trwałby minimum 3 godziny - pod warunkiem, że miałbym wszystkie podzespoły odpowiedzialne za bezpieczeństwo w stanie idealnym. Z reguły jest to 1 dzień bez samochodu i zawsze coś trzeba wymienić. Stacja wykonująca badanie techniczne, bierze na siebie odpowiedzialność za pieczątkę. W razie wypadku, który powstałby w wyniku niedokładnego przebadania samochodu (np. w wyniku luzu na kierownicy), stacja ponosi za to częściową odpowiedzialność. "Częściowa odpowiedzialność" oznacza pożegnanie się z biznesem. Badaniami technicznymi pojazdu objęte są również części samochodu,które wcale nie mają bezpośredniego wpływu na bezpieczeństwo jazdy. Dla przykładu nikt ci na tzw. Zachodzie nie zatwierdzi przeglądu, jeżeli będziesz miał np. dziurawą chłodnicę, pęknięty reflektor, brak wycieraczki czy łyse opony.

Ale do rzeczy: czy przymusowe, coroczne sprawdzanie stanu technicznego pojazdów zapobiega niezliczonym wypadkom, jakie rzekomo powodują auta niesprawne? Jak przyznaje raport NIK, nielegalnie działające SKP dopuściły do ruchu ponad 185 tys. pojazdów.

Czy zatem mieliśmy do czynienia z masakrą na drogach, spowodowaną niesprawnością techniczną pojazdów? Okazuje się, że nie. W roku 2007 takie auta spowodowały zaledwie 114 wypadków (na 49 536), w których zginęło jedynie (jeśli tak można rzec) 21 osób (na 5583).

(...)

Utrzymywaniem obecnego stanu rzeczy zainteresowane są dwie grupy. Pierwsza to urzędnicy, którzy mają całą masę roboty i wiele “miejsc pracy” przy zapewnianiu nam bezpieczeństwa. Drugą grupą są producenci aut. Zależy im bardzo, by kierowcy jak najszybciej pozbywali się starych samochodów i kupowali nowe. Popierają więc skrupulatne badania techniczne i wygórowane wymogi dopuszczania aut na drogi. Oficjalnym pretekstem jest zawsze frazes o “bezpieczeństwie i dbałości o ekologię“. Nigdy nie przyznają, że zależy im po prostu na zwiększeniu sprzedaży…

http://kondratczyk.motogrono.pl/2009/04 ... echniczny/

Czy gdyby w Polsce kontrole były przeprowadzane z taką skrupulatnością jak na tzw. Zachodzie, wypadków byłoby mniej? Czy istnieje związek przyczynowo-skutkowy?
 

Trigger Happy

Mądry tato
Członek Załogi
2 946
957
A ja myślę, że nikogo interesuje związek (lub jego brak) przyczynowo skutkowy, wiesz ile miejsc pracy kreuje taki przepis ? to się liczy ... a najlepsze jest to, że tą pojebaną argumentację przejmują zwykli ludzie :mad:
 
A

Anonymous

Guest
Trigger Happy napisał:
A ja myślę, że nikogo interesuje związek (lub jego brak) przyczynowo skutkowy, wiesz ile miejsc pracy kreuje taki przepis ? to się liczy ... a najlepsze jest to, że tą pojebaną argumentację przejmują zwykli ludzie :mad:

http://www.youtube.com/watch?v=TqfbcNQUVbQ - i tłuc to do łbów!

Żyjemy w nadmiarze niepotrzebnych rzeczy, takich jak niepotrzebne miejsca pracy.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 728
Nie istnieje żaden związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy badaniami technicznymi a liczbą wypadków.
Jak ktoś nie czuje luzu w kierownicy, złego hamowania czy złej geometrii, to powinien jeździć wyłącznie jako pasażer. A jak ktoś siada do nowego auta to powinien wpierw go trochę wypróbować.

Głupi ludzie, którzy uważają, że inni nie powinni jeździć bez badań technicznych, sami nie powinni jeździć wcale.
Głupi ludzie, którzy uważają, że inni powinni jeździć w pasach czy kaskach, sami nie powinni jeździć wcale.
Głupi ludzie, którzy uważają, że inni nie powinni jeździć bez papierka "Prawo Jazdy", sami nie powinni jeździć wcale.
Głupi ludzie, którzy uważają, że inni nie powinni jeździć po pijaku, sami nie powinni ani jeździć, ani pić. Najlepiej powinni się zabić.
To tyle ode mnie w wątku motoryzacyjnym.
 
M

Matrix

Guest
Wg mnie powinny być obowiązkowe przeglądy techniczne samochodów, dzięki temu nie jeżdżą obecnie po drogach stare niesprawne gruchoty i jeżdżenie jest obecnie w miarę bezpieczne. w ogóle jakość jazdy samochodami jest teraz zadawalająca. W tym dziale życia codziennego akurat potrzebne są jasne czyste zasady. Poza tym przeglądy techniczne eliminują z dróg stare niesprawne samochody. Popatrzmy zresztą na F1 ile tam zależy od mechaników.No nie to, żeby przegląd trwał 3 godziny.Ale sama widziałam jak niedopuścili samochód do ruchu, a więc jednak coś tam sprawdzają. U nas tez niedopuszczają do ruchu samochód z łysymi oponami.

Czuję się na drodze bardziej bezpiecznie jak przeglądy są.
 

72o

New Member
95
3
kr2y510 napisał:
Nie istnieje żaden związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy badaniami technicznymi a liczbą wypadków.
A mi się wydaje, że prawdopodobieństwo spowodowania wypadku przez samochód z np. zepsutymi hamulcami jest większe niż tego ze sprawnymi, a ludzie, sami z siebie, nie naprawią hamulców, dopóki będą jako-tako działały. Miałem zrobić pół rok temu, ale nie było kiedy.

Jak ktoś nie czuje luzu w kierownicy, złego hamowania czy złej geometrii, to powinien jeździć wyłącznie jako pasażer. A jak ktoś siada do nowego auta to powinien wpierw go trochę wypróbować.
Może i powinien, ale chyba nie chcesz tego odgórnie regulować? Niestety sporo osób nie jest i nigdy nie będzie mistrzami kierownicy, ale nie rozumiem, dlaczego dzisiaj, w dobie coraz bezpieczniejszych aut, mieliby rezygnować z prowadzenia.

Głupi ludzie, którzy uważają, że inni nie powinni jeździć bez badań technicznych, sami nie powinni jeździć wcale.
Głupi ludzie, którzy uważają, że inni nie powinni jeździć bez papierka "Prawo Jazdy", sami nie powinni jeździć wcale.
Głupi ludzie, którzy uważają, że inni nie powinni jeździć po pijaku, sami nie powinni ani jeździć, ani pić. Najlepiej powinni się zabić.
Jestem głupi, nie powinienem jeździć ani pić. Dobrze, że chociaż mogę się zabić. :)

Głupi ludzie, którzy uważają, że inni powinni jeździć w pasach czy kaskach, sami nie powinni jeździć wcale.
Akurat to nie wpływa na moje bezpieczeństwo, więc mnie mało interesuje, ale niewykluczone, że właściciele dróg taki obowiązek by wprowadzili, żeby móc pochwalić się mniejszą liczbą ofiar u siebie i zwabić tym nowych klientów.




Rygorystyczne przeglądy, konieczność wyposażonia aut w trójkąty, kamizelki, apteczki i gaśnice, wysokie kary za jazdę pod wpływem narkotyków, konieczność posiadania prawa jazdy i natychmiastowego zawiadamiania o wypadku służb, to poza dobrym stanem dróg, podstawowe kryteria, którymi bym się kierował przy wyborze drogi na wolnym rynku. Uważam, że wszystko to wpływa na moje bezpieczeństwo, a moim celem jest bezpieczny przejazd z punktu A do punktu B. Większość ludzi ma cel zbieżny z moim, więc tak wyobrażam sobie drogi na wolnym rynku.

Oczywiście, nic nie stoi na przeszkodzie, by istniały też drogi dla takich wariatów jak kr2y510 :), których celem jest, najwidoczniej, maksymalizacja ryzyka i wysoki poziom adrenaliny. Niech się zabijają. W końcu, chcącemu nie dzieje się krzywda, a pieniądze nie śmierdzą.
 

Szynka

Złota szynka wolnego rynku.
1 209
2 055
72o napisał:
kr2y510 napisał:
Nie istnieje żaden związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy badaniami technicznymi a liczbą wypadków.
A mi się wydaje, że prawdopodobieństwo spowodowania wypadku przez samochód z np. zepsutymi hamulcami jest większe niż tego ze sprawnymi, a ludzie, sami z siebie, nie naprawią hamulców, dopóki będą jako-tako działały. Miałem zrobić pół rok temu, ale nie było kiedy.

Być może, ale moim zdaniem obowiązkowe badania techniczne nie wpływają jakoś bardzo na poprawę bezpieczeństwa. Często przecież te przeglądy wyglądają tak:
- samochód w porządku?
- oczywiście
- ok, 100zł się należy.
A jakby komuś faktycznie zależało na przeglądzie technicznym swojego auta, to by po prostu zrobił taki przegląd i nie jest potrzebna żadna regulacja państwowa. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie będzie jechał bez działających hamulców. A jeśli nawet, to badania techniczne nie wyeliminują wariatów, oni się sami wyeliminują.

A jakby jedni właściciele ulic wymagali takich przeglądów, a inni nie; to najlepsze rozwiązanie, które chyba zadowala wszystkich ;) Wtedy rynek by wycenił, czy takie coś jest opłacalne czy nie.
 
M

Matrix

Guest
W tym temacie widać, kto mówi prawdę, tzn. tak jak myśli, a kto się popisuje swoim libertarianizmem, w celu uzyskania poklasku.:)
 

72o

New Member
95
3
Szynka napisał:
Być może, ale moim zdaniem obowiązkowe badania techniczne nie wpływają jakoś bardzo na poprawę bezpieczeństwa.
Dzisiaj nic nie działa jak należy. Skoro nie można sobie wybrać operatora, a osoby robiące przeglądy nie ponoszą wystarczającej odpowiedzialności, to o czym tu mówić.

Jeżeli mógłbym sobie wybrać drogę, wybrałbym tę, po której jeżdżą tylko sprawne samochody, więc w interesie właścicieli dróg byłaby piecza nad fachowymi badaniami. Oni w odróżnieniu od państwa, czując oddech konkurencji na karku, by tej fachowości musieli pilnować.

A jakby komuś faktycznie zależało na przeglądzie technicznym swojego auta, to by po prostu zrobił taki przegląd i nie jest potrzebna żadna regulacja państwowa. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie będzie jechał bez działających hamulców.
No, ale właśnie chodzi o tych, którym nie zależy. O tych o niezdrowych zmysłach. Lekkomyślnych ludzi nie brakuje.

A jeśli nawet, to badania techniczne nie wyeliminują wariatów, oni się sami wyeliminują.
A przy okazji mnie albo jakiegoś innego uczestnika ruchu.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Matrix napisał:
Czuję się na drodze bardziej bezpiecznie jak przeglądy są.

Przymusowe ubezpieczenia, obowiązkowe przeglądy i coraz bezpieczniejsze samochody - to wszystko ma wpływ na to, że jako kierowca czuję się coraz mniej bezpiecznie na drodze. Paradoks? O efekcie Peltzmana słyszała? Ja np. nie życzę sobie, żeby kierowca, który jedzie koło mnie, był ubezpieczony. Wolę, żeby jechał ze świadomością, że jeśli mnie potrąci, to będzie musiał zapłacić własnym majątkiem, czego efektem może być na przykład brak dachu nad głową, środków do życia, czy przymus pójścia do kogoś w niewolę, żeby się wypłacić. Jak nad kierowcą będzie wisiał taki bat, to będzie jechał ostrożniej. Przy czym moje życzenie nie jest ani na jotę słuszniejsze, niż życzenie moich adwersarzy. Vice versa zresztą. A skoro oba są jednakowo słuszne, to może lepiej ani nie nakazywać, ani nie zakazywać?
 

zygfryd

Active Member
241
48
kawador napisał:
Ja np. nie życzę sobie, żeby kierowca, który jedzie koło mnie, był ubezpieczony. Wolę, żeby jechał ze świadomością, że jeśli mnie potrąci, to będzie musiał zapłacić własnym majątkiem, czego efektem może być na przykład brak dachu nad głową, środków do życia, czy przymus pójścia do kogoś w niewolę, żeby się wypłacić. Jak nad kierowcą będzie wisiał taki bat, to będzie jechał ostrożniej.

Ubezpieczenie OC nie jest dla ubezpieczonego tylko dla poszkodowanego.
Istnieje coś takiego jak regres ubezpieczeniowy. Dzięki temu pijany kierowca, który kogoś okaleczy i tak skończy pod mostem, a ofiara ma szybki dostęp do kasy (firma ubezpieczeniowa zawsze jest wypłacalna).
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Ubezpieczenie OC nie jest dla ubezpieczonego tylko dla poszkodowanego.

Wiem o tym doskonale. I nijak nie zmienia to mojego wcześniejszego stanowiska w tej kwestii.

W każdym razie - wyjeżdżając autem na drogę, należy zdawać sobie sprawę z tego, że jeżdżą po niej ludzie, mogący wyrządzić innym krzywdę, ergo: należy podjąć stosowne kroki, aby krzywdy uniknąć (np. zawierając umowę z ubezpieczycielem celem zrekompensowania sobie ewentualnej szkody), a nie domagać się, by inni (wszyscy) pod przymusem brali na siebie część ryzyka wynikającego z moich działań. To jest wolnościowy elementarz.

Z innej paki - znaki drogowe i sygnalizacja świetlna też mają wpływ na liczbę wypadków:

http://www.youtube.com/watch?v=MTI_NthVShc

W Holandii w jednym z miasteczek (Drachten) przeprowadzono niedawno eksperyment - usunięto z jednego skrzyżowania znaki drogowe i sygnalizację świetlną. efekt: liczba kolizji spadła czterokrotnie. Na skrzyżowaniu wcześniej zdarzało się około 8 kolizji rocznie, teraz jest ich mniej niż dwie. Ten fononem tłumaczony jest tym, że mały chaos pomaga ludziom lepiej myśleć, być ostrożniejszym i odpowiednio reagować na zmieniającą się sytuację. Jeszcze dalej posunęły się władze pobliskiego miasta Makkinga. Usunęły znaki drogowe z całego miasta. Źródło cytaty: http://deser.pl/deser/1,83453,7008800,B ... adkow.html
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 728
72o napisał:
Jak ktoś nie czuje luzu w kierownicy, złego hamowania czy złej geometrii, to powinien jeździć wyłącznie jako pasażer. A jak ktoś siada do nowego auta to powinien wpierw go trochę wypróbować.
Może i powinien, ale chyba nie chcesz tego odgórnie regulować? Niestety sporo osób nie jest i nigdy nie będzie mistrzami kierownicy, ale nie rozumiem, dlaczego dzisiaj, w dobie coraz bezpieczniejszych aut, mieliby rezygnować z prowadzenia

To stwierdzenie ogólne. Nic na innych nie chcę wymuszać. Ale rzucając takie hasła w eter, powoduje się u innych zdawanie sprawy z własnych ograniczeń i słabości jak wiek, wzrok, słuch, refleks, wyobraźnia itd. Jak chcesz więcej wolności na drogach, to musisz uzmysłowić każdemu jego własne słabości. Tylko tyle. Jak ktoś nie czuje luzów w kierownicy, to niech sam od siebie zasuwa co 3 miesiące na przegląd. Oczywiście uważam, że nie powinno być "autoryzowanych stacji" a przegląd powinien zrobić zaufany mechanik, który usunie usterki.

Wytłuściłem słowo "zaufany" celowo! Wolność to koniec komunistycznego "zaufania publicznego". Precz z "zaufaniem publicznym"! To największa bzdura. Zaufanie może być tylko prywatne - do konkretnej osoby, która ma imię i nazwisko. Zaufanie do firmy, grupy ludzi czy kościoła należy wyplenić z umysłów. W stosunku do zbioru ludzi większego od 1 stosujemy wyłącznie ograniczone zaufanie.

72o napisał:
Rygorystyczne przeglądy, konieczność wyposażonia aut w trójkąty, kamizelki, apteczki i gaśnice, wysokie kary za jazdę pod wpływem narkotyków, konieczność posiadania prawa jazdy i natychmiastowego zawiadamiania o wypadku służb, to poza dobrym stanem dróg, podstawowe kryteria, którymi bym się kierował przy wyborze drogi na wolnym rynku. Uważam, że wszystko to wpływa na moje bezpieczeństwo, a moim celem jest bezpieczny przejazd z punktu A do punktu B. Większość ludzi ma cel zbieżny z moim, więc tak wyobrażam sobie drogi na wolnym rynku.

A gdyby wyniki statystyk przyczyn wypadków opracowane przez ADAC (organizacja ta przez wiele lat nie uległa większym wpływom), pojedynczych ekspertów i innych źródeł wiedzy wskazywały na coś innego to też?
Czy wiedziałeś, że samochody bez ABS powodują 2 razy mniej wypadków?

72o napisał:
Oczywiście, nic nie stoi na przeszkodzie, by istniały też drogi dla takich wariatów jak kr2y510 :), których celem jest, najwidoczniej, maksymalizacja ryzyka i wysoki poziom adrenaliny. Niech się zabijają. W końcu, chcącemu nie dzieje się krzywda, a pieniądze nie śmierdzą.

Tu nie chodzi o ryzyko czy adrenalinę a o przyjemność z przemieszczania z A do B. Wsiadając do auta czy na motor masz się czuć wolnym. Co wcale nie zwalnia z odpowiedzialności za życie osób trzecich.
Oczywiście jest też inny związek przyczynowo-skutkowy, jak ktoś ma adrenalinę to nie zaśnie i będzie bardziej uważał.

Nie jestem jasnowidzem ale sądzę, że na drogach "dla wariatów" z początku byłoby dużo wypadków. Ale po jakimś czasie to one byłyby bezpieczniejsze.




zygfryd napisał:
Ubezpieczenie OC nie jest dla ubezpieczonego tylko dla poszkodowanego.
Istnieje coś takiego jak regres ubezpieczeniowy. Dzięki temu pijany kierowca, który kogoś okaleczy i tak skończy pod mostem, a ofiara ma szybki dostęp do kasy (firma ubezpieczeniowa zawsze jest wypłacalna).

Bzdura. Dwa razy miałem więcej stresu z wyciągnięciem kasy od ubezpieczyciela niż to było warte. Szybki dostęp poszkodowanego do kasy ubezpieczyciela to mit! Przynajmniej w Polsce jak i w UK.
A co jak ubezpieczyciel zbankrutuje? Ilu poszkodowanych wtedy nagle zostanie na lodzie?
Dziś to niemożliwe, bo państwo go uratuje. Ale na wolnym rynku jest to jak najbardziej możliwe!
 

72o

New Member
95
3
kawador napisał:
Przymusowe ubezpieczenia, obowiązkowe przeglądy i coraz bezpieczniejsze samochody - to wszystko ma wpływ na to, że jako kierowca czuję się coraz mniej bezpiecznie na drodze. Paradoks? O efekcie Peltzmana słyszała?
Efekt Peltzmana o niczym nie przesądza: z faktu poruszania się ubezpieczonymi i bezpiecznymi autami po przeglądzie, co zwiększa chęć do ryzyka, nie wynika, że jeżdżenie nieubezpieczonymi złomami jest bezpieczniejsze. Wynika tylko i wyłącznie, że zwiększa się chęć do ryzyka u właścicieli tych 1.

Wolę, żeby jechał ze świadomością, że jeśli mnie potrąci, to będzie musiał zapłacić własnym majątkiem, czego efektem może być na przykład brak dachu nad głową, środków do życia, czy przymus pójścia do kogoś w niewolę, żeby się wypłacić.
Też byś chciał z taką świadomością jeździć? Ja bym nie chciał. Wypadki się na prawdę zdarzają. Ale rozumiem potrzebę ciągłego balansowania na granicy niewoli.

Jak nad kierowcą będzie wisiał taki bat, to będzie jechał ostrożniej.
Myślę, że większość kierowców (ja na pewno), po prostu, przestałoby jeździć - nie każdy ma predyspozycje do WRC czy F1 i myślę, że gdyby za stłuczenie jakiejś wypasionej lampy, w wypasionym samochodzie, groziła mi niewola, to wcale nie jechałbym bezpieczniej, bo miałbym problem z utrzymaniem kierownicy za pomocą trzęsąsych się rąk.

Ja np. nie życzę sobie, żeby kierowca, który jedzie koło mnie, był ubezpieczony.

Przy czym moje życzenie nie jest ani na jotę słuszniejsze, niż życzenie moich adwersarzy. Vice versa zresztą. A skoro oba są jednakowo słuszne, to może lepiej ani nie nakazywać, ani nie zakazywać?
Słuszniejsze są życzenia tych klientów, na których można więcej zarobić, a że Twoje życzenia są rzadko spotykane, a koszta budowy drogi ogromne, musiałbyś zapłacić sporą kasę by móc przejechać się tą, upragnioną drogą, gdzie atrakcją będzie możliwość stracenia domu lub pójścia w niewolę za najmniejszą stłuczkę. Jednak w kapitaliźmie wszystko jest możliwe, więc nie traciłbym nadziei. :)
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 728
72o napisał:
Ja np. nie życzę sobie, żeby kierowca, który jedzie koło mnie, był ubezpieczony.

Słuszniejsze są życzenia tych klientów, na których można więcej zarobić, a że Twoje życzenia są rzadko spotykane,

Nie są aż tak rzadko spotykane. Ja też bym wolał nieubezpieczonych koło siebie niż ubezpieczonych. Nieubezpieczony po prostu uważa, a ubezpieczony jest zazwyczaj podświadomie zwolniony z myślenia, co pozbawia go wyobraźni.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
@72o

a że Twoje życzenia są rzadko spotykane

W sumie masz rację. Ale to jeszcze nie czyni ich absurdalnymi.

Też byś chciał z taką świadomością jeździć? Ja bym nie chciał.

Ja bym chciał zlikwidować przymus OC. Likwidacja jakiegokolwiek przymusu, nie tylko OC czy obowiązkowych kontroli aut, to życzenie bardzo rzadko spotykane.

myślę, że gdyby za stłuczenie jakiejś wypasionej lampy, w wypasionym samochodzie, groziła mi niewola, to wcale nie jechałbym bezpieczniej, bo miałbym problem z utrzymaniem kierownicy za pomocą trzęsąsych się rąk.

A teraz to wymyślasz. Jak wykazał Peltzman (i co ma pokrycie w tzw. realu) człowiek w reakcji na zwiększony poziom bezpieczeństwa skłonny jest do bardziej ryzykownych zachowań, niż byłby bez tych sztucznych, wymuszonych zabezpieczeń. Jest bowiem w mniejszym stopniu narażony na ich niebezpieczne skutki, dlatego rekompensuje to, pozwalając sobie na bardziej niebezpieczne zachowania. Dzieje się to oczywiście przeważnie nieświadomie, kalkulacja ryzyka jest bowiem dokonywana przez mózg w ułamkach sekund i po prostu nie myśli się o tym wchodząc w zakręt o te 5 km/h szybciej. Efekt Peltzmana to po prostu efekt kompensacji ryzyka i dotyczy w zasadzie wszystkich sytuacji, gdzie masz do czynienia z ryzykiem i czynnikami zwiększającymi lub zmniejszającymi je. Wspinając się na skałę bez liny asekuracyjnej i specjalnego obuwia, nie będą trzęsły ci się ręce jak sugerujesz, wręcz przeciwnie - będziesz robić to znacznie ostrożniej i wolniej niż gdybyś był wyposażony w akcesoria zapewniające bezpieczeństwo. Podobnie żołnierz szturmujący bazę wroga, będzie odważniej atakował, gdy wyposaży się go w kamizelkę kuloodporną i hełm, niż gdyby był odziany tylko w podarty t-shirt i przepoconą opaskę na głowie (cytat za: http://kondratczyk.motogrono.pl/2008/11 ... eczenstwa/ ). Można to zauważyć nawet na przykładzie czegoś tak prozaicznego jak gry komputerowe. Dawno nie grałem w żadną gierkę, ale doskonale pamiętam, że podczas łupania w Alien versus Predator (pierwsza część, bez opcji save'owania) byle brawura oznaczała śmierć i konieczność rozpoczęcia misji od początku, dlatego grało się ostrożniej, człowiek oszczędzał amunicje, co trzy sekundy zerkał na detektor ruchu i 10x się zastanowił, zanim wyskoczył zza winka.

Mało tego, jak czytam w podlinkowanym artykule, Scientific American opisuje ciekawe doświadczenie wykonane przez angielskiego psychologa, który dowiódł, że kierowcy mijają rowerzystę z założonym kaskiem średnio o 8.5 cm bliżej od rowerzysty poruszającego się bez kasku. Podświadomie bowiem kalkulują, że uderzenie w rowerzystę z osłoniętą głową będzie mniej tragiczne w skutkach:

http://www.scientificamerican.com/artic ... o-cyclists

Słuszniejsze są życzenia tych klientów, na których można więcej zarobić

Ja tam nie mam zamiaru ingerować w kompetencje właścicieli dróg (przyjmując hipotetyczną sytuację, że mamy akap). Nigdy jednak nie dowiemy się, co jest lepsze dla życia, zdrowia i ogólnego samopoczucia - moje rozwiązanie czy życzenia większości, która nie potrafi sobie wyobrazić życia bez przymusu emerytalnego - jeśli nie będzie na tym odcinku konkurencji w zakresie możliwych rozwiązań.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
na wyspie man (wielka brytania) jest co prawda obowiązkowy przegląd ale ino raz, przy pierwszej rejestracji...
i jakoś nei ma problemów...
w nowej zelandii nie ma obowiązku posiadania oc...
i jakoś nie ma problemów...

do przeglądu mozna podjechać cacy autem z nowymi podzespołami, a po przeglądzie wmontować stare a nowe sprzedać na allegro ;) przegląd jest? jest...

w 1992 roku miałem auto co wcale nie miało hamulców, znaczy ino ręczny jakoś tam działał...
byłem kilka razy w niemczech, holandii... nie miałem ani jednego wypadku...
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 728
Dlaczego jazda po kawie jest legalna a po haszyszu, meskalinie i LSD już nie?
5KVSP.png
 
Do góry Bottom