Niech umierają

K

KelThuz

Guest
Chyba w publicznej szkole na lekcji geografii. To było chyba przy omawianiu problemów 3 świata i było też o tym ,że z braku jedzenia murzynom brzuchy rosną (nie wiem jak się to medycznie nazywa). Bo tam wiele dzieci z głodu umiera ,a jak jedne dzieci umierają murzyni robią kolejne zamiast się na jednym skupić.

Jest to ich ewolucyjnie wybrana strategia reprodukcyjna, którą stosują od miliona lat. W tropikach więcej stawiają na liczebność potomstwa, niż skupianie się na jednym czy kilku i wychowywaniu ich. W ten sposób statystycznie więcej genów jest w stanie przetrwać. Zwłaszcza, że ewolucyjnie większy mózg w tropikach nie daje żadnej przewagi, więc zamiast na jakość, trzeba iść na ilość. Obszernie na temat strategii reprodukcyjnej w zależności od środowiska pisał J. Philippe Rushton w "Race, Evolution and Behavior".

Afryka to bardzo bogaty kontynent. Gdyby Stany Zjednoczone powstały tam, kto wie czy nie byłyby wiele, wiele bogatsze od dzisiejszych.

Drugie Stany Zjednoczone de facto powstały w Afryce w latach 20-tych XIX w., założone przez czarnych wyzwoleńców pod nazwą Liberia, z konstytucją kropka w kropkę jak w USA. Mieli wszelkie możliwości stania się afrykańską potęgą. Rezultat - epicka porażka.
 

friter

Active Member
213
47
W Afryce nie ma szans, by jakiekolwiek państwo stało się potęgą. Klimat jest idealny dla pasożytów, a temperatura źle wpływa na wydajność pracy.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
KelThuz napisał:
Drugie Stany Zjednoczone de facto powstały w Afryce w latach 20-tych XIX w., założone przez czarnych wyzwoleńców pod nazwą Liberia, z konstytucją kropka w kropkę jak w USA. Mieli wszelkie możliwości stania się afrykańską potęgą. Rezultat - epicka porażka.
Wczoraj, jak kol. simek pytał o historyczne przykłady "skłonności czarnych do zabójstw" [link], miałem Liberie na końcu języka.
 

father Tucker

egoista, marzyciel i czciciel chaosu
2 337
6 525
W Afryce nie ma szans, by jakiekolwiek państwo stało się potęgą. Klimat jest idealny dla pasożytów, a temperatura źle wpływa na wydajność pracy.

W Australii też jest non stop gorąco.Występuje mnóstwo trujących, jadowitych, krwiożerczych zwierząt. To nie sprawa klimatu. Ja rozumiem, że nie chcemy wyjść na rasistów itp. Ale... Niggas gonna nig
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 882
12 268
Nie zapominajcie też o kwestiach plemiennych - ciężko powiedzieć czy rozbicie na plemiona w czymś pomaga czy też nie ale z pewnością próby upchnięcia wielu plemion w ramach jednego organizmu państwowego wyrysowanego linijką przez białasów popijających wódkę rodzi konflikty, a konflikty nie służą rozwojowi. Poza tym Afryka to nie tylko czarnuchy ale i muslimy.
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 113
Możliwe, że jeśli chodzi o wybrzeża Afryki, to bardziej wpłynęły na nie kolonizacja i dekolonizacja niż klimat.

Jest to ich ewolucyjnie wybrana strategia reprodukcyjna, którą stosują od miliona lat. W tropikach więcej stawiają na liczebność potomstwa, niż skupianie się na jednym czy kilku i wychowywaniu ich. W ten sposób statystycznie więcej genów jest w stanie przetrwać. Zwłaszcza, że ewolucyjnie większy mózg w tropikach nie daje żadnej przewagi, więc zamiast na jakość, trzeba iść na ilość. Obszernie na temat strategii reprodukcyjnej w zależności od środowiska pisał J. Philippe Rushton w "Race, Evolution and Behavior".
To po ile mają dzieci? Więcej niż w takiej Europie jeszcze niedawno? Moi dziadkowie z obu stron (i z różnych miejsc Europy Wschodniej) mieli po 6 dzieci, o tylu przynajmniej wiem, że przeżyło dzieciństwo.

Drugie Stany Zjednoczone de facto powstały w Afryce w latach 20-tych XIX w., założone przez czarnych wyzwoleńców pod nazwą Liberia, z konstytucją kropka w kropkę jak w USA. Mieli wszelkie możliwości stania się afrykańską potęgą. Rezultat - epicka porażka.
Sporo podobieństw do USA wykazuje RPA, tylko nie udało się powybijać prawie do zera tubylców, bo tym razem choroby dziesiątkowały Europejczyków. Arabowie mieli kolonię w Zanzibarze, coś jak Hong-Kong.
 

friter

Active Member
213
47
@father Tucker, ja nie bawię się w poprawność polityczną, po prostu sądzę, że klimat ma znacznie większe znaczenie niż kultura czy rasa. Generalnie największe znaczenie ma odległość od równika i to, jak bardzo kontynentalny jest klimat. Jeżeli przyjrzeć się mapce, pokazującej rozłożenie bogactwa, większość krajów rozwiniętych mieści się w strefie umiarkowanej. Nawet w strefie umiarkowanej, jeżeli mamy klimat kontynentalny, jest biedniej (Europa biednieje od Atlantyku w stronę Azji). Afryka to wielkie bydlę i do tego idealnie wpasowane między zwrotniki. Gorzej już być nie może. Masz dwa miesiące deszczu a potem sucho, klimat jest idealny dla chorób pasożytniczych, szczególne znaczenie ma tu malaria. Wtórnie, z powodu biedy, która jest z kolei skutkiem klimatu, szaleje HIV. Temperatura ma niebagatelne znaczenie dla wydajności pracy. W większości ciepłych krajów masz zwyczaj popołudniowej sjesty.

Afryka jeszcze długo będzie niereformowalna.

Raczej widać zależność w odległości od równika i bliskości oceanu.

africa_map416_income2.gif
 
K

KelThuz

Guest
@father Tucker, ja nie bawię się w poprawność polityczną, po prostu sądzę, że klimat ma znacznie większe znaczenie niż kultura czy rasa. Generalnie największe znaczenie ma odległość od równika i to, jak bardzo kontynentalny jest klimat. Jeżeli przyjrzeć się mapce, pokazującej rozłożenie bogactwa, większość krajów rozwiniętych mieści się w strefie umiarkowanej. Nawet w strefie umiarkowanej, jeżeli mamy klimat kontynentalny, jest biedniej (Europa biednieje od Atlantyku w stronę Azji). Afryka to wielkie bydlę i do tego idealnie wpasowane między zwrotniki. Gorzej już być nie może. Masz dwa miesiące deszczu a potem sucho, klimat jest idealny dla chorób pasożytniczych, szczególne znaczenie ma tu malaria. Wtórnie, z powodu biedy, która jest z kolei skutkiem klimatu, szaleje HIV. Temperatura ma niebagatelne znaczenie dla wydajności pracy. W większości ciepłych krajów masz zwyczaj popołudniowej sjesty.

Afryka jeszcze długo będzie niereformowalna.

Raczej widać zależność w odległości od równika i bliskości oceanu.

nie no, muszę przyznać, że to jedna z najbardziej bezpodstawnych rzeczy, jakie tu przeczytałem.
Owszem, klimat tylko o tyle ma wpływ, o ile kształtuje genotyp populacji, jaka zamieszkuje makroobszar - czyli bierze bezpośredni udział w ewolucyjnym formowaniu się genów populacji. I to miało miejsce w przypadku afrykańskich ludów, które w większości reprezentują tropikalne przystosowanie - tak, jak populacje tropikalne z innych stron świata, np. wyspiarze z wysp Indonezji, nota bene bardzo odlegli genetycznie od Afrykanów. Tropikalne przystosowanie, to mniejsza pojemność mózgu (ponieważ ewolucyjnie większy mózg nie daje żadnej przewagi reprodukcyjnej w tropikach, a potrzebuje więcej pożywienia, więc jest handikapem), większy popęd reprodukcyjny. Te populacje praktycznie nie ruszały się z miejsca, nie wykształciły żadnych dodatkowych cech, czyli ewolucyjnie stanowią optymalną formę homo sapiens dla obszarów, jakie zamieszkują. Jedyna większa migracja, to ludy Bantu na obszar RPA w XIX w.
Natomiast zarówno populacje białej, jak i żółtej odmiany ewolucyjnie przystosowały się do obszarów ze zmiennymi porami roku, gdzie nagradzany był większy mózg, a zasoby były na tyle ograniczone, że strategia reprodukcyjna musiała iść na jakość, a nie na ilość. Znowuż, musiało to trwać kilkaset tysięcy lat, mimo, iż ostatnie teorie mówią o Recent Out Of Africa (70 000 lat temu w pełni ukształtowany homo sapiens miał wyjść z Rogu Afryki, zaludnić cały świat i podzielić się na szereg różnych odmian i ras) - ale też wreszcie udowodniono, że mamy geny neandertalczyków, obecne tylko w populacjach białych i żółtych. Wszystkie szkielety starszych niż 70000 lat homo erectusów charakteryzują się typowym podziałem na odmiany białe, żółte i czarne, czyli ewolucja już działała podług warunków klimatycznych, i nawet jeśli nowy homo sapiens przybył na tereny np. Chin, to zamieszkiwała je populacja typowo mongoloidalnych erectusów (tzw. człowiek pekiński), więc siłą rzeczy przejmował ich charakterystykę.
W każdym razie, po wycofaniu się lodowców, mamy już populacje na świecie podzielone na trzy główne odmiany, i migrujące swobodnie (za wyj. afrykańskiej). Klimat już nie wywoływał żadnych znaczących zmian ewolucyjnych w nich. Stąd odmiana żółta mogła zasiedlić tropikalne tereny Indochin, i jakoś Singapur ma się dziś świetnie, pomimo tropikalnego klimatu, monsunów i tsunami. Skrajnie kontynentalne tereny Azji Centralnej były onegdaj najbogatszymi krajami w świecie, i gdyby nie komunizm, miałyby się i dziś lepiej. Tropikalne tereny Bharatu (płn. Indii) były siedzibą najstarszej zaawansowanej cywilizacji miejskiej w świecie, Harappa-Mohendżo Daro. Prawdopodobnie czarnoskórej, swoją drogą, choć o 100% białych cechach szkieletowych - czyli przystosowanie do słonecznego klimatu (odporność na UV), ale z mózgiem ewolucyjnie przystosowanym do rozwiązywania problemów sezonowych. Zresztą całkiem możliwe, że czarna skóra była normą jeszcze paręnaście tysięcy lat temu, i dopiero mutacja albinoska spowodowała pojawienie się "białych diabłów", którzy wypędzani na tereny bezludne Azji Centralnej z Indii stworzyli koczowniczą kulturę, z której zrodzili się Praindoeuropejczycy.
Wracając do teorii, że "biednieje się w kierunku kontynentalnym", i jakoby był tu winny klimat, to jest to tylko o tyle prawdziwe, że brak jodu w powietrzu faktycznie powoduje obniżenie IQ w populacji, jeśli nie jest zasilana bogatym w jod pożywieniem morskim - a do tego potrzebny jest rzecz jasna rozwinięty handel. Szwajcaria jeszcze do XIX w. była uważana za kraj głupków (słowo "szwajcar" używane było pogardliwie w odniesieniu do dozorców czy portierów), ponieważ leżąc z dala od morza, w górach, cierpiała na niedostatek jodu. Kapitalizm rozwiązał problem. Właściwie gdziekolwiek istniały szlaki handlowe, tam tego typu klimatyczne handikapy szybko ulegały minimalizacji. Nikt nie powie obecnie, że interior Teksasu, Oklahomy czy Kansas jest inherentnie biedny, że populacja to głupki, i jest skazana na wieczne ubóstwo.
Wspominana jeszcze w cytacie malaria - była wielką zmorą Rzymian i ludów sąsiadujących z Rzymem, a mimo to Rzymianie stworzyli największą cywilizację miejską w tym okresie na terenie Europy. Dlaczego w XX i XXI w. Afrykanie mieliby sobie z nią nie radzić, pomimo wrodzonej odporności na malarię (anemia sierpowata)? HIV obecne jest nie tylko w Afryce, właściwie więcej zakażonych jest w Rosji, poza tym wirus ten to dopiero ostatnie 30-40 lat. Wcześniej nie było HIV, nie można było zwalić nań winy. I co teras?
Czarni są doskonale przystosowani do pracy w afrykańskim klimacie - dlatego był popyt na niewolników do pracy na plantacjach. Co jak co, ale to właśnie biali powinni mieć najtrudniej stworzyć cywilizacje w tropikach, a mimo to im się udawało. Afrykanie do tej pory nie byli w stanie wykorzystać właśnie tego, że są najbardziej produktywni w tym klimacie ze wszystkich populacji na Ziemi. Musiały przyjść zachodnie korporacje i zbudować kopalnie, plantacje i fabryki, by w ogóle była jakaś ruchawka w tym zakresie. No bo znowuż - ewolucyjnie Afrykanie nie mają żadnej korzyści z wytężonej pracy, ponieważ przez tysiące lat papu samo spadało im do buzi. Wyrwanie Murzyna z dżungli do przemysłowego miasta na Alasce nie zmieni jego historii ewolucyjnej tylko dlatego, że na Alasce jest zimno i nie ma potrzeby popołudniowej sjesty. Nigga, plizz.

Można by dużo pisać o tym, jaka kultura pojawiła się w Afryce wskutek takiego, a nie innego potraktowania przez ewolucję zamieszkujących ten region homo. Począwszy od b. wysokiej preferencji czasowej po zinstytucjonalizowane zabijanie wszelkiej ponadprzeciętności, byle tylko nie naruszać odwiecznych rytuałów, dzięki którym papu spada z nieba (podobne kultury występują w tropikach Indonezji). Języki kompletnie pozbawione pewnych oczywistych dla nas konceptów, takich jak "przyszłość", "czas", "planowanie" - i wrodzona nieumiejętność zrozumienia tychże, gdy wykładane są w szkołach. Moralność, która powstaje w takich warunkach, jest również niezrozumiała dla nas, i sienkiewiczowski Kali doskonale obrazuje to brzemię ewolucji, która musiała stworzyć takie moralne kaleki, by zapewnić im reprodukcyjny sukces w tym klimacie.

Niestety. Jedyną drogą jest antynatalizm.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 732
Drugie Stany Zjednoczone de facto powstały w Afryce w latach 20-tych XIX w., założone przez czarnych wyzwoleńców pod nazwą Liberia, z konstytucją kropka w kropkę jak w USA. Mieli wszelkie możliwości stania się afrykańską potęgą. Rezultat - epicka porażka.

Przyjechały murzyny z Ameryki i zaczęły miejscowych murzynów traktować gorzej jak biali czarnych niewolników. Nie mieli żadnych sensownych koncepcji na biznesy. Konstytucja nic nie dała, bo jak pokazuje obecna historia (np. Obamacare), jest to jedynie papier.


...i jakoby był tu winny klimat, to jest to tylko o tyle prawdziwe, że brak jodu w powietrzu faktycznie powoduje obniżenie IQ w populacji, jeśli nie jest zasilana bogatym w jod pożywieniem morskim - a do tego potrzebny jest rzecz jasna rozwinięty handel.

Rasa negroidalna tym się różni od pozostałych ras, że nie przyswaja selenu. Po prostu pierwiastek ten jest całkowicie wydalany z ich organizmów. Jako ciekawostkę podam, że programiści komputerowi i inżynierowie tej rasy bardzo często regularnie spożywają tabletki z selenem, które zostały opracowane specjalnie dla nich.
 
K

KelThuz

Guest
Podchodziłbym dość sceptycznie do takich rewelacji. W górzystej Austrii średnie IQ wynosi 102 , a na wyspiarskich Wyspach Marshalla 84. Raczej nie dlatego, że wcinają Frutti di Mare, ale dlatego że mają lepiej rozwinięty system edukacji. ;)

Ale porównujesz jabłka z pomarańczami. Inne rasy, inne zintegrowanie ze światową gospodarką. Już tłumaczyłem, że im bardziej zaawansowane kontakty handlowe, tym tego typu regionalne handikapy są niwelowane. System edukacji to już wynikowa na samym końcu. Gdybyś przeszczepił austriacki system edukacji np. na Madagaskar, to byś niczego tym nie osiągnął. Zresztą w USA masz system edukacji podstawowej opłacany najhojniej na świecie (najwyższe stawki per capita ucznia w historii znanego wszechświata), a poziom IQ tylko spada i spada...

Natomiast z informacji naukowych, jakie znalazłem, jod ma wpływ na IQ w wieku najmłodszym, a dokładnie jego niedobór.

http://biegpozdrowie.blogspot.com/2011/12/ludzie-sa-coraz-gupsi-dzieci-juz-maja.html

otóż to, z tym, że należy dodać, iż WSZYSTKO ma wpływ na rozwój mózgu w wieku najmłodszym, a nawet w okresie prenatalnym. Liczba zmiennych jest tak ogromna, że czasem trudno zidentyfikować, co jest przyczyną, a co skutkiem w niektórych przypadkach. Np. czy niższe IQ u Afro-Amerykanów jest wynikiem wyłącznie genów, czy tego, że murzyńskie matki częściej stosują przemoc wobec własnych dzieci, co wydatnie obniża IQ? Adoptowane przez zamożnych białych murzyniątka mają wyższe IQ (np. Thomas Sowell). Itd. Niestety mało jest badań w tym zakresie.
 
M

MichalD

Guest
Poprzedni post skasowany, bo przejrzałem sprawę zbyt pobieżnie.

Kwestie , które poruszyłeś, dostarczają silnych argumentów dla stosowania mniejszego lub większego interwencjonizmu państwowego, na rzecz zwiększania szans rozwoju społecznego.

W przypadku jodu przykładowo. , państwa europejskie wprowadziły obowiązek jodowania soli kuchennej. Polska wdrożyła go w 1998 roku i w przeciągu kilku lat znacznie zmniejszyliśmy niedobór jodu w społeczeństwie.

http://www.roik.pl/wystarczajaca-podaz-jodu-w-polsce-jodowanie-soli-dalo-efekty/

Libertarianie byliby temu przeciwni, jednak nie ma wątpliwości że takie działanie przynosi same korzyści.

. Począwszy od b. wysokiej preferencji czasowej po zinstytucjonalizowane zabijanie wszelkiej ponadprzeciętności, byle tylko nie naruszać odwiecznych rytuałów, dzięki którym papu spada z nieba (podobne kultury występują w tropikach Indonezji).

Tutaj mamy doskonały przykład ograniczenia rozwoju gospodarczego, z powodów społeczno-obyczajowych, w przypadku których wolny rynek nie działa, skoro ci ludzie mogą, a nie chcą. W relacje międzyplemienne powinno wkroczyć państwo i tych ludzi ucywilizować i zreedukować. Inaczej będą tak żyć w nieskończoność.


Gdybyś przeszczepił austriacki system edukacji np. na Madagaskar, to byś niczego tym nie osiągnął.

Czy masz przykład zacofanego państwa, w którym wdrożono solidny system edukacji i gdzie nie przyniósł on poważnych rezultatów? Równie dobrze moglibyśmy uzasadnić wyższe IQ dzieci z białych rodzin, właśnie dostępem do lepszej edukacji (również w domu). Spadek IQ w USA, może wynikać z czegoś zupełnie innego.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 732
Libertarianie byliby temu przeciwni, jednak nie ma wątpliwości że takie działanie przynosi same korzyści.

Jakie?
Ilość idiotów jest większa niż za komuny.

Tutaj mamy doskonały przykład ograniczenia rozwoju gospodarczego, z powodów społeczno-obyczajowych, w przypadku których wolny rynek nie działa, skoro ci ludzie mogą, a nie chcą.

Wystarczy jeden chiński kupiec (kierowany chęcią zysku i wtargnięcia na nowy rynek) z misją cywilizacyjną w postaci fajnych smartfonów i innych bajerów.

Czy masz przykład zacofanego państwa, w którym wdrożono solidny system edukacji i gdzie nie przyniósł on poważnych rezultatów?

A gdzie przyniósł?
Gdyby gdzieś przyniósł to mielibyśmy wysyp Newton'ów, Faraday'ów, Gauss'ów, Leibnitz'ów i Tesli.

Spadek IQ w USA, może wynikać z czegoś zupełnie innego.

Spadek IQ na świecie jest spowodowany brakiem zapotrzebowania na agresję. Gdy mamy wojny lub wolny rynek, to naturalna agresja musi być wsparta wysokim IQ by wygrać lub by utrzymać się na rynku.
No a kto od dziesięcioleci agresywnie walczy z agresją, jak nie wszędobylskie lewactwo?
Lewactwo rządzi i mamy bastardyzację narodów, objawiającą się między innymi coraz niższym IQ.
 
M

MichalD

Guest
Ilość idiotów jest większa niż za komuny.
Nawet jeśli, to przynajmniej zmniejszyła się liczba osób z wolem tarczycy. ;)

Wystarczy jeden chiński kupiec (kierowany chęcią zysku i wtargnięcia na nowy rynek) z misją cywilizacyjną w postaci fajnych smartfonów i innych bajerów.

I czym mu zapłacą, za tą "misję cywilizacyjną"?
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 732
I czym mu zapłacą, za tą "misję cywilizacyjną"?

Właśnie o to chodzi. Na początek znajdą trochę złota czy srebra... a potem będą zmuszeni kombinować.
Jak nie zaczną kombinować, to znaczy, że "misja cywilizacyjna" nie załapała. I następny Chińczyk spróbuje. Za którymś razem załapie.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
MichalD napisał:
Kwestie , które poruszyłeś, dostarczają silnych argumentów dla stosowania mniejszego lub większego interwencjonizmu państwowego, na rzecz zwiększania szans rozwoju społecznego.

No przecież Kel pisze o otwieraniu rynku na świat i kulturze handlu, które historycznie zacierały różnice wynikające z innego poziomu rozwoju. A ty wyskakujesz z interwencjonizmem.
 

friter

Active Member
213
47
@KelThuz- nie musisz mnie przekonywać, że rasa ma wpływ. Nigdy nie twierdziłem, że jest inaczej. Twój post jednak przekonał mnie, że rasa ma znaczenie większe, niż dotychczas sądziłem.

Jednak nadal sądzę, że nie doceniasz wpływu klimatu. Różnice między opadami rozłożonymi w ciągu roku w miarę równomiernie, a porą deszczową i suchą, i w ilości chorób pasożytniczych, mają według mnie kolosalne znaczenie.

Kilka zastrzeżeń:

Stąd odmiana żółta mogła zasiedlić tropikalne tereny Indochin, i jakoś Singapur ma się dziś świetnie, pomimo tropikalnego klimatu, monsunów i tsunami. Skrajnie kontynentalne tereny Azji Centralnej były onegdaj najbogatszymi krajami w świecie, i gdyby nie komunizm, miałyby się i dziś lepiej. Tropikalne tereny Bharatu (płn. Indii) były siedzibą najstarszej zaawansowanej cywilizacji miejskiej w świecie, Harappa-Mohendżo Daro.

Nie mówię, że korelacja między klimatem a rozwojem cywilizacji jest 100%, jest rzecz jasna mnóstwo innych zmiennych, które mają znaczenie. A ogólna korelacja jest taka, że ludność między zwrotnikami żyje znacznie mniej dostatnie, niż w strefie umiarkowanej.

Jeżeli mowa o wyjątkach, to można wspomnieć Imperium Mali w średniowiecznej Afryce Zachodniej, stworzone przez rasę czarną.

Wspominana jeszcze w cytacie malaria - była wielką zmorą Rzymian i ludów sąsiadujących z Rzymem, a mimo to Rzymianie stworzyli największą cywilizację miejską w tym okresie na terenie Europy.

Ale reszta czynników była znacznie bardziej sprzyjająca niż w Afryce.

Dlaczego w XX i XXI w. Afrykanie mieliby sobie z nią nie radzić, pomimo wrodzonej odporności na malarię (anemia sierpowata)?

Argument z anemią jest kiepski. Częstotliwość występowania anemii sierpowatej to, jak pisze na Wiki, "1/625 u rasy czarnej". Zresztą, anemia sierpowata sama w sobie wpływa na obniżenie wydajności organizmu i wcześniejszą śmiertelność.

HIV obecne jest nie tylko w Afryce, właściwie więcej zakażonych jest w Rosji, poza tym wirus ten to dopiero ostatnie 30-40 lat. Wcześniej nie było HIV, nie można było zwalić nań winy. I co teras?

Masz rację, to kiepski argument, jeżeli chodzi o historyczny rozwój, ale całkiem niezły, jeżeli chodzi o obecne utrudnienia w rozwoju.

Czarni są doskonale przystosowani do pracy w afrykańskim klimacie

Nie opieram się tutaj na żadnych badaniach, ale rozsądek każe mi sądzić, że o ile czarni są lepiej przystosowani do gorącego klimatu, to znoszą go gorzej, niż biali klimat umiarkowany. Organizm ma pewne podstawowe biologiczne ograniczenia, których skutki ewolucyjne przystosowanie może zmniejszyć, ale nie wyeliminować.

Ogólnie można jeszcze poruszyć zagadnienie zagrożenia stereotypem (http://pl.wikipedia.org/wiki/Zagrożenie_stereotypem). Z tego względu uzdolnieni czarni mogą rzadziej wykorzystywać swój potencjał, niż równie uzdolnieni biali.

Dodatkowo, rzecz jasna, w Afryce rozwój utrudnia pomoc zagraniczna.
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 113
Dwie rzeczy nie grają w teorii rasowej.
1
Indianie z Północnej Ameryki. Mieli mózgi większe niż Europejczycy, mieli morze, pory roku, a cały czas żyli w epoce kamienia. Nie wiadomo jaki mieli IQ, tak jak nie wiadomo tego w przypadku innych historycznych ludów, można tylko mierzyć czaszki. Teoria geograficzna tłumaczy ich zacofanie brakiem zwierząt nadających się do hodowli, poza chyba indykiem, którego udomowili.
W Ameryce Południowej udomowili jakieś lamy i inne chomiki, ale te zwierzęta nie uciągną pługu czy ciężkiego wozu i nie można na nich jeździć.
2
Świat podbili biali a nie żółci. Tacy np. Japończycy. Mózgi i IQ wielkie. Żrą praktycznie sam jod. Gdyby nie zetknięcie z białymi, to dalej mieliby średniowiecze, tylko skończyłaby im się cała powierzchniowa ruda żelaza i waliliby się po łbach maczugami.
Wiem, że żółci szybko skopiowali technologię białych, co świadczy o ich inteligencji, w przeciwieństwie do czarnych, ale i tak to oni powinni najechać Europę, gdyby inteligencja była ważniejsza. Ostatecznie to ruscy siedzą w Północnej Azji a nie Mongołowie czy Chińczycy. A jeśli się to zmieni, to tylko przez to, że żółtych jest więcej, czego też długo nie potrafili wykorzystać. Teoria geograficzna tłumaczy to izolacją i brakiem konkurencji we Wschodniej Azji oraz trudniejszym w uprawie i mniej odżywczym ryżem zamiast pszenicy.
 

friter

Active Member
213
47
@Madlock- duże znaczenie dla (braku) rozwoju żółtych miała kultura. Konfucjanizm był filozofią bardzo konserwatywną, sami Chińczycy mieli manię wielkości, i uważali, że są cywilizacją doskonałą, no i Chiny zawsze były dość despotyczne. To wszystko owocowało oporem wobec jakichkolwiek zmian. Nawet jak wynaleźli coś, to wynalazku nie potrafili rozwinąć i zastosować. Według chińskich władców siła leżała w liczebności. Skupiali się więc wyłącznie na tym, by ludzie się mnożyli, by miał kto uprawiać ryż, który miał służyć temu, by ludzie się mnożyli.

A Japończycy swoją kulturę oparli na kulturze Chin. Chińczycy byli jedynym narodem, którego Japończycy nie nazywali "barbarzyńskim".
 
Do góry Bottom