Król Julian
Well-Known Member
- 962
- 2 123
Wyszperałem w sieci świetny tekst Tomasza Cukiernika sprzed trzech lat:
Można zredukować wydatki o 144 mld zł
By Tomasz Cukiernik on 6 listopada 2013
Wczytując się w rządowy projekt budżetu na rok 2014 (który określa zaledwie niecałą połowę wydatków publicznych), łatwo wskazać wydatki zbędne, które powinny zostać całkowicie zlikwidowane. Wydatki publiczne w roku 2014 zaplanowano na poziomie 741,1 mld zł, w tym wydatki budżetu – 324,6 mld zł, a wydatki budżetu środków europejskich – 78,3 mld zł. Nawet jeśli przyjąć socjalistyczne założenia, że poza wojskiem, policją i wymiarem sprawiedliwości w rękach państwa powinna być służba zdrowia, edukacja, wydatki socjalne i system emerytalny, to pozostaje jeszcze ogromne pole manewru w likwidacji wydatków państwa.
Biurokracja – oszczędności: ok. 54 mld zł
Najbardziej oczywistą kwestią jest likwidacja niepotrzebnej biurokracji. Na płace dla urzędników, którzy zarabiają ok. 1100 zł więcej niż średnia płaca w sektorze przedsiębiorstw, idzie rocznie około 65 mld zł. Wystarczy część z nich zwolnić, a reszcie obniżyć płace do poziomu płac w przedsiębiorstwach i w ten sposób bez problemu można by zaoszczędzić co najmniej 30 mld zł! Mało tego, tylko w latach 2008-12 wydatki na biurokrację (zwiększenie zatrudnienia urzędników i zwiększenie ich pensji) poszybowały w górę o 10,6 mld zł. Do tego dochodzą tzw. „trzynaste” pensje dla urzędników (proceder, którego nie ma w sektorze prywatnym), na które tylko w 2012 roku wydano 5 mld zł. Ponadto na inwestycje budowlane i zakupy inwestycyjne urzędów w 2014 roku państwo ma wydać ponad 8 mld zł. O zbędności znacznej części urzędniczej kasty świadczy choćby cel, na który w budżecie na rok 2014 przeznaczono „drobne” 20 mln zł. Ta okrągła sumka ma zostać wydana na „zwiększanie aktywności społecznej w funkcjonowaniu państwa w zakresie dialogu obywatelskiego”. Według tego urzędniczego bełkotu, „podstawowe znaczenie w realizacji zadania ma tworzenie warunków dla rozwoju wolontariatu oraz podmiotów prowadzących działalność pożytku publicznego, a także współpracy tych podmiotów z organami administracji publicznej oraz prowadzenie dialogu obywatelskiego. Równie istotne jest wspieranie społeczeństwa obywatelskiego i gospodarki społecznej poprzez rozwój instytucji gospodarki społecznej, jak również wsparcie programów partycypacyjnych w kreowaniu i wdrażaniu polityk publicznych”. I już wiemy, że chodzi wyłącznie o uzasadnienie urzędniczym bełkotem niepotrzebnych nikomu (poza urzędasami) wydatków – żeby nadal mogli tkwić w biurokratycznym bagnie, czyli pracować bez zbędnego wysiłku i kreatywności do samej emeryturki. Należałoby także zlikwidować wszelkie partykularne przywileje różnych grup, które pasą się na podatniku i powodują zobowiązania finansowe ze strony finansów publicznych, na przykład przywileje emerytalne czy dotacje dla partii politycznych (w 2012 roku kosztowały ponad 125 mln zł). Sama znienawidzona przez kierowców Inspekcja Transportu Drogowego będzie kosztowała w 2014 roku prawie 133 mln zł. Ponad 10 mln zł kosztuje Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, 9,4 mln zł – Ośrodek Studiów Wschodnich im. Marka Karpia, a ponad 4,2 mln zł – Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia. Należy także zaniechać szkodliwych polityk, które uskutecznia nadmierna biurokracja, jak inicjatywy zapewniające wzrost udziału odnawialnych źródeł energii w bilansie paliwowo-energetycznym, w tym biopaliw (ponad 132 mln zł) czy przeciwdziałanie zmianom klimatu. Ostatnio nowy prawicowy rząd Australii wycofuje się z polityki walki z „globalnym ociepleniem”.
Wsparcie dla biznesu – oszczędności: ok. 33 mld zł
Państwo nie powinno wtrącać się do gospodarki nie tylko poprzez nieuchwalanie regulacji, a ustalanie racjonalnie niskich i nieskomplikowanych podatków, ale z drugiej strony powinien istnieć całkowity zakaz jakichkolwiek dotacji, programów wsparcia i pomocy dla biznesu czy to prywatnego czy państwowego, także dla nowo powstających firm czy też bankrutujących. Tymczasem tego typu wydatki stanowią znaczą część budżetu na rok 2014. Likwidacja wielu regulacji rynku pociągnie za sobą konieczność zlikwidowania całego szeregu niepotrzebnych instytucji państwowych: Urząd Nadzoru Finansowego (ponad 218 mln zł), Urząd Komunikacji Elektronicznej (ponad 102 mln zł), Urząd Regulacji Energetyki (ponad 36 mln zł), Urząd Transportu Kolejowego (prawie 27 mln zł). Podmioty na rynku mają działać w ramach prawa, a wszelkie spory powinny rozwiązywać sądy i do tego nie jest potrzebny dodatkowy urząd. W 2014 roku rząd planuje wydać także 3,28 mld zł na wzrost konkurencyjności gospodarki. W ramach tego zadania m.in. wdrażane są inicjatywy, których celem jest zwiększenie dostępu przedsiębiorców do kapitału, pobudzanie innowacyjności, konkurencyjności i przedsiębiorczości, jak też zapewnienie warunków do tworzenia nowych miejsc pracy. 1,29 mld zł ma zostać wydane na wspieranie budownictwa. 738,4 mln zł wyniosą wydatki Funduszu Restrukturyzacji Przedsiębiorstw, w tym 566,5 mln zł dotacja dla Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. 54 mln zł zostanie zmarnowane na promocję eksportu. 90 mln zł wyniosą wydatki na rynek telekomunikacyjny i pocztowy, który powinien być domeną wyłącznie prywatną (aktualnie w Wielkiej Brytanii prywatyzuje się pocztę królewską, nie mówiąc o operatorach telefonicznych). Z kolei na informatyzację rząd zamierza wydać aż 8 mld zł. Ponadto na realizację rządowego programu „Wspieranie przedsiębiorczości z wykorzystaniem poręczeń i gwarancji Banku Gospodarstwa Krajowego” zarezerwowano 259 mln zł. Zlikwidowana lub sprywatyzowana powinna zostać także Agencja Rozwoju Przemysłu, która tak rozwija polski przemysł, że oskarżana jest m.in. o doprowadzenie do upadłości Stoczni Gdańskiej. Także państwowe instytucje zajmujące się zarządzaniem nieruchomościami, powinny te nieruchomości sprzedać na rynku w krótkim czasie i zostać zamknięte, ratując ciężkie miliony podatników. Chodzi o: Agencję Nieruchomości Rolnych – 270 mln zł i Zasób Własności Rolnej Skarbu Państwa (ziemia zabudowania po PGR-ach) – 873 mln zł, Agencję Mienia Wojskowego (tereny wojskowe) – ponad 193 mln zł i Spółkę Restrukturyzacji Kopalń (nieruchomości pogórnicze) – 424 mln zł. Powinien istnieć zakaz państwowych inwestycji w ramach takich wielomiliardowych programów wymyślonych przez rząd Donalda Tuska, jak Inwestycje Polskie czy Innowacje Polskie. Państwo nie powinno także inwestować w transporcie (poza drogami publicznymi), podczas gdy tylko na inwestycje kolejowe ma zostać wydane 7,49 mld zł. Ponadto 3,26 mld zł zostanie w przyszłym roku przeznaczone na wspieranie zrównoważonego rozwoju transportu, 590 mln zł – na wspieranie transportu lotniczego i infrastruktury lotniczej, 360 mln zł – na wspieranie transportu morskiego i żeglugi śródlądowej. Prawie 2 mld zł wyniesie dotacja dla PKP PLK, a ok. 500 mln zł – dotacje celowe dla kolei. Tym wszystkim powinien zajmować się wyłącznie rynek, bo państwowe władztwo to pole do utrzymywania ciepłych posadek dla kolegów i do korupcji. Dlatego konieczna jest prywatyzacja przynoszących olbrzymie straty kolei, jak i LOT-u. W ciągu 12 lat australijski producent samochodów Holden otrzymał od podatników dotacje w łącznej wysokości 2,2 mld AUD, co nie przyniosło spodziewanych rezultatów. Teraz rząd wycofuje się całkowicie ze wsparcia dla tej firmy. Także rolnicy i rybacy powinni być traktowani jak normalni przedsiębiorcy działający na rynku. Niestety tak nie jest i na Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa podatnicy wydadzą w przyszłym roku ponad 1,82 mld zł, a na Agencję Rynku Rolnego – 346 mln zł. Samo Centrum Doradztwa Rolniczego w Brwinowie kosztuje podatników 15,5 mln zł, nie mówiąc o całej masie innych państwowych instytutów zajmujących się sprawami rolnictwa. Z kolei na wspieranie rybactwa śródlądowego i rybołówstwa morskiego przeznaczono 560 mln zł, a na ubezpieczenie upraw rolnych i zwierząt gospodarskich – 100 mln zł.
Można zredukować wydatki o 144 mld zł
By Tomasz Cukiernik on 6 listopada 2013
Wczytując się w rządowy projekt budżetu na rok 2014 (który określa zaledwie niecałą połowę wydatków publicznych), łatwo wskazać wydatki zbędne, które powinny zostać całkowicie zlikwidowane. Wydatki publiczne w roku 2014 zaplanowano na poziomie 741,1 mld zł, w tym wydatki budżetu – 324,6 mld zł, a wydatki budżetu środków europejskich – 78,3 mld zł. Nawet jeśli przyjąć socjalistyczne założenia, że poza wojskiem, policją i wymiarem sprawiedliwości w rękach państwa powinna być służba zdrowia, edukacja, wydatki socjalne i system emerytalny, to pozostaje jeszcze ogromne pole manewru w likwidacji wydatków państwa.
Biurokracja – oszczędności: ok. 54 mld zł
Najbardziej oczywistą kwestią jest likwidacja niepotrzebnej biurokracji. Na płace dla urzędników, którzy zarabiają ok. 1100 zł więcej niż średnia płaca w sektorze przedsiębiorstw, idzie rocznie około 65 mld zł. Wystarczy część z nich zwolnić, a reszcie obniżyć płace do poziomu płac w przedsiębiorstwach i w ten sposób bez problemu można by zaoszczędzić co najmniej 30 mld zł! Mało tego, tylko w latach 2008-12 wydatki na biurokrację (zwiększenie zatrudnienia urzędników i zwiększenie ich pensji) poszybowały w górę o 10,6 mld zł. Do tego dochodzą tzw. „trzynaste” pensje dla urzędników (proceder, którego nie ma w sektorze prywatnym), na które tylko w 2012 roku wydano 5 mld zł. Ponadto na inwestycje budowlane i zakupy inwestycyjne urzędów w 2014 roku państwo ma wydać ponad 8 mld zł. O zbędności znacznej części urzędniczej kasty świadczy choćby cel, na który w budżecie na rok 2014 przeznaczono „drobne” 20 mln zł. Ta okrągła sumka ma zostać wydana na „zwiększanie aktywności społecznej w funkcjonowaniu państwa w zakresie dialogu obywatelskiego”. Według tego urzędniczego bełkotu, „podstawowe znaczenie w realizacji zadania ma tworzenie warunków dla rozwoju wolontariatu oraz podmiotów prowadzących działalność pożytku publicznego, a także współpracy tych podmiotów z organami administracji publicznej oraz prowadzenie dialogu obywatelskiego. Równie istotne jest wspieranie społeczeństwa obywatelskiego i gospodarki społecznej poprzez rozwój instytucji gospodarki społecznej, jak również wsparcie programów partycypacyjnych w kreowaniu i wdrażaniu polityk publicznych”. I już wiemy, że chodzi wyłącznie o uzasadnienie urzędniczym bełkotem niepotrzebnych nikomu (poza urzędasami) wydatków – żeby nadal mogli tkwić w biurokratycznym bagnie, czyli pracować bez zbędnego wysiłku i kreatywności do samej emeryturki. Należałoby także zlikwidować wszelkie partykularne przywileje różnych grup, które pasą się na podatniku i powodują zobowiązania finansowe ze strony finansów publicznych, na przykład przywileje emerytalne czy dotacje dla partii politycznych (w 2012 roku kosztowały ponad 125 mln zł). Sama znienawidzona przez kierowców Inspekcja Transportu Drogowego będzie kosztowała w 2014 roku prawie 133 mln zł. Ponad 10 mln zł kosztuje Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, 9,4 mln zł – Ośrodek Studiów Wschodnich im. Marka Karpia, a ponad 4,2 mln zł – Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia. Należy także zaniechać szkodliwych polityk, które uskutecznia nadmierna biurokracja, jak inicjatywy zapewniające wzrost udziału odnawialnych źródeł energii w bilansie paliwowo-energetycznym, w tym biopaliw (ponad 132 mln zł) czy przeciwdziałanie zmianom klimatu. Ostatnio nowy prawicowy rząd Australii wycofuje się z polityki walki z „globalnym ociepleniem”.
Wsparcie dla biznesu – oszczędności: ok. 33 mld zł
Państwo nie powinno wtrącać się do gospodarki nie tylko poprzez nieuchwalanie regulacji, a ustalanie racjonalnie niskich i nieskomplikowanych podatków, ale z drugiej strony powinien istnieć całkowity zakaz jakichkolwiek dotacji, programów wsparcia i pomocy dla biznesu czy to prywatnego czy państwowego, także dla nowo powstających firm czy też bankrutujących. Tymczasem tego typu wydatki stanowią znaczą część budżetu na rok 2014. Likwidacja wielu regulacji rynku pociągnie za sobą konieczność zlikwidowania całego szeregu niepotrzebnych instytucji państwowych: Urząd Nadzoru Finansowego (ponad 218 mln zł), Urząd Komunikacji Elektronicznej (ponad 102 mln zł), Urząd Regulacji Energetyki (ponad 36 mln zł), Urząd Transportu Kolejowego (prawie 27 mln zł). Podmioty na rynku mają działać w ramach prawa, a wszelkie spory powinny rozwiązywać sądy i do tego nie jest potrzebny dodatkowy urząd. W 2014 roku rząd planuje wydać także 3,28 mld zł na wzrost konkurencyjności gospodarki. W ramach tego zadania m.in. wdrażane są inicjatywy, których celem jest zwiększenie dostępu przedsiębiorców do kapitału, pobudzanie innowacyjności, konkurencyjności i przedsiębiorczości, jak też zapewnienie warunków do tworzenia nowych miejsc pracy. 1,29 mld zł ma zostać wydane na wspieranie budownictwa. 738,4 mln zł wyniosą wydatki Funduszu Restrukturyzacji Przedsiębiorstw, w tym 566,5 mln zł dotacja dla Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. 54 mln zł zostanie zmarnowane na promocję eksportu. 90 mln zł wyniosą wydatki na rynek telekomunikacyjny i pocztowy, który powinien być domeną wyłącznie prywatną (aktualnie w Wielkiej Brytanii prywatyzuje się pocztę królewską, nie mówiąc o operatorach telefonicznych). Z kolei na informatyzację rząd zamierza wydać aż 8 mld zł. Ponadto na realizację rządowego programu „Wspieranie przedsiębiorczości z wykorzystaniem poręczeń i gwarancji Banku Gospodarstwa Krajowego” zarezerwowano 259 mln zł. Zlikwidowana lub sprywatyzowana powinna zostać także Agencja Rozwoju Przemysłu, która tak rozwija polski przemysł, że oskarżana jest m.in. o doprowadzenie do upadłości Stoczni Gdańskiej. Także państwowe instytucje zajmujące się zarządzaniem nieruchomościami, powinny te nieruchomości sprzedać na rynku w krótkim czasie i zostać zamknięte, ratując ciężkie miliony podatników. Chodzi o: Agencję Nieruchomości Rolnych – 270 mln zł i Zasób Własności Rolnej Skarbu Państwa (ziemia zabudowania po PGR-ach) – 873 mln zł, Agencję Mienia Wojskowego (tereny wojskowe) – ponad 193 mln zł i Spółkę Restrukturyzacji Kopalń (nieruchomości pogórnicze) – 424 mln zł. Powinien istnieć zakaz państwowych inwestycji w ramach takich wielomiliardowych programów wymyślonych przez rząd Donalda Tuska, jak Inwestycje Polskie czy Innowacje Polskie. Państwo nie powinno także inwestować w transporcie (poza drogami publicznymi), podczas gdy tylko na inwestycje kolejowe ma zostać wydane 7,49 mld zł. Ponadto 3,26 mld zł zostanie w przyszłym roku przeznaczone na wspieranie zrównoważonego rozwoju transportu, 590 mln zł – na wspieranie transportu lotniczego i infrastruktury lotniczej, 360 mln zł – na wspieranie transportu morskiego i żeglugi śródlądowej. Prawie 2 mld zł wyniesie dotacja dla PKP PLK, a ok. 500 mln zł – dotacje celowe dla kolei. Tym wszystkim powinien zajmować się wyłącznie rynek, bo państwowe władztwo to pole do utrzymywania ciepłych posadek dla kolegów i do korupcji. Dlatego konieczna jest prywatyzacja przynoszących olbrzymie straty kolei, jak i LOT-u. W ciągu 12 lat australijski producent samochodów Holden otrzymał od podatników dotacje w łącznej wysokości 2,2 mld AUD, co nie przyniosło spodziewanych rezultatów. Teraz rząd wycofuje się całkowicie ze wsparcia dla tej firmy. Także rolnicy i rybacy powinni być traktowani jak normalni przedsiębiorcy działający na rynku. Niestety tak nie jest i na Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa podatnicy wydadzą w przyszłym roku ponad 1,82 mld zł, a na Agencję Rynku Rolnego – 346 mln zł. Samo Centrum Doradztwa Rolniczego w Brwinowie kosztuje podatników 15,5 mln zł, nie mówiąc o całej masie innych państwowych instytutów zajmujących się sprawami rolnictwa. Z kolei na wspieranie rybactwa śródlądowego i rybołówstwa morskiego przeznaczono 560 mln zł, a na ubezpieczenie upraw rolnych i zwierząt gospodarskich – 100 mln zł.