Mustafa Kemal Atatürk i o Turcji ogólnie

Denis

Well-Known Member
3 825
8 509
Witam wszystkich serdecznie! Swoją przygodę z forum, które przeglądam od dawna chciałem zacząć tym tematem.

Turcją fascynuję się od roku 2008, kiedy byłem tam na wakacjach. Jest to kraj "niby" religijny, ale chyba tylko w małych wioskach. Ludzie deklarują się jako osoby wierzące, ale wśród miastowych nie widać tej religijności.

Fascynuję mnie główny winowajca takiej średniej religijności Turków - twórca republiki, Mustafa Kemal Atatürk. Szukałem informacji i opinii, wyszukałem wypowiedź Korwina porównującą go do Pol Pota. Jedyne, co miało go różnić to brak mordów takiej skali oprócz ludobójstwa Ormian i innych pomniejszych czystek etnicznych czy też religijnych. Pisał też, że ta republika jest republiką tylko z nazwy.

Jakie są "osiągnięcia" Mustafy?

- obalenie sułtanatu
- wprowadzenie kalendarza gregoriańskiego, usunięcie elementów arabskich z języka tureckiego
- równouprawnienie kobiet
- zakaz noszenia burek, państwo świeckie
- pięcioletni plan gospodarczy, skąd my to znamy?

Taki jest ogólny zarys, a więc obalenie sułtanatu wydaję się ok. Nasuwa się tu jednak pytanie, co było dla Turcji lepsze? Sułtanat czy obecna republika? Kwestia dyskusyjna, bo musimy pamiętać o autorytarnych rządach założyciela republiki i jej wojskowym charakterze utrzymującym się jeszcze do niedawna. Zakaz noszenia burek, niby powinienem być za. Jestem przeciwnikiem noszenia burek i nie podoba mi się to, ale żeby zakazywać? To jest pewne ograniczenie i mimo niechęci trudno mi się z tym pogodzić. Państwo świeckie jak najbardziej, ale metody jakimi Atatürk do niego dążył były niehumanitarne.

Na wiki wyczytałem też taki fragment:

Zgodne z duchem kemalizmu jest to, by każda przedsiębiorczość, działalność gospodarcza, prowadzona była nie tylko w celu wzbogacenia podmiotu, ale także miała wartości społeczne.

Sam przywódca narodu wypowiedział się o wolności następująco:

Nieograniczona wolność jest nie do pomyślenia. Nawet prawo do życia, największe z praw, nie jest absolutne.

Przyznam się, że gdy wyjeżdżałem do Turcji na urlop to miałem o nim zdanie dosyć dobre. Wynikało to z niewiedzy, bo w sumie jedyne co o nim słyszałem to obalenie sułtanatu i stworzenie państwa świeckiego. Pogrzebałem trochę i zobaczyłem na własne oczy tą "wspaniałą" republikę. Już nawet nie będę wspominał o ingerencji państwa w gospodarkę jaką preferował, bo taki fetysz ma większość przywódców w mniejszym lub większym stopniu.

Jak wy go postrzegacie i dzisiejszą Turcję, która wydaję się odchodzić od jego nauk i kierować się... No właśnie gdzie? W stronę następnych ograniczeń i odbudowania islamu, a może też sułtanatu? Szkoda by było, bo jest to kraj mający szansę na wolność. Turcy szczególnie ci z miast nie odnoszą się z religią i są chyba jednymi z bardziej liberalnych w światku muzułmańskim, zresztą ostatnie zamieszki też nie wzięły się znikąd.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
Atatürk miał swoje dobre i złe strony.

Sułtanat był imperium, a każde imperium musi być mniej lub bardziej otwarte, na okupowane przezeń narody. Więc tolerancja narodowa musi być większa. Atatürk nie tylko wybił Kurdami (naszczuł ich) Ormian, ale także wybił sporo Greków. On realizował modną wówczas ideę państwa narodowego. Imperium nie było w stanie się utrzymać, był to przerośnięty, zatłuszczony biurokracją i intrygami potwór, zjadający samego siebie. Moim zdaniem gdyby nie Atatürk, to Turcja byłaby brytyjskim protektoratem.

Socjalizm i komunizm na świecie, oprócz wielomilionowych zbrodni i gigantycznych kradzieży, zniszczyły w wielu miejscach feudalną mentalność. Takie gówno, co siedzi w ludzkich głowach. Jego socjalizm nie był jakiś ogromny, to była wersja light.

Religia to taka zaraza, że jak się nie weźmie jej pod but, to ona cichcem i niepostrzeżenie postawi swe buciory na gardłach ludzi. Nadmiar religii zazwyczaj leczy się alkoholem, ale w niektórych okolicznościach, to zdecydowanie za mało.

Ja Atatürka szanuję jako doskonałego dowódcę, z kampanii o Dardanele. Naprawdę cwany skurwysyn przechuj. Umiał wykorzystać wywiad, znał terminy ostrzałów artyleryjskich i natarć, umiał się do nich przygotować, ale o tym się mało mówi i pisze.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736

Dzisiaj, 24 kwietnia (18:07) Aktualizacja: 18 minut temu
Prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden nazwał rzeź Ormian ludobójstwem. Takie słowo padło w oświadczeniu wydanym z okazji dnia upamiętnienia tej zbrodni. Komunikat mówi o 1,5 mln Ormian "deportowanych, zamordowanych lub zmuszonych do marszu do śmierci podczas kampanii eksterminacji". - Radzę Stanom Zjednoczonym, by przyjrzały się własnej historii i teraźniejszości - odpowiedział na to Ibrahim Kalin, rzecznik prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana. Z kolei dla Armenii to kwestia nie tylko "prawdy i historycznej sprawiedliwości", ale także bezpieczeństwa.
"Każdego roku tego dnia wspominamy życie wszystkich tych, którzy zginęli w ludobójstwie Ormian za czasów Imperium Osmańskiego i ponownie zobowiązujemy się, by taka zbrodnia nie zdarzyła się nigdy więcej" - napisano w oświadczeniu opublikowanym przez Biały Dom.
Już wcześniej, w piątek, Bloomberg informował, powołując się na źródła, że prezydent Biden powiedział tureckiemu przywódcy Recepowi Tayyipowi Erdoganowi, iż uzna rzeź Ormian z lat 1915-1917 za ludobójstwo.
Tym samym jest pierwszym prezydentem USA od 40 lat, który nazwał tak publicznie masowe mordy w Imperium Osmańskim sprzed ponad 100 lat. Ostatni raz takiego terminu spośród amerykańskich przywódców użył w 1981 roku Ronald Reagan.
Wpływowa w USA diaspora Ormian od lat lobbuje, by amerykański rząd oficjalnie uznał masakrę sprzed 100 lat za ludobójstwo. Działania te zostały wzmocnione w trakcie ubiegłorocznego krwawego konfliktu zbrojnego w Górskim Karabachu, gdzie Turcja aktywnie wspierała przeciwko Armenii stronę azerbejdżańską.

Reakcja władz Armenii

W grudniu 2019 roku Senat Stanów Zjednoczonych przyjął jednomyślnie rezolucję, uznającą za ludobójstwo rzeź Turków na Ormianach w Imperium Osmańskim w czasie I wojny światowej, w latach 1915-1917. Wcześniej rezolucję uchwaliła Izba Reprezentantów.
Rzeź Ormian jest drugim po Holokauście najlepiej udokumentowanym ludobójstwem w czasach nowożytnych. Według tureckich obliczeń zginęło wówczas 972 tys. osób, natomiast Ormianie liczbę ofiar szacują na 1,5 mln osób.

Premier Armenii Nikol Paszynian oświadczył, że uznanie rzezi Ormian za ludobójstwo przez prezydenta USA Joe Bidena to dla jego kraju kwestia nie tylko "prawdy i historycznej sprawiedliwości", ale także bezpieczeństwa.
Zdaniem Paszyniana deklaracja Bidena jest szczególnie ważna z uwagi na ubiegłoroczny konflikt zbrojny w Górskim Karabachu, gdzie Turcja aktywnie wspierała przeciwko Armenii stronę azerbejdżańską.

Ankara protestuje

W odpowiedzi tureckie ministerstwo spraw zagranicznych stwierdziło, że Turcja "nie będzie od nikogo pobierać lekcji na temat naszej historii".
Szef MSZ Turcji Mevlut Cavusoglu napisał, że "całkowicie odrzuca" decyzję prezydenta USA Joe Bidena o uznaniu za ludobójstwo rzezi Ormian w Imperium Osmańskim w latach 1915-1917. Jak dodał, jest to decyzja "oparta jedynie na populizmie".
"Polityczny oportunizm jest największą zdradą pokoju i sprawiedliwości" - napisał Cavusoglu na Twitterze we wpisie opublikowanym krótko po wydaniu przez Biały Dom oświadczenia nazywającego zbrodnię na Ormianach ludobójstwem.

Turcja podkreśla, że do masakr na Ormianach doszło w czasie konfliktu i nie miały one podłoża etnicznego bądź religijnego. Ankara protestuje przeciwko określeniu "ludobójstwo" i kwestionuje szacowaną na ponad 1 mln liczbę ofiar. Przyznanie się Turcji do tego ludobójstwa jest jednym z warunków przyjęcia jej do Unii Europejskiej.
Dotychczas ludobójstwo Ormian uznało 30 krajów na świecie, w tym Polska. Fakt ten uznały także Parlament Europejski, Rada Europy i papież Jan Paweł II.

Dzień Pamięci o Ludobójstwie Ormian

Tłumy odwiedziły w sobotę kompleks pomników upamiętniających rzeź Ormian i złożyły kwiaty pod wiecznym ogniem na wzgórzu Cicernakaberd w stolicy Armenii, Erywaniu. Jak informuje agencja AP, złożone przez odwiedzających wzgórze kwiaty utworzyły ścianę mierzącą 2 metry wysokości.
Obchodzony w sobotę Dzień Pamięci o Ludobójstwie Ormian upamiętnia wydanie przez tureckie władze w 1915 r. rozkazu aresztowania setek ormiańskich intelektualistów, co uznawane jest za początek systematycznych prześladowań, które pochłonęły życie ponad miliona ludzi.
Z czysto ludzkiego punktu widzenia, cieszę się, że to wreszcie zostało uwzględnione, ale zastanawiam się, co Demokraci zamierzają tym ugrać i o co im chodzi z drażnieniem Turków?

A może chodzi o danie pstryczka Żydom jako monopolistów polityki historycznej opartej o tezie wyjątkowego ludobójstwa Holocaustu?
 
Do góry Bottom