Mówienie per "pan" do księży (o księżach)

L

lebiediew

Guest
Pytanie do ateistów, agnostyków, wyznawców LPS i innych: co myślicie o mówieniu per "pan" do księży/biskupów albo o księżach/biskupach? Czy gdy macie kontakt z księżmi do mówicie "proszę księdza albo "szanowny księże", czy witacie się z nimi "Szczęść Boże"? Czy gdy rozmawiacie o nich to mówicie ojciec Rydzyk, biskup Pieronek, arcybiskup Glemp czy celowo podkreślacie, że macie w dupie kościelne hierarchie? Uważacie, że to bezsensowny wojujący ateizm czy dobra metoda walki z wpierdalającym się w nasze życie kościołem?

W bonusie ciekawy monolog Douga o tym, że walczyć z religią należy poprzez walkę nie z fundamentalistami, ale z pseudokatolikami i wierzącymi-niepraktykującymi, którzy stanowią większość (od 3:45):
 

Lancaster

Kapłan Pustki
1 168
1 115
Księża to zwykli ludzie, więc nie ma sensu się do nich jakoś szczególnie zwracać. Tak szczerze, to mi kler nie przeszkadza.
 

Hitch

3 220
4 877
Kiedyś w liceum stoczyłem wojnę charakterów z księdzem od religii. Upierał się, żebym zwracał się do niego według prawa kanonicznego, czy czego tam. Ja oczywiście nie chciałem. Stanęło na tym, że mówiąc do kogoś per pan, okazuję tej osobie szacunek, niezależnie od tego kim jest. I jeśli mu to nie pasuje, mogę się w ogóle nie zwracać, co będzie równoznaczne z nieszanowaniem go na żadnej płaszczyźnie.

Ustąpił, choć potem razem z wychowawczynią próbowali mnie ujebać podstępem. Religia zaczęła doliczać się do średniej ocen, a ja niezbyt często gościłem na niej, bo nie dawałem prowadzić lekcji, ciągle dyskutując i zaprzeczając naukom kościoła. O fakcie możliwości niezdania z powodu religii dowiedziałem się kiedy dostałem zawiadomienie o zagrożeniu nieklasyfikowaniem. Ale i to się obróciło przeciwko szkole, bo zacząłem ubiegać się o zapewnienie mi lekcji etyki, skoro religia jest sprzeczna z moimi przekonaniami. Jak się później okazało, doprowadziłem do powstania pierwszych tego typu zajęć w mieście od dłuższego czasu, bo szkoła miała i problem ze znalezieniem nauczyciela i... z zebraniem chętnych. Jakiś chłopina musiał dymać specjalnie w godzinach wieczornych do pięcioosobowej (w tym ja) grupy ludzi z różnych szkół.

Walczyłem z system nawet, kiedy jeszcze myślałem, że chcę go bronić z bronią w ręku :)
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 111
Jeśli ateista ma kontakt z księżmi i biskupami, to znaczy, że albo ma do nich jakiś interes, albo kontaktuje się z nimi w pracy. W obu przypadkach najczęściej musi okazać jakiś tam szacunek.
 

Hitch

3 220
4 877
Zbyszku, kiedyś można było się zwolnić, ale potem jakiemuś oszołomowi wpadł do głowy pomysł uczynienia z niej obowiązkowego przedmiotu (lub zrobienia etyki takową dla niewiernych). Z tego już nie dało się zwolnić, ale można było strollować szkołę domaganiem się zapewnienia alternatywy :)
 

father Tucker

egoista, marzyciel i czciciel chaosu
2 337
6 522
Moja alternatywa to było siedzenie w bibliotece i odrabianie zadań domowych z innych przedmiotów :D

A co do tematu: ja jak muszę rozmawiać z kimś ze stanu kapłańskiego używam słowa "wielebny". To jest neutralne słowo, brzmi lepiej niż "pan ksiądz" no i nie zraża do mnie rozmówcy, a nie brzmi służalczo w stylu: ojcze Tadeuszu. Czyli: wielebny ksiądz, wielwbny księże proboszczu, wielebny ksiądz arcybiskup, lub po prostu "wielebny". Tak samo: wielebny pastor, wielebny rabbi, wielebny mufti itp.

wyjątek to papież, wtedy możemy mówić "wasza świątobliwość". Pewnie podobnie można powiedzieć do każdego szefa zorganizowanej religii, w stylu "jego świątobliwość Dalaj Lama XIV" Ale z dalaj Lamą jeszcze nie rozmawiałem ;)
 

Zbyszek_Z

Well-Known Member
1 021
2 466
U mnie to też był obowiązkowy przedmiot wliczający się do średniej ale jakoś dało się wymknąć a było to raptem kilka lat temu. Pewnie zależy od szkoły. Obowiązkowa religia jest oczywiście głupotą, ale nie bardziej od samego w sobie obowiązku szkolnego gdzie tylu przeciwników nie ma. Powiedziałbym nawet, że wiele przedmiotów znacznie gorzej oddziałuje gdyż jest przesiąknięta propaństwową propagandą. Przoduje w tym WOS, ale na polskim czy historii też jest wiele bzdur.

A sam mówię raczej "proszę księdza" itp. i jakoś kołek w dupie mi nie staje. Większy problem miałbym z uściśnięciem dłoni jakiemuś politykowi.
 

Piter1489

libnetoholik
2 072
2 035
Ja konsekwentnie do księdza mówiłem "dzień dobry" na korytarzu, po prostu jakieś "niech będzie pochwalony" wydawało mi się w moich ustach głupie i sztuczne. Chodzenie na religię mi nie przeszkadzało, ksiądz był raczej spoko i nawet można było z nim pogadać.
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 111
Te określenie "wielebny" to mi się nie wydaje neutralne, tylko jeszcze bardziej katolickie niż samo "księże".
 

pampalini

krzewiciel słuszności
Członek Załogi
3 585
6 855
Ja bym mówił "proszę księdza", jeśli miałbym jakiś interes, żeby z nimi rozmawiać.
 
D

decha_131

Guest
Jak bym rozmawiał z pastorem, to bym mówił do niego per pastor, w czym problem?

Kiedyś w liceum stoczyłem wojnę charakterów z księdzem od religii. Upierał się, żebym zwracał się do niego według prawa kanonicznego, czy czego tam. Ja oczywiście nie chciałem. Stanęło na tym, że mówiąc do kogoś per pan, okazuję tej osobie szacunek, niezależnie od tego kim jest. I jeśli mu to nie pasuje, mogę się w ogóle nie zwracać, co będzie równoznaczne z nieszanowaniem go na żadnej płaszczyźnie.
+100000 punktów do antysystemowości - wielka dyskusja na lekcjach religii z księdzem. Oczywiście muszą być wysuwane argumenty z kamieniem itd. Albo jeszcze lepsi są wkurzeni młodzi katolicy, który chcą dowieść księdzu (!), że prezerwatywy lub seks przedmałżeński nie jest grzechem. Takie typki jeszcze gorsze od ateistów i jeszcze bardziej śmieszne.
Ja tam zawsze kłóciłem się z panią od WoSu i historii która była zakutą systemową pałą. Można byłoby są pokazywać w ogrodze zoologicznym jak przykład leminga.
A w gimnazjum odpowiedzią obowiązującą na pytanie jaki jest najlepszy ustrój było powiedzenie, że demokracja bezpośrednia, ale trudno zrealizować są w tak wielkim kraju, więc realna jest tylko pośrednia. Inaczej nie można byłoby powiedzieć, bo wtedy była niższa ocena.


U mnie to też był obowiązkowy przedmiot wliczający się do średniej ale jakoś dało się wymknąć a było to raptem kilka lat temu. Pewnie zależy od szkoły. Obowiązkowa religia jest oczywiście głupotą, ale nie bardziej od samego w sobie obowiązku szkolnego gdzie tylu przeciwników nie ma. Powiedziałbym nawet, że wiele przedmiotów znacznie gorzej oddziałuje gdyż jest przesiąknięta propaństwową propagandą. Przoduje w tym WOS, ale na polskim czy historii też jest wiele bzdur.

Nie wiem, u mnie w 16 tys. mieście, które leży w diecezji przemyskiej (największy współczynnik uczestnictwach na Mszach Św.) nie było problemu z nie-chodzeniem na religię. Zielonoświątkowcy i świadkowie Jehowy siedzieli sobie w bibliotece lub na innych zajęciach. Ale ból dupy z rezygnacją zawsze mają ateiści. Są też ateiści którzy chodzą do kościoła. Ateiści to najwięksi tchórze, którzy boją się cokolwieć zrobić, bo boją się niby jakiejś przemocy itd. Może wyznawali zasadę "mądry ateista nie propaguje ateizmu" - co jest racją, więc można to zrozumieć. Znałem nawet ateistów uczęszczących na katolicką uczelnię wyższą i zawsze się obrażali innych ludzi religijnych, obnosili się ze swoim ateizmem, chcieli upadku Kościoła, co trochę było odcięciem ręki która ich karmi.
 

military

FNG
1 766
4 727
Hm, nie rozmawiałem z żadnym księdzem w zasadzie od ślubu, a wtedy of kors miałem interes, więc proszę ksiundza itp. Teraz nie wiem, jak bym powiedział. Chyba starałbym się unikać bezpośrednich zwrotów, pytałbym bezosobowo. Wkurza mnie to tak, jak "panie pośle", "panie prezydencie" itp. Rozumiem jeszcze "panie doktorze" - zwracam się do specjalisty, a nie do osoby, poza tym takie zwroty są wygodniejsze, nie buduje się żadna więź emocjonalna między pacjentem a lekarzem, nie mam problemu że zagląda mi tam, gdzie nie chciałbym aby zaglądał ktoś inny.:) Ale już "ksiądz" specjalistą nie jest, nie uzyskuję od niego osobistych porad - podobnie z politykami. To tak, jakbym zwracał się do sąsiada-kucharza "panie kucharzu". Bez sensu.

A propos dyskutowania z księdzem na lekcji religii: i dobrze, bardzo dobrze, że młodzież próbuje myśleć za siebie i kwestionować religijne dogmaty. Religia to nie nauka. Decha, według ciebie lepiej byłoby, gdyby wszyscy łykali wszystko jak leci i nie protestowali?
 

Zbyszek_Z

Well-Known Member
1 021
2 466
Skąd niby przekonanie, że antyklerykałowie to materiał na przyszłych libertarian czy innych anty-państwowców?

Kwestionują religijne dogmaty a łykają bez chwili zastanowienia całą propagandę z innych przedmiotów. Wcale nie myślą za siebie, tylko powtarzają po Palikocie. Cały antyklerykalizm jest tworem lewackiej propagandy. Mi lata czy ktoś wierzy boga i idzie się spowiadać ale wiara w państwo i unie europejską już nie jest tak neutralna dla mojego życia.

Większość antyklerykałów to lewacy, którym nie może przejść przez gardło jak kościół jest rzekomo nieopodatkowany i dostaje dotacje od państwa, kiedy sami na lewo i prawo chcieliby wszystko dotować, poza kościołem oczywiście. Zwiększyli by wydatki 10x i dali każdemu po laptopie z internetem i wpisali to do karty praw człowieka, do tego antykoncepcja, in-vitro itp. Wszystko za pieniądze podatnika. Od przymusu religii przejdą do zakazu, no bo przecież jest presja społeczna. Bóle dupy o śluby dla homo czy rzekomą przymusowość chrztów i ślubów. No bo co ludzie powiedzą? Czy to nie jest śmieszne? Ateista-antyklerykał bierze ślub kościelny i chrzci dzieci bo tak wypada. Bojownicy po cholerze.
 

Szynka

Złota szynka wolnego rynku.
1 209
2 055
Mi lata czy ktoś wierzy boga i idzie się spowiadać ale wiara w państwo i unie europejską już nie jest tak neutralna dla mojego życia.
A mi nie lata i wcale nie jest to tak neutralne dla mojego życia. Ludzie niech sobie wierzą w co chcą, jebie mnie to. Księża nie płacą podatków? Ok, nie polepszy mi się jak zaczną płacić, a zawistny nie jestem.
Ale jako ateistę boli mnie, że członkowie mojej rodziny wierzą w jakieś bajki. Czasem presja społeczeństwa jest ogromna i nawet ateiści-antyklerykałowie biorą ślub kościelny, żeby mieć spokój. Bo co, odwrócisz się od rodziny swojej i narzeczonej?
 

Alu

Well-Known Member
4 634
9 696
Nawet nie wiem jak się zwracam, już dawno z żadnym księdzem nie gadałem i nie pamiętam. Ogólnie trochę mnie bawią ateiści, którzy spędzają więcej czasu na dyskusjach o kapłanach, kościele, bogu itd od wierzących.
 
D

decha_131

Guest
A propos dyskutowania z księdzem na lekcji religii: i dobrze, bardzo dobrze, że młodzież próbuje myśleć za siebie i kwestionować religijne dogmaty. Religia to nie nauka. Decha, według ciebie lepiej byłoby, gdyby wszyscy łykali wszystko jak leci i nie protestowali?

A jaki ma sens chodzenie na religie i krytyka religijnych dogmatów na takich zajęciach? Ja gdybym był katechetą to kazałbym odrazu takie osoby wypisać.
Religia to nie nauka, ale teologia już tak. Rothbard stosuje identyczną argumentację jak św. Tomasz z Akwinu (ciekawe, że używał określenia "święty", choć był niewierzący), a jednak nie uważamy, że szkoła austriacka nie jest nauką.
 

military

FNG
1 766
4 727
A jaki ma sens chodzenie na religie i krytyka religijnych dogmatów na takich zajęciach? Ja gdybym był katechetą to kazałbym odrazu takie osoby wypisać.

Myślałem że ogólnie szkoła ma uczyć krytycznego myślenia, no ale widać się mylę. Jakbyś był katechetą, to g. byś zrobił, bo on nie ma prawa wypisać kogoś z lekcji religii. Zapisują rodzice. Jak cię nie wypiszą, masz chodzić i tyle. Co nie znaczy, że musisz wszystko łykać jak młody pelikan.
 
Do góry Bottom