Monopol na przemoc źródłem pokoju na świecie

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
A co jeśli monopolista tymczasowo wyzbędzie się swojego monopolu na przemoc?

"Zapomnijcie o prawach człowieka" - mówił prezydent Filipin. Po 6 tygodniach zamordowano ponad 500 osób
past, AP 12.08.2016 10:51

26-latka ściska ciało swojego partnera, który został zamordowany przez nieznanych sprawców (CZAR DANCEL / REUTERS / REUTERS)


• Nowy prezydent Filipin wzywał od samosądów i zabijania dilerów
• Od kiedy objął urząd, bezprawnie zabito już ponad 500 osób
• Podejrzani o posiadanie narkotyków są zabijani bez procesu i śledztwa


- Możecie zapomnieć o prawach człowieka, które stałyby ponad prawem. Nieroby i dilerzy narkotyków, lepiej stąd uciekajcie, bo skończycie na dnie Zatoki Manilskiej (Manila to stolica Filipin - red.) - mówił krótko przed wyborami prezydenckimi 71-letni Rodrigo Duterte. W maju wygrał te wybory, 30 czerwca zaczął urzędować.


Jeszcze jako burmistrz Manili Duterte był odpowiedzialny za działanie szwadronów śmierci w mieście. W kampanii zapowiadał bezwzględne rozprawienie się z dilerami i narkomanami, w tym wolną rękę na ich zabijanie. Tak też się stało.

Ciała obowiązane taśmą i kartki z napisem "ćpun"
Od początku lipca policja i cywile "biorący sprawiedliwość w swoje ręce" zabili ponad 500 osób podejrzewanych o handel narkotykami. Organizacje pozarządowe donoszą o nawet 700 ofiarach. Aresztowano ponad 7 tysięcy osób. Mówi się o setka tysięcy, które oddały się w ręce policji, by uniknąć zamordowania.

Jak opisuje "The Guardian", powstały "listy śmierci", na których znajdują się osoby, podejrzewane o to, że "mają coś wspólnego z narkotykami". Mogą to być dilerzy, narkomani, jednak według niektórych - trafiają tam też przypadkowe osoby. Wymiar sprawiedliwości w żaden sposób nie kontroluje sytuacji. Nie ma procesów, sprawdzania dowodów. Jeśli ktoś jest na liście, może zostać zabity.

Ciała ofiar pojawiają się na ulicach największych miast. Zdarza się, że są obwiązywane taśmą. Mają przyczepione kartki z napisami "ćpun", "diler".

Dziewczyna obejmuje zabitego chłopaka. Duterte: To melodramat
Bez żadnego procesu i śledztwa nieuniknione są przypadkowe ofiary. Tak było choćby w przypadku 22-letniej Rowena Tiamson. Nie była na liście śmierci, jednak została zamordowana.

Wielu mieszkańców poruszyło zdjęcie młodego Michaela Siarona, kierowcy rikszy. Widać na nim, jak partnerka ściska jego ciało po tym, jak został zastrzelony na ulicy. Jednak prezydent Duterte zbył głosy protestu, nazywając zdjęcie "melodramatycznym".

Tragiczne są też warunki, w jakich żyją aresztowani przez policję w związku z rzekomym posiadaniem narkotyków. Dziesiątki i setki osób są upychane w niewielkich celach i przepełnionych więźniach.

Organizacje pozarządowe, w tym Human Rights Watch, wzywają ONZ do potępienia działań policji i prezydenta. Protestują też lewicowe ugrupowania w samych Filipinach.

Także Stany Zjednoczone "wyraziły zaniepokojenie" sytuacją w kraju. Departament Stanu zażądał od władz wyjaśnień oraz przestrzegania praw człowieka. Rzecznik departamentu skrytykowała tez słowa Duterte, który nazwał ambasadora USA "gejem".

Praworządność jak widać nie jest jakąś niezbędną istotą państwowości. Hahahaha.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Jest tam państwowy monopol na broń?

W latach 60. XX wieku do władzy na Filipinach doszedł reżim wojskowy pod przywództwem Ferdinanda Marcosa. Niemal natychmiast rozpoczęło się rozbrajanie ludności cywilnej w ramach programu "Nowe Społeczeństwo" (The New Society albo Bagong Lipunan). Konfiskata w połączeniu z uchwaleniem super restrykcyjnych przepisów doprowadziły do tego, że większość rynku zeszła do podziemia. Dzisiaj są rejony w tym kraju, gdzie 3/4 mieszkańców wytwarza nielegalnie broń w przydomowych warsztatach rusznikarskich.

Przy okazji: Filipiny to także państwo z najwyższym na kuli ziemskiej odsetkiem zabijanych polityków :)

 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 181
Książki Pinkera póki co jeszcze nie czytałem. Za to jakiś czas temu czytałem „Handel i Pokój – Geneza i ewolucja liberalnego pacyfizmu” Dariusza Grzybka. Autor liberalnym pacyfizmem nazywa pogląd
- w wersji silnej, że handel prowadzi do pokoju
- w wersji słabej, że pokój może być utrwalony poprzez rozwój handlu.
Czytając liberałów zdawałem sobie sprawę z tego, że kiedyś takie poglądy występowały, ale przed przeczytaniem tej książki nie miałem pojęcia jak bardzo to był kiedyś rozpowszechniony pogląd. Autor przedstawia tu poglądy bardzo wielu postaci z bardziej znanych: Monteskiusz, Hume, Bentham, Constant, Condorcet, Bastiat, Molinari, Spencer, Cobden, ale też mnóstwa dziś zapomnianych. Trzeba zaznaczyć, że nie wszyscy zwolennicy tego poglądu byli liberałami i nie wszyscy liberałowie go popierali (np. Smith), ale w XIX wieku liberalny pacyfizm wyraźnie związany był z leseferyzmem i w środowisku jego zwolenników najdłużej przetrwał. Pierwsza wojna musiała mocno nim zachwiać, podobnie jak Wielki Kryzys teorią ekonomicznego liberalizmu i pewnie te wydarzenia przyczyniły się do spadku popularności liberalizmu ogólnie. Wracając do książki to może nie będę wyszczególniał co pisali dani myśliciele, a przejdę do współczesności. W latach osiemdziesiątych XX wieku co prawda ukazała się jeszcze książka Richarda Rosecrance’a „The Rise of the Trading State. Comerce and Conquest in the Modern World” napisana w duchu liberalnego pacyfizmu, ale tendencje były odmienne. Wielu uczonych wskazywało na odwrotny związek – to ustanowienie pokoju zapewnia warunki do rozwoju handlu. Niejaka Katherine Barbieri „posługując się metodą porównań w diadach, dowodziła w swych pracach, że handel raczej sprzyja pokojowi, kiedy relacje handlowe mają charakter symetryczny, podczas gdy ich niesymetryczność częściej prowadzi do powstawania konfliktów. Poza tym w wielu wypadkach wspierają pokój raczej izolacja lub umiarkowane kontakty niż intensywny handel”. Spotkała się jednak ona z krytyką, że przyjęcie takiej metody prowadzi do błędnych wniosków. Sam autor książki twierdzi, że główna idea liberalnego pacyfizmu w mocnej wersji okazała się iluzją, choć chwilę przedtem łagodniej przyznawał, że „wyjaśnienia w duchu liberalnego i demokratycznego (konkurencyjna idea o wpływie demokracji na pokój) pokoju, nawet jeśli prawdziwe, nie muszą być kompletne, obecna sytuacja międzynarodowa do pewnego stopnia poddaje się analizom w duchu realizmu politycznego, czy też neorealizmu”. Mnie zainteresowało spojrzenie na twórczość dawnych liberałów przez pryzmat Pinkera. Jeśli Pinker, tak jak zasugerował Pampalini, wskazywał na wolny rynek jako jedno ze źródeł redukcji przemocy to daje to ciekawe spostrzeżenie. Bo to znaczyłoby, że generalnie ci liberałowie mieli rację, nawet jeśliby się faktycznie okazało, że na arenie międzynarodowej wzrost handlu nie redukował agresji, to w kontaktach pomiędzy zwykłymi ludźmi już tak. I w takiej wersji byłoby to o tyle ciekawe, że dawałoby to dobry argument przeciwko państwom.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Pinker generalnie uważa, że jedną z głównych przyczyn zaniku przemocy była monopolizacja tejże w jednym ośrodku. Ponieważ konkurencja jest na ogół dużo skuteczniejsza w generowaniu produktów niż monopol, to jeżeli produktem konkurujących ze sobą ośrodków będzie przemoc, wówczas będzie jej więcej i więcej ludzi będzie ginąć na skutek użycia siły (zwiększy się skuteczność).
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 181
Ale pampalini wspominał, że on też mówił o wolnym rynku i może jakieś dowody na to przedstawił. Ciekawe czy są jakieś badania, które pokazują związek przemocy i wolnego rynku?
 
Do góry Bottom