hetman_sloniowy
New Member
- 5
- 0
Zamieszczam poniżej tekst, który napisałem już kawałek czasu temu. Pomyślałem, że to jest odpowiednie miejsce, aby go zamieścić i dać do przedyskutowania. Zapraszam do lektury.
Krytyka tzw. „aksjomatów” libertariańskich
[mises.pl]
Cytuj
Robert Pole
„Gdy fabryka emituje olbrzymie ilości cząsteczek dwutlenku siarki, które wnikają do czyichś płuc i powodują obrzęk, oznacza to, że właściciele zakładu dopuścili się wobec tego człowieka takiej samej agresji, jakiej dopuściliby się, łamiąc mu nogę.”
Robert Poole, cytowany w Manifeście Libertariańskim.
1. Samoposiadanie,
2. Pierwotne przywłaszczenie,
3. Nieagresja
Aksjomat o samoposiadaniu – każdy człowiek jest właścicielem samego siebie, każdej części swojego ciała,
Aksjomat o pierwotnym przywłaszczeniu – właścicielem dobra, które nie należy do nikogo, może zostać tylko ten, kto pierwszy włoży pracę w jego zdobycie lub wytworzenie,
Aksjomat o nieagresji – nikt nie ma prawa do agresji skierowanej przeciwko własności innego człowieka.
Uwaga pierwsza. Powyższe twierdzenia nie są aksjomatami, a normami etyki libertariańskiej. Opisują bowiem to, co powinno być, a nie to, co jest. Czyżby popełniono błąd w tłumaczeniu? Jeśli nie, to należałoby nie używać w tym kontekście słowa „aksjomat”.
Uwaga druga. Twierdzenia o samoposiadaniu nie sposób obronić, bo jest wewnętrznie sprzeczne. Dziecko powstało z ciała swoich rodziców – jest zatem ich własnością. Skoro jest ich własnością to nie jest właścicielem samego siebie.
Uwaga trzecia. Pojęcie pierwotnego przywłaszczenia jest nieostre, tj. możemy wyróżnić wiele sytuacji, w których nie wiadomo czy ono nastąpiło, czy nie. Nie wiadomo bowiem jak wiele pracy należy włożyć w zdobycie lub wytworzenie dobra, by stać się jego właścicielem. Należy tu przytoczyć ważne stwierdzenie z fizyki o tym, że każde dwie cząstki oddziaływają na siebie wzajemnie (oddziaływanie to może być silne, a może być bliskie zera). Zatem każdy człowiek i jego własność oddziaływa na dobra niczyje. Nie określono kryterium, na podstawie którego można by jednoznacznie odróżnić oddziaływania, które doprowadzają do pierwotnego przywłaszczenia, od tych które do niego nie doprowadzają. Brak takiego kryterium i, jak się wydaje, niemożliwość jego określenia, powodują, że wiele sporów o to, kto powinien być uznany właścicielem danego dobra, nie może zostać rozstrzygniętych.
Uwaga czwarta. Problem z nieagresją jest podobny do problemu z pierwotnym przywłaszczeniem. Każdy człowiek i jego własność zawsze w pewien sposób wpływa na innych ludzi i cudzą własność. Nie określono kryterium rozstrzygającego kiedy ten wpływ należy określić agresją a kiedy nie. Należy tu dodać, że doskonała izolacja (czyli wpływ zerowy) jest w praktyce niemożliwa. Słońce świeci, fotony odbijają się od rozmaitych ciał nie zważając czyją są własnością, podobnie czynią fale dźwiękowe, a każda cząstka przyciąga lub odpycha każdą inną z określoną siłą. Zatem wszelkie słowa, gesty, ruchy, które są w zasięgu percepcji drugiego człowieka, wpływają na niego i jego własność, zmieniają ją fizycznie (choćby nieznacznie, a nawet niezauważalnie), a więc mogą być odebrane jako agresja.
Uwaga piąta. W tak drobiazgowym ujęciu norm libertariańskich widać zarówno ich największe zalety jak i wady. Zalety polegają na tym, że z jednej normy – o poszanowaniu praw własności, można wywnioskować wiele innych, uznanych powszechnie i głoszonych przez największe światowe religie: o kradzieży, kłamstwie, zabójstwie, itp. Co do zabójstwa i kradzieży, to nie ma co do tego wątpliwości, że są to działania wbrew libertariańskim normom etycznym. Może natomiast budzić wątpliwości to, czy kłamstwo również wynika z poszanowania praw własności. I trzeba powiedzieć, że wynika. Uzasadnienie jest następujące i polega na szczegółowym opisie przebiegu procesu kłamstwa. Oszust wygłaszając zdanie wprawia w ruch swą krtań, a ta powoduje drganie cząstek powietrza i przez to rozchodzenie się fali dźwiękowej. Drgające cząstki oddziaływają na słuch oszukiwanego, na jego wewnętrzne organy słuchowe, po czym neurony przekazują impuls do mózgu, co powoduje odbiór i przetwarzanie informacji. Niewątpliwie w ciele oszukiwanego zaszły fizyczne zmiany, co prawda, nie widoczne gołym okiem. Zmiany te, jeśli doprowadziły do przetwarzania fałszywych informacji, oszukany może uznać za niepożądane, a działanie oszusta za, swego rodzaju, napaść. Napaść bardziej podobną do tej, jaką wyrządza chuligan niż złodziej, ale subtelniejszą.
Na podobnej zasadzie można uzasadnić, że zakłócanie ciszy nocnej (i nie tylko nocnej) jest naruszeniem praw własności. Podobnie też jest z obrazą uczuć religijnych, sianiem zgorszenia przez nieobyczajne zachowanie, ubieranie się czy słownictwo. I tu pojawia się problem ujawniający wady w/w norm, wynikający ze zróżnicowanej wrażliwości ludzi na poszanowanie cudzej własności. Gdyby wszyscy byli jednakowo wrażliwi, nie byłoby kłopotu, jednak co zrobić z tymi, którzy przejawiają dużo większą wrażliwość niż przeciętna? Trzymając się normy o nieagresji, nic nie stoi na przeszkodzie by ktoś uznał choćby najmniejszy wpływ cudzej własności na swoją za objaw agresji. Zgodnie z etyką libertariańską, taką „napaścią” może być nie tylko nieobyczajne zachowanie, ale każde zachowanie (Motywy uznania danego, wydawałoby się nieszkodliwego, zachowania za napaść mogą być rozmaite. Np. obraza uczuć estetycznych, religijnych, negatywne skojarzenia czy też złośliwość, złość, nienawiść do osoby). Ten poważny problem jest spowodowany przez brak dobrej definicji agresji i klarownego kryterium odróżniającego oddziaływania agresywne od nieagresywnych.
Krytyka tzw. „aksjomatów” libertariańskich
[mises.pl]
Cytuj
Robert Pole
„Gdy fabryka emituje olbrzymie ilości cząsteczek dwutlenku siarki, które wnikają do czyichś płuc i powodują obrzęk, oznacza to, że właściciele zakładu dopuścili się wobec tego człowieka takiej samej agresji, jakiej dopuściliby się, łamiąc mu nogę.”
Robert Poole, cytowany w Manifeście Libertariańskim.
1. Samoposiadanie,
2. Pierwotne przywłaszczenie,
3. Nieagresja
Aksjomat o samoposiadaniu – każdy człowiek jest właścicielem samego siebie, każdej części swojego ciała,
Aksjomat o pierwotnym przywłaszczeniu – właścicielem dobra, które nie należy do nikogo, może zostać tylko ten, kto pierwszy włoży pracę w jego zdobycie lub wytworzenie,
Aksjomat o nieagresji – nikt nie ma prawa do agresji skierowanej przeciwko własności innego człowieka.
Uwaga pierwsza. Powyższe twierdzenia nie są aksjomatami, a normami etyki libertariańskiej. Opisują bowiem to, co powinno być, a nie to, co jest. Czyżby popełniono błąd w tłumaczeniu? Jeśli nie, to należałoby nie używać w tym kontekście słowa „aksjomat”.
Uwaga druga. Twierdzenia o samoposiadaniu nie sposób obronić, bo jest wewnętrznie sprzeczne. Dziecko powstało z ciała swoich rodziców – jest zatem ich własnością. Skoro jest ich własnością to nie jest właścicielem samego siebie.
Uwaga trzecia. Pojęcie pierwotnego przywłaszczenia jest nieostre, tj. możemy wyróżnić wiele sytuacji, w których nie wiadomo czy ono nastąpiło, czy nie. Nie wiadomo bowiem jak wiele pracy należy włożyć w zdobycie lub wytworzenie dobra, by stać się jego właścicielem. Należy tu przytoczyć ważne stwierdzenie z fizyki o tym, że każde dwie cząstki oddziaływają na siebie wzajemnie (oddziaływanie to może być silne, a może być bliskie zera). Zatem każdy człowiek i jego własność oddziaływa na dobra niczyje. Nie określono kryterium, na podstawie którego można by jednoznacznie odróżnić oddziaływania, które doprowadzają do pierwotnego przywłaszczenia, od tych które do niego nie doprowadzają. Brak takiego kryterium i, jak się wydaje, niemożliwość jego określenia, powodują, że wiele sporów o to, kto powinien być uznany właścicielem danego dobra, nie może zostać rozstrzygniętych.
Uwaga czwarta. Problem z nieagresją jest podobny do problemu z pierwotnym przywłaszczeniem. Każdy człowiek i jego własność zawsze w pewien sposób wpływa na innych ludzi i cudzą własność. Nie określono kryterium rozstrzygającego kiedy ten wpływ należy określić agresją a kiedy nie. Należy tu dodać, że doskonała izolacja (czyli wpływ zerowy) jest w praktyce niemożliwa. Słońce świeci, fotony odbijają się od rozmaitych ciał nie zważając czyją są własnością, podobnie czynią fale dźwiękowe, a każda cząstka przyciąga lub odpycha każdą inną z określoną siłą. Zatem wszelkie słowa, gesty, ruchy, które są w zasięgu percepcji drugiego człowieka, wpływają na niego i jego własność, zmieniają ją fizycznie (choćby nieznacznie, a nawet niezauważalnie), a więc mogą być odebrane jako agresja.
Uwaga piąta. W tak drobiazgowym ujęciu norm libertariańskich widać zarówno ich największe zalety jak i wady. Zalety polegają na tym, że z jednej normy – o poszanowaniu praw własności, można wywnioskować wiele innych, uznanych powszechnie i głoszonych przez największe światowe religie: o kradzieży, kłamstwie, zabójstwie, itp. Co do zabójstwa i kradzieży, to nie ma co do tego wątpliwości, że są to działania wbrew libertariańskim normom etycznym. Może natomiast budzić wątpliwości to, czy kłamstwo również wynika z poszanowania praw własności. I trzeba powiedzieć, że wynika. Uzasadnienie jest następujące i polega na szczegółowym opisie przebiegu procesu kłamstwa. Oszust wygłaszając zdanie wprawia w ruch swą krtań, a ta powoduje drganie cząstek powietrza i przez to rozchodzenie się fali dźwiękowej. Drgające cząstki oddziaływają na słuch oszukiwanego, na jego wewnętrzne organy słuchowe, po czym neurony przekazują impuls do mózgu, co powoduje odbiór i przetwarzanie informacji. Niewątpliwie w ciele oszukiwanego zaszły fizyczne zmiany, co prawda, nie widoczne gołym okiem. Zmiany te, jeśli doprowadziły do przetwarzania fałszywych informacji, oszukany może uznać za niepożądane, a działanie oszusta za, swego rodzaju, napaść. Napaść bardziej podobną do tej, jaką wyrządza chuligan niż złodziej, ale subtelniejszą.
Na podobnej zasadzie można uzasadnić, że zakłócanie ciszy nocnej (i nie tylko nocnej) jest naruszeniem praw własności. Podobnie też jest z obrazą uczuć religijnych, sianiem zgorszenia przez nieobyczajne zachowanie, ubieranie się czy słownictwo. I tu pojawia się problem ujawniający wady w/w norm, wynikający ze zróżnicowanej wrażliwości ludzi na poszanowanie cudzej własności. Gdyby wszyscy byli jednakowo wrażliwi, nie byłoby kłopotu, jednak co zrobić z tymi, którzy przejawiają dużo większą wrażliwość niż przeciętna? Trzymając się normy o nieagresji, nic nie stoi na przeszkodzie by ktoś uznał choćby najmniejszy wpływ cudzej własności na swoją za objaw agresji. Zgodnie z etyką libertariańską, taką „napaścią” może być nie tylko nieobyczajne zachowanie, ale każde zachowanie (Motywy uznania danego, wydawałoby się nieszkodliwego, zachowania za napaść mogą być rozmaite. Np. obraza uczuć estetycznych, religijnych, negatywne skojarzenia czy też złośliwość, złość, nienawiść do osoby). Ten poważny problem jest spowodowany przez brak dobrej definicji agresji i klarownego kryterium odróżniającego oddziaływania agresywne od nieagresywnych.