Korporacyjna hodowla zwierząt i gówniane żarcie

A

Anonymous

Guest
paranoise napisał:
Jeśli jakiś telewizyjny idiota twierdzi, że chudnie się od musli na chudym mleku to niech odpowie najpierw dlaczego zwierzęta mięsożerne są raczej szczupłe, a świnie w zagrodzie które przecież nic innego nie jedzą oprócz paszy (czyli coś na kształt musli) są tłuste.

Jak dla mnie marny przykład ;). Wieprzki siedzą całymi dniami na dupie, a mięsożercy sporo biegają :).

Ja też jem dużo mięsa i jajek :).
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 113
Człowiek to nie piec, do którego ładuje się węgiel. To jest bardziej złożone.
 

Shemyazz

New Member
500
38
paranoise napisał:
Jeśli jakiś telewizyjny idiota twierdzi, że chudnie się od musli na chudym mleku to niech odpowie najpierw dlaczego zwierzęta mięsożerne są raczej szczupłe, a świnie w zagrodzie które przecież nic innego nie jedzą oprócz paszy (czyli coś na kształt musli) są tłuste.

Bo świnie od tego są, żeby je tuczyc? Drób też jest mięsożerny, a nie jest tłusty. Do tego dochodzi przemiana materii.

Poza tym tłuszcz to wodór czyli najlepsze paliwo energetyczne, a węglowodany w owocach można analogicznie porównać do czegoś na kształt mokrego drewna.

Lol, woda to też wodór?
 

paranoise

Member
38
12
Eeeh, może inaczej, bo za bardzo chciałem uprościć. Tłuszcz jest po prostu z natury bardziej kaloryczny niż węglowodany, co oznacza że większa energetyczność przypada na mniejszą objętość jedzenia. Poza tym od samego tłuszczu jeśli nie towarzyszą mu węglowodany nie można w ogóle utyć, bo organizm ludzki nie ma enzymów zdolnych odkładać tłuszcz z tłustego jedzenia.
 

Avx

Active Member
831
186
Gdyby mnie było na to stać, to żarłbym prawie tylko mięso (w tym ryby) w różnych postaciach. Czasem parę owoców.

Paleodieta wydaje mi się mieć sens, wielu libertarian się do niej przekonuje (stosuje ją m.in. Patri Friedman).
Nie należy wierzyć mainstreamowej dietetycznej propagandzie...
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Avx, wyobrażam sobie twoją wypowiedź, gdybyś żył, dajmy na to, w Sherwood w XIII wieku. Zaintonowałbyś tak:

Gdyby mnie było na to stać, to żarłbym prawie tylko mięso (w tym ryby) w różnych postaciach. Czasem parę owoców.
Paleodieta wydaje mi się mieć sens. Niestety, przez tego jebanego króla (tfu), który zakazuje polowania w "jego" lesie, ani ja, ani moja rodzina nie jemy mięsa.


;)
 

Avx

Active Member
831
186
Bardzo logiczne. :)
"Własność" tego typu królika to pseudowłasność, bo nie nabył jej w zgodzie z aksjomatami.
 

Shemyazz

New Member
500
38
Avx napisał:
Paleodieta wydaje mi się mieć sens, wielu libertarian się do niej przekonuje (stosuje ją m.in. Patri Friedman).
Nie należy wierzyć mainstreamowej dietetycznej propagandzie...

Co to jest ta paleodieta?

A co powiecie na kanibalizm?
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
A co powiecie na kanibalizm?

Dobrowolny?

:)

A serio: ja nie wyobrażam sobie jadłospisu bez mięsa. Koletów sojowych z kolei nie jem, bo jestem hetero ;)

hair08web.jpg

Hello, jestem Rafał i promuje nową świadomość zdrowotną.
Wczoraj zjadłem dwa kotlety sojowe.


;)
 

Avx

Active Member
831
186
Shemyazz napisał:
Co to jest ta paleodieta?

http://en.wikipedia.org/wiki/Paleolithic_diet
Taka dieta, w jakiej nasz gatunek wyewoluował.

Podstawowa zasada to eliminacja zbóż, a więc także chleba. Cukier to jeszcze większe zło.

Nie mówię, że się do tego stosuję. Nie stać mnie na codzienne żarcie np. dużych ryb.
A na rezygnację z cukru mam trochę słabą wolę, no i potrzebuję w pracy dużo kalorii.

Gdybym jednak był multimilionerem (tzn. nawet wyrafinowane żarcie stanowiłoby niewielki promil moich wydatków) to wtedy pewnie spróbowałbym się na paleodietę przestawić - kazałbym sobie robić codziennie jakieś wypasione pieczenie itp ;)

Uważam, że jest najzdrowszym możliwym sposobem żywienia.
Mainstream (demonizujący np. tłuszcz) się myli.
 
A

Anonymous

Guest
Jestem sceptyczny.

Dietę ustala Ci indywidualnie dietetyk. Znam wielu cukrzyków i lekarze im ustalają diety i jeżeli pacjenci się stosują to wszystko jest w porządku.

AVX jeśli pracujesz fizycznie to nie musisz unikać zbóż i skrobi.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Jared_Diamond - czytałem książki tego kolesia, z wykształcenia m.in. ornitolog, zajmuje się głównie socjobiologią. Koleś spędzał czas na badaniach w Papui Nowej Gwinei, w okresie gdy świat zauważył jak ta wyspa na serio wygląda. Wiele prymitywnych ludów które żyły\żyją na etapie kamienia, łowiectwa-zbieractwa. I zauważył, że prymitywni myśliwi grubego zwierza upolowali jedynie od święta, a tak to głównie małe zwierzątka i owoce. Na ogół się przechwalali. Przodkowie mieli dużą aktywność fizyczną, to podstawa. Ja sam schudłem z 10 kilo, nie zmieniając trybu życia, po prostu zbiedniałem i mniej jem :p.

http://nowadebata.pl/ - kiedyś do tego linkowałem tutaj. Tomasz Gabiś jest z tym związany, co do poziomu merytorycznego to się nie wypowiem, bo niewiele przejrzałem( rzuciłem okiem), ale jest tam trochę o tej diecie.
 

Słupek

Member
335
2
aluzci20 napisał:
Chudnie się od utrzymywania ujemnego bilansu kalorycznego, nieważne ile jesz.
To nie wyjaśnia dlaczego w niektórych społecznościach, mimo obfitości pokarmu, otyłość jest zjawiskiem bardzo rzadkim. A jeśli dodamy, że kcal na wyjściu i kcal na wejściu nie są zmiennymi niezależnymi, sprawa robi się dość skomplikowana, np. badaniach na modelach zwierzęcych (prosięta), zwierzęta jadły dopóki nie zaspokajały swojego zapotrzebowania na białko i potrafiły spalić nadmiar kalorii (zwiększona aktywność ruchowa? większa generacja ciepła?). Dorosłe osobniki traciły tę zdolność. Fakt, że jak się człowiek uprze to na każdej diecie schudnie, ale na niektórych będzie się czuł świetnie, a na innych beznadziejnie.

Mainstream (demonizujący np. tłuszcz) się myli.
IMO większość zaleceń tzw. mainstreamu jest OK jeśli odniesie się je do zdrowych (nie mających problem z nadwagą czy innymi zaburzeniami) osób. Najważniejszy wyjątek to, oparta na wątpliwych przesłankach, demonizacja tłuszczów nasyconych i, być może, promowanie ziaren zbóż.

W paleo nie podoba mi się dogmatyczne podejście co niektórych typu "łowcy-zbieracze nie jedli nabiału, więc nabiał to zło", ale uważam takie próbę spojrzenia na żywienie pod kątem ewolucyjnym za ciekawą.

Wg badań L. Cordaina społeczności paleolityczne pobierały 28-58% energii z tłuszczu. Diety współczesne grupy łowców-zbieraczy (nie są do końca miarodajne, gdyż często zostały zepchnięte z lepszych terenów przez społeczności rolnicze) istotnie różnią się między sobą, np. u pewnego ludu z PNG udział węglowodanów w diecie wynosi 94.6 ( http://wholehealthsource.blogspot.com/2 ... trial.html ), natomiast u Inuitów ponad 90% kalorii pochodzi z produktów zwierzęcych. Z tego co wiem, ani u jednych ani u drugich nie zauważono objawów cukrzycy czy otyłości. Pamiętam też jakąś grupę Indian, która była bardzo zdrowa, mimo spożywania dużych ilości węglowodanów. Możnaby więc pokusić się o tezę, że jesteśmy dość elastyczni co do rodzaju spożywanych pokarmów, póki utrzymamy minimum egzogennych kwasów tłuszczowych, aminokwasów i mikroelementów.

Jedno co łączy wszystkie społeczności w których pojawiły się otyłość, cukrzyca, nadciśnienie, zespół metaboliczny etc. to wprowadzenie do ich diety sacharozy oraz mąki.

Gary Taubes uważa, że winne jest zwiększenie ilości węglowodanów w diecie, jednakże przykłady społeczności spożywających głównie produkty roślinne, a także nasza wiedza biochemiczna zdają się temu przeczyć:
http://wholehealthsource.blogspot.com/2 ... esity.html

Niektórzy twierdzą, że głównym problemem jest zwiększenie spożycia sacharozy. W tym kierunku zdaje się też (z powodu krytyki teorii węglowodanów) iść teraz Taubes:
http://www.nytimes.com/2011/04/17/magaz ... wanted=all

Osobiście skłaniałbym się ku zaleceniom Kurta Harrisa, który o choroby cywilizacyjne wini przede wszystkim sacharozę, gluten (i inne białka zbóż) oraz oleje roślinne:
http://www.archevore.com/get-started/
 

Alu

Well-Known Member
4 638
9 700
Avx napisał:
Shemyazz napisał:
Co to jest ta paleodieta?

http://en.wikipedia.org/wiki/Paleolithic_diet
Taka dieta, w jakiej nasz gatunek wyewoluował.

Podstawowa zasada to eliminacja zbóż, a więc także chleba. Cukier to jeszcze większe zło.

Nie mówię, że się do tego stosuję. Nie stać mnie na codzienne żarcie np. dużych ryb.
A na rezygnację z cukru mam trochę słabą wolę, no i potrzebuję w pracy dużo kalorii.

Gdybym jednak był multimilionerem (tzn. nawet wyrafinowane żarcie stanowiłoby niewielki promil moich wydatków) to wtedy pewnie spróbowałbym się na paleodietę przestawić - kazałbym sobie robić codziennie jakieś wypasione pieczenie itp ;)

Myślę, że nasi przodkowie zajadali się głównie robakami ew. małymi gryzoniami a wypasione pieczenie były od święta.
 

Piter1489

libnetoholik
2 072
2 035
Mnie by się przydało przytyć, nabrać trochę masy, bo ciągle wydaje mi się, że wyglądam jak dzieciak.

Niestety jem i jem i na tym gównianym, korporacyjnym, tuczącym żarciu jakoś nie mogę :( .
 

Lukasevic

Member
145
4
Piter1489 napisał:
Mnie by się przydało przytyć, nabrać trochę masy, bo ciągle wydaje mi się, że wyglądam jak dzieciak.

Niestety jem i jem i na tym gównianym, korporacyjnym, tuczącym żarciu jakoś nie mogę :( .

Jest prosty sposób. Dużo spać, dużo jeść, przede wszystkim więcej białka i węglowodanów i siłownia 3-4 razy na tydzień po 1-1,5h trening na masę. W rok przybrałem około 10kg masy mięśniowej. Dodam, że zupełnie wykluczyłem słodycze, cukier i cukry proste z wyjątkiem owoców.
 

paranoise

Member
38
12
Co do tej paleodiety to się nie wypowiadam, bo po prostu nie siedzę w tym, mi chodziło o dietę doktora Kwaśniewskiego. Wyrzycasz cukier wszelaki w owocach, słodyczach itd oraz węglowodany. i jesz dużo tłuszczu, przetworów mlecznych, podroby, mięso też o ile jest tłuste, nie jakąś pierś kurczęcą na parze. Nie jest to drogie bo to na ile jesteś najedzony nie zależy od tego czy żołądek jest pełen. Sam na tej diecie zjadam na standardowe śniadanie po prostu parę żółtek jaj i kilka podsmażonych plastrów boczku parzonego, albo wędzonego (wtedy już nie smażę). Do tego bardzo dobre są wszelkie zupy na kościach, ale bez kartofli i makaronu. To że dzisiaj ludzie pomimo tego, że latają po siłowniach, ćwiczą biegi itd. cały czas odnoszą kontuzje jest spowodowane głównie tym, że jedzą chude mięso pozbawione materiałów potrzebnych do odbudowy ścięgien, chrząstek i kości. To czy będzie smacznie i wygodnie zależy od gustu, jeśli potrafisz sobie przyrządzić nóżki albo flaczki to jest wtedy w ogóle git.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Potwierdzam słowa Lukasevica. Trzy lata temu ważyłem 76 kilo, w bicepsie miałem 35 cm, a jak się kładłem na plecach i lekko unosiłem głowę, to widziałem swoje sterczące żebra. To było nie do zaakceptowania. Po 3 latach regularnych treningów na siłowni własnej roboty, trzymam równo masę 100 kg, w bikolu mam 43 cm i żeber już nie widzę. Przy okazji dodam, że nie musiałem podporządkowywać się się żadnemu reżimowi dietetyków, jadłem, co chciałem (z wyjątkiem słodyczy, z których zrezygnowałem sam, ograniczyłem również dość drastycznie spożycie alkoholu), nie stosowałem suplementów, wszystko osiągnąłem zupełnie naturalnie po prostu wyciskając ciężary i robiąc brzuszki (6 Weidera + ławeczka skośna). Zaczynało ze mną czterech kumpli - po pół roku wszyscy się wykruszyli, zostałem tylko ja. To pewnie dlatego, że jako jedyny byłem libertarianinem, a oni progresywnymi socjaldemokratami :)
 

Słupek

Member
335
2
@paranoise: Linkowany przeze mnie dr Harris od czasu do czasu dość pozytywnie wypowiada się o Kwaśniewskim, ale sam się tym za bardzo nie interesowałem. Z tego co piszesz wynikałoby, że (prawie) wcale nie jesz węglowodanów. IMO jest to dobra strategia na chudnięcie, ale nie sądzę by całkowita rezygnacja z warzyw i owoców dawała jakiekolwiek korzyści gdy już Ci się poprawi insulinoodporność, nawyki, itd.
 

Piter1489

libnetoholik
2 072
2 035
kawador napisał:
Przy okazji dodam, że nie musiałem podporządkowywać się się żadnemu reżimowi dietetyków, jadłem, co chciałem (z wyjątkiem słodyczy, z których zrezygnowałem sam, ograniczyłem również dość drastycznie spożycie alkoholu), nie stosowałem suplementów, wszystko osiągnąłem zupełnie naturalnie po prostu wyciskając ciężary i robiąc brzuszki (6 Weidera + ławeczka skośna). Zaczynało ze mną czterech kumpli - po pół roku wszyscy się wykruszyli, zostałem tylko ja. To pewnie dlatego, że jako jedyny byłem libertarianinem, a oni progresywnymi socjaldemokratami Smile

Też się trochę wziąłem za siebie, widzę lekką poprawę, ale mogłoby być lepiej. Gorzej z tym alkoholem, po ostrej popijawie nie mam na nic siły, a nie ma nic gorszego niż nieregularny trening :( .

Niestety obracam się teraz w takim towarzystwie, że nie da się nie chlać ;) .
 
Do góry Bottom