Koronawirus czy wszyscy padniemy?

dzwonek polifoniczny

Active Member
116
121
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
Info z Francji, poniżej Nantes nad Zatoką Gaskońską. Gadałem z Ciotką i ta mi mówiła, że by jechać samochodem do jej miejscowości niecałe 60 km, jej syn musi mieć "permission"(? - tak powiedziała - a gadaliśmy raz po polsku raz po angielsku - czyli jakiś papierek), bo ona ma ponad 90 lat, a on się nią opiekuje.
Jeśli chodzi o msze, to lokalni znaleźli na to obejście. Jak doniosła jej pomoc domowa, to wprawdzie w kościołach nie ma wiernych, ale do mszy posługuje stado (15-20) ministrantów. Ilość jest ograniczona ilością strojów ministrantów na parafii. Nikt się tego tam nie czepia, bo zawsze wśród ministrantów jest albo jakiś żandarm albo policjant.

Teraz moje obserwacje z Katowic.
Zauważyłem zjawisko wypożyczania sobie piesków na spacer. Bo z pieskiem pospacerować wolno, a samemu już nie. Pieski są zadowolone z koronawirusa.
Inną pozytywną rzeczą są włączniki świateł zaklejone taśmą. Oby tak zostało. Wkurwiało mnie podchodzenie do nich i ich naciskanie. Jeszcze bardziej wkurwiał mnie widok starowinek z chodzikami, dla których przejście na drugą stronę było bardziej męczące, bo musiały kuśtykać do tych włączników.
przyciskswiatel.jpg
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 142
Inną pozytywną rzeczą są włączniki świateł zaklejone taśmą. Oby tak zostało. Wkurwiało mnie podchodzenie do nich i ich naciskanie. Jeszcze bardziej wkurwiał mnie widok starowinek z chodzikami, dla których przejście na drugą stronę było bardziej męczące, bo musiały kuśtykać do tych włączników.

Ale te przełączniki to wyraz prymatu samochodu nad pieszym właśnie. To raczej powinieneś konsekwetnie popierać. A babcie to niech w domu siedzą, a nie kuśtykają zakłócając swobodny przepływ samochodów.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
Ale te przełączniki to wyraz prymatu samochodu nad pieszym właśnie. To raczej powinieneś konsekwetnie popierać. A babcie to niech w domu siedzą, a nie kuśtykają zakłócając swobodny przepływ samochodów.
- Po pierwsze, po co włącznik skoro kierowca ma i tak czerwone, bo ci z boku lub inni mają zielone. Jak kierowca ma czerwone przed przejściem, to co to szkodzi, by pieszy dostał na tym przejściu zielone z automatu?
- Po drugie, tak czy siak przechodzić trzeba, nawet kierowcy muszą to robić, by dojść na parking więc argument o dominacji kierowców nad starowinkami jest głupi.

Włączniki mają sens jedynie w miejscach gdzie jest wyłącznie przejście dla pieszych, a nie na skrzyżowaniach.
IMO stosowanie włączników świateł na skrzyżowaniach, to emanacja państwa opresyjnego.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 142
Włączniki mają sens jedynie w miejscach gdzie jest wyłącznie przejście dla pieszych, a nie na skrzyżowaniach.
IMO stosowanie włączników świateł na skrzyżowaniach, to emanacja państwa opresyjnego.

Hmm, a co, jeśli przełączniki stosowane są tam, gdzie ruch poprzeczny wykrywany jest pętlami indukcyjnymi? Wtedy brak oczekujących przechodniów pozwala wydłużać fazę zieloną i mogą mieć sens na skrzyżowaniach jak najbardziej.

Ale ja nie bronię przełączników, bo jestem małosiusiakowcem i nie uznaję prymatu samochodu nad resztą świata., więc dla mnie pieszy ma takie same prawa i nie powinien naciskać niczego, aby przejść. Inaczej mówiąc, są zbędne na skrzyżowaniach i tu się zgadzamy, choć z innym przesłanek to wynika.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
więc dla mnie pieszy ma takie same prawa
Ależ dla mnie też.


Hmm, a co, jeśli przełączniki stosowane są tam, gdzie ruch poprzeczny wykrywany jest pętlami indukcyjnymi? Wtedy brak oczekujących przechodniów pozwala wydłużać fazę zieloną i mogą mieć sens na skrzyżowaniach jak najbardziej.
Jak można zainstalować pętle indukcyjne, to można też zainstalować detektory podczerwieni (+ jakieś kamery/czujniki pojemnościowe) wykrywające pieszych. Tym bardziej żeby czujniki indukcyjne miały sens, to trzeba je instalować także w jakiejś odległości przed skrzyżowaniem, a to są koszta, przy których detektory pieszych to grosze. Wtedy włącznik świateł może pełnić funkcję awaryjną, gdy detektory pieszych nie będą działać poprawnie (np. gwałtowna śnieżyca/oberwanie chmury).
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736

Dzisiaj, 18 kwietnia (15:44)
To, co początkowo wydawało się teorią spiskową, może okazać się prawdą. Część naukowców wskazuje Instytut Wirusologii w Wuhanie jako potencjalne źródło pochodzenia nowego koronawirusa.

Naukowcy i dziennikarze długo spekulowali wokół tego, w jaki sposób koronawirus SARS-CoV-2 dotarł do Wuhanu. Do tej pory wielu wskazuje na targ rybny, na którym handluje się dzikimi zwierzętami. Jednak różne zachodnie media informują, że wirus mógł wydostać się z Instytutu Wirusologii znajdującego się w pobliżu targu.
Już w styczniu w mediach społecznościowych kursowały teorie wskazujące na instytut - często w połączeniu z teoriami spiskowymi wokół produkcji tajnej broni biologicznej.
Zakażenia już w listopadzie 2019 roku?
Wirusolodzy, pytani przez "Washington Post", wykluczali jednak możliwość powstania ludzkiej mutacji nowego koronawirusa. Podkreślano przy tym fakt, że praca instytutu nie jest tajna i że wyniki licznych prac naukowych na temat wirusów nietoperzy były publikowane. W niektórych projektach uczestniczyli zachodni partnerzy. Bliskie związki z instytutem w Wuhanie ma uniwersytet w Teksasie, a część badań była współfinansowana przez USA.
Wszystko to jednak nadal nie wyklucza możliwości wydostania się wirusa z laboratorium. Już pod koniec stycznia w piśmie "Science" pojawił się artykuł kwestionujący wersję mówiącą o pojawieniu się wirusa na targu. W piśmie "The Lancet" pisano o tym, że 13 pierwszych pacjentów chorych na COVID-19 nie miało żadnego związku z targiem w Wuhanie. Możliwe też, że infekcja pacjenta "zero" nastąpiła już w listopadzie 2019 roku.
Czy nauka jest współwinna?
Tym bardziej zasadne jest pytanie, jak wirus trafił do Wuhanu. Tropy prowadzą do profesor wirusologii, Zhengli Shi, zajmującej się badaniem nietoperzy w tamtejszym instytucie. Na początku 2019 roku opublikowała ona artykuł na temat koronawirusów roznoszonych przez nietoperze, w tym także tych bardzo podobnych do aktualnego koronawirusa, który wywołał pandemię.
Dzięki pracy Zhengli Shi i jej zespołu można było rekordowo szybko przeanalizować genom wirusa i rozpocząć prace nad szczepionką i nad testami wykrywającymi przeciwciała. Chińska wirusolog trafiła jednak w ostatnich tygodniach pod ostrzał krytyki w mediach społecznościowych na całym świecie.
Bierze ją w obronę kolega po fachu, Peter Daszak, z Nowego Jorku, który w wywiadzie dla National Public Radio powiedział, że wydostanie się wirusa z laboratorium to "czysta bzdura". Daszak wraz z grupą badaczy zajmował się w zespole Zhengli Shi badaniem odchodów nietoperzy. Wyjaśnił, że w laboratorium w Wuhanie nie są przechowywane żadne wirusy typu SARS-CoV-2. Mówi o "nieszczęśliwym upolitycznieniu pochodzenia pandemii".
Godne uwagi jest w tym kontekście ograniczanie przez Pekin przepływu informacji o badaniach koronawirusa. Wedle zachodnich mediów, wszelkie publikacje podlegają teraz kontroli rządowej. Ambasada Chin w Londynie uznała te informacje za "bezpodstawne", zaś w specjalnie wydanym oświadczeniu napisała, że "badania na temat pochodzenia COVID-19 idą pełną parą".
Redakcja Polska Deutsche Welle
Może się okazać taką prawdą, jak broń masowej zagłady Saddama? Proszę...
Amerykanie po prostu bardzo chcą znaleźć jakikolwiek formalny powód do rozpoczęcia neutralizowania Chin, póki jeszcze mają nad nimi militarną przewagę.

Po co Chińczycy mieliby rozsiewać tego koronawirusa u siebie i czekać aż po wielu miesiącach dosięgnie resztę świata, skoro mogliby go wypuścić bezpośrednio w Stanach Zjednoczonych albo w Europie, nie mających nawet czasu do przygotowania się na powstrzymanie epidemii?

Przecież branie tego na siebie w pierwszej kolejności, dając reszcie czas na rekację, kupy nie trzyma. Gdzie tu mocarstwowy interes?

Media znowu nam wpychają do gardeł jakąś tandetną dezinformację.
 

szeryf17

"No reason it's a good reason"
797
2 745
NIE MUSISZ NOSIĆ MASKI nie złamiesz prawa
2. Obowiązku określonego w ust. 1 nie stosuje się w przypadku:
1) pojazdu samochodowego, w którym przebywa lub porusza się 1 osoba albo 1 osoba z dzieckiem, o którym mowa w pkt 2;
2) dziecka do ukończenia 4 roku życia;
3) osoby, która nie mogą zakrywać ust lub nosa z powodu stanu zdrowia, całościowych zaburzeń rozwoju, niepełnosprawności intelektualnej w stopniu umiarkowanym albo głębokim lub niesamodzielności; okazanie orzeczenia lub zaświadczenia w tym zakresie nie jest wymagane;
Link do tej jebanej ustawy:https://www.gov.pl/web/zdrowie/rozp...zakrywania-ust-i-nosa-w-miejscach-publicznych
 

pawlis

Samotny wilk
2 420
10 187
Z kolei Japonia, chociaż trudno w to uwierzyć, miała braki w szpitalach:
 

ernestbugaj

kresiarz umysłów
851
3 037
Po co Chińczycy mieliby rozsiewać tego koronawirusa u siebie i czekać aż po wielu miesiącach dosięgnie resztę świata, skoro mogliby go wypuścić bezpośrednio w Stanach Zjednoczonych albo w Europie, nie mających nawet czasu do przygotowania się na powstrzymanie epidemii?

Przecież branie tego na siebie w pierwszej kolejności, dając reszcie czas na rekację, kupy nie trzyma. Gdzie tu mocarstwowy interes?

Media znowu nam wpychają do gardeł jakąś tandetną dezinformację.
Ale zakładasz, że wirus wydostał się w sposób kontrolowany. A wcale nie musiał. Ktoś po prostu mógł nie dotrzymać środków ostrożności i nieświadomie umożliwić wirusowi wydostanie się z laboratorium.
 
D

Deleted member 427

Guest
Jest pierwsze poważne oszacowanie wskaźników śmiertelności koronki przy uwzględnieniu wszystkich osób zarażonych w badanej grupie (hrabstwo Santa Clara w Kalifornii). Wnioski - koronka jest mniej więcej tak samo zabójcza jak wirusy grypy, które cyklicznie nas nawiedzają:



Our data suggests that COVID-19 has an infection fatality rate that is in the same ballpark as seasonal influenza.
 
Do góry Bottom