Kara śmierci w anarchokapitalizmie

Lancaster

Kapłan Pustki
1 148
1 113
Gdyby to ofiara mogła decydować o karze (miała prawo zemsty), to przestępcy nie opłacałoby się popełnić przestępca (chyba, że ofiara byłaby "miłosierną ciotą"). Koncepcja "dwa oczy za oko" jest nieopłacalna, dla ofiary. Ktoś przecież musi zapłacić prywatnej policji/prywatnym sądom, a nawet jak ofiara chce na własną rękę wymierzyć sprawiedliwość, to przecież jakieś koszty ponosi (kupno broni, transport do przestępcy, czas itd.) . Poza tym prawa ofiary > prawa agresora. Jak mu się taka sprawiedliwość nie podoba, to po cholerę używa przemocy. Jak ofiara, chce miłosierdzia, dla swojego oprawcy to trudno, nie róbmy z kary narzędzia inżynierii społecznej.
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 148
5 106
W dawnej dyskusji o karaniu, w której przywoływany był Rothbard, myślałem, że chodziło o zadośćuczynienie ofierze i ukaranie winnego, tak żeby było sprawiedliwie. Moim zdaniem dodanie funkcji odstraszania nie wprowadza tu nic nowego. Żeby się tym kierować, to trzeba zdecydować sobie do jakiego poziomu spadek przestępczości uznajemy za wystarczający. A to będzie ocena subiektywna, tak samo jak to czym jest sprawiedliwość. Kara śmierci za kradzież cukierka pewnie odniosłaby najlepszy skutek, złodziej złapany już nic nie ukradnie, rodzice boją się iść z dzieckiem do sklepu, żeby tamtemu przypadkiem nie przyszło do głowy czegoś sobie zjeść lub schować, ludzie boją się nawet iść do działu z cukierkami - ilość kradzieży cukierków spada prawie do zera.
 

Mission

New Member
20
23
Ja bym to widział tak: przykuwa się delikwenta łańcuchem albo zamyka w klatce i wystawia na widok publiczny.
Jeśli ludzie dadzą mu jeść i pić, to spoko, jeśli nie, to trudno. Dodatkowo jednocześnie pozbawia się go wszelkich praw, więc ludzie mogą go bezkarnie ukatrupić, jeśli tylko zechcą.
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 148
5 106
Skoro już ktoś odświeżył temat, to przypomniało mi się coś co przeczytałem na temat kar stosowanych w wojsku francuskim w XVIII wieku. Marszałek Maurycy Saski narzekał, że wszystkie kradzieże karze się śmiercią, przez co prawie w ogóle nikt kradnących nie aresztuje, bo nie chce się przyczyniać do śmierci kogoś, kto kradł z głodu. I że wolałby, gdyby zamiast kary śmierci skazywać takich na jakieś roboty obozowe i uwalniać przed bitwą. Wtedy aresztowań byłoby o wiele więcej i mniej kradzieży.

OK, ale to było w wojsku, gdzie walczyli poborowi z przymusu i jeszcze dawano im mało żarcia.
 
  • Like
Reactions: Gie
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Z wywiadu z Bartulą, który podlinkował Amel

Moja „testamentowa teoria sprawiedliwości” wyrasta z tradycji libertariańskiej, zgodnie z którą prawo cywilne jest główną podstawą politycznej wspólnoty. Nie umowa społeczna, a kontrakt cywilny ma tutaj zasadnicze znaczenie. Suweren miałby tylko zadanie ścigać przestępców, a potem realizować wolę konkretnych poszkodowanych testatorów. Ponieważ jestem właścicielem samego siebie, więc odpowiadam za wszystko tylko we własnym imieniu. Zgodnie z tym zabójca jest traktowany jako złodziej mojego prywatnego życia. Ponieważ testament jest spisany zanim nastąpiła zbrodnia, nie mamy do czynienia z mściwością odwetu. Testamentowa decyzja odnosi się do sytuacji hipotetycznej, która prawdopodobnie nigdy nie nastąpi. Zabójstw umyślnych nie ma za dużo, więc jest mało prawdopodobne, że ktoś zostanie przeze mnie skazany lub ułaskawiony, ale taka formuła testamentu istniałaby „na wszelki wypadek”. Jeśli natomiast ktoś nie spisze swojej woli, to znaczy, że sprawę kary śmierci ceduje na suwerena krajowego, europejskiego, światowego albo boskiego. To zależy od każdego z nas.

http://www.portal.arcana.pl/Szubien...y-smierci-z-doktorem-piotrem-bartula,623.html
 
Do góry Bottom