J
jaś skoczowski
Guest
Jest to jego warunek wystarczający, choć niekonieczny. Teoretycznie kapitalistyczne relacje mogą wystąpić w społeczeństwie, w którym nie ma silnego i scentralizowanego aparatu przymusu. Wyobraźmy sobie to: albo większość ludzi byłaby tam kapitalistami, albo część pracowałaby jako najemnicy. Praca najemna, jak dotąd od paru tysięcy lat była czymś pogardzanym, godnym góra niewolników i wiązała się z konfliktami między tymi, którzy pracowali najemnie, a Tymi, dla których się pracowało. I tu już kończę, pytaniem - w jaki sposób masowy konflikt ludzi z jednej klasy z ludźmi drugiej miałby obyć się bez scentralizowanej struktury państwowej? Oczywiście, gdyby kapitalizm miał przetrwać, a nie przekształcić się w ustrój, gdzie praca najemna zanika, bo właściciele kapitału dzielą się kontrolą nad kapitałem z pracownikami, ze strachu przed tym, że pracownicy ich na latarniach powywieszają. Na przykład.
Stąd twierdzę, że kapitalizm do podtrzymania potrzebuje państwa lub czegoś do państwa maksymalnie zbliżonego, jakiejś monopolistycznej agencji ochrony, która by wkroczyła między pracowników i pracodawców.
Stąd twierdzę, że kapitalizm do podtrzymania potrzebuje państwa lub czegoś do państwa maksymalnie zbliżonego, jakiejś monopolistycznej agencji ochrony, która by wkroczyła między pracowników i pracodawców.