Po dwóch miesiącach spędzonych w Qidong dla przestrogi zamieszczam sprawdzone informacje:
- zdecydowana większość chińczyków z którymi rozmawiałem ma nieświeży oddech, mam na ten temat teorię - mieszanka sosu sojowego z dużą ilością soli i cukru plus pozostałe świństwa, które spożywają mlaskając, siorbiąc i bekając nieustannie. Czasami nawet tak się zastanawiałem jak to jest całować się z Chinką, zresztą żadnej ładnej nie widziałem.
- Śniadanie w hotelu ( gwiazdki trzy ): smażone warzywa w dużej ilości oleju przyprawione chińskimi świństwami ( na przykład brokuły w sosie sojowym skąpane w oleju z rana - lubi ktoś z Was? ), słodkie tosty - te z biedronki to prawdziwy przysmak, kawa - w PRLu była lepsza w smaku, sok pomarańczowy - to woda o kolorze pomarańczowym mocno posłodzona, jajka na twardo - po kilku dniach nie możemy ich jeść bo śmierdzą, poza tym nic więcej - koszmar.
- duże sklepy, półki uginające się od towaru ale - sera żółtego nie dostaniemy, jest tylko taki w folii jak u nas Hochland, łosoś wędzony, oliwki, pieczywo, masło - nie ma. O wędlinach w ogóle nie wspominam.
- w restauracjach nie można kupić wody w butelkach, jest piwo, wino ale wody nie mają. Jest Cola ale nie ma Coli Zero. Kiedyś straciłem 10 minut i dostałem szału próbując zamówić Cole Zero, pisałem na kartce "0" i pokazywałem puszkę zwykłej Coli - chińska morda mimo pełnej koncentracji nie mogła pojąć o co mi chodzi.
- kawy sypanej i ziarnistej nie ma, jest tylko instant.
- mięso jest nie do jedzenia - te ze sklepu: piersi z kurczaka, wieprzowina, wołowina - po ugotowaniu śmierdzi. Obecnie w kraju obżeram się polskim mięsem jest przepyszne.
- buty - 8,5 to max a ja potrzebuje 9 - nie mogłem dostać.
- czy to normalne aby serwować 60 dni z rzędu arbuza w restauracji i nic innego albo rąbać kości i robić do tego brunatny sos - przecież jak ktoś jest nieświadomy do straci pół zęba a i tak to wypluje bo kości to je pies a nie człowiek.
- w hotelu nie zamówią ci taxi ( nie potrafią ), z najprostszymi rzeczami jest problem jak parasol ( a jak zaczyna lać to można dostać szału - potoki wody na ulicach bo kanaliza nie wyrabia ), lodówka teoretycznie była dostępna ale przez pierwszy miesiąc słyszałem, nie ma, potem dałem sobie spokój.
- jest KFC i McDonald ale to śmierdzi, nawet to potrafią spieprzyć.
- w restauracjach dla obcokrajowców ( a tylko w takich jadłem, gdzie posiłek kosztuje mniej więcej 100 zł ) do WC i kuchni lepiej nie wchodzić - wszędzie smród i brud.
- kierowcy mają w dupie przechodniów więc lepiej uważać.
- odżywki proteinowe - z głodu chciałem kupić i spożywać jakąś proteinę - nie ma. Czy znacie jakiś chińskich kulturystów? Na tym gównie, które jedzą mięśni nie sposób zbudować.
- jak odwiedzimy sklep z owocami to są tam wyłącznie owoce - warzyw brak, dla wygody klienta.
- jak widzimy elegancką o dziwo cukiernię/piekarnię z kolorowym plakatem w środku przedstawiającym bagietki i bułki to tylko się śmieją i kiwają głowami - maja tylko poster ale już bagietek i bułek nie mają.
Mieszkałem w hotelu dla obcokrajowców, cena za pokój 60USD ( po zniżkach dla firmy ). Więcej rzeczy nie pamiętam i nie chce pamiętać. Głód, Smród, Brud, Syf.
- zdecydowana większość chińczyków z którymi rozmawiałem ma nieświeży oddech, mam na ten temat teorię - mieszanka sosu sojowego z dużą ilością soli i cukru plus pozostałe świństwa, które spożywają mlaskając, siorbiąc i bekając nieustannie. Czasami nawet tak się zastanawiałem jak to jest całować się z Chinką, zresztą żadnej ładnej nie widziałem.
- Śniadanie w hotelu ( gwiazdki trzy ): smażone warzywa w dużej ilości oleju przyprawione chińskimi świństwami ( na przykład brokuły w sosie sojowym skąpane w oleju z rana - lubi ktoś z Was? ), słodkie tosty - te z biedronki to prawdziwy przysmak, kawa - w PRLu była lepsza w smaku, sok pomarańczowy - to woda o kolorze pomarańczowym mocno posłodzona, jajka na twardo - po kilku dniach nie możemy ich jeść bo śmierdzą, poza tym nic więcej - koszmar.
- duże sklepy, półki uginające się od towaru ale - sera żółtego nie dostaniemy, jest tylko taki w folii jak u nas Hochland, łosoś wędzony, oliwki, pieczywo, masło - nie ma. O wędlinach w ogóle nie wspominam.
- w restauracjach nie można kupić wody w butelkach, jest piwo, wino ale wody nie mają. Jest Cola ale nie ma Coli Zero. Kiedyś straciłem 10 minut i dostałem szału próbując zamówić Cole Zero, pisałem na kartce "0" i pokazywałem puszkę zwykłej Coli - chińska morda mimo pełnej koncentracji nie mogła pojąć o co mi chodzi.
- kawy sypanej i ziarnistej nie ma, jest tylko instant.
- mięso jest nie do jedzenia - te ze sklepu: piersi z kurczaka, wieprzowina, wołowina - po ugotowaniu śmierdzi. Obecnie w kraju obżeram się polskim mięsem jest przepyszne.
- buty - 8,5 to max a ja potrzebuje 9 - nie mogłem dostać.
- czy to normalne aby serwować 60 dni z rzędu arbuza w restauracji i nic innego albo rąbać kości i robić do tego brunatny sos - przecież jak ktoś jest nieświadomy do straci pół zęba a i tak to wypluje bo kości to je pies a nie człowiek.
- w hotelu nie zamówią ci taxi ( nie potrafią ), z najprostszymi rzeczami jest problem jak parasol ( a jak zaczyna lać to można dostać szału - potoki wody na ulicach bo kanaliza nie wyrabia ), lodówka teoretycznie była dostępna ale przez pierwszy miesiąc słyszałem, nie ma, potem dałem sobie spokój.
- jest KFC i McDonald ale to śmierdzi, nawet to potrafią spieprzyć.
- w restauracjach dla obcokrajowców ( a tylko w takich jadłem, gdzie posiłek kosztuje mniej więcej 100 zł ) do WC i kuchni lepiej nie wchodzić - wszędzie smród i brud.
- kierowcy mają w dupie przechodniów więc lepiej uważać.
- odżywki proteinowe - z głodu chciałem kupić i spożywać jakąś proteinę - nie ma. Czy znacie jakiś chińskich kulturystów? Na tym gównie, które jedzą mięśni nie sposób zbudować.
- jak odwiedzimy sklep z owocami to są tam wyłącznie owoce - warzyw brak, dla wygody klienta.
- jak widzimy elegancką o dziwo cukiernię/piekarnię z kolorowym plakatem w środku przedstawiającym bagietki i bułki to tylko się śmieją i kiwają głowami - maja tylko poster ale już bagietek i bułek nie mają.
Mieszkałem w hotelu dla obcokrajowców, cena za pokój 60USD ( po zniżkach dla firmy ). Więcej rzeczy nie pamiętam i nie chce pamiętać. Głód, Smród, Brud, Syf.