Ten argument nie zbija mojego - spójrz- rozdajesz SWOJE jabłka ze SWOJEGO sadu. W przypadku piractwa rozdajesz MOJE. I podobnie jeśli obniżam cenę obniżam cenę SWOJEGO towaru w którego stworzenie bądź zakup sam ZAINWESTOWAŁEM. W wypadku piractwa ty korzystasz z mojej inwestycji, z kasy wyłożonej przeze mnie. Nie korzystasz z własnego towaru. Jeśli sam wytworzysz lub zakupisz film lub książkę którą rozdasz za pół ceny wszystko nadal będzie w porządku. Moralny problem zasadza się imo właśnie na tym że korzystasz z MOICH środków - np z tego że pokryłem koszt 10 tys dolców za dzień zdjęciowy aby na tym zarobić. Jeśli np drukarki 3d pozwolą klonować wszystko - będzie to okej tak długo dopóki będziesz klonował swoje pomysły zrobione za swoją kasę. Jeśli sklonujesz coś za co sam zapłaciłem wtedy dokonujesz aktu agresji bo to moja inwestycja z której bezumownie korzystasz.
Ktoś paraduje środkiem ulicy z palmą wielkanocną na wystawę palm, gdzie bilet kosztuje tysiące dolarów, a sama palma też kosztowała tysiące, została zaprojektowana przez zawodowego projektanta i zawiera wiele nowatorskich elementów artystycznych. Palma jest duża i zawiera wiele delikatnych detali, dlatego jej twórca musiałby wydać trochę pieniędzy na odpowiednio bezpieczny transport. Zamiast tego jednak postanawia skorzystać z Prawa Palmowego, które głosi, że gdy on paraduje z odkryta palmą ulicą, każdy musi odwrócić wzrok, inaczej zobaczy rzecz, za którą nie zapłacił, inaczej mówiąc skorzysta ze środków twórcy palmy, inaczej mówiąc dokona kradzieży. Co więcej, obowiązuje zakaz fotografowania i filmowania palmy, a jeśli ktoś nawet wykona zdjęcie, to już samo jego posiadanie przez kogokolwiek (oprócz twórcy palmy i osób którym on pozwoli) jest karane z urzędu.Otóż nawet jeśli idea czy nic co jest niematerialne nie może być własnością to i tak jest problem. I to nie do rozwiązania bo niematerialne idee wyrażają się całkiem materialnymi środkami. Jeśli podpatrzysz pomysł koła problemu nie będzie zapewne - ale jeśli obejrzysz scenę za której zrobienie ktoś zapłacił realne materialne środki - np kilkadziesiąt tyś dolców (aby lepiej to unaocznić) to nie płacąc dokonujesz kradzieży - właśnie korzystasz z moich środków zrozum. Korzystasz w takim sensie że gdyby nie ja nie mógłbyś tej sceny zobaczyć. .
Po pierwsze - nie masz racji mówiąc, że korzystam z TWOICH środków. Jeśli ktoś przesłał mi kopię książki, którą napisałeś, to gdy ja drukuje i sprzedaje, nie korzystam z TWOICH środków, ale z kopii książki, której JA jestem właścicielem. Ta kopia jest moja i tylko moja i nie masz do niej żadnych praw. Nic mnie nie obchodzi, że ty napisałeś tą książkę. To nie daje ci prawa zabraniać mi dobrowolnej wymiany wydrukowanej przeze mnie kopii z trzecią osobę. Wymieniając się, ja zamieniam wyprodukowaną przeze mnie kopię, na jej pieniądze i nikt nie ma prawa mi tego zabraniać.
Poza tym - jak A założył w Etatowie sklep z wędlinami i okazało się, że sklep jest super dochodowy, to wykorzystał i zaryzykował swoje środki by zdobyć zysk. B widzi, że A odniósł sukces, ale wie, że on może sprzedawać taniej (bo np. nie musi uwzględnić czynniku ryzyka) i tym samym "wykorzystał" środki zainwestowane przez A, by odebrać mu jego zysk. Jeden inwestor ryzykuje, inni go naśladują, a więc wykorzystują jego ryzyko. Co więcej, jak A się nie uda, to nie oddają mu kasy, by zrekompensować klęskę. Zgodnie z Twoją teorią trzeba by zabronić wszelkich form naśladownictwa - ktoś poświęcił dwa lata by wymyślić koło, a Ty chamsko kopiujesz? Nieładnie.
Są libertarianie, którzy są za IP, ale ich argumenty niestety są sprzeczne z założeniami, które leżą u podstaw doktryny. Nikt nie ma prawa zabraniać mi wymiany mojego tuszu i moich kartek na pieniądze innej osoby.
Czyli jeśli zapłaciłeś za odpędzanie duchów z placu X oraz za czary przynoszące duże pieniądze na placu X i wmawiasz komuś, że właśnie z tego korzysta, to ten powinien Ci płacić?Prosta logika - jeśli korzystasz z czegoś za co zapłaciłem - płacisz mi.
Papier, pióro, ekwiwalent energii zużytej podczas zintensyfikowanego wysiłku intelektualnego.wiersz powyższy mógłbyś skopiować ponieważ nie poniosłem żadnych materialnych policzalnych kosztów przy jego stworzeniu.
Niech będzie że nakupiłem złota iNatomiast jeśli korzystasz (używasz, oglądasz, czytasz) czegoś co mnie ileś tam kosztowało powinieneś mi za to zwrócić. [...] Wg mnie kryterium kosztu jest podstawowe i nie do odparcia - tak z punktu widzenia moralnego jak i z punktu widzenia liba. Bo w ten sposób masz po prostu darmowy obiad na koszt twórcy.
Ten argument nie ma sensu - bo jak nie ja to ponosi koszt ten kto płaci mnie. I jemu wtedy płacić się powinno. Przecież wiadomo że nie ma darmowych obiadów - więc ktoś ostateczny koszt ponosi no nie?To zanim opublikujesz to co stworzyłeś, zarządaj takiej ceny za publikację, żeby ci się zwróciły koszty.
Zdanie z typu tych "jak się nie podoba to wypad". Równie dobrze ktoś mógłby powiedzieć "jak się boisz że ktoś wejdzie ci do domu i będzie w nim mieszkał na twój koszt to go nie buduj". Nieprawda mogę budować a następnie oczekiwać że ten kto używa będzie mi płacił.to po prostu nie publikuj.
Myślę samodzielnie - zamiast słuchać różnych guru i brać wszystko "skądś" czasem sam wymyślam różne rzeczy. Wolno mi.Skąd to wziąłeś?
Zapłacę mu za dniówkę bo to jego koszt a właściwie mój jeśli pracował dla mnie. I każdy kto korzysta z programu za tę dniówkę powinien zapłacić mnie. Za sam program wg mnie nie. Każda idea jest wolna więc każdy ma prawo przepisać ten program po swojemu używając mojego pomysłu.Podejdź do jakiegoś programisty siedzącego po 10h dziennie
Zapewne masz lepsze - nie płacić nikomu za nic. Twoja rzecz. Masz prawo. Wg mnie to dobre kryterium bo nikt nie może twierdzić że blokuje rozprzestrzenianie się idei. Libertarianie (niektórzy) mówią że idea, pomysł nie ma wartości finansowej. Ten argument zgadza się z tym założeniem i nie blokuje rozszerzania się idei, ale jest przeciwny domniemaniu, że wszystko co niematerialne nie powinno nic kosztować. W praktyce jest przecież tak, że realizacja pomysłu kosztuje często bajońskie sumy. Nie rozumiem czemu ktoś wrzuca do jednego worka darmowe pomysły i darmowe realizacje pomysłu. To dwie różne rzeczy.A policzalność to żadne kryterium.
Jeżeli policzysz sobie za tę usługę - jak najbardziej jest Ci winny. Ty decydujesz bo ty wydałeś kasę na pomnik. Możesz kazać sobie zapłacić za wejście na pomnik, zdjęcie z pomnikiem, dotknięcie pomnika lub cokolwiek innego. Pomnik przecież jest twój - ty go zamówiłeś.Czy teraz każdy kto popatrzy na rzeczony pomnik (odczuwając intensywne doznania estetyczne) jest mi winny pieniądze?
Myślę samodzielnie - zamiast słuchać różnych guru i brać wszystko "skądś" czasem sam wymyślam różne rzeczy.