[humor] Różne ROTFLE ...

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 003
O kurna, najpierw Michalkiewicz pięknie zaorał, teraz ten kot rozorał. Ludzie, jak macie mieć zwierzaki, trzeba mieć o nich jakieś podstawowe pojęcie, do ciężkiej!
 

pawel-l

Ⓐ hultaj
1 915
7 932
10896916_791334930940250_3000242941004127868_n.jpg
 

MartinX

Well-Known Member
345
1 184
haha !! Genialne :D ... szkoda tylko, że to nie działa tak cały czas i w prawdziwym życiu... :/

God Damn You !! Socialists !!
 

piezol

Jebać życie
1 263
4 235
[NSFW]

To był rok 2009, po wyborach do Unioparlamentu. Wszyscy w UPRze byliśmy trochę rozgoryczeni, bo w końcu to miały być nasze wybory, ale znów się nie udało. Wpadliśmy w wielotygodniowy marazm, szczególnie, że prezesem nie był już JE Janusz Korwin-Mikke i nie miał nas kto motywować do działania.

Janusz, będę tak o nim pisać, bo mamy dość bliskie relacje, okazjonalnie pojawiał się to tu, to tam i mówił, że do N-razy sztuka, że Adzik też nie od razu obniżył podatki trzykrotnie, że trzeba się wziąć w garść i pracować na sukces wyborczy w następnych wyborach, zwiększać elektorat. Nie powiem - miło się tego słuchało. Było w tym coś porywającego, coś sprawiającego, że chciało się iść za tym człowiekiem choćby i w ogień. Dla mnie było to dość dziwne uczucie, bo początkowo Janusza nie lubiłam. Był bardzo porywczy, nie liczył się ze słowami, traktował innych trochę z góry. Nie podobało mi się to, ponieważ z przekonania była trochę feministką, a w UPRze wylądowałam za sprawą chłopaka, który mi się podobał, ale on wybrał potem innego chłopaka (był to Tomasz Sodommer). Chyba właśnie ta rana w sercu spowodowała, że zaczęłam patrzeć na Janusza przychylniej. Jego słowa były jak miód, było w nich dużo zdecydowania i woli walki. Możecie nie wierzyć, ale każda feministka leci na zdecydowanych mężczyzn, którzy wiedzą czego chcą. Jedyną rzeczą, jaka mi się u Janusza nie podobała, był stosunek do kobiet. Traktował nas jak jakiś gorszy gatunek, lekceważył, chociaż starał się to maskować czy też równoważyć pocałunkami w rękę, ustępowaniem miejsca.

A całować umiał... parę razy się zdarzyło, że od samego cmoknięcia w rękę byłam mokra jak nigdy w życiu. Przypisywałam to obcowaniu z osobą publiczną, słyszałam, że wiele kobiet tak ma. Przełom nastąpił pewnego wieczoru, kiedy w biurze zostałam tylko ja i Janusz. On oczywiście siedział w fotelu i czytał jakieś czasopismo popularnonaukowe (na okładce były jakieś śmieszne zielone jaszczurki stylizowane na ludzi; Janusz lubił chyba taką fikcję, pozwalała mu się oderwać od codzienności). Ja porządkowałam jakieś dokumenty, faktury, wyrzucałam kartki, które jakiś oddziałowy dowcipniś musiał podrzucać Januszowi - były na nich same zera i jedynki. Bzdury totalne i ktoś myślał, że to jest śmieszne. Dobrze, że Janusz wykazywał się wielką wyrozumiałością i nigdy się o tych kartach nie zająknął, a nawet chyba próbował coś z nich odczytać - skrupulatna natura męża stanu.
Wybiła godzina 20:48, kiedy Janusz zagadnął mnie, czy byłam ostatnio na jakimś dobrym przedstawieniu teatralnym. Musiał wiedzieć, że teatr to mój kucyk. Nie powiem, zarumieniłam się trochę, bo nie sądziłam, że ktoś taki jak on może wiedzieć o mnie aż tak dużo. Bąknęłam coś o awangardowym performensie artystycznym z wykorzystaniem pacynek i armatek na żużel. Wtedy Janusz podniósł wzrok i mruknął coś o tym, że będę miała okazję zabawić się pacynką, ale potem od razu szybko dodał, że już późno i powinniśmy się zbierać. Zapytał, czy może mnie odwieść do domu, a ja się zgodziłam, bo pogoda była paskudna, a i okolica nieciekawa.

Wsiedliśmy do samochodu Janusza i od razu uderzyło mnie to, że nie było żadnych pasów bezpieczeństwa, poduszki powietrzne widać, że powyjmowane, a kierownica miała kształt sterów w statku kosmicznym - "niezwykły człowiek, niezwykły samochód" - pomyślałam. Jechało się dość miło, Janusz opowiadał o swoich wyjazdach, o planach na przyszłość, ale też żywo interesował się mną, co wprawiło mnie w lekkie zakłopotanie, bo nie miałam do powiedzenia niczego, co mogłoby wydawać się interesujące dla niego. Nagle zapytał, czy umiem opiekować się jaszczurzymi jajami. Zbiło mnie to trochę z tropu, ale odpowiedziałam, że tak, bo w liceum miałam 5 z biologii. Janusz uśmiechnął się pod krzaczastym wąsem i zapytał tonem niecierpiącym odmowy, czy skoczymy coś zjeść, bo w sumie zgłodniał, a i ja muszę mieć z czego wyprodukować śluz dla jajeczek. Rozśmieszyło mnie to trochę, więc stwierdziłam, że czemu nie - będę mogła się pokazać w towarzystwie Janusza w jakimś modnym lokalu, koleżanki z UPR zzielenieją z zazdrości.
Podjechaliśmy do restauracji Mocква i udaliśmy się do środka. Nigdy tu nie byłam; po pierwsze - ze względu na brak środków pieniężnych, a po drugie - ponieważ była to bardzo ekskluzywna restauracja i tylko wybrani mogli tu wejść. Udaliśmy się na najwyższe piętro, gdzie na przeszklonym tarasie mogliśmy podziwiać zapalające się gwiazdy i Księżyc, a niebo tej nocy było wyjątkowo czyste. Janusz zamówił coś w obcym języku, bardzo dziwnym, bo brzmiał bardzo metalicznie i sucho, jak połączenie skrzeku Synyszyn i Korynny tnącej stalowe dwuteowniki kradzionym flexem. Zjedliśmy pyszną kolację złożoną z bardzo wyszukanych potraw. Nigdy nie jadłam sałatki z węży, a co dopiero dwugłowych! Teraz było już naprawdę późno i Janusz powiedział, że musimy się zbierać. Niestety okazało się, że jego samochodu nie było na miejscu - ktoś go musiał ukraść. Tragedia okrutna, bo mieszkałam na drugim końcu miasta. Jednak Janusz powiedział, że mieszka całkiem niedaleko i może mnie do jutra przenocować. Nadmiar szczęścia! Nie dość, że zjadłam z nim kolację, to jeszcze zobaczę, jak mieszka!

Kiedy weszliśmy do niego, okazało się, że jest to mieszkanie godne krula. Kazał mi się rozgościć, kiedy on pójdzie nakarmić feniksa. Rozejrzałam się po mieszkaniu i moją uwagę przykuły potężne stalowe drzwi zamknięte na 3 zamki. Nie pasowały do wystroju mieszkania, ale trudno - może nie zdołał tego jeszcze usunąć. Nagle wydało mi się, że zza drzwi dochodzą stłumione pojękiwania i przeraźliwe krzyki potępieńców, ale do pokoju wszedł Janusz i powiedział, że pokaże mi, gdzie mogę spać. Poszłam za nim, dostałam ręcznik i pidżamę, a potem Janusz życzył mi dobrej nocy wyszedł.

Kiedy leżałam już wygodnie w łóżku i rozmyślałam o tym wszystki, co się dzisiaj stało, usłyszałam cichy szmer i syk, jakby węża. Chciałam się obrócić, ale była sparaliżowana strachem. Nagle poczułam, że coś wślizguje mi się pod kołdrę i zaczyna mnie dotykać. Prawie zemdlałam. Nagle usłyszałam głos przypominający głos Janusza, ale bardzo syczący i metaliczny. Powiedział, że będę jego krulową, tylko muszę udostępnić mu swoje ciało. Nie czekając na odpowiedź, zaczął robić ze mną coś dziwnego.

Nie był to zwykły stosunek. Czułam, że jest we mnie, ale głębiej niż pozwalałby na to zdrowy rozsądek i wiedza biologiczna. Czułam, że wypełnia mnie całą, że nie ma już granicy między mną a nim. Dziwne, bo oprócz rozkoszy fizycznej, czułam intelektualne uniesienie; nagle zaczęłam rozumieć wolny rynek, monarchię, prywatyzację. Wszystko było tak klarowne, jakby sam Janusz siedział u mnie w głowie. Oprócz tego czułam, że z Januszem coś jest nie tak. Jego skóra była bardzo chropowata, jakby pokryta łuskami, ale mogło mi się tylko tak wydawać, a było ciemno i nic nie widziałam. On za to widział chyba wszystko doskonale, może oczami duszy, może jakimś cudem w podczerwieni... Dał mi doświadczyć niezwykłych uniesień i kiedy opadliśmy obok siebie na łoże, czułam się jak krulowa świata. Chciałam coś powiedzieć, ale nagle pociemniało mi przed oczyma i obudziłam się rano. W fotelu obok łóżka siedział Janusz, przywitał mnie ciepłym uśmiechem i powiedział, że niedługo wykluje się jego potomek. Byłam trochę przerażona, a trochę zbulwersowana. Faktycznie, nie zabezpieczyliśmy się, ale dlaczego mówił o narodzinach dziecka "wyklucie".

Chwilę później zrozumiałam. Między moimi nogami leżało jajko podobne do strusiego, ale trochę większe. Całe było oblepione zielonkawym śluzem i lekko świeciło. Chciałam zerwać się na równe nogi, ale Janusz jednym zwinnym susem podskoczył do mnie i powiedział, że razem założymy nową rasę, która będzie rządzić światem. Długo opowiadał mi o reptilianach, o razwiedce, o NWO, o przechodzeniu poglądów. Wszystko zaczęło układać się w całość. Naszą rozmowę przerwało cichy dźwięk pękającej skorupki. Jajko przygasło, a po chwili cała skorupka rozsypała się w drobny mak, a naszym oczom ukazała się mała jaszczurka, która trochę przypominała człowieka - zupełnie jak te na okładce czasopisma Janusza.

W ciągu kilku chwil jaszczurka zamieniła się w ludzkie dziecko, które przemówiło gardłowym głosem - "Oto przyszła nowa era humanoidalnych jaszczurów z kosmosu. Ty, córko Ewy, stałaś się ogniwem łączącym podłą rasę ludzką i ze szlachetnymi reptilianami. Nie możemy dłużej czekać, trzeba aktywować plan »KNP« i znaleźć nam żywicieli. Niech stada kucy przybywają. Ty, córko Ewy, w swoim czasie staniesz na czele naszych legionów i poprowadzisz nas do ostatecznego zwycięstwa." Patrzyłam to na jaszczura, to na Janusza przerażona. Janusz tylko wyciągnął swój podobny do jaszczurczego język i pocałował mnie głęboko. Odpłynęłam i nic dalej nie pamiętam. Natomiast dwa i pół roku później... (ciąg dalszy nastąpi)


# Powstawiałem newline'y w randomowych miejscach, może być? Pasta byłą przeklejona z internetu i miała formatowanie typowej pasty.
 
Ostatnia edycja:

tolep

five miles out
8 579
15 477
Na wiki - zwłaszcza EN - ładnie piszą, co mają wspólne a co nie i w jakich ilościach. Poza tym każda steruje swoją ręka i nogą, a czucie w sensie dotyku, mają przedzielone na pół.
 

mikioli

Well-Known Member
2 770
5 382
Do góry Bottom