HP - wolnorynkowy kapitalizm, czy dystrybucjonizm?

Apfelbaum

New Member
64
0
[align=center]HP - wolnorynkowy kapitalizm, czy dystrybucjonizm?[/align]

Zastanawiałem się nad HP. Jego efektem jest duże ryzyko wychodzenia z posesji, gdyż możesz poślizgnąć się na bananie i w efekcie czego zabije cię właściciel rabatek na które spadniesz. Gdy pojedziesz na stację benzynową może ciebie zabić właściciel o ile wcześniej nie wpadnie na to właściciel drogi. Z tego wszystkiego wynika, że optymalna jest praca w domu - chałupnictwo. Właśnie coś takiego proponowali dystrybutyści Chesterton, Belloc. Według nich środki produkcji powinny być rozproszone do pojedynczych rodzin. Pomysł ten jednak ogranicza podział pracy i jest krytykowany przez Thomasa Woodsa Juniora za nieefektywność wynikającą właśnie z ograniczenia specjalizacji. Czy ta krytyka nie jest aktualna w odniesieniu również do HP?
 
D

Deleted member 427

Guest
Apfelbaum napisał:
Jego efektem jest duże ryzyko wychodzenia z posesji, gdyż możesz poślizgnąć się na bananie i w efekcie czego zabije cię właściciel rabatek na które spadniesz. Gdy pojedziesz na stację benzynową może ciebie zabić właściciel o ile wcześniej nie wpadnie na to właściciel drogi.

A zatem będzie to społeczność właściciela rabatek, właściciela stacji benzynowej i właściciela drogi, którzy w końcu sami się wymordują i - jak mawiał klasyk - NIE BĘDZIE NICZEGO. Bo nikt normalny nie osiedli się w miejscu, gdzie padają trupy za deptanie kwiatków. Taki mini-akap umrze śmiercią naturalną.
 

s00lis

Member
211
5
@Apfelbaum - niepotrzebnie zaczepiasz i tworzysz sobie kukiełkę do bicia. Był tu już taki jeden i dostał bana.
Hardcorowcy powiedzą, że większość ludzi jest normalna, a ład ustali się przy pomocy umów.
Po co robić nowy temat.
 
OP
OP
A

Apfelbaum

New Member
64
0
Nie będzie miał wielkiego wyboru. Przecież wymiana ziemi będzie wymagała opuszczenia swojej posesji. Lepiej tego nie robić nie ryzykować tylko znaleźć pracę w domu która nie wymaga ruszania się z niego, zamawiać zakupy, spłacać należności poprzez swojego bankiera itd. Wtedy mamy zapewnione pełne bezpieczeństwo.

s00lis napisał:
@Apfelbaum - niepotrzebnie zaczepiasz i tworzysz sobie kukiełkę do bicia. Był tu już taki jeden i dostał bana.
Hardcorowcy powiedzą, że większość ludzi jest normalna, a ład ustali się przy pomocy umów.
Po co robić nowy temat.
Niech się zastanowię! Bo to forum dyskusyjne? A ja chcę swoje refleksje zobaczyć cudzymi oczami?

Chyba o to chodzi.
 

s00lis

Member
211
5
To poczytaj wszystkie wątki związane z podejściem do propertarianizmu. Wątki się powielają, kalka kalki kalki. Jedyne co się zmienia, to liczba niedorzecznych przykładów.
Problem leży gdzie indziej i są nim różne podejścia w kwestii etyki, a jak wiadomo o gustach trudno się dyskutuje.
 
OP
OP
A

Apfelbaum

New Member
64
0
Ja nie zajmuję się w tym temacie etyką, a efektywnością ekonomiczną. Nie podają przykładów tylko wskazuję na podobieństwo.
 

Trikster

Active Member
361
26
Ale efektywność ekonomiczna też jest pewną zasadą etyczną, przynajmniej w tym momencie, w którym decydujesz się do niej dążyć.
 
OP
OP
A

Apfelbaum

New Member
64
0
Nie decyduję się do niej dążyć. Po prostu chcę wiedzieć czy moje spostrzeżenie jest słuszne według propertarian. Fascynacja wolnym rynkiem zaczyna się najczęściej od uznania jego efektywności, ale odejście od takiego utylitarystycznego podejścia uważam za postęp. Jednak efektem może być rozdział, bo jeśli można uzyskać w innym systemie od HP korzystniejszą alokację dóbr i usług, to zaspokaja on jedynie pragnienie absolutnej suwerenności przynajmniej na malutkim terytorium (oczywiście dostawcy i dzieci raczej stale podlegają czyjejś tyranii, ale to marines społeczeństwa).
 

przez

New Member
67
1
Trikster napisał:
Ale efektywność ekonomiczna też jest pewną zasadą etyczną, przynajmniej w tym momencie, w którym decydujesz się do niej dążyć.
To jest bardzo ładne zdanie. Tylko niestety można je odwrócić: etyka to poddziedzina ekonomii, która zajmuje się długoterminową stabilnością sytemów ekonomicznych, ze szczególnym uwzględnieniem przechodzenia z mikro-ekonomii na makro-ekonomię.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 727
Apfelbaum napisał:
Zastanawiałem się nad HP. Jego efektem jest duże ryzyko wychodzenia z posesji, gdyż możesz poślizgnąć się na bananie i w efekcie czego zabije cię właściciel rabatek na które spadniesz. Gdy pojedziesz na stację benzynową może ciebie zabić właściciel o ile wcześniej nie wpadnie na to właściciel drogi.

A czy w wielu miejscach na świecie, gdzie szanowało się własność wyglądało to podobnie jak piszesz?
Przecież nawet teraz są w USA miasta gdzie wszystko (w tym drogi) jest prywatne i gdzie osoba z zewnątrz nie ma prawa wstępu. I co? Boją się wyjść z domu czy jak?
A zamknięte osiedla w Polsce? Też się boją wyjść z domu?

Poza tym mało kto uważa, że absolutnie wszystko ma być prywatne. Mogą być tereny niczyje (czytałeś wątki w tym temacie na starym forum, czy nie?). W Somalii w wielu miejscach drogi są niczyje i są uznawane przez plemiona za miejsca neutralne. Niektóre plemiona nawet podczas walk nie strzelają do przeciwnika (z wzajemnością) gdy ten przechodzi przez drogę.

Wymyślasz pierdoły bambus i problemy z dupy wzięte. I tyle.
A jak ktoś czasem kogoś niechcący rozwali, to trudno. Taka jest cena wolności. Podobnie jak ceną za powszechną elektryczność są porażenia prądem a ceną za powszechną motoryzację są wypadki.
 
OP
OP
A

Apfelbaum

New Member
64
0
W USA, czy w zamkniętych osiedlach w Polsce chyba nie można bezkarnie zabijać ludzi za sam fakt wejścia ma posesję, a w HP można. W efekcie jesteśmy w takiej sytuacji niewolnikami nastroju właściciela. Tymczasem obecnie jak zabiję kogoś za wejście na moją ziemię, to jestem pozbawiony wolności i na lata trafiam do więzienia, gdzie nie jest przyjemnie.
Poza tym mało kto uważa, że absolutnie wszystko ma być prywatne. Mogą być tereny niczyje
Jak są niczyje to je zawłaszczam, więc już nie są niczyje.
 

Cyberius

cybertarianin, technohumanista
1 441
36
Apfelbaum napisał:
Tymczasem obecnie jak zabiję kogoś za wejście na moją ziemię, to jestem pozbawiony wolności i na lata trafiam do więzienia, gdzie nie jest przyjemnie.
Więc łatwiej zbudować wysokie ogrodzenie, następnie kupić kilka psów:)
i umieścić parę tabliczek z napisem: Uwaga! teren prywatny......"
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 727
Apfelbaum napisał:
W USA, czy w zamkniętych osiedlach w Polsce chyba nie można bezkarnie zabijać...
W USA zależy od stanu (np. w jednym stanie musisz strzelać z domu, werandy lub ze schodów ale nie z gruntu). W Polsce zamknięte osiedla domków jednorodzinnych należą często do czerwonej hołoty, która może mieć w dupie prawo, bo sama jest prawem.

Apfelbaum napisał:
Jak są niczyje to je zawłaszczam, więc już nie są niczyje.

Czytałeś wątki w temacie ze starego forum, czy nie? Tam to było klarowane.

Jak odcinasz komuś dojście to inicjujesz agresję. Więc wypowiedziałeś wojnę. Będziesz musiał walczyć i liczyć się ze śmiercią.

Proponuję, byś teraz wykonał eksperyment. Jedź na zadupie w Polsce gdzie nie ma policji i spróbuj zająć niczyją drogę, blokując gospodarzom możliwość przejazdu. Nawet mogę bezpłatnie wskazać miejsca gdzie możesz za to skończyć w gnojówce dobijany widłami.
 

Trikster

Active Member
361
26
przez:
Nie można odwrócić, bo etyka jest podstawową częścią filozofii w tym sensie, że odpowiada na pytanie, co jest dobre, na które to pytanie ekonomia odpowiada tylko w ograniczonym zakresie. Ekonomia w tym znaczeniu będzie częściowo etyką, czyli nauka, jaką jest ekonomia, będzie inkorporować tezy etyczne, tyle że odchodzić będzie jednocześnie od epistemologii.

No i w ogóle etyka nie zajmuje się tym, czym piszesz, że się zajmuje, więc nie mam pojęcia, o co halo.
 
A

Anonymous

Guest
Apfelbaum napisał:
[align=center]HP - wolnorynkowy kapitalizm, czy dystrybucjonizm?[/align]

Zastanawiałem się nad HP. Jego efektem jest duże ryzyko wychodzenia z posesji, gdyż możesz poślizgnąć się na bananie i w efekcie czego zabije cię właściciel rabatek na które spadniesz. Gdy pojedziesz na stację benzynową może ciebie zabić właściciel o ile wcześniej nie wpadnie na to właściciel drogi. Z tego wszystkiego wynika, że optymalna jest praca w domu - chałupnictwo. Właśnie coś takiego proponowali dystrybutyści Chesterton, Belloc. Według nich środki produkcji powinny być rozproszone do pojedynczych rodzin. Pomysł ten jednak ogranicza podział pracy i jest krytykowany przez Thomasa Woodsa Juniora za nieefektywność wynikającą właśnie z ograniczenia specjalizacji. Czy ta krytyka nie jest aktualna w odniesieniu również do HP?

Co stoi na przeszkodzie bym Cię zaciukał, gdy mnie teraz odwiedzisz? Na pewno nie strach przed karą, która jest śmieszna. Odpowiedz sobie na to pytanie, to będziesz wiedział dlaczego ludzie zazwyczaj się nie zabijają.

Nie widzę analogii do dystrybucjonizmu...
 

przez

New Member
67
1
Trikster napisał:
bo etyka jest podstawową częścią filozofii w tym sensie, że odpowiada na pytanie, co jest dobre

No i w ogóle etyka nie zajmuje się tym, czym piszesz, że się zajmuje, więc nie mam pojęcia, o co halo.
Ja sobie zdaję sprawę, że to co napisałem jest kontrowersyjne dla humanistów.

Ja podobną tezę obroniłem na komisie z drugiego semestru filozofii, po tym jak zostałem uwalony za nie traktowanie Tatarkiewicza jako wyroczni i pokazanie, że w jego publikacjach są błędy idem-per-idem.

W skrócie chodzi o to, że w klasycznej etyce dobro/zło traktuje się cokolwiek binarnie. Jeśli etyk odważy się zdefiniować logicznie spójną miarę "dobra" (w sensie Lebesque'a) to zacznie używać aparatu pojęciowego ekonometrii (poddziedziny eknomii).

W powyższym sensie "dobro" etyczne jest izomorficzne z ekonomicznym pojęciem systemu stabilnego w dowolnie długim okresie czasu.
 
OP
OP
A

Apfelbaum

New Member
64
0
Trochę dziwi mnie podejście części użytkowników. Bardzo mało osób odniosło się do kwestii związanych z tematem. Większość zajmuje się tym, że mógłbym przeczytać gdzieś odpowiedzi na wszystkie pytania. Oczywiście, że mógłbym to dotyczy wszystkich zagadnień, ale takie podejście nie uzasadnia istnienia forum dyskusyjnych. Forum dyskusyjne są by pisać posty na interesujące nas tematy, więc odwołania się do materiałów bez podania linków nie ma żadnej wartości, dla tego tematu.

Kwestia demotywacji wyjścia z posesji.

Zakładając, że ludzie nie będą się zbierać w zbrojne bandy i zajazdy robić, czyli zakładając skuteczność rodzinnej posesji ochrony i uznając pobyt na posesji za w pełni bezpieczny musimy zauważyć, że ma on znaczną odmienność od pobytu poza posesją.

[align=center]
tabelkaa.png
[/align]

Obecnie na świecie nie istnieje taka odmienność. Czy jestem w domu, czy poza nim mogę korzystać z obrony koniecznej, a każdy wypadek ją przekraczający jest w sposób oczywisty uznawany za zamach na życie innego człowieka i karany z całą surowością. Przy dużej wykrywalności przestępstw kara ma charakter odstraszający. Oczywiście bardzo trudno zbadać dokładnie w jakim stopniu, gdyż ludzie są często nieracjonalni, ale libertaryzm jest poglądem racjonalnym i czasami nawet stroniącym od empirii więc najlepiej założyć, że wraz z wzrostem ryzyka pozbawienia wolności, czy choćby grzywny ludzie będą zaniechać pewnych czynów. Racjonalne również wydaje się założenie, że w efekcie przyjęcia zasady „Wolnoć Tomku w swoim domku” mało będzie mnie obchodzić co u siebie robił sąsiad i wykluczenia społeczne, dyskryminacje cenowe będą zminimalizowane. Przypominam również, że sprawy podobne do sprawy Josefa Fritzla były sąsiadom nieznane i dopiero scentralizowany system policyjny ujawnił ten przypadek. Tak samo śmierć listonosza nie wskazuje na mordercę, jeśli on schował ciało do swojej piwnicy, a nikt nie ma prawa przeszukiwać jego domu. Po prostu listonosz znikł, ale gdzie? Któż to może wiedzieć? Wydaje się również, że „kula w łeb” będzie jedyną karą. Gdy jestem na swojej posesji nie ma nade mną arbitra, więc wszelki spór można rozwiązać jedynie poprzez zwabienie „pozwanego” na moją ziemię, lub ziemie mojego ziomka, albo właściciela, którego przekupiłem do wystawienie mi „pozwanego”. Sądy arbitrażowe nie są korzystne w wypadku możliwości nieuznania ich i zamknięcia się na swojej posesji, oraz braku jakiegokolwiek osądu w wypadku uporczywego nie godzenie się na arbitra. Pozbawienie wolności takiego gościa-przestępcy, czy wychłostanie, lub wymuszenie zrzeczenia się swojego mienia ma moją rzecz ma liczne wady. Po pierwsze zajmuje sporo czasu i jest kosztowne. Zostawia żywego mogącego knuć sąsiada – trupy nie knują, a kto będzie miał dowody, że to ja go zabiłem? Akt zrzeczenie się mienia może być nieuznany, jako zawarty pod przymusem, czyli „kula w łeb” wydaje się najefektywniejsza ekonomicznie w HP. Oznacza to, że w sytuacji konfliktu z innym człowiekiem najlepszą strategią jest pozostać w domu i wszystkie potrzebne rzeczy zamawiać przez kurierów.

Pojawił się głos jakoby obecnie kara za zabicie była żadna. To nic brzmi tak:

Art. 148. § 1. Kto zabija człowieka, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 8, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności. § 2. Kto zabija człowieka: 1) ze szczególnym okrucieństwem, 2) w związku z wzięciem zakładnika, zgwałceniem albo rozbojem, 3) w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie. 4) z użyciem broni palnej lub materiałów wybuchowych, podlega karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności. § 3. Karze określonej w § 2 podlega, kto jednym czynem zabija więcej niż jedną osobę lub był wcześniej prawomocnie skazany za zabójstwo. § 4. Kto zabija człowieka pod wpływem silnego wzburzenia usprawiedliwionego okolicznościami, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.

Do tego dochodzą konsekwencje cywilne, czyli odszkodowania dla rodziny zabitego. W kwestii domków jednorodzinnych, to z takimi osiedlami bezpośrednio sąsiaduję i nie ma tam przypadków zabijania ludzi, które pozostają bezkarne. Dane o takich wypadkach chętnie bym otrzymał.

Kwestia ziemi niczyjej.

Zawłaszczenie ziemi niczyjej jest fundamentem libertarianizmem. Oczywiście, jeśli masz jednego sąsiada i ma on monopol na wypuszczanie ciebie z posesji, to instynkt przetrwania, każe tobie łamać aksjomat o nieagresji, ale najczęściej masz więcej niż jednego sąsiada i nie potrzebna jest tobie niczyja ziemia dookoła każdej posesji. Zresztą taka ziemia niczyja byłaby czymś strasznym. Wszyscy wyrzucali by na ten obszar śmieci i nikt by o nią nie dbał. Niczyje to niczyje, więc po co? Poruszanie się po niej byłoby dość trudne, bo byłaby ona nieremontowana niemyta, coś okropnego po prostu. Znacznie lepiej byłoby takie drogi sprywatyzować, ale by prywatny właściciel mógł je utrzymywać pobierałby myto, gdyż nie będzie prowadził działalności charytatywnej. Jaki miałby w tym racjonalny interes?

Ku analogii do dystrybutyzmu.

Dystrybutyzm polega na upowszechnieniu własności rodzinnej. Według nich własność produkcyjna powinna być szeroko rozproszona wśród ludzi. Istotą jest więc niezależność ekonomiczna rodzin.

„Pochodna własności produkcyjnej, za sprawą której człowiek uniezależnia się od płacy oferowanej mu przez pracodawcę i zyskuje możliwość samodzielnego utrzymania się dzięki swojej ziemi, rzemiosłu, narzędziom i handlowi.” H. Belloc

Praca najemna w HP bardziej nawet przypomina „niewolnictwo zarobkowe” niż obecnie, gdyż na swojej ziemi właściciel fabryki jest Bogiem i wszystkie nadużycia pracodawcy wobec pracowników grożą jedynie ich odejściem z pracy i niczym innym.

Celem politycznym dystrybutystów było zachęcanie ludzi do zakładanie rodzinnych firm, oraz demotywowanie do zatrudniania się w wielkich korporacjach. Choć metody zniechęcanie do pracy w wielkich korporacjach w HP są inne, to jednak one istnieją. Ustrój ekonomiczny jest więc łudząco podobny. Zachęca się do rodzinnych firm, zniechęca do pracy najemnej i promuje styl życia bardziej lokalny, by niewiedza o np. świętym kamieniu w innej wiosce nie prowadziła do niechybnej śmierci. Taki system motywacyjny wpływa na alokacje, ogranicza rozwój podziału pracy, a więc i efektywność ekonomiczną.

Taka jest moja opinia, tak ja to widzę.

W efekcie utylitarne uzasadnienie HP odpada.
 
OP
OP
A

Apfelbaum

New Member
64
0
Trochę dziwi mnie podejście części użytkowników. Bardzo mało osób odniosło się do kwestii związanych z tematem. Większość zajmuje się tym, że mógłbym przeczytać gdzieś odpowiedzi na wszystkie pytania. Oczywiście, że mógłbym to dotyczy wszystkich zagadnień, ale takie podejście nie uzasadnia istnienia forum dyskusyjnych. Forum dyskusyjne są by pisać posty na interesujące nas tematy, więc odwołania się do materiałów bez podania linków nie ma żadnej wartości, dla tego tematu.

Kwestia demotywacji wyjścia z posesji.

Zakładając, że ludzie nie będą się zbierać w zbrojne bandy i zajazdy robić, czyli zakładając skuteczność rodzinnej posesji ochrony i uznając pobyt na posesji za w pełni bezpieczny musimy zauważyć, że ma on znaczną odmienność od pobytu poza posesją.

[align=center]
tabelkaa.png
[/align]

Obecnie na świecie nie istnieje taka odmienność. Czy jestem w domu, czy poza nim mogę korzystać z obrony koniecznej, a każdy wypadek ją przekraczający jest w sposób oczywisty uznawany za zamach na życie innego człowieka i karany z całą surowością. Przy dużej wykrywalności przestępstw kara ma charakter odstraszający. Oczywiście bardzo trudno zbadać dokładnie w jakim stopniu, gdyż ludzie są często nieracjonalni, ale libertaryzm jest poglądem racjonalnym i czasami nawet stroniącym od empirii więc najlepiej założyć, że wraz z wzrostem ryzyka pozbawienia wolności, czy choćby grzywny ludzie będą zaniechać pewnych czynów. Racjonalne również wydaje się założenie, że w efekcie przyjęcia zasady „Wolnoć Tomku w swoim domku” mało będzie mnie obchodzić co u siebie robił sąsiad i wykluczenia społeczne, dyskryminacje cenowe będą zminimalizowane. Przypominam również, że sprawy podobne do sprawy Josefa Fritzla były sąsiadom nieznane i dopiero scentralizowany system policyjny ujawnił ten przypadek. Tak samo śmierć listonosza nie wskazuje na mordercę, jeśli on schował ciało do swojej piwnicy, a nikt nie ma prawa przeszukiwać jego domu. Po prostu listonosz znikł, ale gdzie? Któż to może wiedzieć? Wydaje się również, że „kula w łeb” będzie jedyną karą. Gdy jestem na swojej posesji nie ma nade mną arbitra, więc wszelki spór można rozwiązać jedynie poprzez zwabienie „pozwanego” na moją ziemię, lub ziemie mojego ziomka, albo właściciela, którego przekupiłem do wystawienie mi „pozwanego”. Sądy arbitrażowe nie są korzystne w wypadku możliwości nieuznania ich i zamknięcia się na swojej posesji, oraz braku jakiegokolwiek osądu w wypadku uporczywego nie godzenie się na arbitra. Pozbawienie wolności takiego gościa-przestępcy, czy wychłostanie, lub wymuszenie zrzeczenia się swojego mienia ma moją rzecz ma liczne wady. Po pierwsze zajmuje sporo czasu i jest kosztowne. Zostawia żywego mogącego knuć sąsiada – trupy nie knują, a kto będzie miał dowody, że to ja go zabiłem? Akt zrzeczenie się mienia może być nieuznany, jako zawarty pod przymusem, czyli „kula w łeb” wydaje się najefektywniejsza ekonomicznie w HP. Oznacza to, że w sytuacji konfliktu z innym człowiekiem najlepszą strategią jest pozostać w domu i wszystkie potrzebne rzeczy zamawiać przez kurierów.

Pojawił się głos jakoby obecnie kara za zabicie była żadna. To nic brzmi tak:

Art. 148. § 1. Kto zabija człowieka, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 8, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności. § 2. Kto zabija człowieka: 1) ze szczególnym okrucieństwem, 2) w związku z wzięciem zakładnika, zgwałceniem albo rozbojem, 3) w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie. 4) z użyciem broni palnej lub materiałów wybuchowych, podlega karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności. § 3. Karze określonej w § 2 podlega, kto jednym czynem zabija więcej niż jedną osobę lub był wcześniej prawomocnie skazany za zabójstwo. § 4. Kto zabija człowieka pod wpływem silnego wzburzenia usprawiedliwionego okolicznościami, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.

Do tego dochodzą konsekwencje cywilne, czyli odszkodowania dla rodziny zabitego. W kwestii domków jednorodzinnych, to z takimi osiedlami bezpośrednio sąsiaduję i nie ma tam przypadków zabijania ludzi, które pozostają bezkarne. Dane o takich wypadkach chętnie bym otrzymał.

Kwestia ziemi niczyjej.

Zawłaszczenie ziemi niczyjej jest fundamentem libertarianizmem. Oczywiście, jeśli masz jednego sąsiada i ma on monopol na wypuszczanie ciebie z posesji, to instynkt przetrwania, każe tobie łamać aksjomat o nieagresji, ale najczęściej masz więcej niż jednego sąsiada i nie potrzebna jest tobie niczyja ziemia dookoła każdej posesji. Zresztą taka ziemia niczyja byłaby czymś strasznym. Wszyscy wyrzucali by na ten obszar śmieci i nikt by o nią nie dbał. Niczyje to niczyje, więc po co? Poruszanie się po niej byłoby dość trudne, bo byłaby ona nieremontowana niemyta, coś okropnego po prostu. Znacznie lepiej byłoby takie drogi sprywatyzować, ale by prywatny właściciel mógł je utrzymywać pobierałby myto, gdyż nie będzie prowadził działalności charytatywnej. Jaki miałby w tym racjonalny interes?

Ku analogii do dystrybutyzmu.

Dystrybutyzm polega na upowszechnieniu własności rodzinnej. Według nich własność produkcyjna powinna być szeroko rozproszona wśród ludzi. Istotą jest więc niezależność ekonomiczna rodzin.

„Pochodna własności produkcyjnej, za sprawą której człowiek uniezależnia się od płacy oferowanej mu przez pracodawcę i zyskuje możliwość samodzielnego utrzymania się dzięki swojej ziemi, rzemiosłu, narzędziom i handlowi.” H. Belloc

Praca najemna w HP bardziej nawet przypomina „niewolnictwo zarobkowe” niż obecnie, gdyż na swojej ziemi właściciel fabryki jest Bogiem i wszystkie nadużycia pracodawcy wobec pracowników grożą jedynie ich odejściem z pracy i niczym innym.

Celem politycznym dystrybutystów było zachęcanie ludzi do zakładanie rodzinnych firm, oraz demotywowanie do zatrudniania się w wielkich korporacjach. Choć metody zniechęcanie do pracy w wielkich korporacjach w HP są inne, to jednak one istnieją. Ustrój ekonomiczny jest więc łudząco podobny. Zachęca się do rodzinnych firm, zniechęca do pracy najemnej i promuje styl życia bardziej lokalny, by niewiedza o np. świętym kamieniu w innej wiosce nie prowadziła do niechybnej śmierci. Taki system motywacyjny wpływa na alokacje, ogranicza rozwój podziału pracy, a więc i efektywność ekonomiczną.

Taka jest moja opinia, tak ja to widzę.

W efekcie utylitarne uzasadnienie HP odpada.
 

Cokeman

Active Member
768
120
Ale pierniczysz waść. Jesteś kolejnym przykładem etatystycznego trolla co to nie może sobie wyobrazić życia bez regulacji. A kto ma czuwać nad wypełnianiem regulacji? święty urzędnik - dobre sobie. Dziś też masz totalnie prywatnych właścicieli. Pojedziesz do innego kraju i też nie wiesz co cie czeka. Czy z tego powodu ginie wielu ludzi? Ty bys chciał mieć wszędzie darmowego przewodnika i ochroniarza. Opanuj sie.

Ja uwazam ze jak bedzie 200M panstw zamiast 200 to bedzie bezpieczniej. Nikt nie wprowadzi dziwnego prawa na swojej ziemi polegajacego na tym ze zabija cie za byle gowno. Dzisiejsze imperia moga to zrobic. Pojedyncze gminy nie.
W akapie taki friztl bylby niezalezny ale ludzie by mieli go na oku i urzadziliby mu potezny ostracyzm. Teraz kazdy kazdego olewa bo przeciez panstwo czuwa :D
Panstwo to tez wlasnosc prywatna ale zdobyta i utrzymana pod przymusem.
 

Avx

Active Member
831
186
Dziwną rzecz niektórzy robią z "propertarianizmu". Radykalnym libertarianinem jestem, a nigdy nie przyszłyby mi do głowy takie absurdy.

Jestem propertarianinem w tym sensie, że uznaję własność prywatną za najlepszą podstawę systemu wolnościowego. Uznaję jednak także Aksjomaty libertariańskie, a tam obok własności ziemi jest także własność samego siebie (samoposiadanie), oraz zasada nieagresji i wymóg przestrzegania dobrowolnych umów (także niepisanych, wynikających ze zwyczajowej interpretacji kontekstu wydarzeń).

Uważam, że jeżeli zaprasza się do siebie kogoś, a następnie bez ostrzeżenia zabija i zjada, to łamie się niepisaną, zwyczajową w naszej kulturze umowę o gościnności. Gdy chce się kogoś zjeść, trzeba się w tej sprawie z tym kimś umówić (był w historii chyba jeden taki przypadek, z kanibalem-homoseksualistą w Niemczech - zjadł on faceta, który dobrowolnie zgodził się na bycie zabitym i zjedzonym), albo chociaż mieć na granicy posesji stosowne tabliczki (choć tutaj podejrzewam, że sąd rynkowy orzekający na podstawie Aksjomatów mógłby mieć już wątpliwości; więc najlepiej też, by tabliczki były naprawdę wielkie, a tekst pisany ogromną czcionką i czerwonym kolorem. Umieszczenie zgody na zjedzenie w 5000 stronnicowej umowie na stronie 4572, mówiąc podpisującemu, że umowa dotyczy kredytu - też wydaje mi się być formą oszustwa. Ale to już sądy by rozstrzygały).
 
Do góry Bottom