Hong Kong

  • Thread starter Deleted member 427
  • Rozpoczęty

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Po pierwsze, to nie HK jest zbuntowaną prowincją a Chiny się nie stosują do umowy z byłym Imperium Brytyjskim. Po drugie, Chiny są zbuntowaną częścią Tajwanu. Należy zatem zapytać, kiedy wreszcie podporządkują się woli premiera Su Tseng-czanga.

Chiny tracą cierpliwość. Nowy plan wobec "zbuntowanej" prowincji
wczoraj 18:37
- Nowa ustawa może operować strachem. Mieszkańcy Hongkongu będą się bali otwarcie mówić krytycznie o Chinach - mówi w rozmowie z Onetem Patrycja Pendrakowska z Instytutu Boyma. Pekin chce narzucić Hongkongowi prawo o bezpieczeństwie narodowym, które ma zakazać między innymi podważania władzy komunistycznego rządu.

  • Na mocy nowych przepisów chińskie siły bezpieczeństwa będą mogły działać na terenie Hongkongu
    • W rocznicę masakry na placu Tiananmen przyjęto prawo przewidujące w tym autonomicznym mieście kary za "obrazę" chińskiego hymnu. - Chińczycy postawili kropkę nad i - ocenia Pendrakowskia
    • W Hongkongu od ponad roku trwają gwałtowne protesty przeciw większemu uzależnieniu od Pekinu. Od niemal samego początku są brutalnie tłumione przez policję
    • W relacjach Chin z finansową metropolią ważny jest też wątek globalny. Swoje role odgrywają tu przede wszystkim Wielka Brytania i Stany Zjednoczone

Ustawa zakazuje "wszelkich działań" zagrażających bezpieczeństwu narodowemu Chin, w tym separatyzmu, przewrotów i terroryzmu - zarzutów często wykorzystywanych w Chinach kontynentalnych do uciszania dysydentów i przeciwników politycznych. Przepisy te pozwoliłyby również "narodowym agencjom bezpieczeństwa" - potencjalnie chińskim siłom bezpieczeństwa - na działanie w Hongkongu.
Metropolia, którą w 1997 r. Brytyjczycy przekazali Pekinowi, cieszy się w autorytarnym kraju specjalnym statusem. Chiny mówią o polityce "jednego państwa, dwóch systemów", która pozwalała dotąd na znaczną autonomię Hongkongu i szerokie swobody jego obywateli. Ta wyjątkowość w ostatnim czasie staje jednak pod coraz większym znakiem zapytania.
Kto może się obawiać?
- Nowego prawa o bezpieczeństwie mogą się obawiać przede wszystkim ci obywatele, którzy otwarcie sprzeciwiają się zwiększeniu wpływów Pekinu na terenie Hongkongu. Wielu z nich to ludzie młodzi. Trzeba jednak dodać, że w Hongkongu żyją także osoby, którym zbliżenie metropolii z Chinami kontynentalnymi jest na rękę. Są to na przykład ludzie upatrujący dla siebie w tej nowej sytuacji korzyści finansowych, a posiadający silne związki z Chinami kontynentalnymi – mówi w rozmowie z Onetem Patrycja Pendrakowska, prezes Instytutu Studiów Azjatyckich i Globalnych im. Michała Boyma.

Zdaniem ekspertki tym osobom zależy przede wszystkim na zapewnieniu bezpiecznego i przewidywalnego środowiska inwestycyjnego sprzyjającego chińskim inwestycjom w Hongkongu bez protestów i demonstracji.

Ekspertka zwraca uwagę także na to, iż 4 czerwca przyjęto nową ustawę, której celem jest objęcie ochroną hymnu narodowego ChRL w Hongkongu. Zakazuje ona zachowań, które "obrażają" lub nadużywają chińskiego hymnu narodowego, w tym "publicznie i celowo" zmieniają jego tekst lub partyturę. Ponadto nie może być grany lub śpiewany w sposób "zniekształcony lub pozbawiony szacunku". Rada Legislacyjna Hongkongu, czyli tzw. parlament, zdominowana przez propekińskich polityków, już pozytywnie opowiedziała się o ustawie.

- Trzeba zaznaczyć, że stało się to w 31. rocznicę wydarzeń na placu Niebiańskiego Spokoju. Chińczycy postawili kropkę nad i. To kolejny element, poprzez który Pekin pokazuje, że będzie prowadził asertywną i zdecydowaną politykę wobec własnych terytoriów o odmiennym statusie prawnym - podkreśla Pendrakowska.

Zdecydowanie krytycznie działania Pekinu ocenia Aleksandra Zielińska, koordynatorka kampanii w Amnesty International. - Te przepisy nie będą służyć wyłącznie karaniu aktów terroryzmu czy rzeczywistych prób obalenia rządu. Podpadać pod nie będzie też po prostu wychodzenie na ulice i protestowanie - mówi w rozmowie z Onetem.
Tortury i niesprawiedliwe procesy
Ostatnie działania chińskich władz to tylko kolejny z kroków do spacyfikowania demokratycznych dążeń mieszkańców Hongkongu. Finansową metropolią od ponad roku wstrząsają masowe protesty jej obywateli. Katalizatorem społecznego buntu stał się przygotowany przez władze miasta projekt prawa umożliwiającego ekstradycję podejrzanych na kontynent.

- W Chinach udokumentowane są stosowanie tortur i niesprawiedliwe procesy oskarżonych. Prawo o ekstradycji bezpośrednio narażało mieszkańców Hongkongu na łamanie praw człowieka - tłumaczy Aleksandra Zielińska z Amnesty International.

Stosunkowo niewielkie protesty w czerwcu 2019 r. przerodziły się w masowe wystąpienia, w których brało udział kilkaset tysięcy, a według niektórych - nawet kilka milionów uczestników. Natychmiast spotkały się z ostrą reakcją władz miasta, pozostających w bliskim związku z centralnym rządem w Pekinie.

- Policja wobec pokojowych demonstrantów zaczęła używać gazu pieprzowego i pałek, później również gumowych kul. W październiku odnotowaliśmy przypadki strzelania z ostrej amunicji. 18-letni student został postrzelony w klatkę piersiową i trafił w stanie krytycznym do szpitala - opowiada Zielińska.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Policyjną przemoc ma zbadać policja
Z ustaleń Amnesty International wynika, że łącznie w demonstracjach rannych zostało co najmniej 2,5 tys. osób, a dwie poniosły śmierć. Aresztowano 9 tys. ludzi. - Często pod sfabrykowanymi zarzutami albo nawet w ogóle ich nie stawiając - mówi nam przedstawicielka organizacji.
Chińskie władze zarzucają protestującym łamanie prawa, a nawet zorganizowaną działalność przestępczą, polegającą m.in. na niszczeniu mienia publicznego, używaniu broni, czy podkładaniu ładunków wybuchowych. - Faktycznie dochodziło do używania siły przez demonstrantów, ale zdecydowana większość z nich zachowywała się pokojowo - komentuje te oskarżenia Zielińska. - Trzeba też zwrócić uwagę na to, jak te wydarzenia się rozwijały. Eskalacja agresji ze strony protestujących wynikała ze wzrastającej brutalności policji - dodaje.
Do postulatów demonstrantów, oprócz wycofania się z planów prawa o ekstradycji, szybko dołączyło rozliczenie winnych policyjnej przemocy. Amnesty International zwraca uwagę, że powołana do tego przez władze Hongkongu instytucja działa w strukturach samej policji, co uniemożliwia rzetelne zbadanie przypadków nadużyć i łamania prawa.
Hongkong - oaza wolności
Patrycja Pendrakowska zaznacza, że przez wiele lat Hongkong był takim miejscem, gdzie ludzie krytyczni wobec różnych ideologii, w tym komunizmu, socjalizmu czy anarchii mogli znaleźć swoje miejsce i względnie przyjazne środowisko do działań.
- To właśnie w Hongkongu wydawano czasopisma i książki, które rozchodziły się po Azji w trybie ekspresowym, nierzadko też trafiały do Chin kontynentalnych. Ten trend się zmienia od kilku lat. Międzynarodowi i lokalni dziennikarze i działacze wyrażający się o Chinach kontynentalnych w sposób krytyczny decydują się na emigrację. Ich schronieniem nierzadko staje się sąsiedni Tajwan. To właśnie ta wyspa od rewolucji parasolkowej z 2014 r. staje się strefą wolnych myśli o Chinach - opowiada.
Ekspertka wskazuje, że Wielka Brytania wkrótce może stać się kolejnym schronieniem dla migrantów z metropolii. - W zeszłym roku, kiedy przez Hongkong przechodziły fale protestów, Brytyjczycy nie podjęli zdecydowanych działań. Londyn miał wówczas wiele swoich problemów: zmianę rządu, a przede wszystkim brexit. Teraz to jednak może się zmienić, bo Boris Johnson zadeklarował, że Wielka Brytania nie odwróci się od Hongkongu- dodaje.
- W okresie przekazywania Hongkongu Chinom kontynentalnym Zachód liczył, że Pekin pod względem politycznym dzięki bogaceniu się i rozwojowi gospodarczemu podąży drogą metropolii i podejmie reformy liberalne. Finalnie, Chiny postawiły jednak na chińską wersję socjalizmu, umacniając się pod względem gospodarczym i politycznym. Dla Komunistycznej Partii Chin demokracja liberalna nie była wówczas żadną alternatywną - przypomina.
Rywalizacja mocarstw
Nie można zapomnieć o wpisaniu wydarzeń w Hongkongu w kontekst globalny. - Chińczycy bacznie zwracają uwagę na to, co dzieje się w USA. Dla nich ostatnie wydarzenia, zamieszki po śmierci czarnoskórego George'a Floyda, są na rękę. Pekin pokazuje, że w przeciwieństwie do USA, radzi sobie z wewnętrznymi problemami - mówi Patrycja Pendrakowska.
Podkreśla, że chińscy analitycy zauważają, że Amerykanie nie radzą sobie z zapewnieniem praw człowieka na swoim własnym podwórku.
- Pekin ponadto mówi, że nie Stany nie powinny wtrącać się w to, co się dzieje w Hongkongu, dlatego, że Chiny nie ingerują w to, co się dzieje w USA - zaznacza.
Zależność Hongkongu od Chin
Hongkong rozwija się teraz znacznie słabiej niż w ostatnich latach. - Gdy Pekin chciał wprowadzić w Hongkongu prawo o ekstradycji, duża grupa zagranicznych przedsiębiorców obawiała się o to, że nowo prawo ekstradycyjne może wpłynąć również na ich biznes. Hongkong w Azji Wschodniej był bowiem postrzegany jako stabilne miejsce i bezpieczną przewidywalną przystań dla biznesu. Inwestycje opierają się na wzajemnym zaufaniu, a Hongkong to zaufanie zaczął tracić - relacjonuje ekspertka Instytutu Boyma .
W maju zeszłego roku zmiany te negatywnie oceniła U.S.-China Economic and Security Review Commision. Obawiano się, że ekstradycja na kontynent potencjalnie mogłaby zagrażać niektórym amerykańskim inwestorom.
Kilka dni temu sekretarz stanu USA Mike Pompeo ogłosił, że jego kraj nie uznaje już Hongkongu jako "wysoce autonomicznego regionu" i będzie go traktować tak jak pozostałe części Chin. Może to zagrozić specjalnemu statusowi, którym cieszy się to miasto w relacjach handlowych ze Stanami Zjednoczonymi.
Hongkong padł niejako ofiarą sukcesu gospodarczego Chin. - Sąsiadujące ze Specjalnym Regionem Administracyjnym Shenzhen, a także Szanghaj, Kanton i Fujian od końca lat 90. rozwijały się w niezwykle dynamicznym tempie, i wypracowały sobie kanały do współpracy z zagranicą. Z tego względu znaczenie Hongkongu, jako długoletniego mostu łączącego Zachód i Wschód zmniejszyło się - konkluduje.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736

Agonia Hongkongu

Stworzony 11 kwietnia 2021

Kilka razy informowaliśmy Was o wydarzeniach w Hongkongu: o oddolnej, obywatelskiej rewolucji zainicjowanej po tym, jak chińskie władze zaczęły naruszać autonomiczny status miasta, w szczególności zaś w odpowiedzi na wprowadzenie w życie ustawy o bezpieczeństwie narodowym. Podzielaliśmy obawy mieszkańców Hongkongu i zwracaliśmy uwagę – między innymi polskich parlamentarzystów– na niebezpieczeństwo związane z tym aktem prawnym, wymierzonym w prawa i wolności Hongkończyków.

To, co wydarzyło się na przestrzeni ostatnich miesięcy, potwierdziło tylko nasze obawy.

Wpływ wspomnianej ustawy (w połączeniu z pandemią koronawirusa) na Hongkong jest następujący: nie odbywają się już protesty czy wiece, nie powstają nowe partie polityczne czy stowarzyszenia (a stare zostały rozwiązane), z obawy przed aresztowaniem ludzie boją się pisać w Internecie to, co myślą (opozycyjne serwisy internetowe prowadzone z Hongkongu zostały usunięte – działają już tylko te prowadzone z zagranicy), wszyscy opozycjoniści, którzy nie zostali zamknięci za kratkami, siedzą w domach i boją się je opuszczać (i mają świadomość, że w każdej chwili mogą dostać nakaz aresztowania) albo są już na uchodźstwie. Pełnia władzy spoczywa w rękach jednej partii (jednego obozu politycznego).

Miasto – intelektualnie i politycznie – obumiera. Hongkończycy (przeważnie ludzie młodzi), zdając sobie sprawę z beznadziejności sytuacji i uciekając przed prześladowaniami politycznymi, emigrują do Australii, Kanady, Tajwanu, Wielkiej Brytanii lub Stanów Zjednoczonych.

Oto lista, która pozwala unaocznić i dzięki temu lepiej uświadomić sobie, co nastąpiło po wprowadzeniu ustawy o bezpieczeństwie narodowym:

  • biblioteki, szkoły i uniwersytety w Hongkongu usuwają ze zbiorów antyrządowe książki;
  • śpiewanie w szkołach Glory to Hong Kong (hymnu napisanego przez rewolucjonistów) zostało zakazane;
  • aktywiści tacy jak Joshua Wong i Anges Chow trafiają do więzienia, a Jimmy Lai, założyciel gazety „Apple Daily”, zostaje aresztowany i toczy się przeciwko niemu proces; aresztowani są także inni działacze opozycji, między innymi współtwórca hongkońskiej konstytucji Martin Lee, byli posłowie czy prezesi partii i organizacji prodemokratycznych;
  • Nathan Law, Ted Hui i inni prześladowani uciekinierzy są de facto skazani na wygnanie polityczne: policja wydaje nakazy ich aresztowań, a kilka państw zrywa umowy ekstradycyjne z Hongkongiem;
  • USA przestaje prawnie traktować Hongkong jak oddzielne, autonomiczne terytorium;
  • część międzynarodowych firm ucieka z Hongkongu, przenosząc swoje siedziby do innych krajów (przede wszystkim do Singapuru);
  • kilku ambasadorów Tajwanu opuszcza Hongkong, ponieważ nie chcą podpisać Deklaracji Zjednoczonych Chin przy procedurze odnowienia wizy: w odpowiedzi rząd Tajwanu nie odnawia wiz dyplomatom z Hongkongu;
  • jeden z profesorów prawa zostaje zwolniony z pracy za swoje antyrządowe poglądy;
  • czterech uczniów w wieku od 16 do 21 lat zostaje aresztowanych za nawoływanie do dążenia do uzyskania przez Hongkong niepodległości;
  • 12 członków opozycji zostaje pozbawionych biernego prawa wyborczego z uwagi na ich poglądy;
  • wybory zostają przełożone o rok (jako główny, oficjalny powód podaje się pandemię koronawirusa), by tym samym móc już całkowicie zmienić system polityczny i przeprowadzić aresztowania opozycjonistów;
  • 12 aktywistów zostaje złapanych podczas próby ucieczki z Hongkongu, a 10 z nich trafia do więzienia;
  • czterech posłów opozycji zostaje pozbawionych mandatu, 15 innych podaje się do dymisji, a w legislatywie pozostaje już tylko dwóch posłów nieprzynależących do obozu rządzącego (na początku kadencji było ich łącznie 30);
  • Hongkong zostaje usunięty z Indeksu Wolności Gospodarczej Heritage Foundation;
  • chiński rząd uznaje przeprowadzane przez opozycję prawybory za „zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego” i aresztuje ponad 50 działaczy demokratycznych;
  • rząd w Pekinie narzuca Hongkongowi zmianę systemu politycznego tak, aby demokratyczna opozycja już nigdy nie mogła zdobyć większości w legislatywie, nawet jeśli zdecydowana większość wyborców będzie ją popierać.

Podsumowując, ustawa o bezpieczeństwie narodowym, wraz z pandemią koronawirusa sprawiły, że mieszkańcy Hongkongu już dłużej nie protestują, partie i stowarzyszenia opozycyjne są rozwiązywane, wolność słowa znika z mediów, placówek edukacyjnych i kulturalnych, internetowe strony opozycyjne, które nie były prowadzone z zagranicy, są usuwane, każdy, kto kiedykolwiek wystąpił przeciwko chińskiemu rządowi, obawia się aresztowania, a wielu aktywistów albo już zdążyło uciec za granicę, albo to rozważa.

Oaza wolności wysycha w wyniku celowych i świadomych działań chińskiego reżimu. To bardzo bolesna lekcja dla wszystkich, którzy cenią wolność i chcieliby, by na świecie było jej jak najwięcej.

Stowarzyszenie Libertariańskie

Tekst powstał we współpracy z Adamem Daniszem
 

Hanki

Secessionist
1 525
5 088
 

Hanki

Secessionist
1 525
5 088
Zachęcam do pójścia na pokazy filmów dokumentalnych o Hongkongu i walce jego mieszkańców o wolność:

 
Do góry Bottom