Homoseksualiści, adopcja dzieci, związki partnerskie

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 113
OK, nie będę próbował definiować "prawidłowego wychowania", bo ilu zainteresowanych, tyle definicji. Co do szkód w psychice: chodziło mi o to, że ludzkie dzieci rodzą się, kiedy samiec zapłodni samicę, przez co z czasem wykształcił się model rodziny składającej się z dwojga osób przeciwnej płci i ich potomstwa. Sądzę, że role kobiet i mężczyzn w wychowaniu są odmienne i nie dają się nawzajem zastąpić. Uznaję to za stan wynikający z natury i najbardziej odpowiedni - koniec kropka.
A dla mnie to tylko powtarzany przez reżimowych psychologów slogan i choćby przez to jestem tu podejrzliwy. U Arabów dzieci mają po kilka matek. Jedno z rodziców może zginąć. Mogą wychowywać je dziadkowie. Dziecko może mieć nianię od urodzenia. Ojca mogą prawie nie widzieć, a jeśli już to wymęczonego po robocie. Jakoś wszyscy normalnie żyją, ale nie, reżimowi psycholodzy wymyślili jakiś model jak z obrazka, bo mogą się wtrącać w życie innych.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Madlock napisał:
Dziecko może mieć nianię od urodzenia. Ojca mogą prawie nie widzieć

Właśnie - zdajecie sobie sprawę, jak bardzo "patologiczne" było wychowanie w takim, dajmy na to, XVIII wieku? Bartyzel pisał

Tradycyjna rodzina nie była skoncentrowana na uczuciowym celebrowaniu dzieciństwa, lecz przeciwnie – traktowała je jako stan niedojrzałości, który winien być jak najszybciej przezwyciężony mądrze opracowaną paideią, wprowadzającą w stan dojrzałości. W tradycyjnej rodzinie z wyższych sfer bezpośredni kontakt rodziców z dziećmi był raczej rzadki i w dużej mierze ceremonialny: dziećmi zajmowały się najpierw mamki, potem niańki, wreszcie wychowawcy i nauczyciele; małe dzieci przyprowadzano rodzicom, aby mogli się nimi przez chwilę, i raczej „na pokaz”, nacieszyć.

Troskliwy ojciec wysyłając syna, na długie lata, do szkół i w wojaże dla poznania świata i nabrania ogłady, udzielał mu solennych rad i pouczeń, a potem konsultował się już tylko z dobranym preceptorem w sprawie postępów podopiecznego w edukacji, ewentualnie w sprawie znalezienia środków zaradczych, gdy młodzieniec schodził na złą drogę. Chcecie poznać czym była tradycyjna rodzina, przeczytajcie raz jeszcze uważnie scenę w Hamlecie, w której Poloniusz udziela ostatnich wskazówek Laertesowi udającemu się do Francji, a potem tenże Laertes poucza swoją siostrę Ofelię.

Dzieci umieszczone w kolegiach z internatami, do domu przyjeżdżały na ferie świąteczne i wakacje. W gruncie rzeczy synowie poznawali swoich ojców bliżej (jeśli ci dożyli) dopiero jako ludzie dorośli. Córki, odbierające wychowanie i naukę domową, miały bliższy kontakt z matkami, ale za to starano się jak najwcześniej wydać je za mąż.
 
S

stormtrooper

Guest
Generalnie kawador ma rację, jakby nie było państwowych regulacji to by było najfajniej, póki są to lepiej żeby umożliwić homo żyć z tymi samymi ułatwieniami co hetero.

Rozjebał mnie ten fragment:
Co więcej, wydaje mi się, że mniej szkód w psychice dziecka wyrządza wychowanie w rodzinie patologicznej lub przez samotnego rodzica (muszę uzasadniać?)

Lepiej dostać wpierdol na wejściu do domu od zdegenerowanego pijaka niż wychowywać się w rodzinie, której komuś na Tobie zależy. Stan natury jest chujowym argumentem tutaj, bo w naturze rodzice nie znęcają się nad swoimi dziećmi tak jak ludzkie patole. Madlock dobrze argumentuje w tym miejscu.
 

Szynka

Złota szynka wolnego rynku.
1 209
2 055
Założyłem ten wątek m.in. po to, by ktoś mnie wyprowadził z błędu. Wiadomo, że prawodawstwo państwowe, które definiuje małżeństwo tak a nie inaczej i które jakoś tam rzuca kłody pod nogi wszystkim homonormatywnym, uprzywilejowuje pary hetero względem homo. I teraz tak: czy libertarianin powinien popierać zniesienie tego przywileju, ale w duchu etatystycznym - zrównujemy homo w prawie państwowym z hetero, dajemy im te same przywileje, być może zwiększamy ilość regulacji i liczbę urzędników (tego nie wiem), czy w duchu libertariańskim - kasujemy instytucje państwowego małżeństwa, rejestracji płci? To samo tyczy się adopcji dzieci - jak libertarianin ma to rozstrzygnąć? Pójść na kompromis z władzą, uznać jej wyższość i racje i zaakceptować "prawa homo do" czy iść w zaparte i sprzeciwiać się konsekwentnie rozciąganiu jurysdykcji na coraz to nowe grupy społeczne? Czy zgoda na to nie będzie kapitulacją przed państwem i jego chorymi wymysłami rejestrowania wszystkiego, co się rusza? [link] Patetycznie mówiąc: dobro dyskryminowanych homonormatywnych ponad libertariańskimi ideałami wolności od państwa?
Widziałem Twoją dyskusję z Trystero na temat tego wątku.
Generalnie uważam, że jak najbardziej powinniśmy się trzymać libertariańskich idei, a nie etatystycznych.
Będzie to uderzało w homoludków? A kto im zabrania przyłączyć się do nas i walczyć o wolność od państwa? Ale oni nie chcą takiej wolności. Więc niech spierdalają.
 

T.M.

antyhumanista, anarchista bez flagi
1 412
4 450
Nene, stoormtroper - wiem, że ten fragment może rozjebywać, ponieważ jest wytworem mojego chorego umysłu. Ale to moje zdanie i tyle. W sumie niepotrzebny wtręt, bo nie tego dotyczy dyskusja. Madlock - wszystkie sytuacje przez Ciebie wymienione są oczywiście możliwe i zdarzają się, ale "mój" model to nie jest wymysł psychologów, ani sytuacja jedyna dopuszczalna, tylko moim zdaniem najlepsza.
A kto im zabrania przyłączyć się do nas i walczyć o wolność od państwa? Ale oni nie chcą takiej wolności. Więc niech spierdalają.
Spierdalać nikt im nie każe, ale znam jednego geja, który z pozycji stricte libertariańskich przeszedł na socjal (i to raczej hard), bo - jak sam przyznaje - to mu się opłaca.
 
L

lebiediew

Guest
jeśli chodzi o problem związków homoseksualnych, to tutaj sprawa jest jasna - prywatna, nieautoryzowana przez państwo umowa między dwoma obywatelami niezależnie jakiej płci i tyle.
jeśli chodzi o adopcję dzieci, to jest to jeden z obszarów, które są w świetle libertarianizmu nierozstrzygalne, gdyż nie wiadomo, kto ma decydować o losie dziecka nieposiadającego rodziców (i nie będącego w wieku, w którym może samo podjąć taką decyzję). więc decyzję tego typu trzeba podejmować w odniesieniu do innych kryteriów niż wolnościowe, co dla zwolenników czystości doktryny może być trudne
 

Lancaster

Kapłan Pustki
1 168
1 115
Jak dzieci trafią do prywatnych sierocińców to właściciel/organizacja zajmie się znajdywaniem rodziny dla tych dzieci. Myślę ,że z przyczyn ekonomicznych (utrzymanie sierocińca to spory koszt) właściciele/organizacje będą chętnie szukać rodziców do adopcji. Dopóki dziecko z sierocińca nie ma opiekuna to sprawę adopcji raczej będzie można załatwić w prywatnym sądzie. Myślę ,że dla sądu to nie będzie różnica czy ktoś jest białym gejem czy czarny hetero ,ale będzie się liczyć dobro dziecka. Jak nie uda się załatwić adopcji w jednym sądzie zawsze można iść do konkurencji. Właściciel sierocińca nie jest rodzicem dzieci w sierocińcu więc z zabraniem dziecka w sierocińcu raczej nie byłoby problemu. Najprościej by było jakby rodzice przed śmiercią wyznaczali w testamencie przyszłych rodziców dla swoich dzieci.
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 113
A ten sąd to po co tu? Sytuacja jest analogiczna z kupowaniem marchewki na targu, co miałby tu robić sąd?
 

Lancaster

Kapłan Pustki
1 168
1 115
Myślałem ,że sprawy rodzinne (tzn kto jest rodzicem dziecka) reguluje się prawnie. Nawet samochody mają rejestrację ,żeby łatwiej odnaleźć właścicieli ,a takie "nieoznakowane" dziecko ciężko byłoby znaleźć gdyby ktoś je komuś zabrał. Właściwie to niech właściciel decyduje i tak byłoby ciężko utrzymać taki sierociniec . Najlepiej byłoby jakby dzieci miały rodziców ,ale jak już sobie ktoś w sierocińcu "nazbierał" dzieci niech się teraz o nie martwi. Tylko czy dziecko może być "własnością" (pod opieką) organizacji?
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 113
Prawnie, czyli można podpisać umowę. Oznakować, oczipować czy pobrać DNA można we własnym zakresie. Sąd wkracza dopiero, gdy jest konflikt między jakimiś stronami. Przed chwilą pisałeś, że sąd ma uczestniczyć w adopcjach i zwracać uwagę na dobro dziecka. Brakuje jeszcze sądów zwracających uwagę na sprawiedliwość społeczną, prawa zwierząt, przestrzeganie szariatu i zasady feng shui. A po co komu sądy zwracające uwagę na własność.
 

Lancaster

Kapłan Pustki
1 168
1 115
Z tym sądem to był taki skrót myślowy. Chodziło mi o to ,że w razie konfliktu między osobą ubiegającą się o adopcje ,a ośrodkiem adopcyjnym mogłoby dojść do sprawy w sądzie.

A pierwszą wypowiedź o sądach dotyczyła tego co powiedział lebiediew :

jeśli chodzi o adopcję dzieci, to jest to jeden z obszarów, które są w świetle libertarianizmu nierozstrzygalne, gdyż nie wiadomo, kto ma decydować o losie dziecka nieposiadającego rodziców (i nie będącego w wieku, w którym może samo podjąć taką decyzję). więc decyzję tego typu trzeba podejmować w odniesieniu do innych kryteriów niż wolnościowe, co dla zwolenników czystości doktryny może być trudne
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 113
Ale jaki konflikt może zajść? Wystarczy, że jedna ze stron nie zgodzi się na adopcję i nie ma umowy, wynocha z mojej ziemi itd. to podstawa libertarianizmu. A jeśli dom adopcyjny zastrzeże, że opiekunowie nie mogą na przykład pić (nie wiem co za idiota weźmie dziecko z taką umową, ale niech będzie), a tamci zostaną na tym przyłapani, to sąd powinien dociekać prawdy. Jeśli zrobi wyjątek dla dobra dziecka i jeszcze będzie miał poparcie większości, to będzie to co mamy teraz.
 

Lancaster

Kapłan Pustki
1 168
1 115
Zgadzam się z tobą. Po prostu ciężko było mi sobie wyobrazić jak sprawa adopcji wyglądała by w akapie. A w przypadku gdy dziecko ucieknie z domu dziecka będzie można sobie je wziąć?
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Czek dys aut, nigers! Gazowania cyknęła fotkę dwóm homonormatywnym na tle domowej biblioteczki - no wiecie, że niby tacy oni zajebiście wyedukowani, elokwentni oraz błyskotliwi. A tak naprawdę są durniami. Jeden homo żali się, że gdyby jutro umarł, to jego partnera Grześka nie byłoby stać na zapłacenie podatku od spadku. I dlatego czeba uchwalić nowe regulacje, żeby prawo się nimi zainteresowało. Czaicie to? Zamiast domagać się zniesienia podatku od spadków, ci domagają się uregulowania kwestii związków partnerskich, żeby dureń Grzesiek mógł zabulić podatek!

A potem jeszcze mówią, że płacenie tego podatku to kradzież!

Żeby zrozumieć naszą sytuację, musisz sobie uświadomić, że my zwyczajnie nie istniejemy dla prawa. (...) Gdybym miał podobne prawa jak osoby w związku małżeńskim, to miałbym mniej zmartwień. A teraz... Wiem, że gdybym jutro umarł, to Grześka nie będzie stać nawet na opłacenie podatku od spadku. I najlepsze, że musiałby zapłacić podatek od czegoś, na co sam pracował, czyli od tego mieszkania. To jest niesprawiedliwie i niegodne. Dla mnie to okradanie kogoś, kto w dodatku jest w rozpaczy po utracie najbliższej osoby. [link]

Czekam na wasze homofobiczne komentarze. Wszystkie obelgi mile widziane.
 

Szynka

Złota szynka wolnego rynku.
1 209
2 055
Zamiast domagać się zniesienia podatku od spadków, ci domagają się uregulowania kwestii związków partnerskich, żeby dureń Grzesiek mógł zabulić podatek!

A potem jeszcze mówią, że płacenie tego podatku to kradzież!

Może po prostu lubią być dymani :)
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Najwyraźniej. Bez państwowego chuja w dupie życie staje się nie do zniesienia.

166499_470894219627189_817710593_n.jpg
 

father Tucker

egoista, marzyciel i czciciel chaosu
2 337
6 526
Czekam na wasze homofobiczne komentarze. Wszystkie obelgi mile widziane.

Czemu homofobiczne? Chyba raczej owco-fobiczne, idioto-fobiczne, nie? A hetero to nie mają takich poglądów, jak ci dwaj? Z tym podatkiem spadkowym to przynajmniej słyszą że dzwonią, ale nie wiedzą w którym kościele - że podatek to okradanie ludzi...
 

matiej

The Member
71
23
2) odbywać się w bezpośredniej bliskości domów prywatnych, z których byłoby ją widać;
3) mieć miejsce tam, gdzie pracownicy byliby zmuszeni ją oglądać wbrew swojej woli ze względu na miejsce pracy;

Kupuję kawałek ziemi w centrum jakiegoś miasta, buduję wieżę o wysokości 500m, widzę wszystko co dzieje się w mieście w promieniu 10km. NIKT nie może organizować manifestacji która jest niezgodna z moimi poglądami, wszystkie Boże Ciała, homoparady, marsze narodowe odpadają. Ale co to jest manifestacja? Grupa ludzi o podobnych postulatach która gromadzi się w jednym miejscu i coś manifestuje. Czyli jeśli spotkasz się z kilkoma znajomymi którzy lubią piwo i będziesz miał transparent "Lubię piwo", a ja piwa nie lubię i nie lubię, że ktoś lubi to występujesz wobec mnie z agresją? A jeśli jakaś osoba jest brzydka? Też nie może poruszać sie "w bezpośredniej bliskości domów prywatnych, z których byłoby ją widać"? Niezły zamordyzm. To się będzie sprawdzać jeśli gęstość zaludnienia jest nie większa niż 1os./100km2.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Moja uwaga dotyczyła obecnej sytuacji, kiedy ani zakaz jest niemożliwy, ani rezygnacja z finansowania tego cyrku przez podatników.
 
Do góry Bottom