Homofobiczna pani minister

A

Antoni Wiech

Guest
Mike Smith napisał:
To, że własność MOŻE wiązać się z przemocą, jest dla Ciebie równoznaczne z tym, że przemocą jest moje prawo do traktowania swojej własności jako tylko mojej?

Tak, jeśli to upoważnia Cię do użycia przemocy w celu uniemożliwienia komuś naruszania twojej własności. Poza tym to prawo może uprawniać też do karania osoby, która naruszyła twoją własność lub wymuszenia odszkodowania. I nie twierdzę, znowu, że to jest jednoznacznie złę czy dobre.
Wiąże się, nie znaczy równa się w całej rozciągłości. Mogę przecież wyobrazić sobie sytuację, że mówię komuś "nie chcę Cie tu" a on mówi "aha" i odchodzi i nie ma żadnych pretensji. Chyba, żebyś uznał, że posiadanie własności równa się nieustannej groźnie użycia siły. Poniekąd ma to sens, problem w tym, że przemoc w obronie własności nie nie równa przemocy w celu jej zaboru. A Ty wrzuciłeś to do jednego worka. Można nawet się uprzeć, że przemoc w celu obrony nie jest przemocą.

Ale jeśli ktoś posuwa się tak daleko, że twierdzi, że prawo własności powinno dotyczyć też np. całych miast lub innych ludzi, to brzmi to wystarczająco źle, by to odrzucić.
Ale system, w którym każdy może sobie wleźć na Twoją działkę, a oprócz tego masz mieć zakaz przyjmowania kogo chcesz do pracy brzmi już wystarczająco dobrze, żeby go przyjąć???????? Dzizas...


Antoni Wiech napisał:
Jak na mój teren wpierdoli się grupka bandytów i nie będę mógł z jakiś względów zareagować (albo nie będę chciał) to znaczy, że moje przekonanie jest równe zero?
Nie, nie chodzi o to, żen ie będziesz miał w jakimś sensie prawa do czegoś. Chodzi o to, że zarówno egzekucja praw własności, jak innych praw wiąże się z przemocą bardzo często. A to znaczy, że są w mniejszym lub większym zakresie niewolnościowe. I kiedy ktoś potem gardłuje na propozycje ich ograniczenia, jako praw świętych i nienaruszalnych, to wydaje mi się to jakoś takie mało wolnościowe. Zwłaszcza, jeśli np. trzymanie się przy zasadzie nieograniczonego prawa własności ma być usprawiedliwione "prostotą systemu" (kurwaco) lub czymś podobnym.
Właśnie chodzi, że idąc Twoim tropem zrezygnowanie z przemocy musiałoby się wiązać z rezygnacji traktowania mojej własności jako absolutnej. No, chyba, że jak napisałem wcześniej chodzi o nieustanną groźbę. Co nie zmienia faktu, że Twoja autonomia geja z jego prawem do wpierdolenia się na moją dziąłkę jest "w mniejszym lub większym stopniu" również niewolnościowa.



Antoni Wiech napisał:
Nie, póki co sugeruję, że to prawo nie jest oczywiste, jeśli punktem wyjścia libertarianizmu jest prawo jednostki do kontrolowania siebie i tego, co się z tą jednostką dzieje.
No nie wiem, zjebałeś prawo do niewpuszczenia geja jako wielce dyskryminujące nawet nazywając to przemocą. To chyba coś więcej niż zasugerowanie, że to prawo nie jest oczywiste. Zadziwiające jest to, że jego prawo do wejścia na mój teren traktujesz jako oczywiste. Chyba, że też nie traktujesz i tylko coś sugerujesz...


Nie powołuję się, prawo do decydowania o sobie w moim ujęciu ma inny charakter niż prawo własności, a samo prawo własności jest dla mnie o tyle usprawiedliwione, gdy promuje równe prawo do decydowania o sobie każdej jednostki w sposób taki najbardziej optymalny.
I ten optymalizm ma polegać na zmuszaniu jednych przed drugich do tego, żeby ich znosili na swoim terenie (mimo, że ci pierwsi nie wpierdalają się na teren tych drugich) oraz zmuszaniu tych pierwszych do zatrudnienia tego kogo nie chcą? Ciekawe...

Ta, dlatego, że prawo do decydowania o sobie jest ważniejsze od twojego prawa do decydowaniu o twojej własności.
Dla mnie jest tak samo ważne. Co nie zmienia faktu, że Ty kompletnie zanegowałeś prawo własności.

Antoni Wiech napisał:
Mówisz, że akapizm nie ma nic na swoją obronę, i on jest nie ok, natomiast autonomia Twojego przykładowego geja (czy lesbijki whatever) jest już ok. To jest dla mnie bucowanie dopiero. Innymi słowy zachowujesz się dokładnie tak samo jak komuchy czy akapy w Twoim przykładzie.


Nie, nie zachowuje.
Natomiast Ty popełniasz to samo, co większość anarchokapitalistów, traktujesz decydowanie o sobie jak posiadanie rzeczy, a to nie to samo. No chyba, że libertarianizm dla Ciebie sprowadza się do prawa własności. Tylko co wtedy ma wspólnego z libertarianizmem?
[/quote]
Błąd? Ja trzymam się tego co napisane jest na stronie libertarianizm.pl "w co wierzmy i dlaczego". A może Ty popełniasz błąd trzymając się tylko "decydowania o samym sobie".

Antoni Wiech napisał:
Ale Ty wcale o tę bezpardonowość (a raczej jej brak) nie dbasz zamieniając jedną potencjalną przemoc (nie musisz strzelać do ludzi na Twoim trawniku, to zawsze Twój wybór) na drugą zmuszając ludzi do akceptacji, tego, żeby ktoś hasał sobie swobodnie po ich własności, jeśli oni tego nie chcą.

Jeśli uważasz, że ograniczenia czyjegoś prawa własności zagrażają mu tak samo mocno, jak ograniczenia czyjegoś prawa do decydowania o własnych poglądach, do własnej tożsamości seksualnej itd, czyli inaczej: do własnej osoby, to mylisz się i obawiam się, że jesteś głupi.
Chcesz mi powiedzieć, że prawo do wpierdalania się na mój teren obcych ludzi jest mniej mi zagrażające niż to, że odmówię komuś wejścia dlatego, ze jest gejem i może nadal tym gejem pozostać????? Chcesz mi powiedzieć,

Co do mojej głupoty, to ja mogę napisać o Tobie, że obawiam się, że Ty z kolei jesteś zblokowaną cipą, której odmówiono z jakiś względów pracy i teraz dorabia ideologię do tego. Nie uważam tak, dlatego Ty również daruj sobie personalne podjazdy. Nikt nie każe Ci dyskutować. Jeśli uważasz, że nie jestem Ci równy, to ok, napisz. Skończymy.

Bo, pamiętając, że na razie jesteś na etapie usprawiedliwiania anarchokapitalizmu w moich oczach, czyli jeszcze nie możesz się na jego zasady powoływać, wytłumacz mi dlaczego dla mnie, jako człowieka szanującego przede wszystkim czyjeś prawo do decydowania o sobie (które jest jeśli nie tożsame, to bardzo podobno do zasady selfownership) ważne powinno być, najbardziej i zawsze, czyjeś prawo własności?
Usprawiedliwiania?:D Co najwyżej chcę Ci pokazać, że Twoje "autonomie gejowskie" są tak samo zamordystyczne (przyjmując Twoją myśl, że Akap jest) jak moje Akapowe. I tak samo mógłbym powiedzieć.. wytłumacz mi, dlaczego jako człowiekowi szanującemu prawo do decydowania o sobie na równi z prawem do decydowania o swoje własności itd itd...
 
A

Antoni Wiech

Guest
Mike Smith napisał:
To, że własność MOŻE wiązać się z przemocą, jest dla Ciebie równoznaczne z tym, że przemocą jest moje prawo do traktowania swojej własności jako tylko mojej?

Tak, jeśli to upoważnia Cię do użycia przemocy w celu uniemożliwienia komuś naruszania twojej własności. Poza tym to prawo może uprawniać też do karania osoby, która naruszyła twoją własność lub wymuszenia odszkodowania. I nie twierdzę, znowu, że to jest jednoznacznie złę czy dobre.

Wiąże się, nie znaczy równa się w całej rozciągłości. Mogę przecież wyobrazić sobie sytuację, że mówię komuś "nie chcę Cie tu" a on mówi "aha" i odchodzi i nie ma żadnych pretensji. Chyba, żebyś uznał, że posiadanie własności równa się nieustannej groźbie użycia siły. Poniekąd ma to sens, problem w tym, że przemoc w obronie własności nie równa przemocy w celu jej zaboru. A Ty wrzuciłeś to do jednego worka. Można nawet się uprzeć, że przemoc w celu obrony nie jest przemocą.

Ale jeśli ktoś posuwa się tak daleko, że twierdzi, że prawo własności powinno dotyczyć też np. całych miast lub innych ludzi, to brzmi to wystarczająco źle, by to odrzucić.

Ale system, w którym każdy może sobie wleźć na Twoją działkę, a oprócz tego masz mieć zakaz zatrudniania kogo chcesz do pracy brzmi już wystarczająco dobrze, żeby go przyjąć???????? Dzizas...

Antoni Wiech napisał:
Jak na mój teren wpierdoli się grupka bandytów i nie będę mógł z jakiś względów zareagować (albo nie będę chciał) to znaczy, że moje przekonanie jest równe zero?
Nie, nie chodzi o to, żen ie będziesz miał w jakimś sensie prawa do czegoś. Chodzi o to, że zarówno egzekucja praw własności, jak innych praw wiąże się z przemocą bardzo często. A to znaczy, że są w mniejszym lub większym zakresie niewolnościowe. I kiedy ktoś potem gardłuje na propozycje ich ograniczenia, jako praw świętych i nienaruszalnych, to wydaje mi się to jakoś takie mało wolnościowe. Zwłaszcza, jeśli np. trzymanie się przy zasadzie nieograniczonego prawa własności ma być usprawiedliwione "prostotą systemu" (kurwaco) lub czymś podobnym.

Właśnie chodzi. Idąc Twoim tropem zrezygnowanie z przemocy musiałoby się wiązać z rezygnacji traktowania mojej własności jako absolutnej. No, chyba, że jak napisałem wcześniej chodzi o nieustanną groźbę. Co nie zmienia faktu, że Twoja autonomia geja z jego prawem do wpierdolenia się na moją dziąłkę jest "w mniejszym lub większym stopniu" również niewolnościowa.

Antoni Wiech napisał:
Nie, póki co sugeruję, że to prawo nie jest oczywiste, jeśli punktem wyjścia libertarianizmu jest prawo jednostki do kontrolowania siebie i tego, co się z tą jednostką dzieje.

No nie wiem, zjebałeś prawo do niewpuszczenia geja jako wielce dyskryminujące, nawet nazywając to przemocą. To chyba coś więcej niż zasugerowanie, że to prawo nie jest oczywiste. Zadziwiające jest to, że jego prawo do wejścia na mój teren traktujesz jako oczywiste. Chyba, że też nie traktujesz i tylko coś sugerujesz...

Nie powołuję się, prawo do decydowania o sobie w moim ujęciu ma inny charakter niż prawo własności, a samo prawo własności jest dla mnie o tyle usprawiedliwione, gdy promuje równe prawo do decydowania o sobie każdej jednostki w sposób taki najbardziej optymalny.

I ten optymalizm ma polegać na zmuszaniu jednych przed drugich do tego, żeby ich znosili na swoim terenie (mimo, że ci pierwsi nie wpierdalają się na teren tych drugich) oraz zmuszaniu tych pierwszych do zatrudnienia tego kogo nie chcą? Ciekawe...

Ta, dlatego, że prawo do decydowania o sobie jest ważniejsze od twojego prawa do decydowaniu o twojej własności.

Dla mnie jest tak samo ważne. Co nie zmienia faktu, że Ty kompletnie zanegowałeś prawo własności.

Antoni Wiech napisał:
Mówisz, że akapizm nie ma nic na swoją obronę, i on jest nie ok, natomiast autonomia Twojego przykładowego geja (czy lesbijki whatever) jest już ok. To jest dla mnie bucowanie dopiero. Innymi słowy zachowujesz się dokładnie tak samo jak komuchy czy akapy w Twoim przykładzie.

Nie, nie zachowuje.
Natomiast Ty popełniasz to samo, co większość anarchokapitalistów, traktujesz decydowanie o sobie jak posiadanie rzeczy, a to nie to samo. No chyba, że libertarianizm dla Ciebie sprowadza się do prawa własności. Tylko co wtedy ma wspólnego z libertarianizmem?
Błąd? Ja trzymam się tego co napisane jest na stronie libertarianizm.pl "w co wierzmy i dlaczego". A może Ty popełniasz błąd trzymając się tylko "decydowania o samym sobie"?

Jeśli uważasz, że ograniczenia czyjegoś prawa własności zagrażają mu tak samo mocno, jak ograniczenia czyjegoś prawa do decydowania o własnych poglądach, do własnej tożsamości seksualnej itd, czyli inaczej: do własnej osoby, to mylisz się i obawiam się, że jesteś głupi.

Chcesz mi powiedzieć, że prawo do wpierdalania się na czyjś teren obcych ludzi jest mniej zagrażające jednostce niż to, że odmówi się, gejowi wejścia i on może nadal tym gejem pozostać?????

Co do mojej głupoty, to ja mogę napisać o Tobie, że obawiam się, że Ty z kolei jesteś zblokowaną cipą, której odmówiono z jakiś względów pracy i teraz dorabia ideologię do tego. Nie uważam tak, dlatego Ty również daruj sobie personalne podjazdy. Nikt nie każe Ci dyskutować. Jeśli uważasz, że nie jestem Ci równy, to ok, napisz. Skończymy.

Bo, pamiętając, że na razie jesteś na etapie usprawiedliwiania anarchokapitalizmu w moich oczach, czyli jeszcze nie możesz się na jego zasady powoływać, wytłumacz mi dlaczego dla mnie, jako człowieka szanującego przede wszystkim czyjeś prawo do decydowania o sobie (które jest jeśli nie tożsame, to bardzo podobno do zasady selfownership) ważne powinno być, najbardziej i zawsze, czyjeś prawo własności?

Usprawiedliwiania?:D Co najwyżej chcę Ci pokazać, że Twoje "autonomie gejowskie" są tak samo zamordystyczne (przyjmując Twoją myśl, że Akap jest) jak moje Akapowe. I tak samo mógłbym powiedzieć.. wytłumacz mi, dlaczego jako człowiekowi szanującemu prawo do decydowania o sobie na równi z prawem do decydowania o swoje własności itd itd...
 
Do góry Bottom