D
Deleted member 427
Guest
Post-neo-lewica ma swojego Stirnera i jara się nim jak 4-latek nowym misiem, a co ma "prawica"? "Prawica" ma stirnersowską tradycję idącą w stulecia. Oczywiście lewica nie czyta "prawicowych" tekstów, bo woli brandzlować się nad jakąś pseudo-buntowniczą-awangardą, uosobioną pod postacią gościa, który był ścigany za długi i zmarł od ukąszenia komara. Taka to awangarda jak z "Matrixa" Wachowskich
Francesco Guicciardini - florencki patrycjusz, dyplomata i wybitny historyk. W odróżnieniu od współczesnego mu Machiavellego był zwolennikiem dokładnej analizy postępowań pojedynczych osób. Nigdy nie pozwalał sobie na żadne syntezy, bo nie wierzył w istnienie ogólnych, obiektywnych zasad i prawideł, które miałyby rzekomo rządzić historią. O ile Machiavelli, mimo deklarowanego trzymania się jedynie "prawdy rzeczywistej zdarzeń", czyli tzw. faktów nie wyrzekł się nigdy mistyki pod postacią natchnionych projekcji patriotycznych marzeń o zjednoczeniu Italii, Guicciardini kompletnie olewał tego typu proroctwa. Uważał, że przywoływanie jakichkolwiek wzorów z przeszłości jest jałowe, gdyż nie ma ścisłego podobieństwa między odległymi faktami historycznymi i nie da się ich normatywnie związać. Każdy moment w historii jest inny, bo każdy człowiek jest inny i kierują nim indywidualne motywy.
Motorem dziejów była dla Guicciardiniego jednostka. Zgadzał się, że ludzie szukają dobra i sprawiedliwości, ale tylko pod warunkiem, że ich rozum nie jest w danej chwili zaćmiony przez interes własny lub najbliższych, albo przez obawę przed zemstą, a sytuacje takie są regułą. Guicciardini uważał także, że nie należy pokładać nadziei na uszlachetnienie człowieka w nauce, wiedza bowiem nie poprawia słabych mózgów, a nawet może je popsuć do reszty.
Zdaniem Guicciardiniego jest tylko jedno prawo: człowiek winien cierpliwie dążyć do osiągnięcia korzyści własnej. Swoim uczniom i słuchaczom doradzał zawsze jedno i to samo: "Proście Boga, aby was zawsze stawiał tam, gdzie się zwycięża".
Francesco Guicciardini - florencki patrycjusz, dyplomata i wybitny historyk. W odróżnieniu od współczesnego mu Machiavellego był zwolennikiem dokładnej analizy postępowań pojedynczych osób. Nigdy nie pozwalał sobie na żadne syntezy, bo nie wierzył w istnienie ogólnych, obiektywnych zasad i prawideł, które miałyby rzekomo rządzić historią. O ile Machiavelli, mimo deklarowanego trzymania się jedynie "prawdy rzeczywistej zdarzeń", czyli tzw. faktów nie wyrzekł się nigdy mistyki pod postacią natchnionych projekcji patriotycznych marzeń o zjednoczeniu Italii, Guicciardini kompletnie olewał tego typu proroctwa. Uważał, że przywoływanie jakichkolwiek wzorów z przeszłości jest jałowe, gdyż nie ma ścisłego podobieństwa między odległymi faktami historycznymi i nie da się ich normatywnie związać. Każdy moment w historii jest inny, bo każdy człowiek jest inny i kierują nim indywidualne motywy.
Motorem dziejów była dla Guicciardiniego jednostka. Zgadzał się, że ludzie szukają dobra i sprawiedliwości, ale tylko pod warunkiem, że ich rozum nie jest w danej chwili zaćmiony przez interes własny lub najbliższych, albo przez obawę przed zemstą, a sytuacje takie są regułą. Guicciardini uważał także, że nie należy pokładać nadziei na uszlachetnienie człowieka w nauce, wiedza bowiem nie poprawia słabych mózgów, a nawet może je popsuć do reszty.
Zdaniem Guicciardiniego jest tylko jedno prawo: człowiek winien cierpliwie dążyć do osiągnięcia korzyści własnej. Swoim uczniom i słuchaczom doradzał zawsze jedno i to samo: "Proście Boga, aby was zawsze stawiał tam, gdzie się zwycięża".