Empiryczne dowody na destrukcyjny wpływ socjalu na ludzi

Lancaster

Kapłan Pustki
1 168
1 115
W szwecji nie byłem więc ciężko mi powiedzieć jak tam jest. Myślę ,że stać ich na socjal z tego co rządy kradł przez wiele lat. Szwecja podczas II wojny światowej była neutralna dzięki czemu uniknęła skutków wojny. W dodatku szwecja nie była pod wpływem ZSSR i mieli łagodniejszą wersję komunizmu czyli socjalizm. Poza tym mają w chuj bogactw naturalnych.
Dobra zwykle porównuje się przez cenę i jakość. Ludziom zwykle wydaje się ,że usługi państwa są darmowe ,ale w praktyce za usługi państwowe "płaci się" kilka razy drożej. Żeby to pokazać porównam państwo do jedynego hipermarketu na zadupiu oddalonym 50 km od najbliższego miasta. Pierwsze piętro z pozoru wygląda jak normalny hipermarket dziwić może tylko napis "wszystkie produkty są darmowe". Na drugim znajduje się połowa pracowników którzy zajmują się wróżeniem z fusów ,mierzeniem ścian zapałkami , pluciem na odległość i innymi "pożytecznymi" rzeczami. Normalny pracodawca pozbyłby się darmozjadów (biurw i innych mend) ,ale zarząd (państwo) tego nie zrobi. Na trzecim piętrze wyglądającym jak chata putina znajduje się 3-osobowy zarząd. Pierwszy jego członek to ćpun widzący smoki i dziewice druga członkini robi mu loda ,a na koszulce ma napis "sprzedam się za łyżkę dżemu" na fotelu siedzi chory psychicznie prezes trzymając się za rękę i wrzeszczy "i ty Brutusie przeciwko mnie" jest też karierowicz sadysta w drogim garniaku bez którego firma dawno by padła. I teraz jak to się dzieje ,że firma nie upadła chodziarz jakoś trzeba zapłacić armii biurw i zarząd na biedaków nie wygląda. Jak wyglądają zakupy w takim sklepie. Konsumenci wybierają sobie ze skromnej ilości produktów obecnych w sklepie i podchodzą do kasy.Przykładowa sytuacja w kasie:
-dzień dobry. Dostaje pan od naszej firmy paczkę prezerwatyw (zużytych) , jogurt (przeterminowany) oraz sukienkę (z ciucholandu).
-ale ja chcę tylko chleb
-żeby kupić chleb musi pan przyjąć od naszej firmy te prezenty
-ok zgoda (bierze "prezenty")
-dziękujemy za zakupy zobowiązał się pan oddać nam 25% swoich dochodów. Płaci pan kartą czy gotówką?

A o chujowości państwowych usług może przekonać się każdy kto miał "przyjemność" skorzystać z przymusowej edukacji ,długich kolejek w polskich szpitalach oraz innych państwowych usług. Zawyżanie cen przez podatki. Regulacja zawodów (w Estonii chyba jest mała w porównaniu z innymi państwami) i inne socjalizmy z pewnością szkodzą ludziom. W dodatku przez biurwy ciężko założyć biznes więc to też zniechęca. Z tego co słyszałem w ZSRR też było analnie.Dla mnie szkodliwość socjalu jest oczywista. Jakbym chciał pisać o wszystkim w czym państwo jest złe mógłbym napisać doktorat albo książkę. Na dodatek coś o czym wiemy http://qatryk.pl/tabelka/tabelka.html ,ale nie zaszkodzi powtórzyć.

Czy o taki empiryzm chodziło (na filozofii się nie znam) ?
 

pampalini

krzewiciel słuszności
Członek Załogi
3 585
6 855
Rozumiem, że chodzi o empiryczny kontrargument dla lewackiego empirycznego argumentu, że redystrybucja bogactwa jest dobra, bo Skandynawia nie biednieje mimo pokaźnej redystrybucji? Jeśli tak, to można wskazać, że Skandynawia stoi całkiem wysoko we wskaźnikach wolności gospodarczej. Może dlatego nie biednieją POMIMO redystrybucji? No i mają chyba całkiem silną walutę, czy się mylę?
 

father Tucker

egoista, marzyciel i czciciel chaosu
2 337
6 521
Poziom ubóstwa w USA

US_poverty_rate_timeline.gif


Tak że widać, że pomimo pół wieku walki z biedą państwo dobrobytu nie poradziło sobie z najbardziej podstawowym zadaniem, jakie sobie postawiło: zlikwidowanie ubóstwa

o taki dowód ci chodzi?

http://en.wikipedia.org/wiki/Poverty_in ... ted_States
 

hanys

Active Member
171
136
Warto zwrócić uwagę, że od lat 50. ubóstwo w USA zmniejszało się w bardzo szybkim tempie, żeby wyhamować w połowie lat 60., a w późniejszym czasie nawet wzrosnąć. Do około 1965r. biednym głównie pomagali "prywaciarze", późniejszy okres to już panowanie "wspaniałego społeczeństwa" zapoczątkowane przez Lyndona Johnsona.
 
L

lebiediew

Guest
kawador
rozumiem, że w dyskusjach jesteś wciąż na nowo atakowany argumentem: "W Szwecji jest socjal, a idzie im dobrze".
i to ten argument powinieneś umieć obalić - przez wskazanie, że albo (a) nie idzie im wcale tak dobrze, (b) bez socjalu szłoby im lepiej, (c) jest to wyjątek od reguły. bo żaden argument empiryczny z historii USA, Polski czy Francji nie obali przykładu ze Szwecją. więc nie pozostaje Ci nic innego, niż postudiować trochę sytuację w Skandynawii. myślę, że kilkudniowy research pozwoli Ci zebrać odpowiednią ilość argumentów, którymi zasypiesz przeciwnika w stylu:
- socjal w Szwecji opiera się na kasie zarobionej, gdy socjalu nie było,
- ostatnio Szwecja odchodzi od socjalu, bo zaczęła biednieć,
- sytuacja tam wcale nie jest taka fajna,
- jest to zamknięte, homogeniczne społeczeństwo, posiadające określoną kulturę pracy, która pozwala działać sprawnie nawet przy bardzo wysokich obciążeniach,
- surowce naturalne, korzystna sytuacja geopolityczna itp.
Ale zawsze znajdą się jakieś przykłady państw z rozdętym socjalem i dużym udziałem państwa w gospodarce, które będą aktualnie prosperowały dobrze. Myślę jednakże, że historia wyraźnie pokazuje, że największy wzrost gospodarczy połączony z polepszeniem sytuacji społeczeństwa jako całości (a nie tylko jakiejś elity) pojawia się zawsze tam, gdzie państwo minimalizuje swój wpływ. Tutaj przykładów są setki i jedna Skandynawia tego nie zmieni.

To jest problem z libertarianami, że zazwyczaj jesteśmy dobrzy w ideowej rozmowie, a gdy rozmowa schodzi na ekonomię, robi się gorzej. Nie dlatego, że inni znają się lepiej, ale dlatego że jest to na tyle złożona dziedzina, że nie ma tutaj jakichś prostych zasad, które wszystko wyjaśnią. Jak rozmawiasz o moralnej stronie libertarianizmu, to niemal wszystkie argumenty są po twojej stronie (no bo jaka jest sensowna odpowiedź na pytanie: kto dał ci prawo, by zabrać mi moje pieniądze i przeznaczyć je na x i y?). Ale jak zaczynasz mówić o ekonomii, to zaraz wyskakuje Skandynawia, Korea, Niemcy itd. i jeśli nie jesteś w tym totalnie obkuty, prawdopodobnie polegniesz.

moim zdaniem libertarianizm to filozofia, która mówi: (1) powinniśmy dążyć do zminimalizowania roli państwa, (2) ze zminimalizowaniem roli państwa wiąże się zazwyczaj wzrost zamożności. Element pierwszy jest podstawowy i rozstrzygający (lepiej żyć na wolności niż w złotej klatce), element drugi jest niejako pomocniczy - działa, ale nie zawsze (bo przecież nie da się udowodnić, że interwencjonizm państwowy nigdy nie przynosi zysków).
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
@father Tucker

Tak że widać, że pomimo pół wieku walki z biedą państwo dobrobytu nie poradziło sobie z najbardziej podstawowym zadaniem, jakie sobie postawiło: zlikwidowanie ubóstwa

Widać jeszcze coś: że na ilość biednych największy wpływ ma sytuacja gospodarcza, a nie poziom wydatków socjalnych. W 1965 ilość biednych była na tym samym poziomie, co w roku 1993, podczas gdy poziom wydatków socjalnych wyrażony w % PKB wynosił odpowiednio 5% i 13%. Co więcej, największy wzrost wydatków socjalnych w "złotej erze" miał miejsce w latach 70-tych, spadek ilości biednych nie był wtedy tak znaczący, pod koniec dekady nawet wzrósł, za to Amerykanie mieli wysoką inflację i problemy gospodarcze.

Inna sprawa - socjal nie maleje tylko idzie w górę. Obadajcie to:

2u7c2ef.jpg


oraz:

330flmx.jpg


Michael Tanner wyliczył, posiłkując się rządowymi statystykami, że tylko w 2011 roku wydatki amerykańskiego rządu federalnego na 126 różnych programów walki z ubóstwem przekroczyły 668 mld US$. Dodatkowo wydatki władz stanowych i lokalnych na te cele wyniosły 284 mld US$, co oznacza łączną sumę na poziomie ponad 952 mld US$! To 6,3 procenta PKB Stanów Zjednoczonych. Dla porównania całkowity budżet USA na obronność, włączając w to wydatki na wojny w Iraku i Afganistanie, wynosi w tym roku 685 miliardów US$. Dodatkowo państwowe wydatki z tytułu ubezpieczeń emerytalnych i osób niepełnosprawnych (Social Security) wynoszą w tym roku prawie 779 mld US$ – co autor raportu pomija. Do tego dochodzą jeszcze ciągle rosnące wydatki na służbę zdrowia:

us_healthcare_100.png


http://www.usgovernmentspending.com/past_spending

Ogólnie wydatki na cele socjalne w USA mega szybko rosły za prezydentury Busha Juniora, a eksplodowały za rządów Obamy. Odkąd urząd objął Obama, wydatki federalne na państwo opiekuńcze zwiększyły się aż o 41%, czyli o ponad 193 mld US$. Dla porównania, uwzględniając inflację, w 1965 roku całkowite wydatki na cele socjalne amerykańskich władz na wszystkich poziomach wynosiły 256 mld US$, czyli niecałe 27 procent aktualnej sumy!
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Despite popular mythology, Sweden is not a socialist success story but instead owes its economic growth to the lowered tax rates and deregulation of the early 1990s, which allowed innovation and investment to flourish.

Tłumaczyć chyba nie trzeba, w skrócie: Szwecja nie osiągnęła sukcesu dzięki socjalizmowi, lecz właśnie dzięki kapitalizmowi, niskim podatkom i deregulacji z lat 90-tych:



Okres szalejącego socjalizmu w Szwecji to mniej więcej przedział 1960-1990. W latach 1890-1950 Szwecja miała jeden z najwyższych poziomów wzrostu gospodarczego na świecie, ze średnim obciążeniem podatkowym 10 do 20%. Dziedzictwo tego okresu to jeden z głównych czynników obecnego dobrobytu. Był to kraj z wolnym rynkiem i ograniczoną rolą państwa, który z żebraka stał się bogaczem.

http://www.mpp.org.pl/17/17_7.html
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
Kurde, miałem to właśnie wkleić. Kawador, nie masz jakiejś roboty do zrobienia? :)
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Masakra. 157 stron o brytyjskim państwie socjalnym - od 1790 roku do 2008! Ze wstępu:

W latach 1790-2008 wydatki publiczne w Wielkiej Brytanii uległy istotnemu zwiększeniu. Ich udział w PKB wzrósł się z 12,4 do 43,9 proc. z tym, że wzrost ten nie był monotoniczny. Zmieniła się także ich struktura. O ile w roku 1790 udział wydatków socjalnych w wydatkach publicznych stanowił 8,9 proc. (1,1 proc. PKB) tak, ponad 200 lat później, w 2008 r. już ok. 63,1 proc. (27,7 proc. PKB). Największy wzrost wydatków socjalnych w Wielkiej Brytanii nastąpił w latach 1957- 1976. W tym okresie ich wielkość w relacji do PKB zmieniła się o 11,1 pkt. proc. (z 14,4 proc. do 25,5 proc.). Wydatki te rosły z trzech powodów. Rozszerzano zakres uprawnień do zasiłków, tworzono nowe programy socjalne, a także zwiększano wysokość świadczeń i zasiłków. Dominującą rolę w zwiększaniu wydatków socjalnych w okresie największej ekspansji, co zostanie udowodnione, odegrało zwiększanie wartości świadczeń oraz zasiłków socjalnych, za którym stały czynniki polityczne. Rozdęte państwo socjalne tego okresu miało negatywny wpływ na wzrost gospodarczy, produktywność gospodarki, samodzielność jednostek, więzy rodzinne czy morale społeczeństwa.

http://www.pafere.org/userfiles/file/ma ... rowicz.pdf
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Wuchte ciekawych rzeczy, o których nie miałem zielonego pojęcia, można wyczytać z tego opracowania. Np.

Jak uzasadnia Tomka (2005), ekspansja pierwszych programów zabezpieczenia socjalnego w końcowych latach XIX w. związana była także z utratą wpływów politycznych i chęcią wzmocnienia poparcia dla władzy. Elity polityczne, chcąc zdobyć większą legitymizację swoich rządów, zaczęły ujmować w swoich programach głos ludzi z niższych warstw społecznych. Można by rzec, że w ten sposób władze gwarantowały spokój społeczny. Dowodem na to może być kolejność wprowadzania systemów zabezpieczenia socjalnego. Otóż, narodowe programy o charakterze socjalnym, najwcześniej wprowadziły kraje autorytarne (nieparlamentarne): Niemcy, Austria, Finlandia oraz Szwecja. A właśnie w systemach nieparlamentarnych elity polityczne borykały się z brakiem poparcia dla swojej władzy. Poparcie dla władzy w tych krajach mogło nadejść tylko poprzez wprowadzenie polityki socjalnej. Systemy demokratyczne wprowadzały systemy socjalne później: Francja, Belgia, Holandia, Norwegia oraz Wielka Brytania. Do roku 1900 w systemach nieparlamentarnych wprowadzono siedem razy więcej obowiązkowych programów socjalnych niż w demokracjach parlamentarnych.

s. 32-33
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Najpierw uwaga ogólna:

W latach 1790-1890 wydatki socjalne w relacji do PKB zwiększyły się z 1,1 proc. do 1,9 proc. Oznacza to, że w ciągu 100 lat udział wydatków socjalnych w PKB zwiększył się o tylko 0,8 pkt. proc. Wedle dzisiejszych standardów jest to zmiana minimalna. Na przestrzeni ostatnich 60 lat takie zmiany niejednokrotnie rejestrowano w ujęciu rok do roku.

A teraz zobaczcie, jak wielopłaszczyznowe potrafią być interwencje państwa, jak prowadzą one do zubożenia ludzi i jak niemal natychmiast skutkowały one tworzeniem programów socjalnych, żeby gasić niepokoje społeczne:

Ustawa z roku 1601 (prawo ubogich, ang. Poor Law) była konsekwencją wydarzeń sprzed 1550 r. Brak decyzji papiestwa w sprawie rozwodu króla Henryka VIII z Katarzyną Aragońską sprawił, że na przełomie lat 20. i 30. XVI w. Wielka Brytania zerwała relacje z Rzymem. Król ustanowił się zwierzchnikiem kościoła anglikańskiego. To umożliwiło mu grabież majątku zakonów, posiadających w tym okresie ok. 1/3 wszystkich ziem w Anglii. Osłabienie zakonów miało istotne konsekwencje społeczne. Choć rdzeniem zabezpieczenia socjalnego w XVI w. była rodzina, to zakony przeznaczały na pomoc społeczną ok. 10 proc. swoich dochodów.

(...)

Istnieją dwie hipotezy wyjaśniające wprowadzenie do Poor Law świadczeń pieniężnych, powodujących niekontrolowany wzrost wydatków socjalnych.

1. Od 1795 r. panowała w Wielkiej Brytanii wysoka inflacja, będąca z jednej strony skutkiem niedoboru żywności, a z drugiej ceł importowych na zboża (ang. Corn Law). Wpływ praw zbożowych na ceny chleba w latach 1770-1845 przedstawiono w Tabeli 12. Dodatkowym problemem natury gospodarczej, oprócz wysokiej inflacji, było rosnące od 1815 r. bezrobocie wywołane demobilizacją armii brytyjskiej po wojnie napoleońskiej.

2. Wprowadzenie świadczeń pieniężnych do Poor Law było skutkiem rosnącego popytu na siłę roboczą w miastach. Wzrost ludności w głównych miastach Anglii w latach 1801-1831 prezentuje Tabela 13. Wyludnianie się wsi i poszukiwanie przez ludzi lepszego bytu w miastach sprawiało, że na obszarach wiejskich zaczęło brakować rąk do pracy. To odbijało się niekorzystnie na produkcji rolniczej i zyskach posiadaczy ziemskich. (...) Z drugiej strony robotnicy utracili możliwość najmu ziemi, z której uprawy mogli czerpać dodatkowe zyski. Wynikało to z powiększania obszarów siewnych na gruntach bogatych farmerów oraz procesu grodzenia działek.

Naprawdę polecam lekturę tej pracy - mega dobra rzecz. Poniżej dynamika wydatków publicznych i socjalnych w relacji do PKB w Wielkiej Brytanii w latach 1790-2005 (pasami szarości zaznaczono okresy redukcji wydatków socjalnych w relacji do PKB):

i5qd50.jpg


Tutaj z kolei poziom wydatków socjalnych w ujęciu realnym (tj. po skorygowaniu o inflację). Widać, że podlega on mniejszym wahaniom, niż wydatki socjalne w relacji do PKB:

209mzgw.jpg
 

hanys

Active Member
171
136
Negative Income Tax (NIT) dosłownie: "negatywny (odwrotny) podatek dochodowy". W istocie NIT jest zasiłkiem wypłacanym ludziom najmniej zarabiającym.

Koncepcja NIT została wypracowana w latach 40. XX wieku przez Juliet Rhys-Williams. Chodziło o dofinansowanie ludzi najmniej zarabiających, którym nie przysługiwało prawo do zasiłku dla bezrobotnych. Ulgi podatkowe nie były wystarczające, aby zapewnić minimum socjalne najniżej uposażonym osobom pracującym. Wypłata NIT była zasadna ekonomicznie, gdyż państwo płaciło mniej niż w przypadku kwoty zasiłku dla osoby bezrobotnej (nie dotyczy to oczywiście sytuacji, kiedy państwo w ogóle nie wypłaca zasiłku dla bezrobotnych). NIT był też formą wspierania mniej zamożnych pracodawców.

Teoria NIT kłóci się z zasadami ekonomicznego liberalizmu. Pomimo to NIT miał zwolenników wśród ekonomistów liberalnych np. Edmunda Phelpsa – laureata ekonomicznej Nagrody Nobla w 2006 roku - i był eksperymentalnie wdrażany w USA w latach 70. XX wieku. W wyniku eksperymentów stwierdzono obniżenie motywacji do pracy o 9% u mężczyzn i o 20% u kobiet - choć nie było ono tak wysokie jak zakładano. Stwierdzono także coś nieoczekiwanego, a mianowicie spadek odpowiedzialności za trwałość rodziny. Spodziewano się uzyskać efekt odmienny: wzrost trwałości małżeństw. Wyniki eksperymentów przeprowadzonych w USA zmniejszyły zainteresowanie NIT-em.

Bardziej szczegółowo eksperyment z NIT jest opisany w książce Murraya, a której już tutaj pisałem. Powyższe dane nie wyglądają może tragicznie, ale:

Drugą grupą wartą specjalnego zainteresowania byli młodzi mężczyźni, którzy jeszcze nie zaczęli grać roli głowy rodziny. Znajdowali się w wieku istotnym dla całego życia: właśnie mieli podjąć obowiązki wynikające z małżeństwa i zaczęli już usadawiać się na rynku pracy. Jeśli mieliby uciec od ubóstwa to był to najlepszy moment. Negatywny podatek dochodowy wywarł jednak katastrofalny wpływ na ich tygodniowe godziny pracy: odnotowano tu spadek o 43% w odniesieniu do tych, którzy pozostali "niegłowami" przez cały czas trwania eksperymentu, oraz 33% w odniesieniu do "niegłów", którzy się ożenili. Być może w tym czasie chodzili do szkoły by podnieść swoje kwalifikacje ? Nie. Możliwość taka została przebadana i odrzucona. Być może był to jedynie efekt tymczasowy ? Nie, wręcz przeciwnie, reakcja taka nasiliła się w eksperymencie pięcioletnim( w porównaniu do trzyletniego).

Wyniki eksperymentu w odniesieniu do pracy miały związek z efektami ubocznymi odnotowanymi wśród innych podgrup. Być może najbardziej uderzającymi efektami ubocznymi eksperymentu NIT było wydłużenie czasu pozostawania bez pracy w razie utraty pracy przez uczestnika eksperymentu. Takie okresy wydłużyły się w porównaniu z grupą kontrolną o dziewięć tygodni(27%) w przypadków mężów, pięćdziesiąt tygodni(42%) w odniesieniu do żon i pięćdziesiąt sześć tygodni(60%) w odniesieniu do samotnych matek.

Później postaram się jeszcze przepisać fragment o oddziaływaniu na rodzinę eksperymentu, a także dlaczego wyniki są lepsze niż jest w rzeczywistości.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Interesująca obserwacja Andrzeja Boboli:

Typowym sygnalem tego, ze kraj wpadl juz w finansowa pulapke bez wyjscia jest sytuacja przerostu miejsc pracy (i wynagrodzen) w administracji w stosunku do liczby stanowisk pracy w produkcji. Dla przykladu: obecnie w USA administracja panstwowa zatrudnia dwa razy wiecej osob (22.5 mln) niz wszyscy pracownicy zatrudnieni w sektorze wytworczym (11.5 mln). Jest to dokladne odwrocenie sytuacji z roku 1960 kiedy w sektorze administracji panstwowej pracowalo 8. 7 mln ludzi podczas gdy w produkcji mielismy 15 mln. robotnikow. Prace w administracji panstwowej sa tez lepiej wynagradzane i maja wiecej benefitow niz prace w sektorze prywatnym. W roku 2009 pracownik federalny mial srednie wynagrodzenie roczne wynoszace 123 049 USD podczas gdy praca w w firmie prywatnej przynosila tylko polowe tej sumy ( 61 998 USD). Nie wiem jak to wyglada w Naszej Umeczonej Ojczyznie ale przypuszczam, ze jest podobnie. Prace administracyjne sa bowiem latwiejsze do wytworzenia niz prace w sektorze wytworczym a jednoczesnie stanowia wygodne synekury dla czlonkow rodziny oraz znajomych osob decyzyjnych.

Drugim typowym objawem kryzysu bez wyjscia jest tez wzrost liczby osob zyjacych z roznego rodzaju zasilkow i rent spolecznych. W roku 1969 trzy miliony Amerykanow otrzymywalo “food stamps” czyli bony na zakup zywnosci co kosztowalo rzad federalny 270 mln USD/rocznie. Obecnie liczba obywateli USA otrzymujacych ten rodzaj pomocy wzrosla do 43 mln a koszt samego projektu wzrosl do 77 000 mln USD / rocznie. A nie jest to jedyna forma pomocy spolecznej jaka istnieje w USA!

http://bobolowisko.blogspot.com.ar/2012 ... tykow.html
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 872
12 259
Lektura coraz bardziej (nie)śmiesznych wpisów „znanego liberała” Maczety Ockhama, w tym ostatniego wpisu „komputery w ręce ludu pracującego miast i wsi”
http://maczetaockhama.blogspot.com/2012/09/komputer-dla-kazdego-dziecka.html
przypomniała mi o zabawnej akcji mającej miejsce w Poznaniu. Otóż wrażliwe społecznie i zawsze gotowe łupić podatkami i opłatami władze miasta postanowiły zorganizować akcję rozdawnictwa laptopów z dostępem do sieci.
http://poznan.gazeta.pl/poznan/2029020,36037,10001238.html

„Początkowo wnioski o darmowy komputer z internetem można było składać do 31 maja, ale do tego czasu wpłynęło zaledwie tysiąc zgłoszeń. Przedłużono więc termin składania aplikacji do końca lipca. - Rozszerzyliśmy akcję informacyjną, zaangażowaliśmy rady osiedli i jeszcze więcej organizacji pozarządowych, aby dotrzeć do wszystkich zainteresowanych - mówi Alina Stachowiak, koordynator projektu w Urzędzie Miasta.

Chętnych przybyło, ale wciąż jest ich za mało. Dlaczego? - Nasi pracownicy socjalni informują rodziny o projekcie i spotykają się z zainteresowaniem. Ale aby wziąć udział w projekcie, trzeba wypełnić wniosek, zainteresować się. Wykazać pewną aktywność. Widocznie rodziny mają ważniejsze rzeczy na głowie - mówi koordynatorka”

Ludziom na socjalu nie chce się już nawet wyciągać ręki po darmochę. Ciekawe czy kiedyś dojdzie do tego, że nie będzie im się chciało już nawet jeść i i dzielni pracownicy socjalni będą musieli ich karmić :)

P.S. Z ciekawostek można jeszcze wskazać koszty – wartość projektu to 17 749 439,00 zł, projekt polega na rozdaniu 3000 komputerów. Wychodzi prawie 6000 zł na jednego laptoka … Jaki będzie ostateczny koszt to nie wiadomo, po zakończeniu w boleściach akcji zbierania wniosków projekt utknął na etapie wybierania dostawcy sprzętu w trybie prawa zamówień publicznych. Na dzień dzisiejszy dostawca nie został wybrany.
 
Do góry Bottom