Dr. Dariusz Ratajczak nie żyje [*]

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 158
Ja spotkałem Ratajczaka kiedyś na takim kameralnym uperowskim spotkaniu. Wydawał się spoko kolesiem, choć może do libertarian bym go nie zaliczył, prędzej do kolibrów. Szkoda faceta, rzeczywiście dostał w dupę nieźle, ale z drugiej strony, to dziwna historia. Znaczy można uznać, że pozostał wierny obranej drodze (choć w wywiadach trochę się odżegnywał) i drogo za to zapłacił, ale też dziwi mnie, że nie obrał dowolnej innej drogi życiowej. Bycie historykiem to nie powołanie od duszpasterstwa, więc naprawdę mógł zacząć robić w życiu coś innego, wybrnąć z kłopotów, zatrzymać rodzinę. A on jak bumerang próbował wrócić do bycia historykiem, zamiast coś z sobą zrobić.
 

Avx

Active Member
831
186
Zauważyłem to samo po lekturze wywiadów z tym panem, szczególnie zapadło mi w pamięć stwierdzenie, że kelnerem (miał m.in. taką propozycję zatrudnienia) to on nie będzie, bo ma wyższe wykształcenie i jest do wyższych rzeczy przeznaczony (nie jest to oczywiście dosłowny cytat, lecz oddaje realny sens słów).

Ekhm; w takiej sytuacji jak jego, to nie widzę nic hańbiącego w tymczasowym objęciu takiego zawodu, przecież gdy znów pojawią się lepsze możliwości, można się zwolnić... Długotrwałe pozostawanie bezrobotnym i ciągnięcie pieniędzy od innych wydaje się hańbiące dużo bardziej...

Człowiek sprawiający wrażenie strasznie mało elastycznego. Gdyby był bardziej kreatywny, to jakoś by sobie przez tyle lat poradził.
 

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 503
Nie ferowałbym takich wyroków zbyt pochopnie, tego konkretnego przypadku z bliska nie oglądaliśmy. Ale zgodzić się można, że ostracyzm to nie jest wyrywanie paznokci w jakichś lochach. Każdy sam może sobie wyobrazić siebie w sytuacji, kiedy zostaje udupiony w taki sposób i wyobrazić sobie własne reakcje.

Edt.: co do tego kelnera - DR pracował m.in. jako portier, na Wyspach na zmywaku itd. Kelnera na początku chyba ciężko mu było przełknąć, pewnie zaraz jakaś menda pofatygowałaby się i kazała sobie podawać przystawki, zapalać świeczkę itd. żeby potem ładnie kłamce-kelnera opisać gdzie trzeba.
 

Avx

Active Member
831
186
Maciej Dudek napisał:
Edt.: co do tego kelnera - DR pracował m.in. jako portier, na Wyspach na zmywaku itd. Kelnera na początku chyba ciężko mu było przełknąć, pewnie zaraz jakaś menda pofatygowałaby się i kazała sobie podawać przystawki, zapalać świeczkę itd. żeby potem ładnie kłamce-kelnera opisać gdzie trzeba.

A, o tym nie wiedziałem. Rzeczywiście nie powinienem pisać bez szerszej znajomości sytuacji.
 

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 503
Zresztą - zdaje się, że przed śmiercią był na drodze do wyjścia z dołka - dostał jakąś dobrze płatną pracę tłumacza chyba w Holandii czy coś podobnego.
 
OP
OP
kr2y510

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 734
tosiabunio napisał:
ale też dziwi mnie, że nie obrał dowolnej innej drogi życiowej. Bycie historykiem to nie powołanie od duszpasterstwa,

Nie zawsze się da. Przypuszczam, że cokolwiek by nie robił to byłby niszczony "dla przykładu". Więc pewnie dla zasady i zachowania godności wolał trzymać się tego na czym się znał.

tosiabunio napisał:
....mógł zacząć robić w życiu coś innego, wybrnąć z kłopotów, zatrzymać rodzinę.

Gdyby Waszyngton robił coś innego i zajmował się wyłącznie wychodzeniem z długów oraz rodziną to dziś nie byłoby USA tylko kolonia jakiejś kompanii herbacianej, gdzie psy dupami szczekają. ;)

To właśnie goście, którzy stawiają pewne wartości ponad rodzinę zmieniają świat. Na lepsze lub na gorsze. A ten świat, właśnie dzięki nim, nie jest taki jak w noweli "Hymn" Ayn Rand. Albo i nie jest gorzej – nie jesteśmy sprowadzeni do roli jednego z gatunków zwierząt jak chcą tego "wojujący ekolodzy" tudzież znawcy religii Globcia wraz z i innymi niewyewoluowanymi elementami.

Jak tacy ludzie jak Dr Ratajczak dążą do zmian w kierunku nam bliskim to należy im się wsparcie i szacunek. Tym bardziej, że to oni ryzykują najbardziej, bo są największym zagrożeniem dla wroga.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 158
Ale ja tam nie wiem, czy to, co go w życiu spotykało, to rzeczywiście do końca efekt jego niezłomnej postawy. Nie znałem go na tyle, aby cokolwiek tutaj jednoznacznie powiedzieć, szczególnie czytając wywiady (które też mogły być zmanipulowane, aby go dalej pognębić). Po prostu nie uważam, że umarł dla zasad, wartości i sprawy, jak wielu Ojców Założycieli.
 
OP
OP
kr2y510

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 734
Ja uważam, że działanie było motywowane po części zasadami a po części walką o godność. W jakiej części tego nie wiemy i się nie dowiemy.
Dla godności mam zrozumienie, a dla zasad szacunek.
 

vlimek

New Member
51
0
Znałem osobiście P. dra Ratajczaka, byłem jego studentem. O niewielu wykładowcach można powiedzieć, że potrafią zarazić pasją do swojej dziedziny wiedzy studentów. On potrafił. Historia najnowsza XX w. nigdy mnie nie interesowała specjalnie co zmieniło się właśnie po zajęciach z P. Ratajczakiem. Nie byłem tu wyjątkiem i myślę, że wielu innych podpisałoby się pod moimi słowami.
Nie rozumiem jednego. Dlaczego wszyscy "przyjaciele" zostawili go w godzinie próby i dlaczego zaatakowano właśnie jego? Przecież P. Michalkiewicz pisze o wiele bardziej "kontrowersyjne" dla tego środowiska rzeczy a jemu nikt nie próbuje podskoczyć? Kiedyś próbowali, ale nic z tego nie wyszło. Nawet nie mają odwagi dobrać się do niego od strony podatków (bo chyba nie rozlicza się z darowizn wpływających od czytelników przez stronę) - a to ulubiony chwyt establishmentu, zgnoić człowieka finansowo. No tak, ale P. Michalkiewicz ma poparcie Torunia, UPR, WiP, NCzasu, polonii amerykańskiej i kanadyjskiej oraz kilku kumpli w PiSie. Za duży żeby go ruszyć. Za to P. Ratajczaka nikt nie chciał bronić i oni o tym wiedzieli, więc padło na niego. A można było coś zrobić. Silna akcja odporowa wielu środowisk mogłaby przynieść pozytywny efekt. Niestety tak się nie stało. Mam o to wiele pretensji do wielu... Dlaczego nikt nie zaoferował mu pracy? Nie jałmużny, ale pracy, gdzie mógłby przynosić zysk swojemu pracodawcy a jednocześnie godziwie zarabiać? Przecież potrafił wiele konkretnych rzeczy: języki obce - tłumaczenia, korekta tekstów, copywriting, kontakty międzynarodowe, erudycja. W wielu branżach mógł pracować efektywnie i mieć zapewniony ekonomiczny byt. Zabrakło chęci.
Nie znam szczegółów powikłań rodzinnych P. Ratajczaka. Na jego dawnej uczelni mówi się, że tam też sprawa nie była czysta i że ktoś z zewnątrz maczał w tym palce i wcale nie chodziło przede wszystkim o problemy finansowe. To w kontekście jego kobiety i dziecka. Czy ktoś może wie coś więcej? Dzisiaj to już nie plotki, tylko potrzeba precyzyjnej rekonstrukcji jak było naprawdę i ocelenia od zapomnienia tej sprawy.
Nie pozwólmy, żeby ta sprawa umarła śmiercią medialną.
 

crack

Active Member
784
110
Sam jest sobie winien, jak wchodzę do domu publicznego to nie powinienem się dziwić, że są tam roznegliżowane panie, jak wchodzę do kościoła to nie powinienem się dziwić, że ludzie się modlą, tak samo będąc historykiem uczelni wiedział, jeżeli był choć odrobinę rozgarnięty, jakie konsekwencje mogą mieć wygłaszane tezy. Tak samo jak wyjeżdzam na wakacje do kraju, gdzie palenie marihuany jest karane śmiercią, to powinienem być na tyle rozgarnięty, żeby wiedzieć że paląc ją robię to na własne ryzyko. Problemem jest w tym wypadku jedynie ministerstwo edukacji i trzymanie pieczy nad edukacją przez państwo, na wolnym rynku zostałby co najwyżej poddany ostracyzmowi społecznemu, pewnie wiele uczelni by go wydaliło, ale niektóre przyjeły, teraz jest inaczej bo po co narażać się państwu. Kolejnym jego błędem było to, że już skoro powoływał się na tych rewizjonistów to mógłby to gdzieś zaznaczyć, że to nie jego poglądy, sam o tym mówił że był to błąd, a co on zrobil... wydał sprostowanie pare lat później.
Co do jego śmierci to nie chcę się wypowiadać, nie lubie insynuacji i teorii spiskowych, mógł umrzeć z głodu lub innego powodu.
Czytam sobie jego bloga i troche smieszny człowiek, "czy postkomuniści to postsatanisci" etc., z tego co widzę to był jakiś kato-narodowy oszołom.
Nie sądzę, żeby był sens robić z niego obrońcę wolności słowa, on za wolnością słowa to był ale DLA SIEBIE i sobie podobnych, lewakom pewnie chciałby pozamykać usta, czy się mylę ?
 

Orion

Member
83
7
crack napisał:
Czytam sobie jego bloga i troche smieszny człowiek, "czy postkomuniści to postsatanisci" etc., z tego co widzę to był jakiś kato-narodowy oszołom.
Nie sądzę, żeby był sens robić z niego obrońcę wolności słowa, on za wolnością słowa to był ale DLA SIEBIE i sobie podobnych, lewakom pewnie chciałby pozamykać usta, czy się mylę ?

o to to, mam to samo jeśli chodzi o Ratajczaka.
 

vlimek

New Member
51
0
Chyba sprawa się rozwiązała. W Rzeczpospolitej (dodatek Plus Minus) jest całkiem rzetelnie napisany artykuł o Panu doktorze Ratajczaku. Niestety wygląda na to, że miał problem alkoholowy a szerzej: poważny problem ze sobą, co przydarza się bardzo wielu ludziom inteligentnym. Przykre.
 

vlimek

New Member
51
0
Antoni Wiech napisał:
vlimek napisał:
a szerzej: poważny problem ze sobą

A konkretniej?

Jeśli pytasz mnie o konkretną diagnozę, to zły adres: nie jestem psychologiem klinicznym ani psychiatrą. Natomiast doświadczenie życiowe podpowiada mi, że jest pewna grupa ludzi, którzy potrzebują szczególnej uwagi, uznania, doceniania. Nazywam to "syndromem gwiazdy". Każdy kto miał okazję bezpośrednio zetknąć się z P. Ratajczakiem wie, że to był człowiek, który lubił być w centrum uwagi, "czarować", być "kul" itp. Często przechodził ze studentami na "Ty", ale w tym wszystkim niezwykle wyraźnie czuć było nutkę wyższości. Nie mówię, że to coś złego, po prostu tacy ludzie bywają. Niestety jeśli splot okoliczności życiowych rzuci ich na margines, wówczas nie zawsze mogą sobie z tym poradzić. Wszystko wskazuje na to, że cechy indywidualne, relatywnie słaba psychika Pana Ratajczaka spowodowała, że stoczył się w nałóg, gdy nastały dla niego trudne czasy. Uważam to za mocną hipotezę (co jednak nie wyklucza udziału osób trzecich w jego śmierci).
 
OP
OP
kr2y510

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 734
Ja zauważyłem pewne podobieństwa w działaniach mających na celu niszczenie Pana Ratajczaka a działaniami operacyjnymi STASI, które były stosowane w stosunku do tych co chcieli opuścić DDR-owski raj i połączyć się z rodzinami na zachodzie.
Większość działań ukierunkowana była na rozbicie rodziny i kompromitowanie w oczach znajomych. Wielu zanim otrzymało zgodę na opuszczenie komunistycznego raju, którą musiało otrzymać zgodnie z międzynarodowymi porozumieniami, popełniło samobójstwo. Wiele rodzin zostało rozbitych.


vlimek napisał:
Każdy kto miał okazję bezpośrednio zetknąć się z P. Ratajczakiem wie, że to był człowiek, który lubił być w centrum uwagi, "czarować", być "kul" itp.

Uderzyli w najsłabszy punkt. Tak najprościej.

Szkoda, że nie zebrała się jakaś większa ekipa jego studentów, która by go raz na rok/pół roku wyciągała na browca. Chłop, by się nie podłamał. Może by ocalił rodzinę.
A co inteligentniejsi z ekipy namierzyli, by mendy.
 

Piter1489

libnetoholik
2 072
2 035
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/oburzen ... omosc.html

Kolejny śmiałek ruszył "temat którego nie wolno ruszać" i pewnie skończy jak Ratajczak.

W artykule historyk napisał m.in.: "(...) W trakcie procesu norymberskiego podstawę prawną uzyskała legenda o rzekomym wymordowaniu 6 mln Żydów, chociaż tak naprawdę Trybunał nie posiadał żadnego podpisanego przez Adolfa Hitlera dokumentu w sprawie ich likwidacji. Tego dokumentu, nawet jeśli kiedykolwiek istniał, nie znaleziono po dziś dzień, chociaż za jego odnalezienie wyznaczono nagrodę miliona dolarów".

W ocenie ambasadorów "takie stwierdzenie jest równoznaczne z negowaniem Holokaustu i zasługuje na ostre potępienie".

Ja już nie wiem w końcu czy zakazane jest negowanie faktu, że zamordowano Żydów czy, że zamordowano 6 mln Żydów? Wygląda na to, że samo badanie tej sprawy przez historyków (a badanie wydarzeń historycznych i poszukiwanie nowych faktów to ich robota) jest przestępstwem.
 
M

Matrix

Guest
Piter1489 napisał:
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/oburzen ... omosc.html

Kolejny śmiałek ruszył "temat którego nie wolno ruszać" i pewnie skończy jak Ratajczak.

W artykule historyk napisał m.in.: "(...) W trakcie procesu norymberskiego podstawę prawną uzyskała legenda o rzekomym wymordowaniu 6 mln Żydów, chociaż tak naprawdę Trybunał nie posiadał żadnego podpisanego przez Adolfa Hitlera dokumentu w sprawie ich likwidacji. Tego dokumentu, nawet jeśli kiedykolwiek istniał, nie znaleziono po dziś dzień, chociaż za jego odnalezienie wyznaczono nagrodę miliona dolarów".

W ocenie ambasadorów "takie stwierdzenie jest równoznaczne z negowaniem Holokaustu i zasługuje na ostre potępienie".

Ja już nie wiem w końcu czy zakazane jest negowanie faktu, że zamordowano Żydów czy, że zamordowano 6 mln Żydów? Wygląda na to, że samo badanie tej sprawy przez historyków (a badanie wydarzeń historycznych i poszukiwanie nowych faktów to ich robota) jest przestępstwem.

Powstało nowe niepisane prawo, negowanie Holokaustu jest zabronione jako społecznie bardzo niebezpieczne. Nie jest to takie złe, w końcu ileś tam Żydów zostało zagazowanych, na to są dowody i wydarzyło się to podczas II wojny światowej, naród żydowski nie miał wtedy swojego państwa, więc zginęli dlatego tylko, że byli Żydami. A te 6mln ? Polaków zginęło 7,5 mln, Rosjan 30 mln. tylko, że te dwa narody miały swoje państwa.
 

Piter1489

libnetoholik
2 072
2 035
Matrix napisał:
Nie jest to takie złe, w końcu ileś tam Żydów zostało zagazowanych, na to są dowody

Jest złe bo uderza w wolność słowa. Negowanie zbrodni można sobie uważać za obrzydliwe a tym co negują nie podawać ręki, ale nie jest to inicjowanie agresji, więc zakazywanie i ściganie tego z urzędu jest już kurewstwem.

Ja nie neguje faktu, że Żydów zamordowano, ja nawet nie neguję tych 6 mln, boli mnie właśnie brak wolności słowa i gwałcenie wolności badań naukowych (bo jak, któryś historyk zaczyna drążyć to z miejsca staje się antysemitą i parszywym negacjonistą).
 
M

Matrix

Guest
Piter1489 napisał:
Matrix napisał:
Nie jest to takie złe, w końcu ileś tam Żydów zostało zagazowanych, na to są dowody

Jest złe bo uderza w wolność słowa. Negowanie zbrodni można sobie uważać za obrzydliwe a tym co negują nie podawać ręki, ale nie jest to inicjowanie agresji, więc zakazywanie i ściganie tego z urzędu jest już kurewstwem.

Ja nie neguje faktu, że Żydów zamordowano, ja nawet nie neguję tych 6 mln, boli mnie właśnie brak wolności słowa i gwałcenie wolności badań naukowych (bo jak, któryś historyk zaczyna drążyć to z miejsca staje się antysemitą i parszywym negacjonistą).
Jest wolność słowa, choćby na tym forum, napisałam, że ileś tam Żydów zagazowano ale nie wiadomo czy 6 milionów i nic się nie dzieje.
Ratajczyk stracił przez te dociekania pracę, następnie zmarł w samochodzie, ktoś tam z angielskich pisarzy siedział za to w więzieniu David Irving, ale nadal głosi swoją teorię.
Wydaje mi się, że tylko w Polsce można zrobić człowiekowi taką krzywdę i to w środowisku naukowym. To środowisko nie jest obiektywne, raczej zamknięte grono zarozumialców robiących tylko karierę, prawda jest dla nich nieraz niewygodna.
 
Do góry Bottom