- Admin
- #21
- 6 985
- 15 158
Ja spotkałem Ratajczaka kiedyś na takim kameralnym uperowskim spotkaniu. Wydawał się spoko kolesiem, choć może do libertarian bym go nie zaliczył, prędzej do kolibrów. Szkoda faceta, rzeczywiście dostał w dupę nieźle, ale z drugiej strony, to dziwna historia. Znaczy można uznać, że pozostał wierny obranej drodze (choć w wywiadach trochę się odżegnywał) i drogo za to zapłacił, ale też dziwi mnie, że nie obrał dowolnej innej drogi życiowej. Bycie historykiem to nie powołanie od duszpasterstwa, więc naprawdę mógł zacząć robić w życiu coś innego, wybrnąć z kłopotów, zatrzymać rodzinę. A on jak bumerang próbował wrócić do bycia historykiem, zamiast coś z sobą zrobić.